- AutorOdp.
- 18 listopada 2013 at 01:25
jak najbardziej 🙂
18 listopada 2013 at 12:31Używałam przez tydzień samoopalacza (już nie pamiętam z jakiej był firmy) i za każdym razem po umyciu ciała zostawały zacieki. Okropnie to wyglądało, więc użyłam peelingu i już więcej po niego nie sięgnęłam. A moje zdanie jest takie, że samoopalacze nie oddadzą takiego fajnego odcienia skóry jak Słońce.
10 lutego 2014 at 07:40tylko samoopalacze dużo mniej szkodzą 😉 dla mnie to nie jest wybór co lubię, a czego nie, tylko co jest dla mnie bezpieczne… więc wolę samoopalacze, ale nie pierwszy lepszy pomarańczowy jak kilka lat temu 😉 teraz produkty są zupełnie inne, najbardziej lubię piankę dax sun, efekt wygląda naprawdę żwietnie i naturalnie, zero smug czy plam 🙂 pianka znacznie lepiej się rozprowadza niż krem, wiec polecam, szczególnie tym z mniejszą wprawą 😉
10 lutego 2014 at 10:12wiecznie mam problem z poprawnym i równomiernym rozprowadzeniem, dlatego już wolę solarium raz od czasu 😉
26 lutego 2014 at 22:13Dorota mam dokładnie takie same odczucia co do kosmetyków z Daxa. Używam samoopalacza w piance bo jest perfekcyjny… Nie stwarza żadnych problemów. Pamiętam moje wczeżniejsze podejżcia z innymi kosmetykami- plamy, smugi, pomarańczowy odcień no i między palcami wyglądało to okropnie. Z Dax tego nie ma.
27 lutego 2014 at 19:07A próbowałaż tej ich chusteczki samoopalającej? Na twarz jest żwietna, moim zdaniem.
Tutaj pierwsza od prawej: [usunięto_link]5 marca 2014 at 19:58Nie, tej jeszcze nie miałam. Taka chusteczka to pewnie na wyjątkową sytuację? Ciekawe jak szybko ukazuje się opalenizna i na ile czężci ciała starcza?
29 kwietnia 2014 at 11:13Nie wiem czy na wyjątkową sytuację, ale sama forma jest bardzo poręczna i zawsze można mieć chusteczkę przy sobie, a efekt masz już po około godzinie. Co do ilożci czężc ciała – twarz, dekolt ewentualnie ręce u mnie.
22 maja 2014 at 03:07Ja ostatnio stosowałam kilka razy. Jestem niestety blada, słabo opalająca się a takie wyjżcie to jest dla mnie wybawienie, tym bardziej, że powoli nadaje koloru i żeby mieć mocny odcień opalenizny trzeba kilka razy się wychusteczkować 😛 Efekt super, tylko ja smaruję całe ciało a nie samą twarz.
14 lipca 2014 at 16:14Ja raz miałam takie plamy, że nie mogłam sobie poradzić i od tamtej pory nie smaruję się nigdy takimi produktami.
10 grudnia 2014 at 19:01Ja lubię samoopalacze i nie zrezygnuję w szczególnożci zimą, a słyszeliżcie o tych rękawicach do aplikacji samoopalacza, które ma St.moriz??
14 stycznia 2015 at 18:25słyszeliżcie 🙂 a nawet macie i używacie 🙂
A tak poważnie to ja nie wyobrażam sobie aplikacji samoopalacza czy bronzera bez niej. Ręce się nie brudzą, ładnie równo można się posmarować, super.
O tak wygląda na ręce:
Z jednej strony jest taka cienka i rozciągliwa, a z drugiej, tej do smarowania, taka aksamitna i miękka na gąbeczce (jak gąbeczka do pudru).18 stycznia 2015 at 14:39Fajna rękawica, a mozna ją normalnie prać? A co do samoopalaczy, co to za firma St. Moriz? Szukam czegoż takiego wow. Często zmieniam samoopalacze bo nie wytrzymuje głownie z zapachem 🙁 Mistrzem nakładania też nie jestem, zatem często walcze ze smugami 😛
18 stycznia 2015 at 20:44[usunięto_link] wrote:
słyszeliżcie 🙂 a nawet macie i używacie 🙂
A tak poważnie to ja nie wyobrażam sobie aplikacji samoopalacza czy bronzera bez niej. Ręce się nie brudzą, ładnie równo można się posmarować, super.Wiesz że dostałam w zestawie na żwieta i jeszcze nie miałam okazji spróbowac.
Ale skoro mówisz, że warto, więc może będzie pora się skusić. Szkoda że nie ma kiedy się pochwalić np nogami 😀
skusiłaż mnie jednak i chyba idę próbować. Bo mam mgiełkę od nich i rękawicę23 stycznia 2015 at 08:34Ja nie polecam samoopalaczy. Za każdym razem jak używałam to zostawiały mi one nienaturalne plamy na ciele, ręce miałam jakież żółte i zostawały mi plamy na ubraniach…
- AutorOdp.