- AutorOdp.
- 26 marca 2010 at 17:03
wiele razy na tym forum czytalam zdanie „nie kazdy zarabia 2000” napisane tak, jakby te dwa tysiaki to byla fortuna…
i to wlasnie sklonilo mnie do zalozenia tego watku.
co to dla was znaczy zarabiac duzo?
ile wystarczy zarabiac, zeby zaczac zyc na wlasna reke?
moim zdaniem jesli ma sie mieszkanie (czyli odpada obciazenie kosztami wynajmu lub splacaniem kredytu), zyje sie w parze (czyli podzial kosztow) to 2000 to jest minimum. oczywiscie jesli mowimy o dwoch tysiakach na glowe.
sama nie zgodzilabym sie podjac stalej pracy za mniejsze pieniadze.
tym bardziej jesli nie mialabym perspektyw na dodatkowe zrodla kasy.pisze oczywiscie o sytuacji, w ktorej mamy do czynienia z modelem rodziny 1+1 (plus ewentualne zwierzeta domowe), bo zarabiac 2000 i miec dziecko to sytuacja dla mnie nie do pomyslenia.
to nie jest watek pod tytulem „ile zarabiacie”. ja nie mam zamiaru sie z tym uzewnetrzniac.
po prostu…luzna dyskusja o realiach…
26 marca 2010 at 17:34no w sumie racja
w chwili obecnej jakies 2 miechy szukam pracy ( bylem na probe w 2 miejscach ale generalnie lipa, nie spodobalo mi sie), przy mojej obecnej sytuacji, czyli mieszkanie z matka, to minimum absolutne dla mnie to 1500 zl
wczesniej zarabialem tak kolo 2300 na reke i mieszkajac z mama, dorzucajac sie do niektorych rachunkow, czasem jedzac cos na miescia, kupujac jakies produkty spozywcze dla siebie, imprezy, oplacic studia 500zl/msc + jakies ciuchy, czyli nic nadzwyczajnego i ledwo mi starczalo do konca miesiaca, czyli takie minimum 4000 zl na 2 osoby, zeby zyc majac na podstawowe potrzeby plus troche rozrywki wydaje sie sensowne, a jesli dodamy do tego dzieciaka to jest juz ciezko, moja kolezanka razem z mezem zarabiaja w sumie 7000 i musza sie sprezac zeby utrzymac siebie i dzieciaka, oczywiscie dochodzi im do tego kredyt za mieszkanie ;p26 marca 2010 at 21:16no cóż, ja jeszcze studiuję więc sprawa wygląda też zupełnie inaczej, gdy godzi się studia z pracą. W tym momencie po odliczeniu opłat za mieszkanie mam miesięcznie do dyspozycji jakiż tysiak. Dużo to to na pewno nie jest – ale na razie starcza mi na moje 'studenckie’ życie. Do tego mamy na utrzymaniu zwierzaka, na którym nie oszczędzam – on też musi jeżć zdrowo. I na pewno ciężko jest też coż odłożyć z tej sumy.
Niestety nie wyobrażam sobie 'wyzyć’ w przyszłożci za tysiaka. Myżlę że 1500 zł to conajmniej na życie, a do tego trzeba dodać raty za mieszkanie lub wynajem mieszkania.
27 marca 2010 at 15:33mysle, ze to tez kwestia miejsca, w ktorm sie mieszka-wiadomo, ze w wiekszym miescie koszty utrzymania sa wyzsze.
ale tez poziomu zycia, do ktorego czlowiek jest przyzwyczajony…
nie wyobrazam sobie jezdzic na zakupy do biedrony czy lidla, bo tam taniej…27 marca 2010 at 19:06ja tam kupuję w lewiatanie bo blisko 😆 ale to nie znaczy, że kupuję rzeczy dyskontowe.
a wielkożć miasta ma też ogromne znaczenie, teraz mieszkam w jednym z największych miast w Polsce i gdy porównuje ceny produktów spożywczych z moją mamą różnica potrafi być ogromna.
W tym momencie też istotną rzeczą w moich rozrachunkach jest fakt, że nie mam samochodu, więc nie muszę jeszcze doliczać kosztów związanych z jego eksplorowaniem. Mieszkam w zasadzie w centrum więc nawet z komunikacji miejskiej korzystam sporadycznie. zresztą tramwaje nie są drogie tym bardziej ze zniżką. Teraz jest mi z tym jak najbardziej okej, ale nie wyobrażam sobie żebym musiała w tym momencie jeszcze wykładać kasę na paliwo, a z drugiej strony nie zamierzam całe życie jeździć tramwajem
28 marca 2010 at 17:56ja chce żyć tak by wydanie pieniedzy na opłaty, zakupy i rzeczy niezbedne były moim najmniejszym problemem w zyciu
chciałabym też odkładać pieniadze a nie je oszczędzać
a po pracy po prostu przyjżć do domu i odpocząćjestem dopiero na początku swojej kariery zawodowej, za 3 miesiace kończe staż i oczekuje ok 1400 – 1500 zł
30 marca 2010 at 15:37Przy moich opłatach by żyć nie ciułając grosza to minumum 2000 – 2300 na miesiąc. Jak na razie pozostaje w strefie pobożnych życzeń.
9 kwietnia 2010 at 08:03Zgadza się punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Chyba wszyscy poznali już słynny tekst pewnego polityka „8,5 no, no… i wyżyj za to”. Chciałabym mieć taki problem.
14 kwietnia 2010 at 12:38Mnie najbardziej martwi to, że wraz ze wzrostem pensji wzrastają wydatki (przynajmniej w moim przypadku) i od jakiegoż czasu zastanawiam się ile musiałabym zarabiać żeby czuć satysfakcję.
Mam niestety wrażenie, że nawet zarabiając 10 tys. okaże się, że jest za mało, no może akurat, ale już na pewno nic nie zostanie żeby odłożyć. 🙄
14 kwietnia 2010 at 13:39[usunięto_link] wrote:
Mnie najbardziej martwi to, że wraz ze wzrostem pensji wzrastają wydatki (przynajmniej w moim przypadku) i od jakiegoż czasu zastanawiam się ile musiałabym zarabiać żeby czuć satysfakcję.
Mam niestety wrażenie, że nawet zarabiając 10 tys. okaże się, że jest za mało, no może akurat, ale już na pewno nic nie zostanie żeby odłożyć. 🙄
to co Ty jesz ze nie dałabyż rady nic odłożyc z 10 tys? 😯
14 kwietnia 2010 at 13:46ja juz 2 miechy szukam roboty i zaczynam sie powoli wkurzac haha :d
juz powoli rozwazam akcje typu ochrona za 5zl/h bo nic kurde nie ma normalnego ;p14 kwietnia 2010 at 13:53[usunięto_link] wrote:
ja juz 2 miechy szukam roboty i zaczynam sie powoli wkurzac haha :d
juz powoli rozwazam akcje typu ochrona za 5zl/h bo nic kurde nie ma normalnego ;pwolałabym pójżć na staż w konkretnym kierunku gdzie masz szanse na zdobycie dożwiadczenia i zatrudnienia po stażu w jakies poważnej firmie
14 kwietnia 2010 at 14:07narazie to ja jestem 700 zeta w plecy i panstwo mnie sciga haha
potrzebny mi hajs na zaraz ;p
o przyszlosc to ja sie bede martwil pozniej 😉14 kwietnia 2010 at 15:09[usunięto_link] wrote:
to co Ty jesz ze nie dałabyż rady nic odłożyc z 10 tys? 😯
Hmm, życie nie ogranicza się do jedzenia… Wystarczą raty za mieszkanie, za samochód, do tego benzyna, rachunki, coż do tego mieszkania trzeba wstawić. Jak się układa takie swoje życie od podstaw to potrzeba dużo kasy, a można też zachaczyć jakież kino i restauracja czy koncert od czasu do czasu, jakiż ciuch czy buty i bardzo łatwo się pozbyć pieniędzy.
Zresztą jedzenie wcale nie jest tanie i jak się nie robi zakupów w biedronce to naprawdę idzie na to sporo kasy.
14 kwietnia 2010 at 16:43[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
to co Ty jesz ze nie dałabyż rady nic odłożyc z 10 tys? 😯
Hmm, życie nie ogranicza się do jedzenia… Wystarczą raty za mieszkanie, za samochód, do tego benzyna, rachunki, coż do tego mieszkania trzeba wstawić. Jak się układa takie swoje życie od podstaw to potrzeba dużo kasy, a można też zachaczyć jakież kino i restauracja czy koncert od czasu do czasu, jakiż ciuch czy buty i bardzo łatwo się pozbyć pieniędzy.
Zresztą jedzenie wcale nie jest tanie i jak się nie robi zakupów w biedronce to naprawdę idzie na to sporo kasy.
jasne że pieniedzy łatwo jest się pozbyć.
ale nie przesadzajmy z tym że nie ma możliwożci odłożenia niczego z TAKIEJ kwoty. - AutorOdp.