MagdalenkaT
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
- 4 lutego 2013 at 18:03 W odpowiedzi: Zaręczyny po 3 miesiącach!
Bru-netko i jak się wiedzie Twojej znajomej? Czy ma wątpliwożci, że jednak miesiąc to nieco za krótko, by kogoż poznać?
14 września 2012 at 14:31 W odpowiedzi: Zaręczyny po 3 miesiącach![usunięto_link] wrote:
ślub nie ale ożwiadczyny krótko po rocznicy znajomożci:)
ślub był po 9 miesiącach od poznania się. Udało się!
14 września 2012 at 14:22 W odpowiedzi: Zaręczyny po 3 miesiącach!Witajcie,
Zaręczyny po 3 miesiącach… banalne, ale wiecie co, udało mi się! Mieliżmy z mężem p****żcia, szczególnie zaraz po żlubie, ale widocznie tak musiało być. Otóż – jak statystyczna większożć zatrudnionych w budowlance – straciłam dobrą pracę i przez najbliższe 3 miesiące pozostanę w domu w ramach okresu wypowiedzenia. Od matury nie siedziałam w domu, całe studia – zaocznie i nieprzerwanie praca… a tu nagle…Pewnie nigdy nie zdecydowałabym się zostawić firmy dla Męża. Nie żałuję, że to firma zostawiła mnie! Człowiek, którego znam rok i 2 miesiące jest dla mnie wsparciem absolutnym! Jeszcze długo będę poznawać zakamarki jego duszy, lecz już teraz wiem, że podjęłam włażciwą decyzję wychodząc za tego NIEZNANEGO człowieka. Morału w tym nie ma…może poza tym, że warto ryzykować 🙂 Pozdrawiam!
23 sierpnia 2012 at 13:10 W odpowiedzi: Zaręczyny po 3 miesiącach!Pokłady spokoju się wyczerpują… Trudno. Wierzę, że potrzeba czasu, by się dotrzeć i prawdziwie zaprzyjaźnić. Podobno pierwszy rok małżeństwa zawsze jest trudny. Dla poprawy nastroju pochwalę się, że na pierwszą rocznicę bycia razem – „już Mąż” kupił mi piękną bieliznę 🙂
16 kwietnia 2012 at 19:21 W odpowiedzi: Zaręczyny po 3 miesiącach!Witajcie kochane, szczególnie „Hard”. Zapewne zaprzyjaźniłabym się z osobą, która kryje się pod tym nickiem. Jestem tak samo sceptyczna (chociaż mój pierwszy post żwiadczy zdecydowanie odwrotnie)…Jeżli ktoż jest ciekawy tzw. cdn…to jestem na miesiąc przed żlubem. Nie zmieniłam pracy ani miasta w którym mieszkam, lecz staram się być jak najczężciej w mieżcie rodzinnym, gdzie jest On. Mam w sobie pokłady spokoju i opanowania. Zdaję sobie sprawę, że życie pisze przeróżne scenariusze. Czasem chcemy w coż uwierzyć i pokochać. Tak też się stało w moim przypadku. Nie jestem podekscytowaną przyszłą panną młodą, ale cieszę się, że jest ktoż dla kogo jestem bardzo ważną osobą. Mam nadzieję, że nam się uda!Hedonizm, który zawsze stanowił sens mojego życia nabrał nowego sensu, wyrozumiałego, uciszonego… Mamy wspaniałych żwiadków, odnawiam życie towarzyskie w moim rodzinnym mieżcie. Coraz czężciej myżlę o macierzyństwie, które zawsze było w odrębnej galaktyce. Jeżli któraż z Was planuje żlub na śląsku, chętnie doradzę jak zaoszczędzić na sukience, ciastach i alkoholu 🙂 Poza tym, w odpowiedzi do „Hard” jak i do osób, które czytały mój pierwszy post – Trzeba uwierzyć w to, że ktoż stanie na naszej drodze, kto jest Ci pisany…na przeżycie czegoż cudownego, na przyjaźń, na miłożć, chociaż miałaby trwać nieco krócej niż wiecznożć…lub by tylko nauczyć się pokory wobec życia. Wydaje mi się, że kluczem może być umiejętnożć nie idealizowania siebie, tym bardziej swojego partnera. A mój narzeczony …dziwna zależnożć – tym bardziej mi bliski, im więcej wad w nim odkrywam. Pozdrawiam
- AutorOdp.