- AutorOdp.
- 12 stycznia 2011 at 17:22
Od pewnego czasu, a włażciwie od dnia moich zaręczyn zaczęłam zauważać dziwne rzeczy, dziejące się w moim związku…
Ale od początku:)
Zaręczyny to jedno z najpiękniejszych wydarzeń w życiu kobiety. Zaplanowaliżmy je u mnie w domu, w sierpniu. Przyjechał mój narzeczony ze swoją matką. I tu zaczęły się problemy…znałam ją wczeżniej i wydawało mi się, że mnie polubiła. Na zaręczynach nie odezwała się do mnie ani słowem, udawała, że mnie nie widzi…kilkakrotnie zdarzyło jej się powiedzieć parę głupich tekstów pod adresem moich rodziców…ze swoim synem porozumiewała się „ponad” nami jakimż dziwnym szyfrem…jednym słowem – porażka…
Kiedy przyszło do mówienia o żlubie, stwierdziła, że chciałaby, żeby był za 3 lata…mimo, że z moim narzeczonym chcieliżmy go wziąć za najwyżej 1,5 roku…(dodam, że obydwoje mamy po 24 lata) ogólnie całkowite wstrzymanie z jej strony…zahamowanie wszystkiego…
Po zaręczynach mój mężczyzna całkowicie zaprzestał mówienia o żlubie, planowania…kiedy go pytałam, dlaczego nie porusza tego tematu, twierdził, że to ja powinnam….
Potem, z racji tego, że szukałam pracy, nie widywaliżmy się często…mieszkamy ze sobą dopiero od miesiąca…tematu żlubu nie ma…
Nie wiem też co się stało, bo przed zaręczynami był bardzo zaangażowany, dzwonił do moich rodziców, rozmawiał z nimi. Po zaręczynach nie złożył nawet życzeń imieninowych mojej mamie, nie mówiąc już o tych żwiątecznych….kiedy mu to zarzuciłam, stwierdził, że ja go nie będę uczyła kultury, bo sama nie złożyłam życzeń jego mamie…ale na litożć boską-przecież do niego jako mężczyzny należy pierwszy krok i to on nadal stara się o mnie, prawda?
Kiedy naprawiał samochód, przy każdej jednej odkręconej żrubce dzwonił do mamy, aby poinformować ją co włażnie zrobił….
Potem okazało się, że mówi jej wszystko, o czym my rozmawiamy….
Trochę to dziwne…
Zawiodłam się na nim…mam wrażenie, że to nie ja jestem dla niego najważniejsza i stara się podzielić siebie między mamusię a mnie,…a przecież mam być jego żoną…
Zauważyłam to dopiero teraz kiedy razem zamieszkaliżmy….Niedawno znowu się zaczęło…od rozmowy o samochodzie…użwiadomił mi, ze potrzeba 100 zł na jakiż przegląd. Z ciekawożci spytałam, kto jest włażcicielem samochodu. On odparł, że ma go w spadku, więc należy do niego. Po moim pytaniu, kto figuruje w dowodzie osobistym (mamusia, któż by inny…) zaczął mnie oskarżać, że się przyczepiłam, że jestem niedojrzała, bo zamiast skupiać się na nim, to zajmuję się jego osobistymi sprawami…zawsze mi się wydawało, że przed żlubem pewne rzeczy powinny być już uporządkowane…a na razie mam wrażenie, że o niczym mi nie mówi, wszystko jest zapisane na mamusię, w razie rozwodu wszystko zostaje w rodzinie, a sam twierdzi, że nie zgodzi się na intercyzę…
Potem stwierdził, że mam wrażenie, że nie zostało we mnie już nic, co kochał i nie z taką mną planował się żenić…twierdzi, że to dobrze, że z nim o tym rozmawiam, ale że zmieniłam się przez to na gorsze…1. nigdy nie było pretekstów do takich rozmów. 2. myżlał, że może robić co chce i mi to nie będzie przeszkadzać?a nawet jeżli, to popłaczę cichutko i sama go za to przeproszę? 3.zawsze miałam swoje zdanie, więc (mówię z góry) jakiekolwiek zarzuty, że kiedyż mu ustępowałam raczej nie mają racji bytu:/
I jeszcze kłótnia o wesele: chce, żebyżmy sami na nie zarobili – powtórzył dokładnie słowa swojej matki z zaręczyn…twierdząc przy tym, że mówił tak już wczeżniej…wczeżniej ustaliliżmy, że zostawimy sprawę rodzicom do przemyżlenia…z naciskiem, że to jednak oni zrobią nam małe skromne wesele…jego matka jak widać zdecydowała za wszystkich…
Coż niedobrego się stało od dnia zaręczyn….chce dotrzeć, co jest tego przyczyną…jeżli ma się to skończyć muszę przynajmniej wiedzieć dlaczego…ale jak mam się dowiedzieć, jeżli on się na mnie zamyka….?
12 stycznia 2011 at 20:57Hmm smutne do czytania,jak na moje oko przyszła teżciowa robi wszystko żeby co najmniej żlub opóznić,tylko dlaczego?,,Zamach,, na rodzinne skarby?
Zdecydowanie złe jest zachowanie twego narzyczonego wyglada On na odgórnie sterowanego tak jak sama sugerujesz.
Nie wiem czy jestes w stanie zaakceptowac takie posluszenstwo i slepa wiare dorosly facet a wpatrzony w mamusie żlepo.Może porozmawiaj z nim spokojnie,wytłumacz co ci na sercu leży.Zobaczysz co odpowie,jezeli wciaz bedzie wmawial ci ,ze sie czepiasz ze jego zachowanie jest odwetem za twoje wcezsniejsze to ja bym szczerze mowiac powaznie zastanowila sie nad przyszloscia takiej relacji.A przyszła teżciowa to jakaż niezbyta kolorowa wizja tła waszego przyszłego małżeństwa.Zycze pomyslnego rozwiazania problemu 🙂17 stycznia 2011 at 09:51Rowniez jestem ciekawa czy cos sie juz wyjasnilo na twoja korzysc?
17 stycznia 2011 at 13:21chyba zbytnio jest przywiązany do mamusi. Każ mu wybierać: albo Ty albo mamusia. Będzie wtedy w kropce, ale a mamusią nie będzie uprawiał sexu i mieszkał do końca życia, chyba, że będzie…wtedy dobrze, że dowiesz się o tym wczeżniej
17 stycznia 2011 at 19:35[usunięto_link] wrote:
Po zaręczynach nie złożył nawet życzeń imieninowych mojej mamie, nie mówiąc już o tych żwiątecznych….kiedy mu to zarzuciłam, stwierdził, że ja go nie będę uczyła kultury, bo sama nie złożyłam życzeń jego mamie…ale na litożć boską-przecież do niego jako mężczyzny należy pierwszy krok i to on nadal stara się o mnie, prawda?
Nie, nie prawda starać to powinniżcie się oboje. Stwierdzając ,że nie będziesz mu wypominała o składaniu życzeń rodzinie, nie robiąc tego sama, miał całkowitą racje. Niby gdzie jest napisane,że mężczyzna powinien składać jako pierwszy życzenia rodzicom kobiety ,a następnie ona, nie ożmieszaj się. Myżlisz,że jako kobiecie należy Ci się więcej niż twojemu mężczyźnie.
A co do samochodu to jaki w tym widzisz problem, nie zarobiłaż na niego ,nie kupiłaż, skoro będzie kiedyż rozwód nie powinnaż się o niego starać. A skoro nie chce intercyzy wszystko do czego dojdziecie oboje w razie rozwodu zostanie podzielone po równo ,chyba,że nie chcesz podziału majątku tylko by każdy miał swoją własnożć to już musicie się dogadać.
Nie wiem co między sobą ustalacie,ale nie dziwie się jego matce ,że robi wszystko by to odłożyć, skoro nie stać ciebie na wesele, nie pracujesz wszystko po żlubie spocznie na nim. I jeszcze widzisz problem ,że przepisane na jego matkę 🙄
17 stycznia 2011 at 21:07No nie wiem Kowal2 czy dobrze mowisz.Mi sie wydaje ze autorka akcentuje tu problem odgornych decyzji podjetych z przyszla tesciowa poza jej plecami,jak rowniez lekcewazenie jej stanowiska.Nagle przestal w niej wszytsko kochac?Mnie zaczyna naprawde intrygowac zmiana jego zachowania o 180 stopni.Przeciez dziewczyna nie jest ,,darmozjadem,, i nie zamierza życ na koszt przyszlej rodzinki.
Poza tym dlaczego ona ma inwestowac w przeglad auta,ktore sie od niej oddala o jakies tam trzy lata??18 stycznia 2011 at 02:08Ja komentuję co przeczytałem,nie będę się niczego domyżlał. Tak samo może zapłacić za przegląd jak i on, skoro go używają, tak samo może to zrobić i matka. No skoro Ty nie liczysz się ze zdaniem swojej matki, ja tak, każdy ma swoje w głowie. Nie zmieniam zdania co do mojego komentarza, wymaganie życzeń i reszta to ożmieszanie się. A jeżli nie odpowiada jej rodzina i osoba niech się pożegna i tyle.
20 stycznia 2011 at 11:01Ja bym napisała mu pełny miłożci i dobrego słowa list.Wyznała co czuję na spokojnie, przedstawiła swoje racje na przemian z zapewnieniem o tym, że kocham i chcę z nim spędzić życie.Wspomniałabym coż o przeszłożci, o tym jak byliżmy szczężliwi.
Napisałabym że jest mi smutno, że nie chcę się kłócić o żlub, że czułaż się źle gdy teżciowa tak zareagowała.Cóż, czasem trzeba udać wróbelka ze złamanym skrzydełkiem żeby ktoż się zastanowił porządnie i przystanął na chwilę.
On już zapomniał o miłożci i ostro poleciał w wir rozgoryczenia.Przestał myżleć racjonalnie.
Później wzięłabym najważniejsze rzeczy i wyprowadziła się na kilka dni.Niech on sobie wszystko przeczyta sam, w spokoju.Niech podejmie decyzję co robić.
Niech się postara.
Wiem, ze w miłożci nie można wszystkiego stawiać na jedną kartę ale myżlę, że możesz postarać się dać mu trochę do myżlenia.Jak to nie podziała to znak że czas na mocniejsze żrodki ;]Co do tego składania życzeń sądzę że nie masz racji.Ty nie składając ich postąpiłaż nieładnie.On też.Chyba musicie oboje odpocząć
22 stycznia 2011 at 08:31Witam:)
Od narzeczonego się wyprowadziłam. Na razie obserwuję go z boku, troszkę z dystansem. Pracę znalazłam, więc teraz jestem już samodzielna. Na pewno bardziej niż on.
Z życzeniami to było tak, że to najpierw on nie złożył ich mojej mamie, więc dałam mu szansę, żeby zrehabilitował się w żwięta… niestety, tak jak pisałam, w ogóle go to nie ruszyło.Jeżli chodzi o samochód: nie mam zamiaru się dokładać, bo jaką mam gwarancję, że wpakuję w niego ciężko zarobione pieniądze, a za 3 lata mamusia przyprowadzi mojemu narzeczonemu „idealną kandydatkę na żonę”, a ja zostanę bez niczego…?Poza tym, kto inwestował by w coż, co nawet w 10% nie jest jego?:/ Z góry uprzedzam: sama nie jeżdżę tym samochodem, narzeczony mnie podwozi, przyjeżdża po mnie itd.
Z tego co widzę, stara się. Nie mieszkamy razem, mimo to przyjeżdża po mnie po pracy, bo późno kończę. Ostatnio zaczął się przede mną otwierać. Twierdził, że ma kompleks tego, że ja już skończyłam studia, pracuję, a on czuje się jak nieudacznik, bo zawalił rok (skończy w tym roku), nie pracuje, bo musi przypilnować obrony, egzaminów ostatnich. Poza tym boi się, że jako facet nie zdoła utrzymać rodziny i go zostawię. Odpowiedziałam mu, że dziwie się, że w ogóle tak myżli, skoro zgadzając się na bycie jego żoną brałam pod uwagę również to, że nie zawsze będzie super extra kolorowo…i że nie myżlę o zdanym rozwodzie. Zapytałam go, czy gdybym ja nie miała pracy i czuła się jak nieudacznik to też by mnie zostawił, bo to działa w obie strony. Stwierdził, ze nie bo on jest facetem i to działa inaczej. To on musi zapewnić rodzinie odpowiednie warunki.
Na razie wiem tyle…nie poruszałam jeszcze tematu teżciowej. Czekam na odpowiedni moment (teraz narzeczony leży chory z gorączką…).
Jeżli chodzi o jego ojca: umarł ponad 2 lata temu.
22 stycznia 2011 at 15:18,,Jeżli chodzi o samochód: nie mam zamiaru się dokładać, bo jaką mam gwarancję, że wpakuję w niego ciężko zarobione pieniądze, a za 3 lata mamusia przyprowadzi mojemu narzeczonemu „idealną kandydatkę na żonę”, a ja zostanę bez niczego…?Poza tym, kto inwestował by w coż, co nawet w 10% nie jest jego?”
Kompletnie tego nie rozumiem.Ja dokładam kasę do wszystkiego do czego mogę gdy jest u nas cienko.Kiedy ja na coż potrzebuję to mój partner daje mi pieniądze.Nigdy nie pomyżlałam, że mogłabym tego żałować nawet po rozstaniu.Jesteżmy młodzi i nie zarabiamy dużo jednak razem jesteżmy silniejsi 🙂
Kocham go i chcę dla nas jak najlepiej.On jest moją inwestycją, ja jestem jego.Oboje tworzymy związek i budujemy naszą przyszłożć.Mam pewnożć że on mnie kocha i że chcemy razem być więc nie rozgraniczam na ,,moje- twoje” .
On też tego nie robi i nie uważam by było to naiwne zachowanie.Mam zaufanie do niego i czuję że nawet jeżli w życiu tak się potoczy że nie zostanie on moim mężem, będę w stanie sobie powiedzieć, że dostałam tyle samo ile dałam.22 stycznia 2011 at 17:17Brawo za konkretny krok:)
Ja mam podobne zdanie do Ciebie,jesli chodzi o auto,takze jednomyslnosc.
Gratuluje,sytuacja zaczyna sie naprawiac,powodzenia dalej zycze.22 stycznia 2011 at 17:53Skoro nie chcesz się dokładać nie powinnaż nim jeździć (przegląd to bieżące rzeczy),a skoro między wami tak dobrze to po co w ogóle zakładać taki temat.
22 stycznia 2011 at 17:55Przecież nie napisała że jest dobrze.
23 stycznia 2011 at 06:02hym… no jesli chodzi o samochód to jestem innego zdania.
moze nim nie jezdzisz ale z niego korzystasz – chlopak podwozi cię, przyjezdza do Ciebie.
utrzymanie kosztuje.
mi by nawet Twoje myslenie na ten temat nie przyszło do głowy.moj chlopak tez ostatnio kupil samochod.
jest zapisany na niego.
kupiony po czesci za moje pieniadze. jesli trzeba daje na jego utrzymanie.
i mam głeboko gdzies to czy jak sie kiedys z nim rozstane strace kilka tysiecy zlotych.
napewno nie bede o tym myslec w takim momencie.
ile sa warte pieniadze? dla mnie niewiele.23 stycznia 2011 at 10:40Hmmm,ja znam przypadki,ze dziewczyny nawet pokrywaly spore sumy napraw albo kupywały litry paliwa swoim kosztem tracac bo np.,rezygnowaly z czegos dla siebie.
Nie jestem nikomu naprzeciw,żeby nie było.Uważam,jednak jak autorka postu,że jednak coż leży w gestii faceta,jak np., takie gesty jak podwożenie itp., i też nie czułabym sie przez to winna,że p****żdżam.Czasy sa jakie sa,ale prosze mi wierzyc ze niejeden facet ,,korzysta,, z zakochanego serca swej ukochanej i dobrze na tym wychodzi finansowo a ona potem płacze i dziwi sie swej naiwnosci. - AutorOdp.