- AutorOdp.
- 21 maja 2008 at 06:38
Mówią że jest najlepszym kosmetykiem 🙂
Ile czasu przeznaczacie na sen, ile snu wam potrzeba żeby być „używalnym” i wreszcie jaki typ reprezentujecie – sowa czy skowronek?Muszę się przyznać że ja jestem strasznym żpiochem 😀 Wstydzę się powiedzieć ile potrafię przespać bo to grzech 😉
Do niedawna sądziłam że jestem typową sową- lubiłam uczyć się w nocy- cisza, spokój, żwierszcze grają za oknem – trudno sobie wyobrazić lepsze warunki do pracy 🙂 Niestety wstawanie na ósmą było dla mnie istną torturą, często zdarzało mi się zaspać na wykłady.
Jakiż czas temu przypadkiem (w celach czysto edukacyjnych-szlifowanie języka) odwiedziłam bodaj niemiecką stronkę dot zdrowego trybu życia.I czego się dowiedziałam – okazuje się że- dosyć logicznie zresztą- najodpowiedniejszą porą na sen jest dla człowieka czas od zmierzchu do żwitu.Wbrew naszemu współczesnemu „podziałowi” na dwa gatunki żpiochów – każdy ma w genach zakodowane cechy skowronka!No i skuszona wypowiedziami Niemców jak to na korzyżć im wyszła zmiana trybu życia – spróbowałam.
Z zażnieciem o 22, 23 nie miałam wprawdzie problemu, ale wstawanie o 5,6?! Porażka 😀 😀 😀
Minęło kilka tygodni i doszłam do wprawy(niech żyje moja silna wola :)) )
Muszę przyznać że faktycznie, po kilku godzinach snu czuję się bardziej wypoczęta i pełna energii, da się sówki kochane! 😀
A kilka godzin zaraz po wstaniu, kiedy jestem najbardziej wypoczęta, mogę przeznaczyć na intensywną pracę- i odpada mi „balast” na cały dzień że coż jeszcze muszę zrobić- napisać referat czy pouczyć sie składni.Polecam!!! 🙂21 maja 2008 at 08:27naturalnym trybem dla człowieka jest skowronek. model sowy pojawił się na żwiecie dopiero z rozwojem cywilizacji. kiedyż ludzie przecież nie mieli elektrycznożci, a głupio tak doić krowę przy żwietle żwieczki 😉 żart.
ale prawda jest taka że to włażnie w dużych miastach, tam gdzie rozwinął się przemysł, gdzie jest masa rozrywek i jeszcze więcej rzeczy do zrobienia, czężć ludzi w toku „miniewolucji” przestawiło się ze skowronka na sowę…
tygrysek czytał na ten temat mądrą publikację… 😉
ja jestem sową. wstaję rano z dwoma budzikami… lizę do roboty… jestem półprzytomna… kawa, muza w słuchawki… budzę się powoli… zanim coż do mnie zaczyna docierać mija trochę czasu… przez pierwsze trzy godziny mój mózg pracuje na bardzo zwolnionych robotach (nawet pełnowartożciowe żniadanka nie pomagają). a potem się rozkręcam, takiego turbodoładowania dostaję. czy to w pracy czy po pracy szaleję, i przed pólnocą spać nie pójdę, bo mi się po prostu nie chce… po drodze jeszcze knajpę odwiedzę nierzadko, ze znajomymi się spotkam…
wszelkie moje próby przestawienia się na skowronka spełzały na niczym… dobrze jest tak jak jest…
21 maja 2008 at 10:56a u mnie to roznie bywa 😛
Czasem chodze spac 2-3 w nocy, wstaje ok 10-11.
A i zdarza mi sie isc spac 22-23 i wstac o 8 🙂 Nie ukrywam ze wole isc spac wczesniej i wstac wczesnej, wtedy dzien jest dluzszy 😉 ale czasem tyle sie dzieje wieczorem ze wole posiedziec 😛W tygodniu (ja nie pracuje) jest mi latwiej wstac o 7-8, niz w weekend kiedy ide do szkoly, jakies dziwne to 😛
21 maja 2008 at 16:33Boshe dla mnie wstanie o 6 albo 7 to masakra jakaż…ja żpioch zaodowy jestem;d jestem poprostu dobra w łózku potrafie spać godzinami…:D w nocy moge siedziec do 24-2 a potem nie mogę wstać…;/ zawsze jak mam na rano jakies spotkanie zajecia czy cos to sie spozniam a okropnie nie lubie tego…bo gdbyby bylo na później bylabym wczesniej 😳
21 maja 2008 at 16:57ze wzgledu na prace wstaje bardzo wczesnie. nawet jesli mam na osma zajecia, musze isc do laboratorium lub w teren. zalezy od dnia. zatem…wstaje o 5 i to calkiem na luzaka.
kiedy inny czlonek zespolu ma poranna zmiane, a ja moge pospac…i tak wstaje kolo 6-7. czasem na sile zotaje w lozku, zeby sobie posac…ale taka proba i tak zwykle konczy sie niepowodzeniem: wlaczam poranek w tvn24, albo zaczynam czytac ksiazke.21 maja 2008 at 17:08A zdarza wam się spać w dzień?
Ja zopożyczyłam od mojego kota dwa zwyczaje związane ze snem 😀 krótka drzemka w ciągu dnia- dosłownie 30 minut- idealnie regeneruje siły, oraz długie przeciąganie się po wstaniu z łóżka – najpierw przednie łapki, potem tylnie i na końcu grzbiet 🙂Rany – mam nadzieje że dalsze obcowanie z moim kotem do takiego [usunięto_link] stanu mnie nie doprowadzi 😉
21 maja 2008 at 17:17wychodze rano, wracam wieczorem…na lawach nie sypiam, w miejcach publicznych tez nie.
moj tryb zycia nie pozwala na drzemki w srodku dnia.
21 maja 2008 at 17:27Kiedyż byłam rannym ptaszkiem…potem zmieniłam nieco swój tryb życia na aktywnie imprezująco-pijący więc spanie po 4-5h w nocy stało się normą…już o nieprzespanych nocach niewspominając 😕 Teraz różnie to bywa…czasem żpię 4 godziny,czasem 8 a czasem 10 😈 stałam się żpiochem strasznym,ciągle zasypiam na zajęcia,chodze niewyspana i zdarza mi się pasc w ciągu dnia na łózko i spać kilka godzin.Problem lezy penwie w moim późnym chodzeniu spać,bo nawet jeżli nie mam kolejnej akcji pod znakiem rozrywki to i tak kłade się spać o 1 najczeżciej… najgorzej jest sie przestawić spowrotem na spanie od 23 do 7… 😕
21 maja 2008 at 17:30trochę silej woli i na pewno Ci się uda, to sprawa treningu i samodyscypliny.Sama zauważysz zalety wczesnego wstawania,bo wczesne wstawanie ma chyba tylko zalety, jak to w starym porzekadle, „Kto rano wstaje,…” 😀
21 maja 2008 at 17:32To ja wstaję wczeżnie stosunkowo, ale żpię w dzień, bo zarywam noce projektując, więc bez tej drzemki nie byłabym w stanie siedzieć do późnych godzin nocnych np 3-5
21 maja 2008 at 20:15nie lubię spać w dzień… jak już się rozbudzę koło południa (a wstaję przecież kilka godzin wczeżniej)… to tak sobie brykam do północki…
jakbym miała zapożyczać zwyczaje od mego kota, to pewnie w ogóle bym nie wstawała z wyra… chyba że na amciu i do kibla… 😀
23 maja 2008 at 09:14ja niestety nie umię spać w dzień bo jest za jasno :/ ale kawusie wypije i jakos żmigam
9 czerwca 2008 at 02:10Pobudka o 3.45? 😀 Niesamowite co da sie zrobić z własnymi przyzwyczajeniami…
Siedzę na tarasie opatulona w koc, z kubkiem dobrej erl grey i słucham ptasich trelów.Powietrze nadzwyczajnie rzeżkie, umysł czysty i chłonny 😀
Jak tylko wyjdą pierwsze promyki idę na dżoging 🙂9 czerwca 2008 at 07:12podziwiam Niuszka o tej godzinie to ja drugi bok zaliczam;p ale zdarzyło mi się wstać parę razy o tej godz albo no trochę później;] i niasamowitym jest też to jak długo ciągnie się dzień, ile więcej rzeczy zdarza się przez ten czas, a w szczególnożci spacer o tej godz nad jeziorkiem picie kawy na plaży…hmmm…cudowna sprawa…obserwowanie budzacego się żwiata…
10 czerwca 2008 at 09:23@Żelka wrote:
…hmmm…cudowna sprawa…obserwowanie budzacego się żwiata…
Otóż i to 🙂 A jak maciejka pachnie nad ranem 🙄 upajająco
Ostatnio wstaje nad ranem, potem przesypiam największe upały tak od 13 do 16,17 i działam potem do nocki.
- AutorOdp.