- AutorOdp.
- 26 listopada 2007 at 12:15
Czesc
Chciałbym ten problem przedstawić na własnym przykładzie… duzo ostatnio nad tym myżle. Ciekawy jetem jak to wygląda od drugiej strony barykady;p czyli od pań. Może z mojego własnego przykładu dojdziemy do jakiż szerszych wywodów na ten temat. A więc od początku…Jestem ze swoją dziewczyna od ponad roku. Ogolnie dpogadujemy sie prawie we wszytkim… jedyne co mnie w niej irytuje to jej obsesyjne przywiązanie do przyjaciólek i przyjaciół… towarzyszy im prawie wszędzie. O ile początkowo nie był to jakiż duży problem to teraz znacznie urósł 🙄
Abym mógł spotykać się znią tyle ile chce musiałbym przesiadywać z jej znajomymi. I tak długo robiłem. Jestem osobą dosyć spokojną, nieżmiałą i długo aklimatyzuje się w nowym towarzystwie. W szczególnożci gdy to towarzystwo jest tak zgrane i rozrywkowe jak jej… Najwyraźniejszym przykładem, że nie czuje się za dobrze w nim były wpólne kilkodniowe wakacje. Całkowicie nie mogłem się odnależć w 24 godzinnej zabawie, „figlach”, żartach… To był chyba „gwóźdz do trumny” bo od tego vczasu praktycznie przestałem byc zapraszany na jakież ich urodziny, imieniny itp itd. Przez to też spadła ilożć spotkań z moją ukochaną. Zredukowały się do tych kiedy widzimy się sami… a ja coraz czężciej cały weekend siedze w domu:(
Sprawą która mnie bardzo zabolała i jednoznacznie dała do zrozumienia że traktują mnie jak piąte koło u wozu jest tegoroczny sylwester. Dowiedziałem się o tym w „nieelegancki” sposób”… tzn. zostawiłem dziewczyne u mnie w domu. Siedziąc rozmawiała na mom komputerze z kolezanką włażnie o tym sylwestrze. Moja biedaczka niewylogowała się z gg i… reszte dopiszcie sami… skusiło
Poruszna była kwestia skladu do dwóch, szeżcio osobowych domków. Kolzanka napisała do mojej ukochanej… „reszta wsumie niechce żeby jechał Artek, lepiej jak pojedzie nowy chłopak Moniki, on jest taki zabawny uch ahh i wogule bedzie fajnie”.. a moje nieszczężcie odpowiedziało jej… „racja, tylko jak to powiem Artkowi”… noi później jakoż mi wytłumaczyła… ale bilo mnie to nieprzeciętnie
Dlatego też chciałem się spytać:
– jak się mają wasze stosunki przyjaciele vs chłopak?
– Jak zareagowałybyżcie gdyby wasi przyjaciele niezakceptowali waszego chłopaka?
– liczycie sie ze zdaniem wyżej wymienionych o swoim wybrańcu?
– Czy zdarza się wam zaniedbywać swoich mężczyzn przez częste kontakty z przyjaciółmi?26 listopada 2007 at 12:42ile macie lat ? to po co ona z Toba jest? jak woli znajomych.. nie rozumie jej i ciebie…
ona nie ma czas u bo znajomi ;/
jak by mojego mężczyznę nie zaakceptowali.. to pewnie mniej czasu bym z nimi spędzała niż ze swoim facetem.. na pewno wybrałabym jego bo to z nim będę życie sobie układać a nie z nimi co nie?
u nas to zawsze chodzimy razem.. chyba ze ja ide na babskie pogawędki to on przyjeżdża po mnie 🙂26 listopada 2007 at 13:31hej Mialam taki problem ale bylam w roli dziewczyny, której paczka nie aprobowała chłopaka On początkowo się starał (jak Ty) chodzić na imprezy poznawać ich, ale oni nie postarali sie go zakceptować. Wiesz po prostu wczesniej zawsze mialam dla nich czas i sie przyzwyczaili, ze ja zawsze jestem na ich zyczenie 🙂
Skonczylo sie tak, ze zaczelam z czasm ograniczac spotkania A jak juz nabralam pewnosci, ze moj facet to TEN to spotykam sie juz z nimi baaardzo rzadko i to wtedy jak mojego faceta nie ma bo np. musial wyjechac na delegacje 🙂 Okazalo sie, ze to nie byli „przyjaciele” tylko pseudo przyjaciele – skoro nie potrafili cieszyc sie z moejgo szczescia, a czasem nawet wrecz mi szkodzili np. obrazając moejgo chlopaka WKu….m sie i odpużcilam przyjazn z niektorymi A Ci prawdziwi przyjaciele 🙂 jak tylko mamy czas (wiecie praca) to spotykamy sie i moj chlopak czuje sie dobrze z nimi, bo oni go po prostu przyjeli do grona26 listopada 2007 at 16:26Nie całkiem tak miałam, ale na początku moi i jego znajomi byli tak sobie nastawieni do nas jako pary. Ale to my jesteżmy dla siebie najważniejsi, a Ci prawdziwi przyjaciele nas akceptują. W sumie nie ważne czy ktoż mnie akceptuje jako jego dziewczynę, bo ja jestem najważniejsza i ja wygram, bo jestem miłożcią jego życia.
26 listopada 2007 at 17:44eta wrote:ile macie lat ? to po co ona z Toba jest? jak woli znajomych.. nie rozumie jej i ciebie…
ona nie ma czas u bo znajomi ;/
jak by mojego mężczyznę nie zaakceptowali.. to pewnie mniej czasu bym z nimi spędzała niż ze swoim facetem.. na pewno wybrałabym jego bo to z nim będę życie sobie układać a nie z nimi co nie?
u nas to zawsze chodzimy razem.. chyba ze ja ide na babskie pogawędki to on przyjeżdża po mnie :)[/quoteja 21 ona 20….
po co ona ze mną jest? Twierdzi, że przy mnmie się uspokaja, „łapie wewnętrzną rónowage i harmonie. Poodbno utrzymuję ją w ryzach i przy mnie łagodnieje 🙂
Tylko ten czas… hmm naprawde ostanio fatalnie wygląda nieformalny podział: od poniedziałku do czwartku możemy się spotykać, a od piatku do niedzieli istnieją tylko przyjaciele…
Włażnie przez to między innymi się źle czuje bo wydaje mi się że wkrada się rutyna… BO spotykamy się stale na jakież krótkie spacery, kawe, zmęczeni po pracy, uczelni… a w czas bardziej „wyjątkowy”, gdy wszsyc wypoczywaja i bawią się to istnieją przyjaciele…
a co do tego układania zycia… to na początku znajomożci przy pierwszej kłutni o przyjaciół usłyszałem… „że przyjaciele są na całe życie, dłuzej ich zna, może im zaufać, a mnie jeszcze do końca nie zna, i wogule chłopy to różne są” 😆
26 listopada 2007 at 17:45To znaczy, że nie myżli o Tobie jako o tym jedynym, dla mnie przyjaciele się nie liczą najbardziej na żwiecie, tylko S.
26 listopada 2007 at 18:07moi znajomi akceptuja mojego faceta. bardzo go lubia.
ja srednio sie czuje w towarzystwie niektorych jego znajomych, norma…wiec po prostu niezbyt czesto sie z nimi spotykam. nie ma problemu.mysle, ze nawet jesli nie polubiliby mojego faceta, to nie okazywaliby tego. po prostu: maja klase i sa dobrze wychowani.
a jesli chodzi o spedzanie czasu z samymi znajomymi…no coz…moj facet wie, ze nie na wszystkie spotkania z moja przyjaciolka ma wstep. ja nawet mu nie daje tego do zrozumienia. mowie to wprost. on to rozumie. tak samo z moim przyjacielem…wie, ze nasza tradycja jest kilka piwek raz na jakis czas, ze moj przyjaciel jest zupelnie innym niz on facetem…i to rozumie. nie pcha sie na trzeciego.
ja tez nie laze z nim na mecze pilki noznej hehehe.ufamy sobie. i dajemy duzo luzu.
26 listopada 2007 at 20:57ehh parvati znow musiala wyskoczyc ze swoja klasa 😛
U mnie takiej sytuacji nie bylo nigdy. Co prawda moi znajomi nie przepadali za moim bylym chlopakiem, ale nikt nigdy nie dal mi do zrozumienia ze jest niemile widziany, zawsze zapraszali nas gdzies razem. Mieli klase hehe 😛
A teraz?Z moim obecnym ukochanym nie ma takiego problemu i nigdy nie bedzie.Bylismy przyjaciolmi wiec tak czy siak mamy praktycznie tych samych znajomych (z mojej strony napewno). Moj mis ma paru znajomych,ktorych wczesniej nie znalam, ale nigdy nikt z nich nie dal mi odczuc ze jestem nielubiana, wrecz przeciwnie 🙂
28 listopada 2007 at 11:47na poczatku faktycznie bywa cieżko z tymi przyjaciółmi, albo „przyjaciółmi”…
na początku znajomi faktycznie mogą być ważniejsi, bo nowego partnera nie zawsze od razu widzimy jako „na całe życie”. ale jeżli między dwojgiem ludzi zaczyna być na prawdę poważnie, to raczej partner powinien być ważniejszy od przyjaciół.
tak ja to widzę. w moim przypadku po pewnym czasie skończył się podział na moich i jego znajomych. to są nasi znajomi i przyjaciele. i to on jest moim najwiekszym przyjacielem, a ja jego.
nie można się dać odstawiać na boczny tor, tylko dlatego że szaleństwa sobotniej nocy są ekscytujące na całe życie, a w poniedziałek będziesz wyciszaczem wiernie czekającym na swoje szczescie…
a że czasami „przyjaciele” mają inne zdanie na temat wybrańca niż ja? albo o zgrozo, „przyjaciółka” ma wobec niego takie same plany jak ja!!!
no cóż. czasem życie każe nam wybrać. nie zawsze mamy i rybki i akwarium…28 listopada 2007 at 13:43Moi przyjaciele akceptują moje związku. Oczywiżcie zdarzają się wyjątki. Zwłaszcza przyjaciele- faceci nie przepadają za moim chłopakiem, ale może dlatego, że go za dobrze nie znają.
28 listopada 2007 at 13:52[usunięto_link] wrote:
Moi przyjaciele akceptują moje związku. Oczywiżcie zdarzają się wyjątki. Zwłaszcza przyjaciele- faceci nie przepadają za moim chłopakiem, ale może dlatego, że go za dobrze nie znają.
a moze dlatego, ze pozwalasz sie traktowac jak panienka do lozka i maja mu ochote za to po prostu po mesku natluc?
30 listopada 2007 at 23:05my mieszkamy w tym samym miescie ok 5 lat.
on byl 5 lat ze swoja dziewczyna i w sumie nie mial jako takich przyjaciol tak wiec kazdy wolny czas poswieca mi 🙂 a natomiast moi przyjaciele bardzo go lubia i akceptuja.zadko jest okazja zeby sie razem z nimi spotkac bo ja wole go miec na wylacznosc np. na weekend 😀 a spotykam sie w te dni z przyjaciolmi kiedy on np. ma do pozna szkole. i po problemie 🙂
przyjaciele jak sa prawdziwi – to zrozumieja i beda zawsze dla nas a przez takie cos mozna stracic (byc moze?) faceta zycia,wiec u mnie friends przeszli na dalszy plan 🙂
2 grudnia 2007 at 23:07Przegrałem kolejne „starcie” na lini ja – Jej przyjaciele… Posłżo o Andrzejki… Cały tydzień ją prosiłem o to żeby poszła ze mną do mojego najlepszego kolegi włażnie Andrzeja na impreze w sobote.. . Prosiłem, tłumaczyłem, przekonywałem, mówiłem jak bardzo mi zależy żeby choć raz poszła,że tram wszyszcy koledzy z dziewczynami itp itd… Niby się zastanwawiałą, jednak zaraz wypaliła z tekstem że w piątek idze ze znajomymi gdzieć do clubu… a dwa dni z rzędu to już ne chce chodzic po imprezach…
Trochę zacząłem robić wyrzutów… Ze jakto tak, że ona stale bezemnie i to tak głupo i ja tak nieche i zę mi Się to niepodoba… To dostało mi się za nie ufanie, za „trzymanie jej na smyyczy”… A jak powiedzialme ze pojde znią na te andrzejki… To bez entuzjazmu powiedziala to chodz… ale dała do zrozumienia dosyc mocno mniej więcej tyle… „ty się nienadajesz do nas…” Więc dałem sobie spokój…
I tak przesiedzialem piątek w domu… Przed imprezą w spbpte chciałem się znią spotkać, jednak twierdziła że źle się czuje i siedzi w domu… Więc umówiliżmy się na dzisiaj czyli niedzile ale… Się dziż źle czuła bo spontanicznie poszła z przyjaciółmi na impreze do chłopaka koleżanki Xyz… 🙁
Ech…. tu już jest coż nie tak!!!!!
🙄 👿 😥
2 grudnia 2007 at 23:12Na mój gust to ona ma Cie gdzież.
3 grudnia 2007 at 10:15Onione ma dobre, zdrowe podejżcie (:
Ja nie mam szczególnego problemu ze znajomymi… może tylko moja przyjaciółka, która chce mieć mnie zawsze tylko dla siebie jakoż źle działa na mojego chłopaka, ale już doszliżmy do porozumienia, że muszę jej czasem trochę czasu pożwięcać sam-na-sam.
Znajomi mojego chłopaka są naprawdę w porządku, strasznie fajni ludzie, aż trudno by mi teraz było żyć bez nich (: Chyba nawet mnie lubią, zresztą, na każde wyjżcie na piwo jestem zawsze zaproszona (co oczywiżcie nie znaczy, że na wszystkie chodzę). Moje koleżanki… no cóż, bywało różnie, ale czas pokazał, że te, które były przy mnie i akceptowały mojego chłopaka, teraz są nadal, utrzymujemy kontakt itd… a te pozostałe — po prostu jakoż się wykruszyły. Wychodzi na to, że prawdziwi przyjaciele nie stoją na przeszkodzie miłożci (:
- AutorOdp.