- AutorOdp.
- 29 kwietnia 2008 at 18:49
działa drazniaco na zoladek, powoduje refluks, nadkwasote, podwyzsza cisnienie wiec raczej wiecej szkod z niej niz pozytku
29 kwietnia 2008 at 19:45Czli chyba jednak zostanę przy moich herbatkach 😆
30 kwietnia 2008 at 07:56sranie w banie… macek, czy ty jesteż jakimż tyranem żywieniowym i chcesz na wzór eqilibrium pozbawić ludzi wszystkiego co przyjemne???
kawa nie sieje spustoszenia w organizmie… spożywana w normie (tzn. 2-3 filiżanki zależnie od organizmu) działa korzystnie.
w małej ilożci reguluje, a nie podwyższa ciżnienie. przyspiesza przemianę materii. zawiera enzymy spalające tluszcz.
najlepiej w ogóle zrezygnujmy z rzeczy przyjemnych… bo za dobrze nam będzie na żwiecie… 🙄
30 kwietnia 2008 at 08:22Masz typowo hedonistyczne podejżcie. ja nie mówie ze nie wolno jej nie pić mozna od czasu do czasu wypic raz dwa razy na tydzien nic sie nie stanie ale ludzie pijacy kilka razy dziennie nawet te 2-3 razy moga sie spodziewać jakis skutków ubocznych jej picia. Zastanów sie co to jest kawa i jak sie ja przyrządza. Zanalizujmy ten fakt:
Kawa zawiera bardzo duzo wolnych rodników o wiele wiecej niz w ludzkim organizmie, których każdy powinien sie wystrzegac bo przyczyniają sie do procesow starzenia i działaja kancerogennie i mutagennie.
Kawa zawiera mnostwo substancji drazniacych dodatkowo powodujących problemy z przwodem pokarmowym.
Kawa zawiera kofeine i bzdura jest to co mowisz ze reguluje cisnienie tak pisza tylko w kolorowych gazetkach a otwórz ksiażke specjalistyczną a zobaczysz ze podwyzsza cisnienie, a takze wpływa negatywnie na serce, naczynia krwionosne oraz przyczynia sie do osteoporozy i sprzyja zmianie zmian zapalnych w scianie zoladka i jelita. I ta Twoja bezpieczna dawak kawy czyli 2-3 filizanki przyczyniaja sie do zwiekszonej utraty wapnia i magnezu z organizmu.I gwarantuje Ci ze ograniczenie spozycia kawy do jednej dwoch tygodniowo nie wpływa na jakożc zycia a nawet go poprawia ludzie ktorzy ograniczyli zauwazyli ze ustapilo wiele dolegliwosci jak np zgaga, nudnosci, refluks, kolotanie serca i wiele innych.
30 kwietnia 2008 at 08:30cóż… jestem hedonistką i zmieniać tego nie zamierzam… a zdanie na temat kawy mam takie jakie mam nie na podstawie kolorowych pisemek, bo takich nie czytuję, ale na podstawie rozmowy z kardiologiem z którym moja rodzina ze względu na różne dolegliwożci pozostaje w stałym kontakcie.
i tak-jestem niskociżnieniowcem-dla mnie spożycie kawy jest nie tylko przyjemne, ale wręcz wskazane.
poza tym… możesz to uznać za żwiadomą destrukcję mego organizmu (bynajmniej nie jest tak w moim rozumieniu), ale to co sprawia mi przyjemnożć wpływa na podniesienie jakożci mojego życia-także tego „smakowego”. dlatego… cóż… jeżli wg ciebie coż jest niezdrowe-będę żyć krócej ale szczężliwiej-tu i teraz.
30 kwietnia 2008 at 09:51Wiec jesli masz problemy z układem krwionożnym to tym bardziej powinnas ograniczyc picie kawy poniewaz jej dzialanie na ten układ nie ogranicza sie tylko do dzialania na cisnienie ale takze na poziom cholesterolu LDL i homocysteiny ktore jak wiadomo maja wielkie znaczenie w rozwoju chorob sercowo naczyniowych, a czynnikiem o wiele lepiej modulujacym cisnienie tetnicze jest aktywnosc fizyczna, same zalety bez wad, wiec w niedocisnieniu zaczalbym raczej uprawiac jakis sport ktory optymalnie podwyzszy cisnienie niz pic kawę. Co do lekarzy to uwazam ze lekarze znaja sie na leczeniu a dietetycy na zywieniu nie ujmujac zadnemu lekarzowi ale nie maja oni w duzym stopniu pojecia o zywieniu.
30 kwietnia 2008 at 09:58ta… rower-czesto wyczynowo-choć amatorsko, wspinaczki, wędrówki górskie itp… faktycznie… jeszcze zacznę skakać na bunji, bo to co robie to za mało…
i nie mów mi prosze, że lekarz, który uratował mojego brata choć wszyscy stawiali na nim krzyżyk nie wie co mówi. akurat on wie. o kardiologu mowa jakby co…
a do picia kawy mnie nie zniechecisz, wiec sie nie wysilaj…
8 maja 2008 at 22:31lekarze mówia róznie tyle opini ile jest lekarzy:PP hehe
9 maja 2008 at 00:35hmmm… ja jedna jestem za tygryskiem 😀 a ostatnio gdzież wyczytałam, że najnowsze badania nad wpływem kawy na organizm są obiecujące w kwestii raka !! ponoć kawa w jakiż sposób zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania…
ale co prawda to prawda… ilu lekarzy i naukowców tyle opinii 😀9 maja 2008 at 08:40wg mnie zwieksza, kawa ma bardzo dużo wolnych rodników.
9 maja 2008 at 10:50hehe… już mówiłam… raka to powoduje palenie papierosów… 😉
na prawdę… jak dla mnie jest tyle trucizn w tym co żremy:
-czym nasącza się wędliny i mięcho, żeby miało ładniejszy kolor?
-jak na kiełbasie jest napisane że zawiera 34%mięsa, to co to jest cała reszta?
-coca cola-dlaczego po wypiciu szklanki mam wrażenie jakby mi ktoż kwasem zęby polał?
-dlaczego po wypiciu napoju z aspartamem czuję jak kołowacieje mi język?
-dlaczego na soku owocowym renomowanej firmy napisano, że zawiera 50% soku i jest z dodatkiem mączki chleba żwiętojańskiego-co to za diabeł???podobnych przykładów mam tysiące… 😉
coby kto nie mówił… kawa nie jest najgorszym złem tego żwiata i nie powoduje takiego spustoszenia w organizmie jak niektórzy sądzą…
fakt-różni ludzie/lekarze-różne opinie. do końca nie wiadomo kto ma rację.
ale na prawdę… są rzeczu dużo gorsze od kawy i z tym się nie sposób nie zgodzić…9 maja 2008 at 20:45wiesz oczywiscie ze sa rzeczy gorsze od kawy, ale to nie oznacza ze jesli tyle jest trucizn w zywnosci to trzeba sie temu poddac bezwładnie, na logike im wiecej szkodliwych produktow tym dluzej i zdrowiej sie bedzie zyc.
maczka chleba swietoanskiego to tylko zagestnik bez obaw naturalny i dodaja go nawet do mieszanek mlecznych dla niemowlat on jest nieszkodliwy.
9 maja 2008 at 20:46sorka zamotalem sie oczywiscie im wiecej szkodliwych produktow wyeliminujemy tym dluzej i zdrowiej bedzie sie zylo.
9 maja 2008 at 22:47wiesz co? to najlepiej przestać oddychać 😈 bo w powietrzu tyle szkodliwych substancji 😛
@Onione wrote:Zawsze istniała koronna zasada, ze wszystko co smaczne i dla nas miłe jest z reguły albo niezdrowe, albo niemoralne, albo…etc. 😉
Popieram! Zawsze tak było, jest i będzie 😀 szkoda życia, by je marnować na zastanawianie się, czy mi coż tam zaszkodzi czy nie… a w końcu na coż i tak trzeba umrzeć, nie? 8)
10 maja 2008 at 09:18mowa o czynnikach ktore da sie wyeliminowac, oddychania nie da sie wyeliminowac. Wybor kazdego czlowieka jesli ktos szuka przyjemnosci w jedzeniu to pozniej sa efekty – epidemia otylosci. Przyjemnosc jedzenia to sidła producentów jak widac bardzo skuteczne. Nie mowie ze nie mozna od czasu do czasu pozwolic sobie na jakis smakolyk oczywiscie ze mozna ja tez sobie pozwalam ale zeby to od czasu do czasu nie bylo co chwile bo zywnosc jest glownie po to zeby odzywiala organizm a nie po to zeby dawala przyjemnosc. Pomijajac to ze da sie jesc i smacznie i zdrowo nie trzeba sie wspierac zadnymi niezdrowymi czynnikami.
- AutorOdp.