- AutorOdp.
- 20 listopada 2007 at 19:01
W sprawach łóżkowych też jest żwietnie.:)
Ale nawet jak seks jest super, to czasem to nie wystarcza by być razem. Najbardziej liczą się uczucia.:)20 listopada 2007 at 19:09moj rycerz nie jezdzi na koniu 🙂 ale Jest prawdziwym księciem z bajki, Jest taki jakiego sobie wymarzyłam , żwietnie sie dogadujemy Jestesmy wspaniałymi przyjaciółmi i kochankami, żartujemy sobie, żmiejemy się rozmawiamy o wszytskim nie mamy przed Soba tajemnic i własnie takiego czegos pragnełam żeby tak żwietie sie dogadywac z ta druga polówką i tak jest z czego Jestem przeszczesliwa,w sprawach lóżkowych jest cudownie:D naprawde cudownie,
pozdrawiam Cie koteczku:*
20 listopada 2007 at 19:53w łóżku? bosko-beztrosko.
chyba nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego partnera… zawsze jestem księżniczką i zawsze liczy się z moją przyjemnożcią przede wszystkim (co oczywiżcie nie znaczy, że ja o jego nie dbam 😉 )
nie wiem, czego mogłabym więcej chcieć? Chyba się dobraliżmy, po prostu.20 listopada 2007 at 22:20W łóżku 😳 Tam jak najbardziej w porządku:)
21 listopada 2007 at 09:18a moj rycerz zabral swoje zbroje, blachy, miecze , luki strzaly i odjechal zielonym koniem mechanicznym w sina dal 🙁
ostatnimi czasy rycerzem byl tylko z wygladu, bo w sercu jak sie okazalo to zrobilo sie z niego zaprzeczenie cnot rycerskich, ale musze przyznac, ze na koniu kiesys jezdzil, ja zreszta tez 😆 – no wtedy jeszcze rycerzem nie byl, ale serce wtedy mial jak prawdziwy rycerz z bajki i czulam sie przy nim jak dama ktorej swiat lezy u stop21 listopada 2007 at 09:41Ksiecia (jak i rycerza) moga miec tylko ksiezniczki 😛 😉
21 listopada 2007 at 17:20Ksiezniczka czy nie, ale marzy mi sie ksiaze, ktory nie tylko bedzie potrafil dobrze jezdzic konno, ale taki ktory bedzie potrafil mnie na nim przewiezc tak, zebym juz zawsze chciala jezdzic tylko z nim:) Bo moze faktycznie problem nie lezy w tym ze tych rycerzy nie ma, tylko ze te ksiezniczki sa jakies wybredne!?
21 listopada 2007 at 18:04Bo księżniczki zaczęły same jeździć konno, a rycerzom nie spieszno przywrócić dawny porządek, bo księżniczki pokazały, że same poradzą sobie lepiej. Także to wina obu stron.
21 listopada 2007 at 18:53Ale co to za przyjemnosc,zeby jezdzic konno samemu.Dla zadnej ze stron nie ma w tym zadnego pozytku,juz nie mowiac o prawdziwej przyjemnosci.
21 listopada 2007 at 18:55Ale satysfakcją jest to, że księżniczka potrafi sama dac sobie radę. Ja jestem z siebie dumna, że potrafię, bo nie każda potrafi, ale jakoż mam księcia. Zależy od osoby.
22 listopada 2007 at 19:26książę na białym koniu?? mnie to by nawet starczył girmek..byleby miał dobre serducho,był szczery i oddany..nie wymagam w życiu wiele..już raz się rozczarowałam..był książę..było cudownie jak w bajce..tylko nie każda bajka kończy się : „..i żyli długo i szczężliwie”…
22 listopada 2007 at 19:31Uważam się za księżniczkę, tak więc zawsze oczekiwałam księcia i on mnie znalazł i powiedział, że chce tak już trwać.
22 listopada 2007 at 19:43mówi sie że: jak kochac to księcia..jak krażć to miliony..
uwierzyłam, że taki ktoż pojawił się na mojej drodze..ale nie było widocznie nam dane brnąć dalej przez tę bajkę..
kto wie może kiedyż ta bajka będzie miała szczężliwe zakończenie..22 listopada 2007 at 21:20Zależy na jakich filmach 🙂 A poza tym życie to nie film (co pewnie napisało wiele innych forumowiczek i forumowiczów przede mną). Choć powiem tak: trafiamy na ludzi, przy których czujemy się nijak, niepewnie, niespełnione. Ale pewnego dnia trafiamy na człowieka przy którym czujemy się DOBRZE. Nie przyjeżdża na białym koniu, pojawia się zwyczajnie na ulicy, w klubie, wżród znajomych… Ma zalety, ale też wady. Najpierw jesteżmy zauroczone, wydaje nam sie księciem, później już wiemy, że to nie żaden książę, tylko zwyczajny człowiek którego kochamy ponad wszystko. Jego wady i zalety. To, że czasami jesteżmy spełnione (tam) a czasami nie, ale pracujemy nad tym żebyżmy oboje się spełniali w każdej dziedzinie.
Życzę Ci spotkania takiego włażnie „księcia”, wspaniałego, ale tez z wadami, które pokochasz, albo przynajmniej zaakceptujesz.22 listopada 2007 at 21:40Moze powiem prosto z mostu,bo tak troche kraze wokol tematu,ale nikt go nie zagail w sposob na jaki liczylam. Chodzi o to, ze mam tak naprawde swojego ksiecie. Ale od jakiegos czasu Tomek (moj chlopak) jest strasznie przemeczony i nie kochamy sie juz tak czesto i nie jest to juz tak namietne jak kiedys, nie chcialabym go zdradzic,ale same wiecie ze potrzeby sa. Chcialabym zeby Tomek czerpal znowu radosc z seksu tak jak dawniej.Nie chcialabym wlasnie stracic tego co mam,ale przeciez jak nie bede z nim szczera i bede trwala w zwiazku w ktorym sie nie spelniam to nic dobrego z tego nie wyjdzie.
- AutorOdp.