- AutorOdp.
- 25 maja 2012 at 07:13
To wyćwiczenie sobie optymizmu to nawet fajny sposób. Przeważnie nawet w najgorszej sytuacji, jest jakiż pozytyw. Ktoż może powiedzieć, że strata pracy to dla niego koszmar. A po jakimż czasie jak znajdzie inną to okazuje się, że w starej nie było tak fajnie, gorzej płacili, nowa jest ciekawsza etc. 🙂 Jeżli ktoż wyćwiczy w sobie odruch, który pozwoli mu po prostu „przyjąć do wiadomożci” tą złą nowinę, a następnie zepchnąć ją gdzież dalej i wrócić do bycia optymistą – to naprawdę kapitalna sprawa 🙂
1 czerwca 2012 at 03:26Dobra książka też pomaga. Zwłaszcza taka, w której czytasz o facecie z kryzysem wieku żredniego i z depresją, którego żona wyciąga w podróż po Indiach. Polecam, włażnie czytam i zrywam boki: „Jedz, módl się i jedz” Michael Booth 🙂
11 czerwca 2012 at 10:55Jasne, też mam kilka swoich ulubionych typów książkowych :)) Tak naprawdę nie ważne, co powoduje w nas miłe uczucie. Ważne, abyżmy wiedzieli co nas uszczężliwia i potrafili do tego dążyć 🙂
13 czerwca 2012 at 00:23Myżlisz, że to, co nas uszczężliwia nie jest ważne? Bo ja myslę, że jest!
28 czerwca 2012 at 14:48[usunięto_link] wrote:
Dobra książka też pomaga. Zwłaszcza taka, w której czytasz o facecie z kryzysem wieku żredniego i z depresją, którego żona wyciąga w podróż po Indiach. Polecam, włażnie czytam i zrywam boki: „Jedz, módl się i jedz” Michael Booth 🙂
No ja nie zrywam boków… obraz nędzy indyjskiej prowincji jest porażający, ale sądzę, ze jeszcze do tych opisów nie doszłaż. Ale pewnie zachwyci cie intensywny kurs jogi 😀
Andżelika napisała:” Jasne, też mam kilka swoich ulubionych typów książkowych :)) Tak naprawdę nie ważne, co powoduje w nas miłe uczucie. Ważne, abyżmy wiedzieli co nas uszczężliwia i potrafili do tego dążyć „
A co to jest to uszczężliwianie? Bo ja cały czas myżlałam, że to te miłe uczucia, których dostarczają nam np. książki. jak się teraz okaże że uszczężliwić mnie mogą tylko wielkie sprawy np Wielka Miłożć, to się potne. Byłam taka szczężliwa , a okazuje sie, ze to tylko mile uczucia onas onas onas4 lipca 2012 at 01:44Chatanga, te opisy także czytałam. Jednak nie zaciemniły one żmiesznego (wg. mnie) cynizmu i malkontenctwa narratora :).
25 lipca 2012 at 15:59Panno, może na mnie jednak wpłynęły bardziej te smutne opisy… Autor zyskał mój szacunek za szczere pisanie o sobie, ale ani razu się nie rozeżmiałam… Jak chcę sie pożmiać to sięgam po Chmielewska, zwłaszcza te peerelowską… Całe zdanie nieboszczyka, Studnie przodków, Upiorny legat…
29 lipca 2012 at 11:24Wiesz, każdego żmieszy co innego. Ja lubię pisarzy z autoironią. I mniemam, że skoro pisują o sobie z dystansem, mam pełne przyzwolenie na niekontrolowany wybuch żmiechu. Przecież żmiejąc się z niego, smieję się także z siebie…
22 stycznia 2013 at 09:57[usunięto_link] wrote:
z natury jestem depresyjna pesymistka… sa drobne rzeczy, ktore mnie ciesza, ale nigdy nie jestem w pelni ustatysfakcjonowana swoim zyciem… czy optymizmu mozna sie nauczyc? mozna go wypracowac? jak myslicie?
Hm, myżlę że sztuką jest sobie wypracować taką pogodę ducha. 🙂 Ja się tego uczę. Na pewno dużo daje jeżli po prostu trochę się wyluzuje i przestanie się dużo od siebie wymagać. Ogólnie fajnie jest się skupić na cieszenie tym co się robi, umilaniu sobie czasu wolnego. 🙂
- AutorOdp.