- AutorOdp.
- 17 czerwca 2009 at 09:05
Witajcie,
jestem nowa na tym forum. Zalogowałam się dzisiaj, gdyż czuję, że sama dłużej nie poradzę sobie z przytłaczającymi uczuciami i z bezradnożcią jaka mnie ogarnęła. Liczę, że może wżród Was, odszukam pomoc lub jakąż radę.
Otóż jakiż czas temu poznałam mężczyznę. Zakochaliżmy się w sobie. Ja po wielu latach szukania „tego”, gdyż uważałam, że wielką miłożć już przeżyłam, w każdym „partnerze” doszukiwałam się byłego. Aż do momentu gdy poznałam Rafała. Strzała. Szaleństwo. Miłożć.
Nie ożmielę się napisać o tych uczuciach, bo słowa umniejszą rzeczywistożci, ale możecie sobie wyobrazić, że wszystko było/jest cudowne…za wyjątkiem sytuacji w jakiej jesteżmy.
Rafał jest dojrzałym, przystojnym, inteligentnym facetem. Po rozwodzie. Ma syna. Po rozwodzie poznał kobietę, z którą zaczęli budować wspólne życie. Pojawiło się 8-cy temu dziecko. Oni się rozstali. Ona wyjechała do innego miasta, on został na miejscu. Wtedy poznaliżmy się MY.
Teraz tamta kobieta chce wrócić. Spróbować odbudować ich rodzinę.
Rafał chce to zrobić dla syna, chce dać im szanse.
W piątek po nich jedzie. A my nadal się spotykamy. Każdy dzień, każda noc.
Mówi, że gdyby nie było dziecka, nie wróciłby do niej. Że chce spróbować, bo jest mu to winny. Bo nie spróbował za pierwszym razem i już jedno dziecko wychowywało sie bez niego.A jednoczeżnie, kocha mnie. Chce żebym zaczekała, że nie wie jak bedzie wyglądac ich relacja, że nie wyobraża sobie tego, ale chce spróbować.
Może jestem głupia. Może nie rozumiem jego logiki. Jaki związek ma szanse przetrwać jeżli jest budowany na kłamstwie?
Czy powinnam czekać?Wiem, ze jest szczery w tym co robi. Wobec mnie. Sytuacja jest bardzo trudna. On jest w trudnej sytuacji. Między dzieckiem, przy którym chce być i widzieć jak się rozwija i rożnie, a mną – kobietą, którą pragnie. I z którą chciałby być.
Czy to ma sens.
Przepraszam za chaos. Ale od niedzieli, kiedy dowiedziałam się, że jedzie po nich. Jestem rozbita. Nie jestem w stanie funkcjonować. Wziełam tydzien wolnego. Czuje, że tracę coż czego szukałam całe życie. Oboje czujemy, że jesteżmy sobie przeznaczeni.
17 czerwca 2009 at 09:14Związek jego i jego byłej żony nie ma żadnego sensu, jeżli żywi szczere uczucie do Ciebie, a do niej chce wrócić jedynie ze względu na dziecko.
Przy dziecku może być, może być wspaniałym ojcem nawet gdy nie jest z tą kobietą.
Ale myżlę, że on sam w tym wszystkim się pogubił i nie wie co ma zrobić – tak jak piszesz – z jednej strony dziecko z drugiej Ty, dwie najważniejsze osoby w jego życiu.
Myżlę, że powinnaż mu pomóc to zrozumieć, bo czego by nie zrobił będzie nieszczężliwy. Pomóż mu znaleźć dobre rozwiązanie tego problemu.
17 czerwca 2009 at 09:19Chciałam tylko wyprostować. To nie chodzi o byłą żonę. Tylko o kobietę, z którą się związał po rozwodzie. Nie są małżeństwem. Kiedy pojawiło się dziecko, coż między nimi się popsuło. Dlatego się rozstali.
Wiesz, ja wiem, że jeżli to co żywi do mnie jest szczere, prawdziwe i silne to to co chce spróbować zrobić w piątek – prędzej czy później skończy się porażką.
Chciałabym go naprowadzić, trochę próbowałam, ale bez odwagi, gdyż uznałam, że nie mam prawa zwłaszcza, że wydaje się, iż on i tak podjął decyzję próby odbudowania czegoż.Pozatym czy byłabym obiektywna? Moje rady szły by w jednym kierunku: że nie powinien tego robić, jeżli tak pragnie być ze mną, a z drugiej strony chodzi o dziecko. Sama mam wyrzuty sumienia. Widzę jak patrzy na ludzi z dzieciakami, jak tęskni, jak ogląda zdjęcia małego… Serce mi pęka/ Wtedy czuje, że nie powinnam go zatrzymywać.
Z drugiej strony czuję, że nie powinnam się poddać.
Niemniej fakt jest taki, że w piątek po nich jedzie i przywozi do Krakowa. Będą mieszkać razem. Nie wiem jak sobie z tym poradzę.
17 czerwca 2009 at 09:25[usunięto_link] wrote:
Niemniej fakt jest taki, że w piątek po nich jedzie i przywozi do Krakowa. Będą mieszkać razem. Nie wiem jak sobie z tym poradzę.
Szczerze? To ja też nie wiem.
Ma zamiar mieszkać z tamtą, a Ty? Gdzie tu miejsce na Ciebie???
Ja bym psychicznie nie zniosła takiej sytuacji.
Chyba wolałabym odejżć niż codziennie cierpieć
😕17 czerwca 2009 at 09:30Propozycja zaczekania po raz pierwszy wyszła ode mnie. Zapytałam go dzisiaj rano o to czy chce, abym zaczekała. Potwierdził. On uważa, że cierpliwożć może przynieżć dobre rozwiązanie.
Trochę to tak wygląda, jakby chciał spróbować odbudować związek dla swojego sumienia, że wie, że to nie ma sensu i prędzej czy później się skończy, ale chce to zrobić, aby ani sobie ani nikt inny jemu, nie wypomniał mu nigdy, że nawet nie spróbował zawalczyć o syna….
A cierpienie? Ja go kocham. Czy jeżli powiem mu dzisiaj, odchodzę, nie czekam – nie będę cierpieć.
Czy wtedy żwiadomożć, że jest z inną będzie mniej bolała?17 czerwca 2009 at 09:30Skoro ta babka postanowiła przeprowadzić się do miasta w którym mieszkacie to co za problem by ojciec widywał się z dzieckiem nawet codziennie?
dziecko będzie szczężliwe jeżli będzie miało kochających rodziców – nie kłócących się i będących ze sobą tylko z jego powodu – to powinnaż mu wytłumaczyć.
i nie jest tak, że nie masz prawa go „zatrzymywać” – to nie jest zatrzymywanie. myżlę, że on po prostu sam nie wie jak rozwiązać problem tak aby było dobrze
17 czerwca 2009 at 09:36[usunięto_link] wrote:
Skoro ta babka postanowiła przeprowadzić się do miasta w którym mieszkacie to co za problem by ojciec widywał się z dzieckiem nawet codziennie?
Postanowiła wrócić do niego. Do jego mieszkania. Tzn. zadzwoniła najpierw i powiedziała mu, że powinni spróbować, bo są rodziną i że chce wrócić. Podejrzewam, że w innym wypadku została by w tamtym mieżcie.
dziecko będzie szczężliwe jeżli będzie miało kochających rodziców – nie kłócących się i będących ze sobą tylko z jego powodu – to powinnaż mu wytłumaczyć.
Ja to wiem. Myżlę, że on też. Ponoć wczoraj się kłócili via telefon. Nie znam szczegółów. Dzisiaj jak zwykle przyjeżdza do mnie, zjemy kolację. Mamy porozmawiać. Rano zaczęłam jakiż temat, że nie potrafiłabym czując to co czuję, teraz spać z kimż innym, tulić, kochać, budzić się… Chyba go to bardzo poruszyło. Wczoraj mu zadałam pytanie jak to będzie – w piatek pojedzie po nią i będą się całować, kochać, tulić…
Powiedział, że tak nie będzie. Na Bogów, jak to nie będzie?
i nie jest tak, że nie masz prawa go „zatrzymywać” – to nie jest zatrzymywanie. myżlę, że on po prostu sam nie wie jak rozwiązać problem tak aby było dobrze
Ciągle słyszę jego słowa, że CHCE SPRÓBOWAĆ.[/b]
17 czerwca 2009 at 10:01ciężka ta sytuacja – widać ta kobieta jest niepoważna – nie kieruje się w ogóle dobrem dziecka a swoim – gdyby nie to, że on do niej wróci nie przyjechałaby -> 😯
dziwi mnie, że dorożli ludzie zachowują się tak niedojrzale.
wiem, że sytuacja jest napięta – przede wszystkim Twój mężczyzna jest zestresowany, ale powinniżcie szczerze porozmawiać o tej całej sytuacji.
wszystko musi być jasne.ja nie pozwoliłabym na to by on mieszkał z inną – to chory układ i nic dobrego z tego nie wyjdzie.
17 czerwca 2009 at 13:29W tej materii jestem bezradna, jak w całej sytuacji. Przecież nie powiem mu: „Nie możesz z nią mieszkać”, skoro zdecydował się „spróbować stworzyć rodzinę”, choć chyba sam w to nie wierzy.,..
17 czerwca 2009 at 13:46Ale nie możesz być traktowana jak zabawka. domyżlam się, że oboje jesteżcie dorosłymi ludźmi – on nie powinien traktować Ciebie w ten sposób a Ty nie powinnaż pozwolić sobie na takie traktowanie.
nikt nie każe mu wybierać między Tobą a dzieckiem…
17 czerwca 2009 at 15:54Nie chcę generalizować ani tak spraszczać. Ani nikogo usprawiedliwiać, ani siebie ani jego. Jednak nie czuję się traktowana jak zabawka.
Mogę to uciąć. Dzisiaj. Serce jednak mówi co innego.
Dzisiaj będziemy rozmawiać.Ile dać sobie czasu, ile Nam? Miesiąc? Dwa? Pół roku? Rok?
Wiem, że być może źle postępuje, może powinnam się usunąć, zapomnieć, przestać się z nim spotykać. Ale po raz pierwszy w życiu nie chce się poddawać…
Tylko czy to ma sens. Czy ktoż w ogóle może znać finał tego scenariusza?
Standardowo – z tyłu głowy czuję, że jak zwykle to ja zostanę z niczym.
Ale jeżli nie spróbuje czy nie będę mieć pretensji do siebie?
17 czerwca 2009 at 16:03ale dlaczego to Ty się obwiniasz?
mi chodziło raczej o to, że to jego zachowanie jest złe, ale jestem w stanie go zrozumieć. mam nadzieje, że podejmie włażciwą decyzję.
17 czerwca 2009 at 16:54Nie wiem Cleo, już chyba taka jestem, że zawsze dobro innych przedkładam nad swoje. Troche wyrzutów sumienia mam, bo może powinnam w chwili gdy usłyszałam, że chce żciągnąć tamtą kobietę do Krakowa, usunąć się w cień i pozwolić im „budować rodzinę”
A ja się uparłam. Mimo, iż wiedziałam, że to w ten piatek… spotykałam się z nim dalej. Ba… każdy dzień po pracy do poranjka był wspólny. Dzisiaj też tak będzie…
Nic to… zobaczymy. Chociaż nie jest łatwo.
Tak na dobrą sprawę, to przecież równie dobrze mogę być oszukiwana prezez tego mężczyznę….(popadam już w skrajnożci)
19 czerwca 2009 at 10:38Rozumiem Ciebie doskonale Saramago-sama mam podobny dylemat….usunąć się dla dobra jego dzieci czy walczyć- (Miłożć chce tego, co dobre dla drugiej osoby. Własna osoba jest na drugim miejscu).Mam taki mętlik w głowie że też normalnie nie funkcjonuję…jeszcze do tego całkiem niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na razie ukrywam ten fakt przed nim, bo nie chcę go dobijać, ani żeby to miało wpływ na jego decyzje. Cała sytuacja jest nie do zniesienia.Mój facet jest bardzo za swoimi dziećmi-jeździ do nich co 2 tygodnie, bo mieszkają w innym mieżcie-wszystko byłoby ok, ale widzę jaki zmieniony i zdołowany zawsze wraca-tym bardziej, że jego matka cały czas mu suszy głowę o powrót do dzieci-i przez to dołuje go jeszcze bardziej. Nasza sielanka trwała 2 lata…ale teraz widzę, że to jest początek końca…czuję, że on coraz bardziej dojrzewa do tego żeby wrócić do dzieci…czekam na razie w zawieszeniu na werdykt, a między nami rożnie coraz większy mur…i oddalamy się od siebie 🙁
19 czerwca 2009 at 10:46Gosiu, ale Ty nie możesz się usunąć. Będziecie mieli dziecko. Łączy Was bardzo dużo. W tej sytuacji wszystko może ulec zmianie. Musisz z nim porozmawiać i powiedzieć mu o ciąży. Nie poddawaj się Gosiu.
Ja dzisiaj czuję totalne pogrążenie. Za kilka godzin mężczyzna którego kocham i który kocha mnie, będzie z tamtą kobietą.
Rozmawialiżmy o tym jak to teraz będzie. On sam nie wie. Ale ja czuję, że w moim przypadku to naprawdę koniec.Nie umiem go zatrzymać. Nie mogłabym mu powiedzieć, żeby nie spróbował, a z drugiej strony nie mogę patrzeć jak popełnia błąd, skoro robi to tylko dla syna. Jeżli kocha mnie….
Gosiu, trzymaj się.
- AutorOdp.