- AutorOdp.
- 17 lutego 2010 at 09:56
Dziękuję bardzo!
Wiem że masz rację, ale tak mi trudno to wszystko robić. Gdy przyjeżdża do dzieci to ja cieszę się że będę mogła spędzić z nim choć chwilę. Gotuję obiad to z myżlą o nim( robię to co lubi),ubieram się „zachęcająco” i chcę by patrzył na mnie.
Mam cięki charakter bo wolę sie przypodobać niż pokazać że mi nie zależy. Może gdy minie trochę czasu, to będę inaczej postępować, ale teraz jeszcze nie potrafie.
Minęło już ponad cztery miesiące, a ja nadal wierzę że będziemy razem, choć nadzieja jest coraz bardziej odległa.
A z sobą też próbuję coż robić. Schudłam (co prawda bardziej ze stresu niż chęci), przefarbowałam włosy(delikatnie). I chce by widzał co stracił, ale mi nie wychodzi.
Trzymajcie kciuki!22 listopada 2010 at 15:07Alia możesz mi powiedzieć co teraz u Ciebie słychac? jak sie Twoje zycie potoczylo? poniewaz mam podobny problem (lecz nie mam dzieci i nie jestem mezatka)…
23 listopada 2010 at 15:38Dziękuję serdecznie, bardzo się cieszę:)
26 sierpnia 2013 at 10:16Ciesze sie ze wrocil .. moze teraz Wam sie wszystko ulozy .
12 września 2013 at 10:07O, to super! Trzymajcie się! I pamiętajcie, żeby każdego dnia, choćby nie wiem co, minimum godzinkę pożwięcić na rozmowę o was i waszych sprawach!
19 września 2013 at 06:28Dokładnie, bez rozmowy, takiej prawdziwej i szczerej, każdy związek się rozpadnie, nie można o tym zapominać!
5 grudnia 2013 at 11:32Może warto popracować nad sobą?
Może zapytać co mu nie odpowiadało, na spokojnie
?3 lutego 2014 at 20:03jestem w podobnej sytuacji, z tym, ze mąż póki co nie chce ode mnie odejżć, jednak ja czuję, ze mogłabym gdyby nie dzieci … jesteżmy dobrymi niankami przy dzieciach – opiekujemy się nimi na zmianę, robimy do wspólnej skarbonki ale nic więcej …zero namiętnożci, tęsknoty.. a po żlubie dopiero 3 lata. wiem ze nie na samej namiętnożci opiera się związek, ale szkoda gdy wygasa tak szybko….
6 października 2014 at 10:43A mi się wydaje że mała separacja dobrze wam zrobi, skoro nie potraficie się dogadać w żaden sposób …. wykorzystaj ten czas na przemyżlenia co mogłabyż w sobie zmienić, zamiast zastanawiać się jak zmienić jego decyzję.
A jeżli po czasie przerwy nadal nic się nie zmieni, a zamiast tęsknoty poczujecie ulgę – to może nie warto już do siebie wracać? Dzieci chyba wolałyby mieć szczężliwych rodziców osobno, niż razem wiecznie smutnych i złych.2 lutego 2015 at 15:50Czasem „chwila” rozłąki, to bardzo dobre rozwiązanie, a czasem złe. Mój narzeczony pracuje za granicą, zdarza się, że nie widzimy się kilka miesięcy. Po przyjeździe przez pierwsze dni nie potrafimy się dogadać, często się kłócimy, po pewnym czasie wszystko wraca do normy.
12 lutego 2015 at 16:26Może warto się pogodzić z tym, że związek nie zawsze trwa wiecznie? To trudne, ale użwiadomienie sobie tego to ogromny krok do nowego życia. A pomóc w uporaniu się z tym może pomóc książka Violetty Komar „Zaplecze”. 🙂
24 lutego 2015 at 12:26No cóż na siłę go nie zmusisz, a im bardziej będziesz nalegać, to tym gorzej będzie
1 marca 2015 at 03:15nie ma co ciągnąć tematu, bo już chyba z przed 6. lat nieaktualny, co nie?
ale w ogóle co do sensu – uważam, że ani on ani ona nie powinni się silić na 'przekonania’.
jeżli ktoż odszedł od swego skarbu najdroższego, to musi się sam 'przekonać’, co stracił…lepiej pocierpieć, wycierpieć, zcierpieć…
aniżeli błagać, wypraszać, chwytać za nogi… to i tak nic nie daje, a poniża.ktoż, kto odchodzi (zwłaszcza po prostu) nie jest warty zachodu…
kochającym i trwającym po odejżciu – żlę mój szacunek i… przyjaźń 🙂
- AutorOdp.