- AutorOdp.
- 20 września 2009 at 20:09
Sprawa jest dożć trudna…Zacznę od początku, od miesiąca spotykałam się z kimż, było nam dobrze, niedawno mi wyznał, że zaczyna się we mnie zakochiwać i jestem dla niego bardzo ważną osobą..co również było skrycie odwzajemniane przeze mnie…i nagle dziwna sytuacja cały czwartek przemilczał, nie wiedziałam co się dzieje, bo normalnie dzwonił przynajmniej raz na dzień…piątek też cisza…dopiero wieczorem otrzymuję smsa, że miał wypadek samochodowy, skasował auto, ale nikomu się nic nie stało i że odezwie się później, bo teraz nie ma jak..
Dziż jest niedziela i się nie odezwał…
Wydzwaniałam na tel. służbowy i jego prywatny, ale oba nie odpowiadają…boję się, że coż się jednak poważniejszego stało, ale nawet nie wiem jak się tego dowiedzieć, nawet nie znam jego adresu dokładnego, wiem gdzie pracuje, ale trochę się wstydzę tam iżć i wypytywać, bo tak na prawdę nie znam prawdziwego powodu dla którego się nie odzywa…pomóżcie mi co ja mam zrobić…21 września 2009 at 07:24wyluzuj, może ma dużo rzeczy do załatwienia z tym autem. Nie wymagaj od niego, żeby w takiej trudnej sytuacji jeszcze przesiadywal u ciebie. daj mu czas- w koncu napisal, że mial wypadek i się odezwie jak bedzie wolny, tak? nie chodz do niego do pracy. potem mu powiesz, że się martwilas ale teraz wyluzuj
21 września 2009 at 14:22emilia juz widze, jak Ty bys byla wyluzowana w takiej sytuacji.
Cos jest kurde na rzeczy… Faceta raczej zlewa te dziewczyne i tyle..
21 września 2009 at 14:24może faktycznie coż mu się stało a nie chce Cię martwić?
21 września 2009 at 14:28jak mowi, ze nie ma jak, to nie ma jak… jestescie ze soba krotko. Wiec on jeszcze nie czuje, ze jestes osoba ktora ma mu teraz pomagac czy cos… pewnie pozalatwia sprawy zwiazane z wypadkiem etc i sie odezwie.
21 września 2009 at 14:45[usunięto_link] wrote:
jak mowi, ze nie ma jak, to nie ma jak… jestescie ze soba krotko. Wiec on jeszcze nie czuje, ze jestes osoba ktora ma mu teraz pomagac czy cos… pewnie pozalatwia sprawy zwiazane z wypadkiem etc i sie odezwie.
Czyli okaze jej totalny brak szacunku… w sie krotka znaja i nie wypada jej powiedziec, ze jest wszystko OK? Ciekawe… a nawet znajomym mowie, co sie dzieje w moim zyciu… i nie, nie sa to kwestie wypadku samochdoowego, tylko bardziej blache sprawy.
Kurde dziewczyny – wlaczcie MOZGI, bo jak na razie kazda kolejna odpowiedz jest gorsza od poprzedniej.21 września 2009 at 14:51Ty to umiesz pocieszyć, mój M. jak miał wypadek to też się nie odezwał, dopiero po paru godzinach jak wszystko załatwił, przyjechał do mnie. Nie uważam że mnie olał tylko po prostu nie chciał mnie martwić – jemu nic się na szczężcie nie stało…ale wiadomo że nerwowa sytuacja – załatwianie wszystkiego…itd.
21 września 2009 at 14:56@HardDick wrote:
emilia juz widze, jak Ty bys byla wyluzowana w takiej sytuacji.
Cos jest kurde na rzeczy… Faceta raczej zlewa te dziewczyne i tyle..
ja jestem zawsze wyluzowana Hard, nie rób osobistych docinków skoro najwyraźniej nie czytałeż dotąd zadnych moich postów. Nie jestem osobą, którą się byle bzdurą stresuje, bo potrafię odróżnić rzeczy istotne od mniej ważnych. Całkowicie zgadzam się, że skoro nie są ze sobą długo jeszcze nie chce męczyć jej problemami. Jeżli natomiast jak twierdzisz, jest to jego sposób na olanie dziewczyny- jest wyjątkowo niedojrzały i okrutny. Kto chciałby sugerować drugiej osobie, że miał wypadek tylko po to, żeby się z nią nie spotkać. Jeżli twoje przypuszczenia okazałyby się dziwnym zbiegiem okolicznożci prawdą nie będzie co płakać za takim Stupid Dickiem!
21 września 2009 at 15:13Dziękuję za wszystkie posty, jednak nie wydaje mi się żeby to była kwestia pozałatwiania wszystkiego i zwykłego „nie martwienia”, bo dziż mija trzeci dzień odkąd się nie odezwał ani słowem… nie wierzę też żeby po prostu nie miał czasu odebrać telefonu, jeżli dzwonie w godzinach wieczorowych..z resztą napisałam mu smsa, że umieram z niepokoju i czy człowiek, któremu na kimż bardzo zależy pozwolił by na takie utrapienie…?
Nie mam już siły, boję się strasznie, ale nie wiem, kompletnie nie wiem co zrobic…:/21 września 2009 at 15:23a znasz jakiegoż jego znajomego? Może zapytasz delikatnie co się dzieje w ten sposób?
21 września 2009 at 15:31włażnie w tym cały problem..nie mam kontaktu do żadnego jego znajomego…nawet do jego współlokatora…jedyne co posiadam to nr do jego rodzinnego domu, ale oni mieszkają 300km stąd nie sądzę, by to był dobry pomysł żeby do nich dzwonić…
21 września 2009 at 15:49No nie jest to dobry pomysł. Trochę głupia sytuacja, bo jeżeli faktycznie nie chce się już z Tobą spotykać to mógłby to normalnie powiedzieć a nie kręcić…ja nie lubię czegoż takiego, wolę 'kawę na ławę’ i już!
21 września 2009 at 17:06co do wypowiedzi hard dicka to nie sadze abym potrzebowala wlaczac mozg…moj swietnie dziala. to ze ty paplasz na prawo i lewo co sie u ciebie dzieje nie znaczy, ze kazdy ma taki charakter. Ja nie jestem taka wylewna i nawet gdy mam problemy to nie biegne sie wyzalic znajomym a juz na pewno nie czulabym potrzeby powiadamiac o wszystkim osoby z ktora widuje sie od miesiaca i w dodatku na tyle ”luzno”, ze nie znamy swoich znajomych.
Ja na twoim miejscu przestalabym pisac i dzwonic skoro nie odbiera… Jesli nawet byl takim dupkiem, ze wymyslil wypadek zeby cie splawic, to chyba nie ma sensu zebys dalej sie prosila? a jesli tak nie jest to przeciez gdy zobaczy twoje wiadomosci sam sie odezwie.
21 września 2009 at 17:39No tak zdrowy rozsądek też mi podpowiada, żeby to zostawić tak jak jest…ale z drugiej strony ciągle o tym myżlę i nie chce mi się wierzyc w to co się dzieje…dziż jest poniedziałek, a on ma wyłączony tel. służbowy, co mu się nie zdarza, bo w pracy jest mu wręcz niezbędny, więc musi się coż poważniejszego dziać…:/
21 września 2009 at 18:58a moze ten telefon ulegl zniszczeniu podczas wypadku?
orientujesz sie w jakich godzinach pracuje? nie idz bezposrednio do niego ale ”looknij” czy chodzi do pracy… jak tak to chyba wszystko stanie sie jasne?
- AutorOdp.