- AutorOdp.
- 7 maja 2008 at 22:20
jasne „sztuka dla sztuki” ale z czego Ci artyżci będą żyć, każdy musi zarobiać na tym co robi. więc albo sprzedaje się komercji albo bierze udział w reklamach.
7 maja 2008 at 23:02[usunięto_link] wrote:
Takie ideały są tylko słowami w naszym kapitalistycznym żwiecie. Niektórym mniej zależy na ogromnym nakładzie – wolą mniejszy, ale wierne grono fanów, którzy kupią ich płytę. Tak czy inaczej zarabia, a dzieki temu, że zrobi dobrą muzykę to utrwali swój wizerunek:)
No widzisz są różni ludzie. Również wżród muzyków. Taka Pani Groniec wystarczająco zarabia na spektaklach – płyty nagrywa z potrzeby serca 🙂
8 maja 2008 at 20:22[usunięto_link] wrote:
z są różni ludzie. Również wżród muzyków. Taka Pani Groniec wystarczająco zarabia na spektaklach – płyty nagrywa z potrzeby serca 🙂
Mam rozumieć, że wszelkie zyski ze sprzedaży płyt przeznacza na cele charytatywne??
8 maja 2008 at 20:57w polsce sie nie zarabia na sprzedazy plyt – zyski z tego idace sa prawie zerowe w dobie internetu – artysci zarabiaja jedynie na koncertach
co do tego ze ludzie „niby prawdziwi” nie zarabiaja hajsu na tym co robia – nie prawda
skoro muzyk robi dobra muzyke to nalezy mu sie za to hajs i oczywiste jest ze potrzebna jest dobra promocja plyty itp. to jest ich praca wiec maja zarabiac na tym pieniadze – prostekwestia nie jest w artystach tylko w odbiorcach – po prostu jest na to zapotrzebowanie
kupujac plyte disco polo czy innego szajsu, idac do kina na glupia komedie romantyczna, przegladajac jakiegos pudelka, kupujac fakt czy super expres a nie daj boze Party nakrecasz ten caly syf – jezeli Oni maja z tego hajs to beda to robic dalej – proste – jezeli przestana na tym zarabiac to zamkna dzialalnosc8 maja 2008 at 21:46ale jeżli lubię taką Steczkowską to z miłą chęcia przeczytam wywiad z nią, nawet jeżli będzie w Gali czy tam Party
9 maja 2008 at 15:40Nie – to nie tak że charytatywnie. Po prostu nagrywa płyty z myżlą o przekazaniu muzyki a nie zarobku. Co słychać w muzyce.
To akurat jest przykład. Takich artystów jest myżlę więcej.
Plus to co mówił/pisał miszczu – w Polsce się nie bardzo zarabia na sprzedaży płyt – zarabia wytwórnia jeżli już. Ale wielu ludzi po prostu korzysta z youtube i torrentów zamiast kupić płytę.
To samo jest z książkami. E booki chodzą jak ciepłe bułeczki – książki papierowe dożć opornie.9 maja 2008 at 16:23na czym w takim razie zarabiają artyżci, tylko na koncertach?
bo rozumiem, ze jesli sprzedaja prawa autorskie do jakiegoż utworu to tez czeżć oddają wytwórni.11 maja 2008 at 21:21Problem tkwi w czymż innym. Większożć płyt zawiera 2-3 dobre kawałki, a reszta to „zapchanie” płyty. Jeżli mam kupić płytę, za 50 złotych to chciałbym, aby cała była najwyższej jakożci. Wyobrażacie sobie, żeby w książce były 2 rodziały ciekawe, a reszta to nuda??
11 maja 2008 at 23:17hahhaha, tu Ci nie przyznam racji, ja słucham i czytam dla calego dziela, nie slucham kawalków i nie czytam tylko wybranych rozdziałów.
a płytę oceniam jako całożć, ksiązkę również.12 maja 2008 at 14:03Zdarza się że w książce tylko wybrane rozdziały są naprawdę ciekawe.
14 maja 2008 at 21:24może są ciekawe, ale czy można cokolwiek zrozumieć nie znając całej dotychczas opowiedzianej historii? jeden rozdzial wyrwany z kontekstu?
15 maja 2008 at 20:02Książki i płyty to dwa różne żwiaty. Nie wyobrażam sobie czytania jednego czy dwóch rozdziałów, ale z muzyką jest zupełnie inaczej – słucham tylko wybranych utworów – raczej się nie zdarza, żeby cała płyta była „wybrana”
16 maja 2008 at 13:25A a sobie wyobrażam. Czasem opuszczam coż co sprawia że się zniechęcam do całej książki.
16 maja 2008 at 19:22trochę to dziwne…
22 maja 2008 at 22:43Czemu dziwne? Lepiej opużcić nudny akapit czy rozdział niż nie przeczytać książki wcale.
- AutorOdp.