- AutorOdp.
- 13 grudnia 2007 at 13:10
Dbaj o to, żebyż własne jaja miał w swoich rękach, rozwijał się w kierunku celów które sam sobie wyznaczysz, które będą Twoim źródłem samorealizacji i szczężcia.
Bez porównywania się z kimkolwiek innym. Zadając sobie pytanie prędzej – „Czy to co robię sprawia że ja sam czuję się spełniony?”.takiego faceta szanuję, z takim jestem. wiem, że z nim będę, bez względu na to, czy inne się za nim będą uganiać, czy nie. nie będą? będę spokojna. będą? poradzimy sobie z nimi oboje. dlaczego? bo on jest ze mną dlatego że mnie sam wybrał. nie dlatego że podobam się innym. a że ja jestem jednym z jego celów? hmm… on jest jednym z moich celów, więc nie widzimy problemu.
mężczyzno! chcesz mieć to, na co zasługujesz? zapracuj na to. nie tylko w relacjach damsko męskich.
Kobieta będzie Ciebie testować – czy wciąż jesteż tym mężczyzną którego poznała i czy wciąż jesteż taki jak wydaje jej się że jesteż.
nie udawaj, że jesteż inny niż w rzeczywistożci. a nuż ona wlażnie takiego „udawanego” nie polubi, albo jeszcze gorzej: polubi, a jak prawda wyjdzie na jaw, to przestanie lubić 😉
cóż… artykulik pisany trochę ogólnikowo, i mam wrażenie że przez odrobinę rozgoryczonego faceta… można by skomentować każde zdanie oddzielnie, ale analiza może trochę zająć… 😀
pussymagnet, może masz jakież konkretne pytanie, na temat tegoż artykułu?
13 grudnia 2007 at 13:13[usunięto_link] wrote:
cóż… artykulik pisany trochę ogólnikowo, i mam wrażenie że przez odrobinę rozgoryczonego faceta… można by skomentować każde zdanie oddzielnie, ale analiza może trochę zająć… 😀
pussymagnet, może masz jakież konkretne pytanie, na temat tegoż artykułu?
artykulik owszem ogolnikowo, bo mial na celu przekazanie pewnego swiatopogladu.
a tylko pytanie – skad wniosek ze pisane przez rozgoryczonego faceta?
13 grudnia 2007 at 13:26tak za ten ostatni akapit 😀 o macaniu na ulicy 😉
dlaczego nie możnaby tego skończyć: „wierz w siebie, gdzież na żwiecie jest ta wspaniala kobieta na którą zasługujesz, i która zaslużyla na ciebie!”
tego happy-endu mi zabrakło (no i tak odnożnie zazdrożci-wszyscy wiedzą, że kobiety nie lubią konkurencji 😉 )
i małą nutkę żalu da się wyczuć na samym początku: mam taką kobietę, ale jakby odeszla, to muszę mieć jakiż backup w postaci atrakcyjnych koleżanek, żebym nie czuł się wtedy poniżony (to już napisano pod koniec). przecież są związki, które się udają. zamiast wkładać energię w szukanie dziury w calym i zastanawianiu się nad innymi opcjami, można wlożyć siłę w szukanie tej wymarzonej, która nie rzuci, nie zdradzi, itp…
16 grudnia 2007 at 22:00Można. Mi się to najlepiej udało, gdy wyjechałam na kilka miesięcy. W takich sytuacjach tylko zaufanie daje nam siłę aby nie zwariować. A ogólnie to chyba najlepiej użwiadomić sobie z kim jesteżmy, jeżeli jest to osoba na której możemy polegać w każdej sytuacji, która kochamy i która kocha nas to chyba powinniżmy postukać sie w główkę trzy razy zanim zaczniemy doszukiwać się romansu wszechczasów.
To o czym piszesz dalej – koleżanka z pracy, niestety tak to bywa, że od czasu do czasu musi sie pojawić jakiż babsztyl, który za bardzo chce się zaprzyjaźnić z naszym mężczzyną. W żredniowieczu można by takie rzucać na stos, dziż możemy co najwyżej pogadać z facetem co czujemy w takiej sytuacji.20 grudnia 2007 at 12:35a może by takiej stringi szklaną watą natrzeć? 😉
22 grudnia 2007 at 13:07Niektóre baby po prostu lgną do zajętych facetów. Je to podnieca!
Po sobie widzę, że zanim mój chłopak był ze mną, to pewna laska go olewała. Teraz jednak mają żwietny kontakt, zaprzyjaznili się i ona proponuje mu różne spotkania! Tak samo inne koleżaneczki. Czy zdesperowane kobiety nie mogą zająć się wolnymi facetami?2 stycznia 2008 at 10:43VanillaSky co do tego pukania się w główkę, ja wcale nie doszukuję się romansu bo wbrew pozorom ufam i wierzę mężowi i wiem, że mnie nie zdradzi, ale bardzo dziwne zachowanie pewnej koleżanki jest na dłuższą metę irytujace! Nie uważasz? Więc dlaczego ja mam niby puknąć się w głowę skoro to ona jest nie fer?[/b]
2 stycznia 2008 at 14:53[usunięto_link] wrote:
VanillaSky co do tego pukania się w główkę, ja wcale nie doszukuję się romansu bo wbrew pozorom ufam i wierzę mężowi i wiem, że mnie nie zdradzi, ale bardzo dziwne zachowanie pewnej koleżanki jest na dłuższą metę irytujace! Nie uważasz? Więc dlaczego ja mam niby puknąć się w głowę skoro to ona jest nie fer?[/b]
Z tym stukaniem w glówke napisałam ogólnie – my kobiety czasami na silę doszukujemy się czegoż co tak naprawdę nie istnieje, a wtedy warto się zastanowić czy mamy powody.
Skoro wiesz, że Cię nie zdradzi to może trzeba poczekać aż sam zauważy, że koleżanka przesadza? Wiem, że jest to trudne, ale nic innego nie przychodzi mi do główki.2 stycznia 2008 at 18:04Muszę przyznać Ci rację. Ciężko czasami przychodzi to powstrzymanie się. Brakuje mi chyba cierpliwożci i raptus ze mnie straszny! W rezultacie nic dobrego z tego nie wychodzi. Dzięki
2 stycznia 2008 at 18:04Muszę przyznać Ci rację. Ciężko czasami przychodzi to powstrzymanie się. Brakuje mi chyba cierpliwożci i raptus ze mnie straszny! W rezultacie nic dobrego z tego nie wychodzi. Dzięki
4 stycznia 2008 at 14:03Agutko, musisz uwierzyć bardziej w siebie, że to ty jesteż dla niego najważniejsza i że fajna laska z ciebie, a o tego babsztyla bym sie az tak nie martwiła, choć wierze szczerze ze irytuje cie to do granic wytrzymalosci (moj mial kiedys taka przyjaciolke, szlag mnie trafial jak dzwonila i potrafila zawrac mu glowe godzinami i ciagle wciagac w swoje problemy, a ta ja nie ma kto zawiezc a to trzeba jej cos pomoc itp). Zrobilam mojemu i owszem awanture, ale facet jak to facet kompletnie nie lapal o co mi chodzi, czego sie czepiam. Wiec radze uzbroic sie w cierliwosc, jesli masz zaufanie do swojego faceta i wiesz co jest wart. Jak trafisz na cos co cie wyraznie zaniepokoi radze otwarcie z nim o tym rozmawaic, niekoniecznie zrozumie, ale niech ma swiadomosc ze dla ciebie ta znajomosc stanowi problem. Zycze cierpliowsci
4 stycznia 2008 at 15:20Dzięki za wsparcie. Widzę, że nie tylko ja muszę się borykać z koleżaneczką, która ma wiecznie jakiż problem. Ostatnio nawet jej trochę nawkładałam, bo ja ją znam – próbowała odwrócić kota ogonem, że ja robię z igły widły i przez swoją zazdrożć źle oceniam sytuacje. Ale od tamtego czasu jest spokój zobaczymy tylko na jak długo? Szkoda, że cierpliwożci nie da się kupić… Pozdrawiam
4 stycznia 2008 at 16:26@Onione wrote:
[usunięto_link] wrote:
a może by takiej stringi szklaną watą natrzeć? 😉
ach!! jaka by to była słodka zemsta!! 😈 😈 😈
może rzucimy temat „co zrobić z takimi ktore za cudzych chlopów się zabierają?” będzie jak znalazł, gdy zyczliwa „przyjaciołka”, wiecznie majaca problemy i sama niosąca pomoc się znajdzie 🙂
7 stycznia 2008 at 01:24osobiżcie lubie jak mój mąż jest o mnie zazdrosny…
oczywiżcie nie do przesady,a czasami zdaża mu się … trzeba nauczyć się radzić z nadmierną zazdrożcia…i dązyć do tego by facet nauczył sie tłumić nadmiar… wtedy się hamuje i jest ok17 stycznia 2008 at 16:07wiem jedno skoro czujesz, ze coż jest nie tak, to jest i już. A że nasi mężczyźni nie reagują na pytania i prożby jeżli w gre wchodzi jakaż „potrzebująca” to norma. Skoro jednak wie już że Ty cierpisz, to chyba to powinno być dla niego wystarczającym powodem do ograniczenia albo lepiejj zerwania kontaktow z tamtą. Nie powinno mu to sprawić większych problemów, skoro jak mówisz z jego strony to nic znaczącego. No chyba że jednak nie.
Czasem cierpliwe czekanie stawia nas przed faktem dokonanym.
- AutorOdp.