- AutorOdp.
- 6 listopada 2007 at 16:48
nie mam zamiaru zmuszać go by dokonywał takiego wyboru ja – dziecko!
ale to nie za łatwa sprawa. muszę liczyć sie z tym, że w jego życiu jest jeszcze ktoż!
to trudne.
dzieki i pozdrawiam8 listopada 2007 at 15:35lll…lll
11 listopada 2007 at 13:26takiego czegos boje sie i ja, poniewaz ktos z kim chce byc tez ma dziecko, boje sie ze jego eks zawsze bedzie w jego zyciu wlasnie z tego powodu, to ona go zostawila, ale on nie bedzie mogl calkowicie sie odciac od niej przez syna, co robic?
widze, że mamy ten sam problem!
wiesz ja na początku znajomożci miałam wrażenie, że on ma jeszcze jedną kobietę, bo wciąż gdzież musiał jechać, a on wracał poprostu do domu do synka! znamy sie 4 mies, ale nie poznałam jeszcze jego dziecka.
a jak to wygląda u Ciebie?
p.s. ciesze sie, że odp na mój post i mam nadzieję, że będziemy wciąż w kontakcie, pozdrawiam11 listopada 2007 at 16:35wiecie co niełatwa sprawa :/ Chyba wszystko zależy od Was i Waszych charakterów Jesli jesteżcie kobietami, które mają „niski poziom zazdrożci” to powinno się udać Ale ona zawsze będzie między Wami a to ciężkie …
12 listopada 2007 at 16:20lll…lll
13 listopada 2007 at 16:18Witaj.
rozwód to ciężki czas dla niego napewno, wątpliwożci, nadzieje, złudzenia nim pewnie szarpią! Ale jeżli ta druga strona już nie chce walczyć to wiesz………po zamiatane! I o to chodzi! Pozostaje kwestia dziecka! W naszej sytuacji ona nie jest już zagrożeniem, bo ten mój jest autentycznie na NIE, a po drugie ona ma już kogoż. Mnie bardziej przeraża reakcja mojej rodziny na dziecko, jego dziecko i to czy ja z tym dzieckiem złapie jakiż przyjacielski kontakt. To dziecko jest przy nim, na codzień, a z matka od żwięta!
Jeżli on cię kocha to będzie ok, a teraz naprawde ma ciężki czas.
Odezwij sie.pozdrawiam papa13 listopada 2007 at 16:19Witaj.
rozwód to ciężki czas dla niego napewno, wątpliwożci, nadzieje, złudzenia nim pewnie szarpią! Ale jeżli ta druga strona już nie chce walczyć to wiesz………po zamiatane! I o to chodzi! Pozostaje kwestia dziecka! W naszej sytuacji ona nie jest już zagrożeniem, bo ten mój jest autentycznie na NIE, a po drugie ona ma już kogoż. Mnie bardziej przeraża reakcja mojej rodziny na dziecko, jego dziecko i to czy ja z tym dzieckiem złapie jakiż przyjacielski kontakt. To dziecko jest przy nim, na codzień, a z matka od żwięta!
Jeżli on cię kocha to będzie ok, a teraz naprawde ma ciężki czas.
Odezwij sie.pozdrawiam papa14 listopada 2007 at 11:13lll…lll
14 listopada 2007 at 17:22oj, żeby to było prostsze!
Relacje z matka dziecka nie są dla mnie jakimż zagrożeniem. On sie okreżlił jasno co do niej! Nie wiem jak będzie jak poznam dziecko, a ono mnie! Póki co nie zanosi sie na poznanie. Powinno być dobrze, masz tutaj naprawdę racje! Pozostaje kwestia mojej rodziny! I tu widzę problem!Zobaczymy jak to będzie.Napisz co u Ciebie. Skoro doszło do rozwodu to już po ich małżeństwie.Prawdopodobnie potrzebują oboje czasu, żeby to do nich dotarło. A wiesz każda nowa sytuacja to dla człowieka KRYZYS!
Więc głowa do góry.
pozdrawiam14 listopada 2007 at 21:45lll…lll
15 listopada 2007 at 12:23różnica wieku ?ale w którą stronę?mój jest 2 lata młodszy.a dziecko ma 5lat!dobrze ze ktos mnie rozumie na tym żwiecie.buziaki
15 listopada 2007 at 20:20lll…lll
16 listopada 2007 at 20:42NiEtYkAlNa
Jak sie maja Twoje sprawy?
U mnie nie bardzo, widzę że facet coż kręci! Nie wiem czy chodzi o dziecko czy o inną, ale o coż napewno! Gdzież jeździ, dziwnie kombinuje. Nie podoba mi sie to i zniechęca!
powoli dojrzewam do decyzji, bo to za trudny dla mnie związek.pozdro17 listopada 2007 at 15:23lll…lll
17 listopada 2007 at 16:12Ważny jest stosunek nie tylko do mężczyzny, ale i do dziecka. Ich się nie da rozdzielić, i nawet tak nie wolno myżleć. Oczywiżcie, że jego żona bedzie w jego życiu obecna poprzez dziecko. Dlaczego dziecko ma nie mieć prawa do matki, prawa do miłożci itp.
Mimo wszystko zachęcam do próbowania, bo to jedyny sposób aby się przekonać. Cała sytuacja o niczym jeszcze nie przesądza. Wszystko zależy od Waszego postępowania…. i jeżli nawet to się skończy, to pozostaną miłe wspomnienia. Zachęcam do odrzucenia wątpliwożc, bo one osłabiają człowieka i mordują nadzieję. Oby nie było to na własne życzenie. - AutorOdp.