- AutorOdp.
- 23 kwietnia 2007 at 14:14
Witam
Mam problem. Chodzi mi o to ze moj mąż zupełnie nie pomaga mi w domu. Mieszkamy razem od ok pół roku i praktycznie wszystko związane z domem wykonuję ja. Każda moja prożba, krzyk, cokolwiek jest traktowana niepoważnie lub kompletnie ignorowana. Nie wiem co mam zrobić, on zupełnie nie słucha moich argumentów wręcz deneruje się na mnie, że o cokolwiek go proszę. N****ętniej wyprowadziłabym się na jakiż czas ale nie mam gdzie a zresztą razem spłacamy kredyt mieszkaniowy. Kolejna sprawa to to, że jeżeli ja czegoż nie dopilnuję (niestety doba ma tylko 24h i nie wyrabiam się ze wszystkim) to są straszne pretensje. Nie chcę go zostawiać tylko problem rozwiązać. Może ktoż z was będzie umiał dać skuteczną radę na „upartego leniwego tyrana”.
Pozdrawiam
Mariola23 kwietnia 2007 at 15:53a dlaczego nie przestaniesz sprzątać? rób tak jak on. zajmij się „ważnymi sprawami”: praca, załatwianie spraw w urzędach itp. bo do tej pory to pewnie było tak: -umyj po sobie kubek. -nie. no i pewnie Ty go w końcu myłaż…?
a jakbyż mu tak pokazała że to ciężka harówka i syzyfowa praca z tym sprzątaniem? miesiąc w brudzie jeszcze nikogo nie zabił, ale może uprzykrzyć życie. jak mu kiedyż ważne papiery do pracy znikną pod stertą brudnych skarpet i talerzy to zobaczysz jak błyskawicznie będzie sprzątał.
a jak Ci zarzuci że nie posprzątałaż, zawsze możesz powiedzieć: „Masz rację, nie posprzątałam, ale Ty też nie posprzątałeż, więc jesteżmy kwita
😉 „23 kwietnia 2007 at 19:38Popieram Tygryska w 100%…
Przestan mówic – zacznij (nie)robic…tego co zostało przyjete za pewnikCzytałam gdzies, ze faceci „wyłączają” kobiete, gdy ta zaczyna im kołki na głowie ciosac..Tzn.słuchaja do pewnego momentu a potem daja sobie spokój… 👿
Do nich nie przemawiaja słowa ale czyny…wiec nie pozostaje Ci nic innego jak wytoczyc argumenty własnie tego rodzaju…3mam kciuki ❗
24 kwietnia 2007 at 06:51Dzięki za radę, spróbuję ją wykorzystać 😀 na początku pewnie będzie mała wojna ale trudno, lepsze to niż to co jest teraz 🙂
24 kwietnia 2007 at 07:16moj maz tez rzadko udziela sie w pracach domowych.
kiedy mnie naleci na posprzatanie mieszkania. np przed swietami rozebralam cala kabine prysznicowa a z jego strony nie bylo zadnej reakcji. zapytal tylko po przyjsciu z pracy co porabialam przez caly dzien. teraz kabina prysznicowa jest tak syfiasta ze nic przez nia nie widac i postanowil ja umyc. ale na razie tylko o ym wspomnial wiec do mycia jeszcze jakis miesiac 🙂talerze w zlewie potrafia lezec tydzien i nie podejdzie do zlewu. chyba ze brakuje mu kubka do kawy to wtedy cos mruczy pod nosem i zaszywa sie na 20 minut w kuchni a potem dasa sie bo go nawet nie pochwalilam ze pozmywal
facet jest jak dziecko
ja jestem z natury balaganiara i okropny len. ale on w tym wypadku na cale szczescie tez.na fotelach robie szafe, zreszta nie tylko na fotelach.
moj maz nigdy nie wrzuca brudnej bielizny do kosza na pranie tylko przed kosz co doprowadza mnie do zlosci.lozko potrafimy nie scielac przez miesiac i takie tam inne drobniutkie niedociagniecia…. 😳
ale jak nas naleci to dzielimy sie obowiazkami i dom potrafi blyszczec
nauczylam sie jednego. nic na sile. chce mi sie sprzatac to sie wezme za jakas robote. mam ochote gotowac to cos tam przygotuje.
jak mi sie nie chce to nie robie nic. ale z rana pisze do meza zeby cos zjadl w pracy lub na miescie bo w domu nie ma nic do jedzenia24 kwietnia 2007 at 09:19Ja od początku (czyli panienskich randek) wpajałam swojemu wybrankowi, ze nie będę kurą domową biegającą między kuchnią, łazienką a pokojem dzieciecym a on Panem zarabiajacym (tylko i wyłącznie).
Zrobiłam próbę, po slubie wyjechałam na wekend z koleżanką a na poniedziałek zaprosiłam naszych znajomych na kawę.
Wyjeżdżając delikatnie przypomniałam mężowi, ze w poniedziałek mamy gożci:lol: i wyszłam.
Znajomych(sprawdzonych) uprzedziłam, że słomiany wdowiec rządzi sam w domu, więc byli trochę przygotowani 😆
Powiem Wam, że facet musi dostać kopa….
Teraz mogę powiedzieć, ze nauka nie poszła w las 🙂
Mąż zmywa, gotuje, robi zakupy i nawet nie piżnie, bo wie jak cięzka to praca.Życzę wytrwałożci dziewczyny!!
24 kwietnia 2007 at 13:03My po jakims roku od poznania zaczelismy sobie gadac tak na luzie kto co lubi robic w domu a czego nie cierpi, tak wiec jest latwiej… 🙂
Ja nie lubie odkurzac – odkurza on
On nie lubi zmywac – zmywam ja
Smieci – on bez problemu….
…no i tak ogolnie to kiedys usiedlismy i podzielilismy sie obowiazkami 🙂
A ze On jest czlowieczkiem obowiazkowym i wiekszosc rzeczy robi na czas (zboczenie zawodowe) to problemy i niedociagniecie zdarzaja sie bardzo rzadko 🙂24 kwietnia 2007 at 14:39Zaciągnąć faceta do sprzątania to nie lada wyczyn. Na pewno nie da się siłą a prożby dają efekt ale długo się czeka na ich realizację ( przynajmniej tak jest u mnie ). U mnie pomogły długie rozmowy i zwyczajny podział tak jak zrobiła to majeczka . Jeżeli coż należy do jego obowiązków to tego zwyczajnie nie robię i przekonał się że zwlekaniem nic nie zdziała 🙂
A swoją droga to widzę że nie tylko ja tak mam że muszę czekać na pewne naprawy miesiącami 😉 To chyba jest ewidentnie cecha męska. Ja jak coż mam zrobić to idę i robię a nie czekam aż nabiorę siły. 🙂
26 kwietnia 2007 at 15:07U nas nie ma takiego problemu. Niby przyjelismy taki podzial,ze on pracuje i zarabia pieniazki, ja zajmuje sie domem i dzieckiem. Ale nie ma problemu- jesli ma wolny dzien, prosze go,zeby odkurzyl, wytarl kurze czy wyniosl smieci to nie robi z tego wielkiego halo. Czasem nawet zrobi cos z wlasnej nieprzymuszonej woli, wtedy koniecznie trzeba faceta pochwalic, nawet jesli nie zrobil tego tak dokladnie jakbym ja to zrobila. Pochwala czyni cuda.
mariolaz- uwazam ze powinnas dac mu odczuc, ze nie jestes za wszystko odpowiedzialna. Wrzuc kobieto na luz i daj sobie spokoj ze sprzataniem na jakis czas.19 lipca 2007 at 14:55Ja również uważam, że nic nie da się zrobić na siłę, dlatego razem z moim chłopakiem ustaliliżmy reguły, przy większych porządkach on zajmuje się dużym pokojem i łazienką, a ja drugim pokojem i kuchnią, a tak w codziennym sprzątanku to w kuchni dzielimy się po pół (jak ktoż gotuje to drugi zmywa i odwrotnie), on wynosi żmieci, podlewa kwiatki i odkurza, a ja robię pranie, układam ciuchy i żciele łóżko! Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z podziału obowiąku i czasem go w niektórych sprawach wyręczam, szczególnie jak widzę, że wraca zmęczony z pracy, lub ma kiepski humor 😉
19 lipca 2007 at 16:40Zróbcie może jakież dyżury, podzielcie się obowiązkami. Albo spróbujcie sprzątać razem. Nie może tak być, że cały dom stoi na Twojej głowie. Porozmawiaj z nim, wytłumacz, powiedz, że nie dasz sobie ze wszystkim rady. Jeżeli to nie pomoże, to sprzątaj tylko po sobie.:P
12 sierpnia 2007 at 19:22[usunięto_link] wrote:
Zróbcie może jakież dyżury, podzielcie się obowiązkami. Albo spróbujcie sprzątać razem. Nie może tak być, że cały dom stoi na Twojej głowie. Porozmawiaj z nim, wytłumacz, powiedz, że nie dasz sobie ze wszystkim rady. Jeżeli to nie pomoże, to sprzątaj tylko po sobie.:P
Masz rację, włażnie tak należy robić. Ja tak robię od dłuższego czasu i przynosi to dobry skutek – sprzątam tylko po sobie. Moja żona jest okropną bałganiarą – ubrania z siebie rzuca na krzesła, tapczan, wiesza na drzwiach szafy (i nigdy potem tego już nie chowa, choć ma szafę i wieszaki), tak, że w rezultacie nie ma w domu na czym usiążć, jak rozłożyć tapczanu itd. Przez kilka lat próbowałem z tym walczyć i była to walka Don Kichota z wiatrakami. Słowa nic tu nie pomogą. Skończyło się na tym, że bez słowa zrzucam jej ubrania do szafy na kupę (i tak ich potem stamtąd nie sprzata, no ale przynajmniej nie szpecą całego pokoju i jest na czym usiążć).
6 listopada 2007 at 10:50A ja wpadłam na trochę inny pomysł. Mój mąż nie chciał pomagać mi jesli chodzi o sprztanie, postawilam więc go przed faktem dokonanym: podzielilam obowiazki w domu między nas dwoje. Jemu przypadlo sprzątanie salonu i łazienki. Kiedy po dwóch tygodniach zobaczyl, że ja nie ustąpię i nie będę sprzątać jego czężci, on zrobił coż, co mnie całkowicie zadziwiło. Wynajął firmę, której zajęcie to sprzątanie i ochrona [usunięto_link]. Stwierdził, że skoro całymi dniami pracuje, to nie będzie męczył się w domu i stać go na taki wydatek. Ja jestem zadowolona 😀
6 listopada 2007 at 12:32ja ze swoim byłym chłopakiem praktycznie mieszkałam..też ciężko było zagonić go do porządków..przeważnie to ja latałam ze s****ą i odkurzaczem podczas gdy on grał w tę swoją strzelankę (Conter Strike)…czasami mnie juz to męczyło więc postanowiłam wprowadzić podział obowiązków..słowa poszły w czyn 😀 😀 ..mój facet sprzątał razem ze mną (czasem musiałam go zaganiać)..przynajmniej sie starał.. a to jest najważniejsze..później coraz lepiej nam szło, już nie musiałam po nim poprawiać ( a straszna pedantka ze mnie 😈 ) ..pozwoliłam mu się wykazać..i jak się okazało stanął na wysokożci zadania…
może to takie niemęskie, ale cieszył sie jak dziecko kiedy chwaliłam go i w nagrodę pozwalałąm zagrać 1 ( no może 2) rundy podczas gdy ja gotowałam obiadek 🙂16 listopada 2007 at 09:49też ciekawy pomysl 😀 😆
- AutorOdp.