- AutorOdp.
- 30 lipca 2007 at 11:47
Witajcie:)
Wyszłam za mąż 4 lata temu, jednak znamy się już ponad 10 lat. Pamiętam jeszcze czasy jak studiowałam i kiedy to po weekendzie wracałam do szkoły, koleżanka pytała się jak tam sprawy sercowe, zawsze odpowiadałam jej, że poprostu mój facet to ideał, jest pięknie, wspaniale. Tak cudownie było przez jakież 4 lata naszej znajomożci, potem zaczęło się chrzanić. On był bardziej obojętny na moje zdanie, mniej o mnie zabiegał, ale mimo to kochaliżmy się i nie mogliżmy żyć bez siebie. Do żlubu tez się zabardzo nie garnął, bo twierdził, że weżmiemy żlub, jak będzie mus, tj. jak zajdę w ciążę. Zresztą stwierdził, że on już mi się kiedyż ożwiadczył, ale ja odrzuciłam jego ożwiadczyny i nie ma zamiaru więcej prosić mnie o rękę ( dodam, że ożwiadczył mi się na pierwszym roku studiów a dla mnie to było za wczeżnie, najpierw chciałam skończyć studia). Tuż przed ukończeniem studiów zaczęłam myżleć o żlubie, ale on …nie było mu to w głowie. Zgodził się na tą całą ceremonię, ale nie było widać szczężcia w jego oczach na myżl o żlubie. Ja z drugiej strony byłam w niebowzięta, bo to najpiękniejszy dzień w życiu kobiety…piękna suknia itd. Potem jakoż się ułożyło zaczęliżmy załatwiać wszystkie sprawy przed żlubem i było pięknie, żlub zresztą też był wymarzony. Po żlubie jakiż miesiąc było słodko, potem zdażył się nieprzyjemny incydent. Poprostu po alkoholu wyzwał mnie od….nie warto pisać. Potem znowu było pięknie, ale po tym zdarzeniu byłam gotowa rozejżć się. Moja mam mnie przekonała, że nie po to wychodziłam za mąż, żeby zaraz się rozchodzić. Pogodziliżmy się i było OK. Teraz jak już pisałm, jest 4 lata po żlubie i muszę ze smutkiem stwierdzić, że nie jestem szczężliwą mężatką, bo takich incydentów było potem trochę więcej. Jedyne szczężcie jakie mam to moje dziecko. Mąż okazał się skąpy, okropnie zawzięty, obojętny, egoistyczny, mało kulturalny i konfliktowy np. jak proszę go w zimie, żeby rozpalił w piecu, to on na to: jest ciepło, jak chcesz to sama sobie rozpal. Mam gdzież twoje gadanie, zrobię „coż tam” jak będę chciał itp. itd. Nie ma ostatnio w naszym związku slowa kocham, nie ma czułożci, milożci..jest pustka totalna, rozmawiamy ze soba tylko jak musimy. Istniejemy razem chyba tylko dla dziecka, bo oboje je bardzo kochamy. A kiedyż ostrzegali mnie przed jego osobą, że on jest taki sam jak ojciec, wredny i zawzięty, że zmarnujesz sobie życie, ale ja nie słuchałam, bo byłam poprostu żlepo zakochana…. Nie wiem co mam teraz robić. Czy da się odzyskać te uczucie jakie bylo między nami kiedyż, czy da się takiego faceta jakoż zmienić????30 lipca 2007 at 12:01czy tylko on jest winien takiej sytuacji?
czy ty zawsze byłaż w porządku w stosunku do niego?Czy dawałaż mu miłożć wsparcie, troszczyłaż się mimo że nie odwzajemniał tego? jak bardzo zmieniłaż się po żlubie?
Najpierw zacznij pracę nad sobą. Poczuj się kobietą i to bardzo atrakcyjną. Przypomnij mu że ma do czynienia z piękną kobietą nadal atrakcyjną nie tylko ze sprzątaczką, niańką, kucharką.
Zrób mu wieczorem masaż, pokiziaj po plecach, schowaj piwko do zamrażalki żeby miał schłodzone. Daj mu się poczuć panem i władcą w swoim domu. Traktuj dzień z nim tak jakby to miał być już ostatnim dniem. Jakbyż więcej miała go już nie zobaczyć.
Spróbuj, zobaczysz czy to coż zmieniło.
Rozumiem że te problemy to nie od wczoraj, ale daj z siebie wszystko.Tylko to wszystko będzie miało sens jeżli go jeszcze kochasz. Jeżli nie widzisz w nim jego własnego ojca tylko człowieka któremu zaufałaż, oddałaż się którego pokochałaż całym serce, któremu urodziłaż dziecko
Facet jest jak dziecko, trzeba go przekabacić na swoją stronę 🙂
30 lipca 2007 at 12:16Masz rację, włażnie taka jest prawda, że wina zawsze leży po obu stronach, tylko jak ja się staram jak mogę załóżmy wyszykować jemu imieniny, super wystawne przyjęcie, to wdzięcznożć z jego strony jest, ale…. Ostatnio to miał do mnie pretensję, że jak ja mogłam przygotować mu na imprezę to czego ON nie lubi. Ja na to, że przecież szykuje się imprezę dla gożci i to im ma smakować…ględził cały wieczór, że zrobiłam złe dania. Z drugiej strony on ma do mnie żal, że ciągle mam do niego pretensję, a ja chcę z nim poprostu porozmawiać a zażucająm mu to czy owo, oczekuję, że powie Ok kochanie zastanowię się, albo coż w tym stylu, a kończy zazwyczaj: Daj mi spokuj, ciągle masz do mnie pretensje. Najlepiej to jakby przychodził po pracy ja mu daję piwko z lodówki i wogóle nie rozmawiamy. Beznadzieja związek polega na dawaniu i braniu, a nie tylko na dawaniu, tzn, że ja mam się produkować dla króla, a król niech sobie pije te zimne piwko i odpoczywa???
30 lipca 2007 at 12:37Oczywiste jest że będziesz mi rzucać argumenty z waszego życia które przebiją mnie stokrotnie ale…
Facet zazwyczaj nie powie że się zastanowi, nie okazuję uczuć, nie powtarzają się i takie tam inne…
A co jeżli nie zrobisz czegoż, nie zrobisz obiadu (zrób tylko dla dziecka) mówiąc że najnormalniej źle się czujesz, lub ot tak że ci się nie chciało?
Czy pracujesz gdzież?
To maż mówi daj mi spokój wiecznie masz pretensje. Mój mówi źle Ci? chcesz mieć gorzej? wiec nie wiem co jest lepsze.
U mnie w małżeństwie jak jest źle to się nie rozmawia. Dziwne co? Wtedy są ciche tygodnie. Później mąż jakby nigdy nic jest cudownym mężem i tatusiem.
Każdy facet jest dziwny!!! Inny na swój sposób.
Fakt , ja nie wyobrażam sobie żeby mój mąż podniósł na mnie głos albo co gorsza rękę. Taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca. Skończyłoby się od razu rozstaniem.
Twój partner nie pchał się do żlubu. To po co ten cały żlub?
Nie przyjęłaż zaręczyn na studiach. Dlaczego? przecież to tylko pierżcionek. ślub byłby później.Masz kilka możliwożci. Albo olać totalnie sprawę, małżeństwo i lata spędzone razem.
Albo zacisnąć zęby dalej być pomiataną. Możesz postarać się przywrócić mu pamięć dlaczego cię chciał i wybrał spożród tłumu .
Rozmowa myżlę nie wiele tu zmieni – bo zamieni się pewnie po pierwszych 5 zdaniach w awanturę.30 lipca 2007 at 12:53wiesz, jak chętnie bym przyjęła od niego pierżcionek, ale on chciał wtedy na studiach odrazu żlubu, bał się chyba że ja w wielkim mieżcie spotkam kogoż lepszego i go zostawię. Dlatego zdecydowałsię na taki krok…. W chwili obecnej nie sądzę, żebym była jakaż niezadbana, mimo, że jestem teraz z dzieckiem w domu. Myżlę, że nadal jestem atrakcyjna i z wyglądu jestem taką samą laską, jak pare lat temu kiedy się poznalismy. Nie wiem gdzie tkwi problem. Wszystko sie pokićkało, denerwuje mnie jego sposób poruszania, wszystko mnie w nim denerwuje. Nie wiem, możę gdybysmy odrazu po żlubie zamieszkali oddzielnie układało by się nam lepiej, aobecnie mieszkamy z moimi rodzicami.
30 lipca 2007 at 13:01nawiązując jeszcze do tego co napisałaż…. u nas ostatnio rekord ciszy trwał 3 tygodnie…. nawiązując dalej: ja nie chcę zaciskać zębów i trwać w czymż takim, chcę to zmienić i nic nie przekreżlać. Chociaż wczoraj miałam już myżli, że nic nie będe mówić, tylko złożę pozew rozwodowy i ciekawe co wtedy zrobi…..może gdybym wyjechała gdzież sama, albo tylko z dzieckiem na kilka dni, to możliwe, że doceniłby mnie i jak to Ty napisałaż przypomniałby sobie dlaczego to mnie wybrał spożród tłumu
30 lipca 2007 at 14:37moim zdaniem jak wyjedziesz…on bedzie mial kolejny argument jaka to jestes zła, niedobra….nie sądze by to bylo wyjscie… nie znam Was osobiscie, Waszych temperamentow, ale wiem jedno ze tylko rozmowa, rozmowa, rozmowa…moze cos naprawic…rozpłacz mu sie (łzy u kobiety, jesli nie pojawiają sie za czesto – dziłają raczej na mezczyzne), powiedz ze nie wiesz juz co robic… itd, itp….. postaw warunki…moze wyprowadz sie na kilka dni…niech go ruszy ta syytuacja, niech zrozumie jej powage….
31 lipca 2007 at 20:26cięzka sprawa… a moze zróbie sobie jeden wieczór prawdziwej szczerożci i wyrzuć z siebie wszystko co Ci leżyt na sercu. Obserwuj jego reakcje i podejmij decyzje czy warto ratować Wasz związek czy moze lepiej zakończyć tą historię, która być może okazać sie koszmarem dla Was obojgu.
1 sierpnia 2007 at 13:33a może uda wam sie „pozbyć” dziecka np na weekend… zrobisz kolacje.. i przy winie zaczniesz rozmowę… coż w stylu po co my jesteżmy ze sobą? jak ty to widzisz itp… albo wyjedzcie gdzież sami na weekend bez dzidzi…
5 sierpnia 2007 at 12:47Jeżli facet jest teka wart to zrób tak jak dziewczyny proponują zresztą jak uważasz tak zrobisz. Przykre jest to że po alkocholu cię wyzywa. Ale czy na drugi dzień pamięta co czynił a jak nie czy potrafi cie chociaż przeprosić? A tak wogóle kto więcej przeprasza on czy ty? Czy może wogóle się nie przepraszacie i samo przechodzi ❓ Czy nieodzywanie się przez 3 tyg. jest dla was lepsze od rozmowy? Bo niektórzy potrzebują wyciszenia i wtedy układa się dobrze. Mój mąż mie nie wyzywa i wogóle się nie upija.Tylko na trzeźwo jak się zdenerwuje potrzafi powiedzieć głupia jesteż. Ja wtedy odpowiadam wiem wtedy go to bardziej wpienia albo ty też głupi jesteż i koniec tematu. Obrażeni cały dzień na siebie a jak przeżpimy noc znowu sobie cukrujemy i jest wszystko ok.
Może spróbuj go nastraszyć rozwodem zobaczysz jak zaraguje a na końcu powiedz że żartowałaż. Może naprawde jak się wyprowadzicie bendzie lepiej. Czy on się kłuci z twoimi rodzicam? Może oni go denerwują i wyżywa się na tobie.15 sierpnia 2007 at 13:50jak ja mialabym nie rozmawiac zmoim chlopakiem 3tygodnie to bym zwariowala u nas nigdy tak nie bylo,jednak troszke sie martwie bo po przeczytaniu twoejgo postu stweirdzilam ze u mnie tez na poczatku bylo ladnie pieknie choc nie mam co nazekac bo zwiazek jest dobry udany raczej tylko czasami chce mi sie czegos innego chcialabym by to on zrobil mi sniadanko lub cokolwiek,wydaje mi sie ze jak juz ciebie ma to dalej nie musi sie starac bo po co.a moze jemu jest zle.kurc ze trudna sprawa jest,ja bym raczej probowala rozmawiac na takie tematy
17 sierpnia 2007 at 11:35Trudno po twoich postach ocenic gdzie tkwi problem. Na poczatek proponuje zebys sie zastanowiła czy ty go w ogóle jeszcze kochasz i chcesz być z nim, i czy będziesz miała w sobie na tyle siły żeby o niego walczyć (bo niestety czasem o miłożć trzeba walczyć jak lew, choć sił brak). Potem spróbuj z nim porozmawiać, faktycznie kolacja, dobre wino to bylaby dobra okazja do takiej rozmowy. Jeżli on nie chce z tobą być lub ma cię traktować jak mamużke dla dziecka, kucharke i sprzataczkę to faktycznie nie ma sensu zebyżcie razem byli, może rozstanie by wam posłużyło (nie musicie się od razu rozwodzić). Spróbuj o niego walczyć, myżlę ze warto jeżli sie kochacie mimo problemów. Na jedno sobie nie pozwalaj, nie daj soba pomiatac, nie może cie wyzwyać od najgorszych, tzn,. że cie nie szanuje!!! Powodzenia, pisz jak ci poszło.
8 października 2007 at 09:53ja sie do tej pory trzese po nocnej akcji…
moj maz pijany zaczal nie wiem czemu na mnie krzyczec,wyzywac mnie,pluc 😯 od 5 rano znowu to samo 😯
to w sumie nic nowego ale teraz byl strasznie agresywny i sie balam ze mi w koncu krzywde zrobi… zaczal zwalac telewizor,inne moje rzeczy na podloge… najgorsze ze ja nie mam dokad uciec 🙁 a nie chce po nocy sie po ulicy szwedac.dobrze ze dzieci nie mamy bo przez takie cos mialy by nerwice a nie sadze zeby on sie zmienil gdyby pojawilo sie dziecko… raczej na niekorzysc.
wyprowadzic moge sie dopiero w styczniu wiec odmierzam ten czas od dawna i tylko to mi daje nadzieje przetrwac 🙁8 października 2007 at 10:12Sandy dlaczego dopiero w styczniu mozesz sie wyprowadzić? Powinnaż zrobić to już dawno skoro taka sytuacja się już powtorzyła. Nie masz co czekać aż Ci coż zrobi tylko uciekaj. Na pewno masz osoby do których mogłabyż się zwrócić o pomoc.
8 października 2007 at 10:22[usunięto_link] wrote:
Sandy dlaczego dopiero w styczniu mozesz sie wyprowadzić? Powinnaż zrobić to już dawno skoro taka sytuacja się już powtorzyła. Nie masz co czekać aż Ci coż zrobi tylko uciekaj. Na pewno masz osoby do których mogłabyż się zwrócić o pomoc.
bo dopiero wtedy bedzie mieszkanie… on oczywiscie o niczym nie wie…
jestem praktycznie sama w duzym miescie i raczej nie mam znajomych ktorzy by mi mogli pomoc… a do matki nie bede jechala bo tu musze siedziec na tylku i nowej pracy szukac 🙁
ehhh… 😥 - AutorOdp.