- AutorOdp.
- 29 grudnia 2006 at 22:25
Kurcze, ja ciągle myżlę, że jest duuużo gorsza. Nastolatek nie ma tyle obowiązków, ciągle się rozwija, czy chce, czy nie, ale zawsze lepiej się żpi z myżlą, że chodzi się do szkoły i rozwija 😉 A dorosłożć oznacza dla mnie „wszystko na mojej głowie” chodzenie do pracy, która w większożci nie rozwija, zajęte wakacje, sprzątanie, a przynajmniej o wiele więcej sprzątania, niż „jak mamusia wyprała”, że jak chcę sobie poszaleć jak dziecko, to ludzie patrzą, jak na idiotkę i ciągle jeden text, który powtarzają bezmyżlnie:”taka poważna dziewczyna, a wygłupia się, jak dziecko” – jakbym miała się tego strasznie wstydzić! To tak, jakby będąc nastolatkiem żyło się marzeniami i złudzeniami o dorosłym życiu, a jak się już jest dorosłym, samodzielnym człowiekiem, to czar pryska i się mówi: „aha, to jednak jest tak szaro…”
Wiecie co, moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką i zawsze spędzamy ze sobą dużo czasu. Kiedy zaczynałam w październiku studia, to strasznie to przeżyłyżmy, ale z drugiej strony myżlałam: fajnie będzie mieszkać w Toruniu, sama, jak dorosła. Ale mój czar prysł, tak strasznie tęskniłam za domem, aż rzuciłam studia! Wstyd mi było się przyznać na początku, dlatego ciągle trzymałam się wersji, że ten kierunek to pomyłka (no faktycznie pomyłka, ale to nie był powód do powrotu). Teraz siedzę w domu, czekam do października i cały czas katuje się myżlami, jak mogłam tak zrobić, przecież jestem naprawdę dojrzałą dziewczyną, a takie złudzenia miałam, że będzie słodko, a tu się okazałam taki słabiak, maminek taki. Wszyscy w moim wieku usamodzielniają się gdzież, a jak, choć zawsze byłam jakież dwa lata w przód z myżleniem od rówieżników, to teraz czuje się jak jakaż opóźniona. Myżl o samodzielnym mieszkaniu i dorosłożci, której tak „zasmakowałam” w Toruniu przeraża mnie. Czy ja juz zawsze będę takim tchórzem? Przecież ludzie marzą, aby mieszkać np. ze swoja miłożcią, nie z rodzicami, no i ja też tak chciałam, aż do tego października…
Pomocy, błagam, piszcie, zdanie innych ludzi bardzo mi pomaga! 🙄15 marca 2007 at 17:16Temat ma 3 miesiaki, a tu ciągle nikt nie wie, czy dorosłożć jest gorsza…
Szkoda…15 marca 2007 at 20:54Na pewno trudno jest tak nagle pozostawić dom, rodzinę i zacząć żyć samodzielnie gdzież tam z nowymi obowiązkami na głowie z mnóstwem nowych problemów i decyzji (także życiowych), które będziesz musiała podejmować sama.
Jednak nigdy nie będziesz sama. Przecież Twoi rodzice zawsze będą Ci służyli radą i pomocą.
A dorosłożć sama w sobie nie polega przecież na tym żeby nie „szaleć jak dziecko” nie oglądać kreskówek czy nie lubić bażni. Dorosłożć to odpowiednie podejżcie do życia, zdolnożć podejmowania wyzwań, odpowiedzialnożci i opanowania. Tu wcale nie kończy się „kolorowy” etap Twojego życia … życie nie nabierze też wyłącznie czarno-białych barw.
To po prostu czas, który nadejdzie/nadchodzi/nadszedł nieuchronnie i zagubisz się w nim nawet nie wiedząc kiedy…15 marca 2007 at 22:15Mi „dorosłożć” przyszła łatwo bo moi rodzice kładli na to duży nacisk, wprost nie mogłam doczekać się studiowania w innym mieżcie i samodzielnego życia. Może dlatego że nie jestem tak bardzo związana z rodzicami jak ty ze swoimi.
Sama napisałaż że swoją mamę traktujesz jak przyjaciółkę i dlatego było ci naprawdę ciężko zacząć nowe życie z dala od niej, co w zupełnożci rozumiem. Może też te studia nie były dla ciebie tak ważne i interesujące skoro się poddałaż i wybrałaż rodzinę.
Jedno jest jednak pewne że prędzej czy później będziesz musiała się usamodzielnić i zacząć dorosłe życie z obowiązkami i trudnymi decyzjami i nie zawsze będzie przy tobie mama. Pozatym w dobie komórek, internetu i skype to że będziesz w innym mieżcie nie ograniczy ci rozmów z mamą. Musisz sie odważyć pokonać własne obawy bo do odważnych żwiat należy 😉 Dasz radę tylko wystarczy w to uwierzyć. 🙂Powodzenia 😀
15 marca 2007 at 22:32Naprawde zaczynajac studia czujesz sie az tak dorosla??
Ja w dalszym ciagu uwazam sie za malolata.
Ja tez zaczelam studia, tez mialam bardzo wiele obaw – zwlaszcza ta tesknota za mama, od dziecka tylko ona mnie wychowywala wiec jestem do niej straaaaaasznie przywiazana… ale doszlam do wniosku po paru tygodniach ze nie jest zle, da sie przezyc, dzwonimy do siebie codziennie, smsujemy pare razy dziennie, kupilysmy sobie kamerki, nauczylam mame obslugiwac skype, no i przede wszystkim powiedziala mi ze jesli bardzo sie stesknie i bede chciala przyjechac to mam wsiadac w pierwszy autobus i wracac…. i czasami tak robie, jak jest mi sie strasznie teskni to poprostu pakuje plecak i jade do domu, wracam po dwoch dniach i od razu jest mi lepiej 🙂
A pranie, sprzatanie i gotowanie – takie jest zycie…. kiedys trza sie nauczyc 🙂2 kwietnia 2007 at 13:03ja uwazam, ze doroslosc jest w cholere trudna!!!
czasami potrafie sobie „nazbierac” tyle roznego rodzaju problemow, ze chce mi sie beczec i najchetniej to bym pozwolila mamie podejmowac za mnie trudne decyzje
mysle sobie wtedy jak to fajnie bylo kiedy mamy sie martwila za mnie o to czy mam co jesc, czy mam w co sie ubrac, mama zalatwiala roznego rodzaju formalnosci, wysylala mnie do szkoly (podstawowej) itepe
jak bylo smutno tomozna bylo sie przytulic do mamy i ona wiedziala jak rozwiazac problem
taaaaaaak wygodnie bylo
niestety te lata juz minely i teraz sama musze sie o siebie martwic
chyba najwiekszy problem mam z podejmowaniem waznych decyzji, samo wykonanie juz nie jest tak trudne
ale zdecydowac czy zostac z tym mezczyzna czy nie, czy zostac w tej pracy, w tym kraju, w tym mieszkaniu czy znalezc inne????…. uuuuufffff2 kwietnia 2007 at 20:59Wiele ważnych decyzji trzeba podjąć, które mają wpływ na nasze życie. Ja ostatnio mam ich wiele i nie wiem jak to wszystko sie potoczy. Najgorsze jest to że jak już się uporasz z najważniejszymi problemami to automatycznie pojawiają się następne i nie masz chwili wytchnienia. Nie wiem czy inni tak maja ale ja mam tak od roku i już mam powoli dosyć. Może dlatego że rozpoczynam nowy etap życia mianowicie koniec studiów a początek samodzielnożci. Najgorszy okres szukanie pracy i martwienie się jak zarobić na jedzenie. Koszmar mam nadzieje że wszystko się dobrze ułoży 🙁
3 kwietnia 2007 at 07:25to prawda! jak tylko uporasz sie z jednym problemem to od razu okazuje sie, ze sa inne 🙂
ale to chyba normalne
ludzie potrafia pokonywac przeszkody
nikt nam w koncu nie obiecywal, ze zycie bedzie latwe
najgorsze jednak jest wtedy kiedy masz duzo problemow na raz i nie wiesz od czego zaczac
zycze wszystkim wchodzacym w zycie dorosle duzo sily 🙂11 kwietnia 2007 at 19:05ja uważam, że to nic strasznego, że wróciłaż do domu! nie byłaż po prostu gotowa na taką zmianę. to nie jest wstyd. myżlę, że stawanie się dorosłym to długa droga, a nie np. moment pójżcia na studia. ja kończę studia, jestem na 4.roku i dopiero od kilku miesięcy czuję silną potrzebę wyprowadzenia się z domu. tak czasami bywa, że trzeba zdać sobie sprawę na czym nam zależy, a na to potrzeba czasu. nic na siłę! moim zdaniem lepiej, że wróciłaż do domu niż np. ze smutku zaczęła spotykać się z różnymi dziwnymi ludźmi i brać różne dziwne substancje 🙂 bo tak też czasem bywa. myżlę, że nie można okreżlić, co jest lepsze dorosłożć czy życie nastolatki. i jedno i drugie ma zarówno zalety jak i wady
11 kwietnia 2007 at 19:06ja uważam, że to nic strasznego, że wróciłaż do domu! nie byłaż po prostu gotowa na taką zmianę. to nie jest wstyd. myżlę, że stawanie się dorosłym to długa droga, a nie np. moment pójżcia na studia. ja kończę studia, jestem na 4.roku i dopiero od kilku miesięcy czuję silną potrzebę wyprowadzenia się z domu. tak czasami bywa, że trzeba zdać sobie sprawę na czym nam zależy, a na to potrzeba czasu. nic na siłę! moim zdaniem lepiej, że wróciłaż do domu niż np. ze smutku zaczęła spotykać się z różnymi dziwnymi ludźmi i brać różne dziwne substancje 🙂 bo tak też czasem bywa. myżlę, że nie można okreżlić, co jest lepsze dorosłożć czy życie nastolatki. i jedno i drugie ma zarówno zalety jak i wady
23 kwietnia 2007 at 09:12Ja też w październiku wyniosłam sie z domu. I rowniez w związku ze studiami, no i z moim facetem, który mieszkał w innym miescie, a ja chciałam być z nim.
I na początku było nie do zniesienia. Nie spodziewalam się wręcz, że będzie mi tak ciezko, bo wyprowadzka i nowe, dorosłe życie, bardzo mnie ekscytowało. I też wielokrotnie mialam ochotę wrócic do domu., chociaż z moim domem rodzinnym nie jestem tak związana jak Ty.
Ale dałam radę, przetrwałam, a teraz ciesze się byciem samodzielną, chociaż wiele rzeczy wiele razy potrafi mnie strasznie przytłoczyc.
Ale to, że Ty wróciłaż nie jest niczym złym. Znaczy to tylko tyle, że może to nie jest jeszcze ten moment, i tyle. No i może jeszcze to, że masz wielkie szczężcie, że posiadasz tak kochaną i bliską Ci osobę w postaci swojej mamy 🙂Pozdrawiam :*
23 kwietnia 2007 at 09:13Ja też w październiku wyniosłam sie z domu. I rowniez w związku ze studiami, no i z moim facetem, który mieszkał w innym miescie, a ja chciałam być z nim.
I na początku było nie do zniesienia. Nie spodziewalam się wręcz, że będzie mi tak ciezko, bo wyprowadzka i nowe, dorosłe życie, bardzo mnie ekscytowało. I też wielokrotnie mialam ochotę wrócic do domu., chociaż z moim domem rodzinnym nie jestem tak związana jak Ty.
Ale dałam radę, przetrwałam, a teraz ciesze się byciem samodzielną, chociaż wiele rzeczy wiele razy potrafi mnie strasznie przytłoczyc.
Ale to, że Ty wróciłaż nie jest niczym złym. Znaczy to tylko tyle, że może to nie jest jeszcze ten moment, i tyle. No i może jeszcze to, że masz wielkie szczężcie, że posiadasz tak kochaną i bliską Ci osobę w postaci swojej mamy 🙂Pozdrawiam :*
26 kwietnia 2007 at 15:21Wiesz, myżlę, że każde poroblemy, w każdym wieku wydają nam się najważniejsze na żwiecie. I chociaż każdy z nas zdaje sobie sprawę, że przeciez 'inni mają gorzej’, to włażnie to, co nas trapi obecnie skupia całą naszą uwagę. I mimo tego, że możemy patrzeć na cudze problemy z przymrużeniem oka i troszkę je bagatelizować, to trzeba chyba pamietać, że wszystkie problemy, nie wazne w jakim wieku przeżywane są prawdziwe. Chociaż dla tej jednej osoby.
Ja przeprowadziłam się w biegu za marzeniami. Dostałam szansę, miała byc kariera, miałam znowu uwierzyć w swoje sportowe umiejętnożci, miało być tak pięknie, jak jeszcze nigdy. Ale nagle trach. Koniec. Usłyszałam, ze będe jeździć… nie, nie na łyżwach, tylko na wózku. Że być może nie będę mogla chodzić. Że nie wiadomo, jak będę funkcjonowac na codzień. I bylo mi źle. Z tym wszystkim, w nowym mieżcie.
18 czerwca 2007 at 17:18Zdecydowanie życie nastolatka jest mniej stresujące od życia dorosłego.Rodzice utrzymują,rodzice się martwia,rodzice pomogą.Pamiętam jka miałam 15 lat… miałam problemy sercowe,baaardzo powazne związki,pierwszy raz piłam wódke i paliłam papierosa… interesowała mnie szkoła i chłopcy i całe moje życie kręciło sie wokół tego.Wtedy myżlałam sobie”Ale ja już poważna jestem-mam 15 lat” 😆
6 lat później żmieję się z tego co robiłam i myslałam wtedy.Chciałabym znów miec „nastoletnie” problemy (chociaz co poniektórzy stwierdza pewnie,że ciągle je mam 😉 ) i martwic sie panią od matematyki i tym że nie wiem jak zacząc wypracowanie z polskiego.Teraz głowę zaprząta mi co innego… A dorosłożc jest straszna.Juz nie pwiem,że młoda jetsem i mam czas,że to „taki wiek” itp. chociaż teraz moje decyzje ciągle nie sa najmądrzejsze na żwiecie,chociaz mam lekkie podejżcie do życia,żadnych powaznych planów na przyszłożc to jednak czuje sie jakoż tak… staro.I najbardziej bawią mnie teksty jakie padaja w moich rozmowach z koleżankami: „Ale te nastolatki teraz wyglądają!Za naszych czasów było inaczej” 😉
W dalszym ciągu mieszkam z rodzicami i na razie nie ma perspektyw,że to się zmieni.Ale chciałabym sama zamieszkac.wiem,że to jescze nie jest moja pora na wyfrunięcie z gniazda,bo ja w całej tej swojej dorosłożci jetsem jeszcze zbyt dziecinna i jesli np miałabym w mieszkaniu awarię to zanim p****łabym jakież kroki,pewnie siadłabym i płakała 🙂 No i na pewno tęskniłabym za rodzicami,ale do wszystkiego można się przyzwyczaic.W życiu każdego następuje moment,kiedy trzeba „odciąc pępowine”,ja póki co jeszce sie do tego nie spieszę i może w Twoim przypadku nie był to jeszcze wlażciwy czas? 😀6 stycznia 2008 at 17:50Temat stary jak moja babcia 😉 ale się wypowiem.
To nie jest tak, że jesteż przyczepiona do rodziny i nie jesteż twarda. Po prostu potrzebujesz czegoż takiego, że masz blisko siebie ludzi…. to jest całkiem normalne 🙂 Niektórzy potrafią wyjechać za granicę, znależć sobie nowych znajomych tymczasowo i wrócić, ale jak patrzę po znajomych to jest tak żrednio pół na pół spotykane.
Zresztą dziwi mnie reakcja tamtego otoczenia „Taka dojrzała dziewczyna a zachowuje się jak dziecko”. Co ich to obchodzi tak w ogóle?? Jaka jesteż i jak się bawisz… dziwne masz otoczenie i nie dziwię się, że mogło Cię to dodatkowo zniechęcić. Jedną z najistotniejszych rzeczy dla takich ludzi jak Ty jest znalezienie przede wszystkim fajnych osób, z którymi byż się lubiła i rozumiała 🙂
Moje dwie koleżanki wyjechały do Wielkiej Brytanii. Jedna wytrzymała 1.5 miesiąca i wróciła, bo strasznie jej brakowało rodziny i przyjaciół. Druga siedzi tam już 4 miesiąc ale niedługo też wraca. Ciągle mailujemy ze sobą i widzę, że już nie może się doczekać jak wróci…
Zresztą nie dziwię się 🙂 sam czegoż takiego spróbowałem – studiów w Łodzi, ale po pół roku też wróciłem.
Co do tematu – zdecydowanie dorosłożć jest trudniejsza.
Nie tylko dlatego, że mamusia nie ugotuje, nie da kaski, nie posprząta ale dlatego, że dorosły człowiek ma sporo potrzeb, których nastolatek jeszcze nie ma… realizacja, sukces, miłożć, przyszłożć – nastki o czymż takim nie myżlą 😉 i nie czują tak tego. - AutorOdp.