-
AutorOdp.
-
21 września 2007 at 07:45
To pytanie jest głównie do zdradzających lub zdradzanych. Zastanawiam się czy i po jakim czasie zdrada wyszła na jaw. Wiadomo ogólnie, że kłamstwo ma krótki nogi i prędzej czy później osoba zdradzana dowie się o tym. Zastanawiam się jak było ( jest) w Waszym przypadku czy dobrze uknuta intryga , zamaskowana zdrada wyszła na jaw i po jakim czasie się o tym dowiedzieliżcie? Partner się przyznał, dowiedzieliżcie się od znajomych? Dzięki piękne za wypowiedzi.
Pozdrawiam21 września 2007 at 08:16Nie zdradzałam i nie byłam zdradzona. Ale ze mną zdradzono kogoż. Uknute było dobrze. Ale dowiedziała się, bo chciał z nią zewrac i jej powiedział. Ona głupia zatrzymała go przy sobie. Powiedzieliżmy sobie, że koniec, że tak nie można. Ale po niedługim czasie znów zaczęło się. Nie dowiedziała się. Można powiedziec, że dobra intryga. Ale zaczęliżmy się z tym źle czuc i znów był koniec… Teraz jesteżmy przyjaciółmi. Może i ciągnie nas dalej do siebie ale na razie jakoż wytrzymujemy. Wiem, że to wredne. Nie chciałabym byc na miejscu tamtej dziewczyny. Zresztą na swoim już się dziwnie czuję. Ale to jest silniejsze ode mnie.
21 września 2007 at 10:31zawsze byłam wierna. sama nigdy nie zrobiłam tzw skoku w bok i moi partnerzy również nie. ale wydaje mi się, że prędzej czy później, nawet dobrze uknuta intryga zawsze wyjdzie na jaw. i na pewno nie jest to miłe uczucie dowiedzieć się o zdradzie bliskiej osoby. a osoby, które zdradzają, za pewne nie czują się z tym dobrze.
21 września 2007 at 11:58kilka razy w zyciu pozwolilam sobie na zdrade. i jestem zaprzeczeniem waszej powyzszej teorii, bo zadna z moich niezbyt chlubnych przygod nie wydostala sie na swiatlo dzienne.
21 września 2007 at 15:01chyba nie zawsze prawda wychodzi na jaw…….. moja nie wyszła, a zdradzanie trwało pare miesiecy.było super i nie ma czego żałować, było minęło i żyjemy dalej.
mam dożć lużne podejżcie do tego typu tematu.21 września 2007 at 15:26Ze zdradą jest tak jak z kłamstwem, jeżeli dobrze się je zamaskuje, to nie wyjdzie na jaw. Jednak ja nie praktykuję. 😉
21 września 2007 at 15:36Ale nawet jeżli nie wyjdzie na jaw, to czy czasem nie niszczy związku?
Dla mnie to jakaż paranoja, chyba nigdy nie zrozumiem osób, które zdradzają. Bliska koleżanka robiła masę akcji tego typu, nic nigdy nie wyszło na jaw, bo dobrze kombinowała. Ale rozstała się z własnym chłopakiem, chyba po 7 latach „szczężliwego związku”. A ja byłam żwiadkiem tego, jak to upada, jak okłamując jego, staje się coraz bardziej zimna i nieczuła… zatruwała ten związek każdą kolejną zdradą, aż żwiat stał się jej obojętny i „miłożć” już nie miała sensu.
2 października 2007 at 08:57zdrada? „bosssko”… 😕
nie rob drugiemu, co tobie nie miłe…
2 października 2007 at 18:44[usunięto_link] wrote:
zdrada? „bosssko”… 😕
nie rob drugiemu, co tobie nie miłe…
To pierwsze i najwazniejsze w związku:)
2 października 2007 at 20:48Ja zostałam zdradzona i wyszło to na jaw po ok 2 misiacach. Partner sam mi powiedzial. Nie zycze nikomu takiego uczucia bo to naprawde boli. Nigdy nie zdradze bo sama wiec co ja przeszlam, czulam w tym momencnie i nie zamierzam komus zasponsorowac takiej niespodzianki.
3 października 2007 at 10:40Ja podejrzewam, że zostałam zdradzona, a nie planuje zdradę. Jestem tego samego zdania, że zdrada to najgorsze żwiństwo dla związku i dla drugiego człowieka niestety. Jesteżmy razem od ponad 5 lat. On jest dla mnie całym żwiatem i do tej pory myżlałam, że ja dla niego też. Zmienił pracę na taką, w której jest mnóstwo kobiet ( bardzo atrakcyjnych, zapracowanych i samotnych kobiet ), które nie mają czasu na faceta ( dla faceta ) i preferują romanse ( najlepiej biurowe, nie trzeba się fatygować ). Boje się czy na wyjeździe integracyjnym mnie nie zdradził. Wiem, że mnie kocha i nie skrzywdził by mnie, ale ja mam wątpliwożci.
Dlatego włażnie zadałam to pytanie. Zastanawiam się czy to kiedyż wyjdzie na jaw. Bo on się nie przyzna, wie że wtedy to byłby koniec.3 października 2007 at 12:05Dziwna rzecz. Jesteż z tym człowiekiem od 5 lat, zarzekasz się, że i on Ciebie i Ty jego kochasz, a mimo to masz wątpliwożci, czy aby Cię nie zdradził…to trąci zazdrożcią czy pewnego rodzaju niepewnożcią wobec samej siebie (zaznaczasz w jakim żrodowisku teraz pracuje z naciskiem na to, że kobiety z nim współpracujące są takie a takie – skąd pewnożć, że włażnie 'takie’ są? tak dobrze wszystkie je znasz?), a nawet zwykłym traceniem zaufania do tej drugiej osoby („boje się, czy na wyjeździe integracyjnym mnie nie zdradził”).
Jaki jest sens zadręczania się? Dlaczego w ogóle zakładasz, że mogło do czegokolwiek dojżć? Masz ku temu konkretne dowody, fakty czy może tylko własne przeczucia? Podejrzewasz go, bo…?
Jasne jest, że coż jest nie tak. Tylko pytanie: z Tobą, nim, a może Waszym uczuciem?Poza tym. O zdadzie dowiadujemy się (np.):
– gdy partner sam się przyzna
– gdy osoba trzecia jest nader życzliwa
– czasem przez czysty przypadek
ale chyba nigdy wtedy gdy po prostu chcemy wiedzieć, czy jesteżmy zdradzani czy nie 😉 Więc po co te podejrzenia i zatruwanie własnego szczężcia? Podejrzliwożcią jeszcze nikt niczego wielkiego nie zwojował… „Mam wątpliwożci” (jak napisała Amel) – i co teraz? Przeglądanie jego rzeczy, podłuchiwanie rozmów, kontrola telefonu i maili? A może wywiad żrodowiskowy w miejscu pracy? Dziewczyny nia dajmy się zwariować 😉3 października 2007 at 23:06amel – rozumiem Twoje obawy…
miałabym dokładnie to samo na Twoim miejscu…
Ale musimy jakoż dawać radę w takich sytuacjach i bronić się przed głupimi myżlami.
Ostatnio zrozumiałam, że warto jest zaufać i nie ograniczać wolnożci, nie sprawdzać… moim zdaniem wtedy uczucie się umacnia.
Oczywiżcie od zazdrożci jakiejkolwiek się nie ucieknie…
Gdyby jej nie było oznaczałoby, że nam nie zależy…4 października 2007 at 09:00trudno zadreczac sie czyms czego nie jestesmy w stanie sprawdzic. Jesli faktycznie zdradzil to klapa, ale jak sie o tym dowiesz?, chyba ze sam ci powie. Ja rowniez przez jakis czas zastanawialam sie nad tym problemem w moim zwiazku bo rowniez wiele znakow na niebie i ziemi wskazywalo ze wydarzylo sie COś, ale znajac mojego meza nigdy by nie mial tyle odwagi by sie przyznac do zdrady, a jakos do konca trudno byloby mi uwierzyc gdyby „zyczliwa” osoba mi o tym powiedziala. Dopoki nie powie mi tego wprost karmie sie nadzieja ze nie doszlo do niczego, ale jednak cala sprawa popsula nasze wzajemne relacje, bo ja czasami sie zadreczalam cała sprawą przez co robilam sie wobec niego szorstka i nieprzyjemna , on czul sie zaszczuty (albo z niewinnosci albo z poczucia winy, ale tego to ja sie pewni e nigdy nie dowiem).
4 października 2007 at 10:58Sama już nie wiem. On się nie przyzna na pewno. Ale od tego wyjazdu zachowuje sie całkiem inaczej. Po 5 latach moge przynajmniej to stwierdzić na 100%. Nie chce się zadręczać bo do niczego nie doprowadzi. Niestety znam tamte kobiety ( pracujemy w jednym budynku) i wiem do czego są zdolne. A mój facet – no cóz – chciałabym żeby wtedy myżlał mózgiem, ale mogło być całkiem inaczej.
Pożyjemy, zobaczymy. Narazie i tak nic innego mi nie pozostaje.
Dzięki. -
AutorOdp.