- AutorOdp.
- 9 lipca 2007 at 12:49
Dziękuję za radę.
Zwłaszcza, że mogę sobie na to czekanie pozwolić… Mój kolega mnie z niczym nie ponagla, a nawet próbuje uspokoić, abym najpierw rozważyła wszystkie plusy i minusy małżeństwa, doceniając plusy,a a minusy starając się naprawiać i jeżli jest jaka kolwiek szansa na uratowanie małżeństwa, bym jej nie marnowała, bo on by tak nie chciał…na miejscu mojego męża.
Staram się trzymac emocje na wodzy, na pewno coż zapostuję, jak będzie wiadomo więcej. 😉
Narazie uczę się nowego szczężcia i staram sie odnaleźć w sobie stare.
9 lipca 2007 at 19:36zawsze przed decyzja rozstania sa wielkie obawy… co bedzie jesli z tym drugim nie wyjdzie… jesli bede zalowac… ale nie zauwazylam zebys gdzies napisala iz kochasz swojego meza. Jestes z nim bo on Cie kocha ale to uczucie chyba nie jest obustronne.. Zyje sie raz, wiec kochaj i badz kochana a bedziesz szczesliwa… bo teraz nie jestes.. Nie mozesz byc z mezem tylko dlatego ze przygarnal Cie z powrotem. Jestes mu za to wdzieczna rozumiem, ale ja nie chcialabym byc z kims kto mnie nie kocha, kto jest ze mna bo mu pomoglam kiedys…
10 lipca 2007 at 06:45To jest jeszcze bardziej skomplikowane. On twierdzi i niestety taka może być prawda, że nie będzie nigdy potrafił ułożyć sobie życia z nikim innym. Jest opiekuńczy, a przynajmniej stara się być. Owszem chwilami bardziej przypomina tresowaną foczkę niż samca, nie zrozumcie mnie źle, bo napewno wiecie o co chodzi. Może to też jest przyczyną awantur… ja nieraz chciałam, aby on rządził w związku, bo choć jestem typem przywódcy, to czasami chętnie podjęłabym wyzwanie cudzych wymagań. On jednak potrafi się „czupurzyć”, jadnak nie potrafi p****ąć władzy.
Jest zaradny. Nie muszę się bać gdy psuje się pralka, czy trzeba coż pomalować, jednak sam nie umie nawet ułożyć fryzury. Jak gdzież wychodzimy to muszę oprasować siebie i jego (jeszcze nieraz przekonywać co do trafnożci stroju), pomalować i uczesać się, a potem pokremować i uczesać męża. W między czasie pastuję buty i poszukuję różnych rzeczy, o których się przypomni mężowi. W takich chwilach tez mam dożć!
Najbardziej załamuje mnie to, że tak naprawdę jest dobrym człowiekiem. Stara się i napewno by mnie nie zdradził. To jest bardziej dylemat moralny niż uczuciowy, napewno. Jednak taki jest chyba nawet trudniejszy…11 lipca 2007 at 07:26Stało się…
Wczorajszy dzień był okropny. Najgorszy jaki mozna sobie wyobrazić. Poszliżmy z mężem do knajpy znajomego, mieliżmy się tam spotkać z parą przyjaciół. Był tam też on…
Gdy w pewnym momencie powiedział mi że może trzeba to skończyć skoro i tak nie ma sensu, a on cierpi jak widzi nas razem (skończyć w sensie zaprzestać jakichkolwiek spotkań, unikając nawet tych przypadkowych), zadrżałam. Nie, nie, nie pomyżlałam. Mąż zaczął obserwować nasze zachowanie, co by mu nie zarzucić, jest dobrym obserwatorem. Poprosił mnie na stronę, kazał przysiądz na nasze zmarłe dziecko, że nie mam z tamtym romansu. Przysięgłam, bo przecież nie mam, bronię się narazie przed samą sobą, ale nie mam. Krzyczał na mnie dłuższą chwilę nie uwierzył.
Przyszli znajomi, sytuacja się trochę rozluźniła, ale nie na długo… Mąż poszedł za mną do toalety, zaczął krzyczeć i cały czas zarzucać zdradę, a najgorsze jest to, że powiedział, że nasz zmarły synek pewnie nie jest jego. Uderzyłam w twarz. Sytuacja powtórzyła sie czterokrotnie, wtedy on mocno popchnął mnie dwa razy o żcianę. Kazałam mu wyjżć i powiedziałam, że nie chcę go już dzisiaj widzieć…
Koleżanka wbiegła po chwili do łazienki, docierały do mnie odgłosy kłótni męża z kolegą. Mąż wyszedł dopiero po około dwudziestu minutach. Ja beczałam w tej durnej toalecie. Przyszedł kolega, poprostu mnie przytulił. Powiedziałam wtedy, że odchodzę od męża, a on może ale nie musi iżć za mną. Powiedział, że pójdzie, że kocha itd. Postaliżmy jeszcze przez chwilę. Wyszłam. Kolega barman powiedział tylko, że mąż mi przekazał, że bardzo kocha naszego syna, a także że zabrał mi telefon torebkę kurtkę, bo… to od niego!
Wyszłam na schody. Już nie miałam ochoty iżć dalej… Kolega wyszedł za mną. Chwycił za rękę, odprowadził kawałek. Ja jednak skręciłam kawałek w jego stronę. Prosił, bym nie szła. Powiedziałam tylko, spójrz mi w oczy i powiedz, że mam nie iżć. Powiedział z lekką chrypą chodź. Weszliżmy na stare boisko. Przytulił mnie, pocałował. Byliżmy tam chyba godzinę i… pozwoliliżmy sobie na delikatne pieszczoty.
Poszłam do domu. Nie było męża ani samochodu. Próbowałam się dodzwonić, nie odbierał, wyłączał telefon. Napisałam kilka smsów, że chcę by wrócił, położył się i bysmy porozmawiali o wszystkim jak wytrzeźwieje. Nie dał znaku życia. Poszłam spać. O 4:20 przebudziłam się. Zadzwoniłam do niego. Był roztrzęsiony i pijany. Czepiał się o wszystko i o nic, po prostu miał żal. Godzinę później nakłaoniłam go by wrócił do domu. Kłótnia trwała jeszcze trochę, po czym zasnął w fotelu.
Teraz jestem w pracy. Mąż nie odbiera, z kolegą na razie nie chcę się kontaktować. Boję się każdej kolejnej minuty. 😥11 lipca 2007 at 07:56Teraz zapewne jest Ci bardzo Cięzko,ale uwierz,że jeżeli nie chcesz być z meżem to ta sytuacja Ci tylko w tym pomoże..
Pamiętam jak ja, ile razy próbowałam przestAĆ SPOTYKAĆ SIĘ Z moim byłym, tyle razy ile udawało mi się zerwać chociaż na chwilę płakałam jak opętana. Myżlałam,że tak będzie dla mnie lepiej,jak bede sama, jednak zawsze po kilku dniach wracaliżmy do siebie,bo żyć bez niego nie u miałam.
Teraz kiedy to on powiedział mi,że to koniec już na zawsze,dopiero poczułam się okropnie…Dlatego ty też musisz teraz zrozumieć,czy aby na pewno chcesz odejżć od męża.’
11 lipca 2007 at 09:08Tylko, że u mnie włażnie w tym jest najgorsze, że czuję się okropnie niezależnie od którego mogę usłyszeć, że to koniec i to z różnych, skrajnie różnych powodów.
To jest naprawdę dramat.Czasami n****ętniej bym zostawiła obydwu, a nawet zawisła gdzies na jakimż dzrewie. Psychika mi juz siada.
11 lipca 2007 at 11:23to dlaczego tak nie zrobisz? zostaw obydwu i zyj tak jak chcesz, moze wtedy bedziesz najszczesliwsza.
11 lipca 2007 at 11:37To będzie chyba najlepsze. Na chłodno obejrzę wszystko z boku. W ten sposób też nie skrzywdzę nikogo, bo przecież chwile wahania, zastanowienia ma każdy.
Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze… 🙂11 lipca 2007 at 12:32Masz racje,przecierpisz co swoje,bo owszem, tak byc musi,ale potem bedziesz jedynie szczesliwa.
12 lipca 2007 at 08:27Dziękuję wszystkim za pomoc. Mam nadzieję, że kiedyż napiszę bardziej kolorowy post o tej sytuacji. 🙂
12 lipca 2007 at 10:03Wszystko przeczytałam i rzeczywiscie twoja sytuacja nie jest łatwa.
Moim zdaniem u boku męża trzyma Cię tylko jego troskliwożc,poczucie bezpieczeństwa i jego dobro fakt, iż to sa naprawde ważne cechy taki włażnie powinnien być mąż w dodatku pisałaż, że jesteż pewna, że on nie mógłby Cie zdradzić wiesz.. byłam w związku przez 2,5 lata i ten mężczyzna również był taki sam, miałam pewnożć, że nie zdradzi.. był opiekuńczy.. lecz moje uczucia z czasem wygasły a on stał się egoista i chamem i miałam wielki dylemat czy go opużcić bądź i nie.. z ta decyzją zwlekałam od paru miesięcy, czułam, że trzyma mnie przy nim tylko przywiazanie i przyzwyczajenie ale nie byłam szczężliwa, później pojawił się ktoż nowy, kto otworzył mi oczy dzięki niemu z moja decyzja roztania się pospieszyłam i poczułam sie o wiele szczężliwsza, moja sytuacja różni się od Twojej sporo.. ale mamy również, niektóre wątki wspólne.. tyle, że on był moim facetem a on jest Twoim mężem lecz życie ma się tylko jedno jeżli nie jesteż szczężliwa z mężem pozwól sobie na te szczężcie z kimż innym i wcale nie szukaj na siłę, czasem szczężcię do ludzi przychodzi po długim czasie..
Moim zdaniem powinnaż pierw odpocząć i od męża i od tego kolegi by móc poukładać sobie wszystkie sprawy bo pewnie czujesz sie bardzo zagubiona i szukasz oparcia w innym mężczyźnie być może on jest i Twoim celem w życiu ale być może i kolejną pomyłka? Myżlę, że warto narazie samej ochłonąć od codziennych obecnych problemów, zatoczyć się w innym żrodowisku i w innych zajęciach, pomyżl o tymPowodzenia
12 lipca 2007 at 10:03Wszystko przeczytałam i rzeczywiscie twoja sytuacja nie jest łatwa.
Moim zdaniem u boku męża trzyma Cię tylko jego troskliwożc,poczucie bezpieczeństwa i jego dobro fakt, iż to sa naprawde ważne cechy taki włażnie powinnien być mąż w dodatku pisałaż, że jesteż pewna, że on nie mógłby Cie zdradzić wiesz.. byłam w związku przez 2,5 lata i ten mężczyzna również był taki sam, miałam pewnożć, że nie zdradzi.. był opiekuńczy.. lecz moje uczucia z czasem wygasły a on stał się egoista i chamem i miałam wielki dylemat czy go opużcić bądź i nie.. z ta decyzją zwlekałam od paru miesięcy, czułam, że trzyma mnie przy nim tylko przywiazanie i przyzwyczajenie ale nie byłam szczężliwa, później pojawił się ktoż nowy, kto otworzył mi oczy dzięki niemu z moja decyzja roztania się pospieszyłam i poczułam sie o wiele szczężliwsza, moja sytuacja różni się od Twojej sporo.. ale mamy również, niektóre wątki wspólne.. tyle, że on był moim facetem a on jest Twoim mężem lecz życie ma się tylko jedno jeżli nie jesteż szczężliwa z mężem pozwól sobie na te szczężcie z kimż innym i wcale nie szukaj na siłę, czasem szczężcię do ludzi przychodzi po długim czasie..
Moim zdaniem powinnaż pierw odpocząć i od męża i od tego kolegi by móc poukładać sobie wszystkie sprawy bo pewnie czujesz sie bardzo zagubiona i szukasz oparcia w innym mężczyźnie być może on jest i Twoim celem w życiu ale być może i kolejną pomyłka? Myżlę, że warto narazie samej ochłonąć od codziennych obecnych problemów, zatoczyć się w innym żrodowisku i w innych zajęciach, pomyżl o tymPowodzenia
13 lipca 2007 at 07:03Włażnie zaczęłam mysleć o przeprowadzce… samotnej. Pewnie przepłaczę niejedną noc, ale muszę to zrobić, muszę zobaczyć, czego lub kogo mi tak naprawdę brakuje, spojrzec na siebie z boku.
13 lipca 2007 at 07:03Włażnie zaczęłam mysleć o przeprowadzce… samotnej. Pewnie przepłaczę niejedną noc, ale muszę to zrobić, muszę zobaczyć, czego lub kogo mi tak naprawdę brakuje, spojrzec na siebie z boku.
15 lipca 2007 at 09:22Bardzo mądra kobieta.Przeprowadź się, w samotnożci sama wszystko sobie wyjażnisz….
- AutorOdp.