• Autor
    Odp.
  • hard-man
    Member
    • Tematów: 87
    • Odp.: 2351
    • Ekspert

    [usunięto_link] wrote:

    mojemu zwiazkowi nie grozi rutyna, nie musimy od siebie odpoczywac, zeby sie „na nowo zakochac”, bo nam ten stan nie mija od lat mimo ze niemal codziennie budzimy sie i zasypiamy obok siebie.

    wiec: jesli tobie rutyna grozi, to nic mnie to nie obchodzi. dlaczego? bo kazdy powinien sie interesowac wlasnym zyciem, a nie zagladac w zycie innym.

    Parvati, wybacz, to Ty odnosisz ciągle do siebie, co tu się pisze. Ja pisałem w ogólnożci, że pewien rodzaj tęsknoty może być pozytywny dla związku między kobietą, a mężczyzną. Wcale nie miałem na myżli Ciebie… Czy to dotyczy wszystkich nie wiem, na pewno znam takich ludzi w zaawansowanych latach pożycia, którzy potwierdzają fakt, że ciągłe bycie z sobą 'dziubek w dziubek’ może wytwarzać rutynę i czasem dobrze jest sobie po prostu za sobą potęsknić, albo przynajmniej zmienić coż w stereotypach codziennożci.

    A gdybyżmy wszystko, co dotyczy innych, uznali za niedopuszczalne 'zaglądanie w życie innym’, to w ogóle by to forum nie miało racji bytu.

    parvati
    Member
    • Tematów: 47
    • Odp.: 4641
    • Guru

    tylko, co mnie obchodza twoje znajome „dziobki” skoro ich problem mnie nie dotyczy?

    ja nie pisze o pani geni. powtarzam. pisze o sobie. a ja nie musze odpoczywac od mojego mezczyzny. on ode mnie tez nie musi.

    VanillaSky
    Member
    • Tematów: 12
    • Odp.: 331
    • Pasjonat

    Zacznę od odpowiedzi na pytanie startowe. Tęskniłam bardzo przez ponad 5 miesięcy. Nie sądzę aby tęsknota ta była dla mnie szczególnie konstruktywna. No może poza tym, że odkryłam, że z tęsknoty się nie umiera. Co najwyżej żwiruje się trochę. Zamiast pisać prace zaliczeniowe spędzałam czas na dłubaniu maili. Tylko, że później historia się odwróciła i gdy już byłam spowrotem z człowiekiem za którym tęskniłam, zaczęłam tęsknić za miejscem, w którym spędziłam 5 miesięcy. Teraz myslę o zabraniu wytęsknionego człowieka i przeprowadzeniu się w wytęsknione miejsce.

    [usunięto_link] wrote:

    Osobiżcie sądzę, iż niekiedy dobrze specjalnie ˜odejżć od siebie na trochę, by dzięki tęsknocie ˜zbliżyć się jeszcze bardziej.

    Owszem, jeżeli ktoż jest ze sobą „dziubek w dziubek”. Znam wiele osób, dla których najważniejsza sprawą w życiu jest posiadanie drugiej osoby. Ich życiową zasadą jest: Po co robić coż indywidualnie skoro można znaleźć jedno-dwa wspólne zainteresowania. przykładowo: po co tracić czas na zajęcia z jogi dla kobiet skoro można RAZEM iżć na kurs tańca. po co spotykać się ze starym kumplem, skoro mamy tylu WSPÓLNYCH znajomych, do tego jak się spotkam ze starym kumplem, to mój X będzie zazdrosny.
    Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że nie trzeba odpoczywać od siebie, odchodzić, tęsknić ale żyć trochę własnym życiem. Mieć odskocznię w czasie której nie tęsknię, ale zajmuję się sama sobą i tym co mnie interesuje. Nie dla „odpoczynku” od drugiej osoby, ale z własnej potrzeby.
    To co pisze jest dla mnie banalne, pewnie dla czężci czytających też. Tylko skąd u licha biorą się ci wszyscy ludzie, którzy nie są w stanie wyjżć ze znajomymi z pracy na piwo bez towarzystwa swoich partnerów!?!?

    PS. I tęsknię za czasami, gdy euro=3 zł i $=2… Nie żeby mi gotowało to krew ale czasami się odczuwa… 😀

    Manora
    Member
    • Tematów: 22
    • Odp.: 1410
    • Maniak

    [usunięto_link] wrote:

    PS. I tęsknię za czasami, gdy euro=3 zł i $=2… Nie żeby mi gotowało to krew ale czasami się odczuwa… 😀

    Ja też za tym tęsknię.

    Uważam, że gdy sie kogoż kocha, to nie trzeba od niego „odpoczywac”. Zycie jest tak krótkie, że nie chce się robic przerw, jeżli się ma do kogoż uczucia, przeciwnie, chce się spędzac z tą osobą każdą chwilę. Oczywiżcie bez przesady, nie można życ jak rodzeństwo syjamskie.

    Paulinek86
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 8
    • Początkujący

    tesknota…taaak wiem co to i to baardzo baardzo dobrze,dala mi popalic rok temu,praktycznie rowniotki
    Bylam z facetem od czerwca 2003 roku do grudnia 2007:(:(dokladnie 4 lata i 6 miesiecy….mielismy ustalona date slubu na ten rok na 8 sierpnia…bylismy naprawde dobra para,malo klotni znajomi brali nas za ideal kazdy byl 1000 krotnie przekonany ze pasujemy do siebie jak 2 polowki jablka,wszysko szlo dobrze gdyby nie to ze nie bylo zareczyn tylko i wylacznie byla zamowiona sala i plany nic wiecej…mowil ze oswiadczy sie we wrzesnij,pozniej pazdzierniku i tak do poczatku grudnia,zaczal studia w pazdzierniku zaoczne w koszalinie(ja jestem ze Szczecina)zaczal wyjezdzac dostal stala dobrze platna prace i zaczal poznawac nowych ludzi imprezowac,szalec ,byl nie do poznania ,zaczelo sie miedzy nami psuc zaczal gadac ze nie jest na slub gotowy ble ble ble…….14(piatek) grudnia zostawil mi auto u miechanika i kazal mi je odebrac w niedziele i zebym go w niedziele wieczorem z dworca tym autem odebrala,ale ja stwierdzilam ze nie bede mechanikowi tyłka zawracac w niedziele i odbiore w poniedzialek rano,zwlaszcza ze mechanik specjanie musialby przyjechac wydać mi to auto,zadzwonilam ze nie odebralam zeby wrocil taxi lub autobusem rzucil przeogromego focha i wykrzykiwal mi w sluchawke ze ma wszytskiego dosc,ze mam byc u niego jutro czyli 17 grudnia wieczorem w domu,poszlam najpierw mnie skrzyszal ze mam mu oddac kluczyki ze nie mogl na mnie liczyc a on wielce zmeczony po studiach(raczej po chlaniu) i powiedzial ze to juz koniec ze ma juz dosc mnie ze nie chce zadnego slubu ze nie jest gotowy ze on dopiero teraz zaczal zyc……..SWIAT MI SIE ZAWALIL bylam z nim zakochana po uszy,niewyobrazacie sobie co ja przezylam to byl koszmar,ciagle plakalam bylam chyba nawet w deprecji,mialam przyjaciela na szczescie okazal sie cudowny i mnie przygarnal duzo pomagal,nagle moj byly sie obudzil ze chce do mnie wrocic kupil pierscionek zareczynowy,kazal zeby dal mi czas bo to wszytsko za szybko sie dzialo,cos mowilo mi ze nie moge do niego wrocic bo on ma juz swoje zycie….i nie wrocilam pomimo tego ze tesknilam az do lutego,serce mi sie krajalo chcialam zerwac z nim wszelkie kontakty,nie udalo sie:) teraz nie zaluje spotykamy sie czasem on ma kobiete ja mam faceta:) mojego przyjaciela,przyznam szczerze..nigdy nikogo chyba nie pokocham tak jak jego nigdy,Kocham mojego obecnego ale to nie jest to samo,do konca zycia Pan M..zostanie w moim sercu naprawde to byla ta jedna pierwsza najcudowniejsza milosc wybaczylam mu WSZYSTKO czasem jeszcze mysle o nim i tesknie,ale nasze zycie nie potoczylo sie tak jak tego chcielismy i i tak jestescmy szczesliwi…ON ZAWSZE BEDZIE W MOIM SERCU DO KONCA MOICH DNI JA TO WIEM,nigdy juz za nikim nie zatesknie tak jak za nim(my jak bylismy ze soba to ja szlam na nocke do pracy i widzialam jak mu lzy po policzkach ciekna ze tej nocy nie spedzimy razem,jak on wyjezdzal w delegacje na 4 dni to ja 2 z tych 4 dni potrafilam nie jesc:)wiec mozna sobie wyobrazic jak nagle zerwal ze mna z uzasadnieniem ze nie chce narazie slubu ze musimy odpoczac od siebie…mialam nawet mysli samobojcze…

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " Tęsknota"

Przewiń na górę