- AutorOdp.
- 24 kwietnia 2007 at 11:13
Cholera, mam ogromniasty problem. Od miesiąca jestem z pewnym chłopakiem, droga do bycia razem była niesłychanie kręta i trudna, ponieważ byłam jeszcze w związku z Marcinem, co prawda już rozpadającym się. Tak więc jednak jesteżmy razem od miesiąca, ale bardziej zaangażowany w ten związek jest Robert, niż ja. Tzn, ja też jakos tam się wczuwam, ale powiedziałam mu, że go nie kocham, a tak w ogóle to taki związek- niezwiązek, pole do popisu bardziej, do poznania się. Wiem, że Robert ma 3 zasady, które eliminują bycie z drugą osobą: zdrada, kłamstwo i papierosy. No i ja zdradziłam go z Marcinem… Tzn to tylko pocałunek, ale wiem, że Robert uznaje to za zdradę. Stało sie to kilka dni temu, w piątek. Mimo, że nie jestem z Marcinem, to mamy ze sobą dobry kontakt, czasami się spotkamy, pogadamy, co słychać. Kiedy jeszcze z nim byłam, obiecałam, że jak zdam prawko, to będziemy razem żwiętować, z chłopakami od niego, z osiedla. Prawko zdałam, więc zadzwoniłam do Marcina, że wpadnę na osiedle z piwami. Robert oczywiżcie nie miał nic przeciwko, bo wiedział, że to stara obietnica. Wyszło tak, że pogoda się popsuła, czężć ludzi nawaliła, więc ja, Marcin i jeszcze jedna znajoma para, postanowiliżmy przyjżć do mnie na chatę. Wszystko ładnie pięknie, aż nie zapaliłam papierosa. Marcin się totalnie wkurzył, wyszedł z pokoju do drugiego. Po jakimż czasie przyszłam do niego i pytam, o co chodzi, a on wżciekł się, że palę. No więc mu wyjażniłam, że jestem wolna itd. Od tego zaczęła sie rozmowa, że mnie kocha, że chce wrócić, itd. W końcu obydwoje sie popłakaliżmy, przytuliłam go, powiedziałam, że będzie dobrze i że musi być silny.Zaczął mnie całować, a ja się temu zwyczajnie poddałam. Zrozumcie, to był człowiek, którego pocałunki czułam na sobie przez 2 lata!!! Wiem, że ode mnie w życiu by to nie wyszło, do tego szumiało nam w głowie…
Fakt jest taki, że ta akcja nie ma dla mnie większego znaczenia, nie wrócę do Marcina i n****ętniej bym o tym zapomniała, tylko że jest Robert i problem: powiedzieć, czy nie?
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak i czy w ogóle rozwinie się ta znajomożć z nim, ale na pewno nie chciałabym stracić go zupełnie, rozumiecie? Wiem, że jeżli np. rozstanę się z nim, to na bank zostaniemy zajebistymi kumplami, to pewne. Ale jeżli mu powiem, co jeżli nie będzie chciał mnie znać? On mi daje niesamowitą energię, zastrzyk siły i optymizmu, czuję się jak w bajce, a jeżli mu powiem i nigdy więcej nie porozmawiamy? Ta bajka pryżnie i znów przyjdzie dół i szara rzeczywistożć!
Błagam, pomóżcie!!!24 kwietnia 2007 at 12:24jeżli to co zaszło między tobą a marcinem na imprezie nie ma dla ciebie znaczenia i żałujesz tego więc nie mów o tym lepiej robertowi, po co ma tracić zaufanie do ciebie jesli nie było to nic istotnego
24 kwietnia 2007 at 12:42Skoro jestescie razem niedlugo i nawt nie jestes pewna jak bedzie dalej to mysle ze przyznanie sie do zdrady raczej nie jest konieczne… no i jesli rzeczywiscie tamten juz sie dla Ciebie nie liczy i byl to jednorazowy wyskok, ktory sie juz wiecej nie powtorzy (nawet jak zaszumi znowu w glowie).
powodzenia 🙂24 kwietnia 2007 at 14:16Ja też bym na twoim miejscu nie mówiła o tym pocałunku. Skoro to było nie istotne to po co o tym wspominać. Głowa do góry będzie dobrze jakoż się samo ułoży 🙂
24 kwietnia 2007 at 14:20jak wyżej, jeżeli pocałunek nie był istotny, to można to przeboleć 🙂
24 kwietnia 2007 at 15:06😉
24 kwietnia 2007 at 15:07❓
24 kwietnia 2007 at 18:09Nie mów nic.
Pielęgnuj tem nowy związek i staraj sie by Twój obecny mężczyzna był z Tobą szczężliwy a Ty z nim.
Nie ma co wracać do tego co było,trzeba zyć tym co jest…24 kwietnia 2007 at 18:12nie doczytałam…
O kurcze szaczuneczek za szczerożć…
Napewno ułoży sie wszystko25 kwietnia 2007 at 12:32do autorki tematu tak z Ciekawożci,
czy mogłabyż sprobować opisać co czujesz do Roberta, czy znając troszkę siebie, myżlałaż o tym, że możesz chcieć układać wszystko z nim od nowa? czy to po prostu ktoż wyjątkowy ale bardziej w strone zaufanego kumpla
tak pytam, bo jestem w takiej sytuacji, ze moja dziewczyna stwierdziła, ze potrzebuje czasu, ze probowała, ale najwidoczniej z mojej perspektywy jestem dla niej kimż wyjątkowym, ale niestety dla mnie to za mało i w sumie najchetniej bym urwał całkowicie kontak, bo było by mi łatiwej, ale nie chce popełniac błedów z przeszłożci
nie wiem czy to jej 2,5 letni zwiazek, który sie źle skończył ma teraz na nia taki wpływ, mi się wydaje, że jakby coż do mnie czuła, to by pokonała ten strach, co myżlicie?
1 maja 2007 at 11:28Co czuję? O cholera… 🙄
1 maja 2007 at 11:28„Jedyna pewna rzecz na tym żwiecie to… niepewnożć” 😉
28 maja 2008 at 18:27🙂
28 maja 2008 at 18:50Nie mów, bo stracisz to co masz.
28 maja 2008 at 19:57Halo?! Przecież napisała już dwukrotnie, że powiedziała mu prawdę, nie wspominając o tym, że nadal są razem 😉
Gratuluję postawy, szczerożć to jedyny włażciwy fundament związku i cieszę się, że mimo forumowych rad jednak przyznałaż się do błędu. To wymagało odwagi i jak widać opłacało się, bo trafiłaż na wyjątkowego człowieka, który na okłamywanie go zwyczajnie nie zasługuje.
A swoją drogą, odradzacie drogie Forumowiczki mówienie prawdy, a same rządacie od swoich połówek szczerożci…
- AutorOdp.