- AutorOdp.
- 31 maja 2009 at 20:38
Do związku trzeba dojrzeć.Człowiek wierzący będzie starał się włażciwie rozeznać swoje uczucia bo szanuje nauczanie Chrystusa o nierozerwalnożci małżeństwa. Wielu ludzi niewierzących wiąże się ze sobą na zasadzie; pobierzmy się… jak będzie nam ze sobą dobrze to niech tak zostanie jeżli nie – rozwiedziemy się. Zatem ludzie niewierzący mają generalnie mniejsze oczekiwania od małżeństwa.
Człowiek niewierzący ma małe oczekiwania od małżeństwa a moje oczekiwania są jeszcze mniejsze… włażciwie… żadne.Miłożć traktuje jako boży dar. Jaki dar może być większy od prawdziwej miłożci?… może jedynie życie. Sakrament małżeństwa pieczętuje przyjęcie bożego daru.Uważam, że oczekiwania mogą jedynie przeszkadzać budowaniu trwałego związku. Mam ufnożć w Opatrznożć bożą.
Małżeństwo nie jest moim marzeniem tym bardziej szczytem marzeń.Jest natomiast konsekwencją bożego daru.Wyzwaniem do odpowiedzialnego podjęcia misji pielęgnowania… zachowania bożego daru w sobie. Kochając jesteżmy najbliżej Boga bo on jest Miłożcią, źródłem prawdziwej miłożci.Według mnie nie ma sensu tworzyć sobie oczekiwań gdyż życie najczężciej nas zaskakuje.
2 września 2009 at 17:42to prawda..jeżeli ktoż mieszka razem przed żlubem to wtedy nie ma różnicy po..ale jak nie mieszkacie razem…oj to na początku czeka was mała przeprawa hihi
3 września 2009 at 08:33escabar a ty co jestes ukrytym ksiedzem na forum? juz mi kiedys wyslales kazanie na ten temat. nie podobaja mi sie takie gadki moralizatorskie od ksiezy, ktorzy sami g… wiedza o posiadaniu rodziny. jesli mialabym sie znudzic mojemu facetowi dlatego, ze sie przy nim przebieram (bueheheh) to wole mu sie znudzic przed slubem niz po!!!
22 października 2009 at 18:26@beatrix wrote:
ja też chciałabym kiedyż stanąć na żlubnym kobiercu. I faktycznie boję się tego, że skoro teraz mieszkamy razem to niejako oddalamy się od realizacji tego marzenia. No bo facet może się przyzwyczaić, że to, co już ma, mieć i tak będzie, więc po co dodatkowo utrudniać sobie życie? jakież formalnożci załatwaiać, pieniądze wydawać?, Myżlicie, że jest jakiż argument, by go przekonać, że jest sens wydawać te pieniądze i organizować to wszystko? I nie mówię o argumencie: „jeżli mnie kochasz, to to zrobisz”, bo nie chodzi o szantaż itp. ;P
ja nie wiem czy to jest rozmowa na argumenty.
pewnie najlepszy skutek odniesie jeżli mu powiesz, że nie chcesz za niego wyjżć:)6 stycznia 2010 at 18:05Moim zdanie bardzo dużo się zmienia przede wszystkim jesteżcie małżeństwem a nie parą czy kimż innym. Spotykają was wspólne problemy i radożci, obydwoje jesteżcie odpowiedzialni za siebie. To że przychodzą zmiany to naturalne i bardzo dobrze gorzej jak tych zmian się nie zauważy. To że coż się zmienia nie oznacza że na gorsze myżlę że na lepsze ale trzeba też o to zawalczyć i dbać.
11 marca 2010 at 22:49Moim zdaniem zawsze się coż zmienia. Przecież nie stajemy się coraz młodsi, nie mamy już tyle energii, niż jakiż tam czas temu. Ale to od nas zależy czy zmiany są lepsze, czy gorsze. Zmieniają się nasze priorytety i nie uważam, żeby to było złe. W naszym przypadku (moim i męża) też się wiele rzeczy zmieniło, ale na dobre. I wierzę w to, że nasze uczucie nigdy nie przerodzi się w zwykłe przyzwyczajenie 😀 Ale to też wymaga naszego wysiłku, nic nie przychodzi samo 😀
- AutorOdp.