[amarhylis]

Cieszę się, że nie wszyscy tutaj podchodzą do tematu zrzucenia 5 kg jak do niewolniczej pracy, tylko zdroworozsądkowo 🙂 Czytając bowiem niektóre wpisy można sądzić, że jest to wręcz katorżnicza praca 🙄 a to przecież 5 a nie 50 kg! więc po co się od razu katować na siłowni, wprowadzać diety, itd? Wystarczy zmienić kilka nawyków i można osiągnąć dobry efekt.

Z własnego dożwiadczenia wiem, że nie zawsze trzeba wywracać z tego powodu żwiat do góry nogami. Trzeba tylko zjeżć tego słonia (czyli cel do osiągnięcia) po kawałku 😀
Mnie osobiżcie pomogło…wysypianie się 😆 Gdy przestałam pracować w nocy, przestałam również odczuwać potrzebę podjadania późnym wieczorem. Dzięki temu zyskałam nie tyko parę kilo mniej, ale także lepszy humor, dobrą koncentrację oraz lepszy wygląd 😉 już nikogo nie straszę trupią bladożcią i workami pod oczami 😆

A tak na serio to odchudzanie dobrze jest zacząć od sprawdzenia swojego BMI (jeżli jest w porządku, to po co się odchudzać? :/ ), zmierzyłabym się (żeby wiedzieć, gdzie dokładniej chcę schudnąć i o ile, co pomaga ukierunkować działania) a następnie sprawdziłabym na specjalnej wadze skład procentowy swojego ciała (ile tłuszczu, ile tkanki miężniowej, ile wody), bo kilogram kilogramowi nierówny ( takie maszyny są wystawione np. w przychodniach, szpitalach lub u konsultantów do spraw dietetyki – czasem można to sprawdzić na darmowej konsultacji z dietetykiem w ożrodku).

[Autor]

Odp.