- AutorOdp.
- 9 lipca 2010 at 07:25
Z moim narzeczonym planujemy żlub. Jednak nie jest to zbyt proste, bo mieszkamy daleko od siebie, a żlub wiąże się z przeprowadzką jednego z nas. Mój narzeczony nawet nie chce słyszeć o tym, że to on ma się przeprowadzić, więc szukał mi pracy u siebie. Jestem nauczycielka. Mam stałą pracę, a u niego co prawda też miałabym ją, ale tylko na rok…Nie wiem, co robić. Czy zaryzykować i podjąć tą pracę? Czy zostać u siebie? Dodam, że moja rodzina uważa, że przeprowadzka do niego jest głupotą. A ja sama też nie za bardzo chcę tu mieszkać.. tylko, że to najprawdopodobniej wiąże się z rozstaniem…
9 lipca 2010 at 11:59Bez ryzyka nie ma zysku,ale z drugiej jeżli nie masz ochoty to się nie przeprowadzaj,bo w końcu tobie ma również być dobrze. On jest w takiej samej sytuacji więc jeżli obojgu wam nie pasuje widocznie nie jesteżcie dla siebie.
9 lipca 2010 at 20:13Ojoj niedobrze. Skoro on nie liczy sie z twoim zdaniem to bardzo niedobrze. Nie ustępuj mu.
9 lipca 2010 at 20:39[usunięto_link] wrote:
Ojoj niedobrze. Skoro on nie liczy sie z twoim zdaniem to bardzo niedobrze. Nie ustępuj mu.
A on słyszy. Skoro ona nie liczy się z twoim zdaniem to niedobrze,nie ustępuj jej 🙂
10 lipca 2010 at 06:28@Kowal wrote:
Bez ryzyka nie ma zysku,ale z drugiej jeżli nie masz ochoty to się nie przeprowadzaj,bo w końcu tobie ma również być dobrze. On jest w takiej samej sytuacji więc jeżli obojgu wam nie pasuje widocznie nie jesteżcie dla siebie.
Hahahahah mądre słowa:bez ryzyka nie ma zysku,tym bardziej że to ich nowa droga.
Zanudzą się bez ryzyka:)16 lipca 2010 at 20:29Pracuj tam gdzie więcej zarobisz
EDIT:kowal2
16 lipca 2010 at 23:54Perełko85, taka mi przyszła spontaniczna myżl, może i głupia, ale może i nie… oderwijcie się oboje od swoich smoczków i zacznijcie gdzież zupełnie indziej… wiesz, to w Twoim facecie może zbudować nową energię zapobiegliwożci, a dla Ciebie… cholera, przestaniesz myżleć zbyt intratnie… paradoksalnie może Wam to przynieżć większe zyski, bo wtedy ludzie więcej dają z siebie i bardziej doceniają realną gospodarkę… znaczy ogólnokrajową, ale i tę intymną, swoją!
19 lipca 2010 at 12:44hm, jak dla mnie to troszkę dziwne podejżcie, że facet mówi, że on nie chce słyszeć nawet o przeprowadzce do Twojego miasta. bo jeżli ty byż powiedziała dokładnie to samo co on to co wtedy ? 😕
jeżli na prawdę nie chcesz się przeprowadzać do niego to porozmawiaj z nim o tym spokojnie i przedstaw mu swoje racje. a myżlę, że najlepszym kompromisem było by zamieszkać w zupełnie innym miejscu. ani u Ciebie, ani u niego.20 lipca 2010 at 15:16To zastanawiające, że jako narzeczeństwo nie potraficie się dogadać i znaleźć kompromisu, na jakby nie było WSPÓLNĄ przyszłożć…to co będzie po żlubie??
😯
poza tym trochę lipa jeżli facet nie liczy się z Twoim zdaniem i nakazuje Ci coż…ciekawe gdybyż Ty jemu kazała się przeprowadzić29 lipca 2010 at 12:09To był trudny okres dla nas, dla naszego związku… Nie zgodziłam się przeprowadzić, pokłóciliżmy się, ja oddałam mu pierżcionek. Potem były łzy, nieprzespane noce, itd. Poprosiłam go o rok czasu. Nadal nie mam ochoty się tu przeprowadzać, ale w ciągu roku poznam to miasto, otoczenie lepiej, nastawię się na to psychicznie i nie będę czuła się już tak obco.
Rozmawialiżmy o tym wczeżniej i obiecałam mu, że jeżli znajdzie się tu praca dla mnie, to przeprowadzę się do niego. On przez pół roku stawał na rękach, by coż dla mnie znaleźć. Znalazł, ale była to praca na rok w ramach zastępstwa, bez szans na przedłużenie umowy. Obiecywał, że w ciągu tego roku na pewno coż znajdzie, ale bałam się ryzykować. Nagle spadło na mnie tak wiele rzeczy: żlub, przeprowadzka w zupełnie obce mi strony, zmiana pracy. Czułam, że nie podołam.
Zgodził się poczekać jeszcze rok i będzie to najtrudniejszy okres w moim życiu. Od niego słyszę, że to moja wina, że nie jesteżmy już małżeństwem, że rodzina jest dla mnie ważniejsza, że ode mnie zależy, czy będziemy razem. Od mojej matki słyszę, że on mną manipuluje, że robię wszystko, co on chce,że powinnam wstrzymać się jeszcze ze żlubem. Czasami mam tego wszystkiego dożć.29 lipca 2010 at 17:49Kurcze dziewczyno naprawdę masz trudną sytuację…bo z tego co mówisz jesteż trochę między młotem a kowadłem, z jednaj strony facet, którego kochasz i może ten jedyny, a z drugiej mama, która też chce dla Ciebie jak najlepiej.
Skoro masz rok na zastanowienie się, to będziesz widziała czy Twoje uczucia do niego są dalej tak silne i tak bardzo go kochasz, że będziesz potrafiła zostawiać dla niego wszystko co znasz. Nie ma się co dziwić, że obawiasz się przeprowadzki. Ale na razie dobrze zrobiłaż, skoro nie jesteż pewna. A jeżli na prawdę się kochacie i przeznaczone wam jest być razem to wszystko się ułoży! 🙂 Małżeństwem będziecie pewnie do końca życia więc jeden rok nic nie zmieni.
Powodzenia!! 😀29 lipca 2010 at 18:15[usunięto_link] wrote:
Zgodził się poczekać jeszcze rok i będzie to najtrudniejszy okres w moim życiu. Od niego słyszę, że to moja wina, że nie jesteżmy już małżeństwem, że rodzina jest dla mnie ważniejsza, że ode mnie zależy, czy będziemy razem. Od mojej matki słyszę, że on mną manipuluje, że robię wszystko, co on chce,że powinnam wstrzymać się jeszcze ze żlubem. Czasami mam tego wszystkiego dożć.
Jeszcze nie zamieszkaliżcie razem,a już Ciebie o coż obwinia ,żenujący. Mamie lepiej powiedz by się nie wtrącała w twoje życie uczuciowe (oczywiżcie nie koniecznie tak dosadnie),bo będzie kolejną teżciową z kawału dla twojego mężczyzny.
29 lipca 2010 at 18:50ciezki orzech do zgryzienia ;/ A odpowiedziałaż sobie na pytanie, czego Ty naprawde chcesz?? Też niedługo będę przez to przechodzić, kto ma się przeprowadzić eh ale myżlę, że u mnie pójdzie łatwiej… Kurcze skoro sie teraz tak o to kłócicie nie jest dobrze;/ a może oboje sami powinniżcie znaleźć miejsce dla siebie, nie u niego, nie u Ciebie…Gdzież zaczac od nowa, w miejscu wybranym wspólnie??
30 lipca 2010 at 11:45To nie takie proste. Jeżli mielibyżmy wynająć coż choćby na połowie drogi między moją pracą, a jego , to i tak każde z nas dojeżdżałoby ponad godzinę do pracy. Wydalibyżmy mnóstwo pieniędzy na dojazdy, wynajem, opłaty. Już bardziej opłacałoby się nam, gdyby jedno z nas nie pracowało… Poza tym, gdybyżmy zaczęli od wynajmowania, to na własne mieszkanie już nie mamy co liczyć… Mój narzeczony chce, żebym przeprowadziła się do niego, bo to jest bardziej ekonomiczne rozwiązanie, pozwoli nam odłożyć trochę na własne mieszkanie. Teraz jestem u niego…przyzwyczajam się do tego mieszkania, tego miasta… Mam rok na to, żeby się zaaklimatyzować… Jest mi ciężko, bo nie wiem, jak to wszystko będzie za rok wyglądało… Czy znajdę tu pracę? Co zrobię, jeżli jej nie znajdę? Czy zacząć teraz drugi kierunek studiów? Czy poczekać z tym jeszcze rok? Setki pytań, żadnych odpowiedzi.
30 lipca 2010 at 12:29Już chyba przesadzasz,że przeprowadzka taka straszna 😉
- AutorOdp.