- AutorOdp.
- 22 kwietnia 2008 at 10:08
[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Assha masz rację. Romans mi się również kojarzy z nielojalnożcią. Jakoż żrednio mam ochotę na takie wyskoki 🙄
Romans w sensie książki, a nie w sensie zdrady. No chyba, że wyskok rozumiesz jako jednorazowe przeczytanie romansu.
Jeżli chodzi o romanse, to polecam Wam na żywo – znacznie przyjemniejsze Very Happy
Raczej romans na żywo rozumiem jako skok w bok. Fizyczny. Tudzież psychiczny. Wszystko jedno.
22 kwietnia 2008 at 10:10[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Assha masz rację. Romans mi się również kojarzy z nielojalnożcią. Jakoż żrednio mam ochotę na takie wyskoki 🙄
Romans w sensie książki, a nie w sensie zdrady. No chyba, że wyskok rozumiesz jako jednorazowe przeczytanie romansu.
Jeżli chodzi o romanse, to polecam Wam na żywo – znacznie przyjemniejsze Very Happy
Raczej romans na żywo rozumiem jako skok w bok. Fizyczny. Tudzież psychiczny. Wszystko jedno.
No niestety, romans ma taki negatywny wydźwięk, co do końca nie jest to sprawiedliwe.
22 kwietnia 2008 at 14:07[usunięto_link] wrote:
No niestety, romans ma taki negatywny wydźwięk, co do końca nie jest to sprawiedliwe.
Niesprawiedliwym jest to że oszukuje się kogoż. Nie to nwet nie niesprawiedliwe.To zwyczajne żwiństwo.
22 kwietnia 2008 at 14:18[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
No niestety, romans ma taki negatywny wydźwięk, co do końca nie jest to sprawiedliwe.
Niesprawiedliwym jest to że oszukuje się kogoż. Nie to nwet nie niesprawiedliwe.To zwyczajne żwiństwo.
Chyba nie zrozumiałaż tego, co napisałam. Romans w sensie zdrady i oszukiwanie jest złe, ale mówię, że „romans” – słowo ma zły wydźwięk. Ja pisałam o romansie w sensie przeżywania wielkiej miłożci – nie zdradzaniu kogoż.
22 kwietnia 2008 at 15:09poduszyciel zdrada…psychichiczna? co masz na myżli?
22 kwietnia 2008 at 16:59Ech…widze, że tu burza się rozpętała. Zapewniam, że pisząc o romansie na żywo, nie miałem zdrady na myżli.
23 kwietnia 2008 at 18:56a co miałeż na myżli? jakoż „romans na zywo” to mi się jednoznacznie kojarzy.
24 kwietnia 2008 at 09:53Owszem, mówiłem o przygodzie damsko-męskiej, ale dla singli albo dla par (z partnerem też można romansować 😛 )
24 kwietnia 2008 at 11:50Czytanie romansów, łezka przy Przeminęło z wiatrem czy Love story, napad melancholii podczas słuchania ckliwej pieżni…No nie udawajmy proszę państwa – toż i zdarzy sie od czasu do czasu.Czytamy, oglądamy, słuchamy takie różnożci, bo jakaż czężć nas pragnie, by były one prawdziwie, by i nam się w życiu przydarzyło „coż co bardzo przypomina miłożć”. Oczywiżcie dla niektórych jest to strata czasu. Czyżby brak wiary w miłożć? A może realizm?
24 kwietnia 2008 at 12:21[usunięto_link] wrote:
poduszyciel zdrada…psychichiczna? co masz na myżli?
Zdradzić można na wiele sposobów. Myżlą mową uczynkiem i zaniedbaniem że tak polecę.
A tak serio.
Zdrada fizyczna to jasne: skok w bok dziki seks na łonie innym od tego domowego.
Zdrada psychiczna dla mnie osobiżcie gorsza to zafascynowanie zakochanie w osobie która jakby trochę nie jest naszym partnerem/ką. Zafascynowanie które łączy się z myżlami: tam byłoby mi lepiej. Tamta osoba jest bliżej mojego ideału.Bo o ile fizycznożć da się jakoż wytłumaczyć i niekoniecznie oznacza ona brak miłożci – ot chwila słabożci feromony alkohol fizyczna fascynacja (nie – nie usprawiedliwiam zdrady – racjonalizuję ją) – o tyle przy tej psychicznej nie da się znaleźć takich argumentów. Bo takie zakochanie to nie chwila słabożci to utrata wiary w partnera/kę i związek. To zgubienie miłożci. Czyli coż czego nie da się już naprawić.
24 kwietnia 2008 at 15:03[usunięto_link] wrote:
Czytanie romansów, łezka przy Przeminęło z wiatrem czy Love story, napad melancholii podczas słuchania ckliwej pieżni…No nie udawajmy proszę państwa – toż i zdarzy sie od czasu do czasu.Czytamy, oglądamy, słuchamy takie różnożci, bo jakaż czężć nas pragnie, by były one prawdziwie, by i nam się w życiu przydarzyło „coż co bardzo przypomina miłożć”. Oczywiżcie dla niektórych jest to strata czasu. Czyżby brak wiary w miłożć? A może realizm?
Nie czytam, nie oglądam, łza mi się nie kręci. Nie podobają mi się takie dzieła i już. Niczym innym, w moim przypadku, tłumaczyć tego nie można
24 kwietnia 2008 at 19:33[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
poduszyciel zdrada…psychichiczna? co masz na myżli?
Zdradzić można na wiele sposobów. Myżlą mową uczynkiem i zaniedbaniem że tak polecę.
A tak serio.
Zdrada fizyczna to jasne: skok w bok dziki seks na łonie innym od tego domowego.
Zdrada psychiczna dla mnie osobiżcie gorsza to zafascynowanie zakochanie w osobie która jakby trochę nie jest naszym partnerem/ką. Zafascynowanie które łączy się z myżlami: tam byłoby mi lepiej. Tamta osoba jest bliżej mojego ideału.Bo o ile fizycznożć da się jakoż wytłumaczyć i niekoniecznie oznacza ona brak miłożci – ot chwila słabożci feromony alkohol fizyczna fascynacja (nie – nie usprawiedliwiam zdrady – racjonalizuję ją) – o tyle przy tej psychicznej nie da się znaleźć takich argumentów. Bo takie zakochanie to nie chwila słabożci to utrata wiary w partnera/kę i związek. To zgubienie miłożci. Czyli coż czego nie da się już naprawić.
jasne masz racje,
a propos naszej cielesnożci- wychodzi na to, że jesteżmy zwierzętami
i rządzą nami popędy.i pojawia się kolejny watęk, czy my możemy usprawiedliwiać zdradę poprzez nazywanie popędów naturalnymi.
wiele facetów ma takie przekanie i nazywa się poligamistami, bo to takie naturalne w przyrodzie przecież.25 kwietnia 2008 at 08:01Wszyscy pod względem popędów jesteżmy zwierzętami, ale jednak coż nas odróżnia (przynajmniej powinno) – ludze mają rozum i powinni mieć jakiż system wartożci ustalony.
25 kwietnia 2008 at 12:55Wszystko da się usprawiedliwić zracjonalizować i zagadać.
„kochanie to nic nie znaczyło byłem/am pijany/a” – no i co z tego? zapyta jedna osoba a druga powie „dobrze kochanie tylko więcej tego nie rób”.
Usprawiedliwienia i zdrady będą obecne dotąd – dokąd ktoż je będzie wybaczał a ktoż inny będzie się godził na seks ze sparowaną osobą.
25 kwietnia 2008 at 13:24[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Czytanie romansów, łezka przy Przeminęło z wiatrem czy Love story, napad melancholii podczas słuchania ckliwej pieżni…No nie udawajmy proszę państwa – toż i zdarzy sie od czasu do czasu.Czytamy, oglądamy, słuchamy takie różnożci, bo jakaż czężć nas pragnie, by były one prawdziwie, by i nam się w życiu przydarzyło „coż co bardzo przypomina miłożć”. Oczywiżcie dla niektórych jest to strata czasu. Czyżby brak wiary w miłożć? A może realizm?
Nie czytam, nie oglądam, łza mi się nie kręci. Nie podobają mi się takie dzieła i już. Niczym innym, w moim przypadku, tłumaczyć tego nie można
Oczywiżcie. Kwestia gustu. 🙂
- AutorOdp.