- AutorOdp.
- 9 grudnia 2007 at 17:38
Jak drogie panie znosiłyżcie okres dojrzewania? czy była to burza hormonów i walka z rodzicami?
9 grudnia 2007 at 17:43Wow! Powstał nowy dział.:P
Bardzo dobrze znosiłam, jakoż dużej różnicy nie odczułam- chyba jeszcze dojrzewam. 🙂9 grudnia 2007 at 17:48z tata klocilam sie regularnie…ale w doroslym zyciu tez sie z nim kloce, wiec to nie jest kwestia wieku dojrzewania. raczej starcie dwojga ludzi o tym samym, mocnym charakterze, ale innych pogladach.
nie mialam przed czym sie buntowac: nie wychowywano mnie zakazami, raczej informowalam niz poytalam o pozwolenie. rodzice wychowywali mnie dostatecznie dlugo i dostatecznie dobrze, zeby po prostu w pewnym okresie zycia mi zaufac. i zaufali.
9 grudnia 2007 at 18:03Byłam drażliwa i kłótliwa, ale wyrosłam. No i z tatą się już nie kłócę, lecz konstruktywnie rozmawiam. Buntu jako takiego nie było. Byłam dosyć zamknięta w sobie. Tyle pamiętam:)
9 grudnia 2007 at 19:45Oj okropnie kłóciłam się z mamą. To chyba najbardziej, z resztą do tej pory nie mamy zbyt dobrych kontaktów. No i byłam zamknięta w sobie, nie lubiłam siebie
9 grudnia 2007 at 20:50Jakos szczególnie nic mi nie zapadło w pamięci.Kłócić,to ja sie kłócę zawsze i wszędzie,bo cóż tu dużo mówić jestem rozpieszczoną córeczką rodziców,która stawia na swoim-ZAWSZE 😉 Zaobserwowałam za to,że teraz czężciej się buntuje niż kiedy miałam „nażcie” lat.Moi rodzice należą do gatunku nadopiekuńczych,więc czasem bez zaciętego uporu nic nie mogę wskórać 🙂 Do moich oboiązków zawsze należało bycie grzeczną,ułorzoną i ładną,nie sprawiałam żadnych kłopotów wychowawczych.Teraz natomiast troszkę sie rozbrykałam i cięzko nazwac mnie ułozoną panną 😉
10 grudnia 2007 at 09:13Mi też jakoż nie bardzo zapadło to w pamięć. Teraz chyba się bardziej buntuję niż wtedy. 🙂
10 grudnia 2007 at 11:06z mamą? były sprzeczki, a ja bardzo gwałtownie walczyłam o tolerancję dla moich (podobno szokujących) gustów i poglądów. jednak moja mama, osoba inteligentna i mimo konserwatywnego wychowania baaardzo postępowa zawsze wiedziała jak rozwikłać problem i potrafiła mnie zrozumieć. obecnie to moja (jedyna płci żeńskiej) przyjaciólka.
moja walka odbywała się w szkole… nie chodziło o oceny, nie miałam z tym problemów. raczej chodziło o jakieżtam przekonania, wartożci, „zamordyzm”, takie tam…
jak tak sobie pomyżlę… niewiele się u mnie zmieniło. tylko w nastolatce wszyscy widzieli bunt i hormony. a teraz nazywają to uporem i przekonaniami…
10 grudnia 2007 at 11:19Ja walczę dopiero teraz… 😕 (22 lata)
10 grudnia 2007 at 17:17mam 24 lata nie przechodziłam buntu nastoletniego
12 grudnia 2007 at 00:41hehe dla mnie to byly zmiany.. depresji i szczescia.. malo bylo mnie w domu, do tego intensywna nauka i ambicje.. bardzo przejmowalam sie tym co inni robia, mowia.. na szczescie to juz sie zmienilo..
szkoda ze te czasy juz nie wroca..
12 grudnia 2007 at 12:01Czesto klucilam sie z rodznka,glownie o nauke i moje podejscie do obowiazkow. Na szczescie wyroslam 😉
13 grudnia 2007 at 11:51Ja nadal jestem nastolatka …mam 18 lat i dożć ciężko znoszę ten wiek w stosunkach z rodzicami. Kłócę się z obojgiem i zawsze muszę mieć ostatnie słowo…Mój tata lubi sobie wypić i ostatnio żwiruje po alko i nie tylko…w ogóle jakiż dziwny się zrobił…mama pali fajki dosłownie tonami i zrobiła sie z niej straszna paniusia….ale z nią jeszcze sie ujdzie dogadać….Jak mam ich dożć idę do pokoju i słucham muzyki….Jestem po prostu w siódmym niebie kiedy ojciec ma na druga zmianę do pracy… Chciałabym się już usamodzielnić i zacząć swoje życie bez nich…
15 grudnia 2007 at 18:53[usunięto_link] wrote:
mam 24 lata nie przechodziłam buntu nastoletniego
ja mam 23 i tez nie przechodzilam buntu
19 grudnia 2007 at 21:09pamietam swoj okres nascie lat loo dzialo sie .. balety piwko, papieroski , chlopcy he he to jest okres kiedy mozna sie z siebie posmiac gdy sie jest starszym ale jedno jest pewne wyszalam sie
- AutorOdp.