- AutorOdp.
- 14 maja 2007 at 15:11
Zakochani są jak żwięci
już za życia wniebowzięci
wiarą w siebie uskrzydleni
a czego się tkną spojrzeniem
to się zaraz blaskiem mienirzeka trawa ogród drzewa
nawet zimą żnieg im żpiewa
lunatycznie zapatrzeni
w siebie
idą po promieniu
wchodzą w morze
współobjęci
i po falach
idą dalejnie budźmy ich
niech tak trwają
w księżycowym zadziwieniu
żcieżką żwiatła prowadzeni
przez ciemnożci
ku Domowi
co ich kusi blaskiem z dala
jak latarnia morska którą
któżby jak nie żwięta Maria
– póki w siebie wierzą wzajem
-im rozpala.7 czerwca 2007 at 14:36Co prawda nie wiersz lecz tekst piosenki zadedykowanej wczeżniej Pani Idze 😀
Seweryn Krajewski – Najpiękniejsza
Dziewczynie, którą ktoż okłamał “ podle
Zawiódł nocny bar i blask ekranów
Daruj lepszy żwit niż ten, co zna już
Nie mów jej że masz piękniejsze od niej “ miasto, które zna jak brudną plamę teraz tak jak sen przy Tobie zgażnie,
Szkoła, którą dał jej ten kochany zniknie nagle tak jak lęk poranny
Daj, daj tej dziewczynie biały welon, kup, kup dwie obrączki szczerozłote
Zgaż, zgaż podły użmiech ludzi złych
A potem daj, daj tej dziewczynie czyste ręce,
Idź, idź do jej matki na niedziele,
Walcz, walcz niech was nie pokona czas
Szarożć zwykłych dni jej nie porazi,
Place, które żpią jak po chorobie
Ciasny stary dom bez gniazd bocianich
świata groźny szum, co płynie z gazet
świecić będzie jej urody nagożć w czarno-zimną noc i w dzień majowy
Tylko ty masz być jak dokt(ó)r mądry, co dzień taki sam i co dzień nowy
Daj, daj tej dziewczynie biały welon,
Kup, kup dwie obrączki szczerozłote
Zgaż, zgaż podły użmiech ludzi złych
A potem daj, daj tej dziewczynie czyste ręce,
Idź, idź do jej matki na niedziele,
Walcz, walcz niech was nie pokona czas
A potem daj, daj tej dziewczynie biały welon,
Kup, kup dwie obrączki szczerozłote
Zgaż, zgaż podły użmiech ludzi złych
A potem daj, daj tej dziewczynie czyste ręce,
Idź, idź do jej matki na niedziele,
Walcz, walcz niech was nie pokona czas
[/b]10 czerwca 2007 at 09:09Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – uwielbiam!
16 czerwca 2007 at 13:36A ja tymczasem chciałbym zadedykować tekst pewnej piosenki naszej nowej Pani Moderator 8)
„Owal – Szukam” – bardzo nieznacznie zmieniłem 😉Ja tego szukam, i Ty tego szukasz też,
Wiesz nie lada sztuka znaleźć i mieć,
Chyba każdy z nas chciałby to odnaleźć ale..
Nie każdy z nas znajdzie to na stałe,
To nie takie proste, tego nie kupisz za forsę,
To takie coż co w smaku bywa gorzkie,
Masz swoją szansę, spróbuj chociaż kroplę,
Szukaj nawet jeżli to sprawia Ci problem,
Bo chyba warto, choć wielu przeczy,
Mówią oczy przetrzyj – nie potrafią się cieszyć,
To Twoje życie – masz szansę na start,
Szukaj musi się udać masz we mnie wsparcie,
Te kilka uwag, które mogą przydać się na starcie,
Szukaj – no a potem nazwij to sama,
Nie ważne jak to nazwiesz – ważne, że to masz – wiesz?
Wielu nie szuka nie chcą tego nawet poczuć,
A to nie sztuka żyć nie otwierając oczu,
Weź tylko popatrz co dzieje się wokół,
Ci co mają bliskich mają także spokój,
Możesz być jedną z nich tylko otwórz oczy,
Może się przydać czasem by ktoż przy Tobie kroczył,
A jedno słowo wystarczy by z trasy nie zboczyć,
Wielu nie znajdzie – Ty jednak idź dalej,
Wielu chcę tylko być.. – Ty lepiej mniej wiarę,
Ważne by zawsze robić swoje i szczężcie odnaleźć,
Nie ważne kogo szukasz znaleźć prawdę o sobie to cała sztuka,
Musisz szukać, musisz patrzeć – tak wyszło
przeszłożci nie zmienisz, więc zmień przyszłożćJeżli szukasz jeżli wierzysz w to – pokonasz lęk, pokonasz zło:wink:
Pisane od ręki podczas słuchania tego utworu 😉 😉
17 czerwca 2007 at 16:22Achhh.. ten Specter 🙂
Dziekuję.. 😉 😉p.s. Cóż za avatar.. 😀
17 czerwca 2007 at 17:55Echhh avatar – Akurat teraz pasuje do mojego nastroju 😉 😀
7 lipca 2007 at 20:58kolejne z cyklu pisane-przeze-mnie-do-poduchy. 😉
Każdy dzień obcowania z miłożcią nasuwa nowe spostrzeżenia. Bo przecież nic nie jest constans prawda? A już na pewno nie to, co związane jest z zawiłą przestrzenią uczuć i odczuć, która niejednokrotnie zaskakuje nas tak bardzo.
Dzisiaj na przykład przekonałam się, że miłożć obdarza mnie niesamowitą intuicją. Położyłam się u Jego boku, zamknąwszy uprzednio oczy i głaskałam delikatnie każdy skrawek Jego pleców i rąk. Lubi, kiedy dotykam Go przed snem. Ja też to lubię. Bo nic nie zastąpi mi błogiego wyrazu Jego twarzy, użmiechu, pomruków aż w końcu Jego spokojnego użnięcia. A kiedy już tak się stanie, pochylam się nad Nim ostatni raz, całuję najdelikatniej jak umiem w policzek i bezszelestnie jak dobra wróżka wymykam się z pokoju. Wydaje mi się, że czuję się wtedy nawet o wiele lepiej od Niego. Szczężliwa i spokojna. A swoją drogą, to naprawdę metafizyczne połączenie odczuć. Szczężcie i spokój.
Ale nie to mnie tak dzisiaj zainteresowało. Zadziwiła mnie (po raz kolejny) magiczna moc miłożci. Mianowicie “ głaskając J., po jakimż czasie zdałam sobie sprawę, że moje dłonie wędrują po Jego ciele całkowicie bezwiednie. Bez mojego zastanawiania, bez skupienia, bez rozmyżlań. One wiedzą, który dotyk będzie najodpowiedniejszy. Wiedzą jak długo pozostać w jednym miejscu, wiedzą też, kiedy ruchy powinny być bardziej koliste. Jakimż cudem domyżlają się, że w danej chwili ich oddziaływanie ma być mocniejsze, a delikatne ruchy opuszków palców powinny być zastąpione lekkim drapaniem. Same kierują się nagle w kierunku szyi, żeby zaraz potem powędrować w okolice kożci ogonowej. Potem znowu płatki uszu, kark i łopatki. Potem ramiona. A podczas każdego zetknięcia się moich palców z Jego skórą przepływa ogromna ilożć miłożci. Ode mnie “ do Niego.
Przepływ jest na tyle duży, że palce czasem zdają się lekko szczypać. I ten przepływ energii też zdaje się być cudowny. Bo to chyba za jego sprawą moje dłonie uparcie wędrują niczym prowadzone magnetyczną siłą. I wiedzą. One wiedzą wszystko. Czy to nie jest niesamowite?18 lipca 2007 at 10:45Jak nie mam natchnienia zawsze podpieram się czytaniem tego wiersza
M. P-J
***
chcę pisac o tobie
twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płot
zmarzłą czereżnię
o twoich ustach
składać strofy wygięte
o twoich rzęsach kłamać że ciemne
chcę
wplątać palce w twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
nie być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła nocI to…
Maryla Wolska
„Godzina, której nie było”„(…)
Tak mi się usta milczeniem znużyły,
Że dziż, choć wolno – mówić już nie zdołam.
Możem odwykła, może nie mam siły
Tylko Cię sercem po imieniu wołam,
Tylko z Twym cieniem witam się cichaczem,
O Ty mój miły! Miły, miły, miły!
I w trawy twarzą padam z wielkim płaczem…Na dno zapadam kwitnących traw,
Niebo nademną, jaskry i szczaw,
Słońcem opiły klonowy liżć
I tak jest cudnie, że mógłbyż przyjżć…
I tak jest cudnie, że trwać byż mógł,
Nim w słońcu zblednie różowy głóg,
Nim weroniczki zwiędną i żlaz –
Mógłbyż się sercu żnić jeszcze raz…Na trawy leżę płytkim dnie wciżnięta
Twarzą w szczaw chłodny… Wiatr pachnie i mięta…
Wszystko jest wokół latem i niedzielą,
Gdzież tam wysoko obłoki się bielą.
Wolno upływa dzień, jak miód ze słoja
I każda we mnie kropla krwi – jest Twoja!Jako się sączy krew z otwartej rany,
Cicho upływa czas nie tamowany… „Ale jest jeszcze kilka
Na strunach szyn
To znaczy tak niewiele, prawie nic
W półmroku twoja twarz, monety błysk
Tylko dotknięcie ciepłe rąk
Gdzież w tunelu metra song
Na twardej ławce kilka słów
Jakaż ballada, jakiż blues
Czy może żwiat odmienić jeden gest
I czyjeż słowa dwa, co brzmią jak wiersz
Bilet powrotny czytam dziż
Jak do ciebie nie wysłany list
Może odnajdę włażnie tu
Miejsce na ziemi, mały punkt
Sens nie mówionych słów
Dźwięk nie zagranych nut
Blask nie zapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, czy słyszysz mnie
W zamęcie wokół nas
Sens nie mówionych słów
Dźwięk nie zagranych nut
Blask nie zapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, na strunach szyn
Orkiestra może graćSzukałem ciebie długo, dobrze wiem
Nie muszę dalej iżć, by znaleźć cel
Koniec podróży dobrze znam
To twój użmiech, twoja twarz
Jeszcze nie odchodź, powiedz mi
Że chcesz na zawsze ze mną być
To znaczy tak niewiele, tylko my
Kto z nas obudzi się, czy ja, czy ty
Bo rzeczywistożć była snem
Noc za nocą, dzień za dniem
Czy mam powiedzieć „kocham cię”
Czy prosić „zostań, nie zostawiaj mnie”
Dźwięk nie zagranych nut
Blask nie zapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, czy słyszysz mnie
W zamęcie wokół nas
Sens nie wyznanych słów
Dźwięk nie zagranych nut
W mrok, w tunel miłożci ze mną wejdź
Nie mów nic, na strunach szyn
Orkiestra może graćNie opuszczaj mnie (melodia też jest piękna…)
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Każda moja łza
Szepcze, że co złe
Się zapomnieć da
Zapomnijmy ten
Utracony czas
Co oddalał nas
Co zabijał nas
I pytania złe
I natrętne tak
Jak, dlaczego, jak
Zapomnijmy je
Nie opuszczaj mnieJa deszczowym dniem
Ci przyniosę z ziem
Gdzie nie pada deszcz
Pereł deszczu sznur
Jeżli umrę z chmur
Spłynie do twych rąk
światła złoty krąg
I to będę ja
W żwiecie ziemskich spraw
Miłowanie me
Będzie pierwszym z praw
Królem stanę się
A królową ty
Nie opuszczaj mnieNie opuszczaj mnie
Ja wymyżlę ci słowa
Których sens pojmiesz tylko ty
Z nich ułożę bażń
Jak się serca dwa pokochały
Na przekór ludziom złym
Z nich ułożę bażń
O tym królu co
Umarł z żalu bo
Nie mógł kochać cię
Nie opuszczaj mniePrzecież zdarza się
Że największy żar
Ciska wulkan co
Niby dawno zmarł
Pól spalonych skraj
Więcej zrodzi zbóż
Niż zielony maj
W czas wiosennych burz
Gdy księżyca cierń
Lżni na nieba tle
A z czerwienią czerń
Nie chcą złączyć się
Nie opuszczaj mnieNie opuszczaj mnie
Już nie będzie łez
Już nie będzie słów
Dobrze jest jak jest
Tylko taki kąt
Mały kąt mi wskaż
Gdzie twój słychać żmiech
Widać twoją twarz
Chcę gdy złoty krąg słońca wzejdzie
Być co dnia
Cieniem twoich rąk
Cieniem twego psa
Nie opuszczaj mnie[/img]
18 lipca 2007 at 11:10Kofta Jonasz
Samba przed rozstaniem
Nie, nie możesz teraz odejżć
Bierzesz mi ostatnią wodę
Żar pustyni pali mnie
Bezlitosna, płowa pustka
Mam spękane suche usta
Pocałunek mój to żmierćNie, nie możesz teraz odejżć
Kiedy cała jestem głodem
Twoich oczu, dłoni twych
Mów, powiedz, że zostaniesz jeszcze
Nim odbierzesz mi powietrze
Zanim wejdę w wielkie nicNie, nie możesz teraz odejżć
Jestem rozpalonym lodem
Zrobie wszystko, tylko bądz
Bądz, zostań jeszcze chwilę, moment
Płonę, płonę, płonę, płonę…
Zimnym ogniem czarnych słoncNie, nie możesz teraz odejżć
Popatrz, listki takie młode
Nim jesieni rdza i smierć
Bądz – proszę cię, na rozstań możcie
Nie zabijaj tej miłożci
Daj spokojnie umrzeć jej19 lipca 2007 at 07:01[usunięto_link] wrote:
Nic dwa razy
Szymborska WisławaNic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliżmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.Choćbyżmy uczniami byli
najtępszymi w szkole żwiata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoż wymówił przy mnie głożno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.Dziż, kiedy jesteżmy razem,
odwróciłam twarz ku żcianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteż – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.Użmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.Mój ukochany wiersz znam go na pamięć…
Uwielbiam go. Równiez znam na pamięc.
19 lipca 2007 at 07:06Agnieszka Osiecka
Mowilam zartemPowiedziałam, że do ciebie przyjdę,
nie przyszłam.
Powiedziałam, że za ciebie wyjdę,
nie wyszłam.
Powiedziałam, że nie umiem zdradzić,
umiałam.
Powiedziałam, że się chce poprawić,
nie chciałam.
Tłumaczyłam, że nie zapominam,
no nie wiem…
Raz już była przecież taka zima
bez ciebie.
Przysięgałam: „Jesteż całym żwiatem” –
niemądrze.
Obiecałam: „Wrócę tu przed latem” –
a skądże…Bo ja tak mówiłam żartem.
Dobry żart jest tynfa wart.
A Ty oczy masz uparte,
ty budujesz domek z kart.Czasem palnę coż w rozmowie,
Żartem snuję jakiż plan,
a ty za raz myżlisz sobie,
przywiązujesz się nad stan.Ty tak nie znasz się na żartach,
aż mnie czasem bierze złożć,
ja ci mówię: „Idź do czarta,
mam po uszy ciebie! Dożć!”Powiedziałam, że już nie zadzwonię,
dzwoniłam.
Powiedziałam: „Idź już lepiej do niej” –
kręciłam.
Powiedziałam: „Nic już nie pamiętam…” –
a jakże!
Powiedziałam: „Już nie będę czekać” –
czekałam.
Bo czasami chce się do człowieka –
ja chciałam!Tylko tak mówiłam żartem.
Dobry żart tynfa wart.
A ty oczy masz uparte,
ty budujesz domek z kart…Raz palnęłam coż w rozmowie,
tyż się zerwał i w tył zwrot,
pomyżlałeż widać sobie:
Czas, by zmienić wreszcie port!Gdy uskładasz już na bilet,
okręt zacznie fale pruć,
to w Koluszkach, w Mińsku, w Chile
ja cię znajdę, krzyknę: „Wróć!”Wiersz jest jak o mnie. Kobiecie która jak ma nie chce, kiedy traci nienawidzi się za to.[/b]
11 grudnia 2007 at 09:19Historia prawie romantyczna
Pamiętam było popołudnie,
plaża kipiała ludzi tłumem.
Wpatrzony w morze na leżaku
siedziałem zwolna żując gumę.Nagle tuż obok przeszła ona,
trzymała w ręku coli puszkę.
Patrzyłem, gdy się przechylała
i drżałem, kiedy piła duszkiem.Po brodzie żciekła jej kropelka
coli i wpadła w piach, jak jantar,
wzrastała we mnie żądza wielka,
czułem się, jak mityczny Tantal.Na kocu siadła nieopodal,
wiatr czule gładził ją po włosach
i drażnił ją nie pozwalając,
by zapaliła papierosa.Zerwałem się, podbiegłem do niej,
chciałem powiedzieć jej tak wiele,
lecz ona zamiast moich wyznań…
chciała sto złoty za numerek.10 stycznia 2008 at 21:50Wrzucam to tutaj – chciałbym to komuż powiedzieć…
Prawda o życiu jest smutna,
nikt nie jest w stanie przewidzieć jutra.
Więc żyjmy tak jakby jutra nie było,
pozostaje absolutna wiara w miłożć!
Możemy nie mieć czasu by się żegnać…
Nie mamy czasu by życie przegrać.
Czasu nie trać! Weź mnie za rękę,
przeżyjmy życie jak najpiękniej!
Żyjmy pełniej, żyjmy bardziej, mocniej
razem płyńmy w nasze emocje.
Wszystko, co takie skomplikowane,
na dobrą sprawę jest takie proste.
Wystarczy spojrzeć, jest tak dobrze,
spojrzeć z boku, niepokój odszedł.
Znamy się tak krótko,
ale ja myżlę, że żwiat może jutro nie istnieć!3 lutego 2008 at 17:19Napisałam go dziż w nocy.. tak sie czulam/tak sie czuje..
– Kiedy widze na scianie to co odblaskuje na wylot
czuje ze nie potrafie
– Kiedy wstaje z lozka i szykuje sie na kolejny dzien
czuje ze nie potrafie
– Gdy widze twoja twarz gdy sie do mnie usmiecha i slysze to magiczne „dzien dobry”
czuje ze nie potrafieMoje zycie przestaje wtedy miec jakikolwiek sens
wtedy gdy nie potrafie
wtedy moje lzy ciekna niczym z kanalizacyjnej rury
czuje ze jest źlegdy wiem ze nadejdzie czas, ze nie potrafie,
staram sie
skupic
pomyslec
odpoczac
wziac sie za siebie
ale nie potrafie i marazm zycia trwa nadal…😥 😥 😥
6 lutego 2008 at 21:23Adam Zagajewski
-Wspomnienia-Odwiedzaj swoje wspomnienia,
Uszyj dla niech płócienne pokrowce.
Odsłoń okna i otwórz powietrze.
Bądź dla nich serdeczny i nigdy
nie daj im poznać po sobie.
To są twoje wspomnienia.
Myżl o tym, kiedy płyniesz
w sargassowym morzu pamięci
i trawa morska zarasta ci usta.
To są twoje wspomnienia, których
nie zapomnisz aż do końca życia.[/i] - AutorOdp.