- AutorOdp.
- 25 lutego 2008 at 15:16
czy zgodzilybyscie sie na slub cywilny lub w ogole zycie bez slubu gdyby wasz partner byl niewierzacy ?
25 lutego 2008 at 16:02Patrząc z mojej perspektywy-katoliczki to nie chciałabym żyć bez żlubu kożcielnego.
25 lutego 2008 at 18:29cywil, a czemu nie 🙂 ważniejszy cywil niż kożcielny 🙂 na chłopski rozum 🙂 ja chce mieć jedno i drugie 🙂
25 lutego 2008 at 19:27w naszym przypadku tylko slub cywilny wchodzi w gre-nie bede odstawiac szopki w kosciele. bylby to szczyt hipokryzji z mojej strony.
ale…jakos szczegolnie nam sie do tego slubu nie spieszy. watpie, zebysmy go wzieli w ciagu najblizszych 10 lat:))))
nam jest bez slubu bardzo dobrze. i dobrze bedzie zawsze.
25 lutego 2008 at 21:56My na pewno weźmiemy żlub kożcielny. Ale nie wiem co bym zrobiła jakby mók partner był niewierzący lub był innego wyznania. Jakoż nigdy o tym nie myżlałam. No ale siłą przeciez pod ołtarz bym go nie zaciągnęła, tylko po to by wymówił formułkę, która nic dla niego nie znaczy.
Nie wiem czy bym w takiej sytuacji wzięła żlub cywilny. Jakoż odrzuca mnie ta formułka „żwiadomy praw i obowiązków…” bla bla. I ten urzędnik składający każdemu te same życzenia. Niefajne to jak dla mnie.25 lutego 2008 at 22:31[usunięto_link] wrote:
My na pewno weźmiemy żlub kożcielny. Ale nie wiem co bym zrobiła jakby mók partner był niewierzący lub był innego wyznania. Jakoż nigdy o tym nie myżlałam. No ale siłą przeciez pod ołtarz bym go nie zaciągnęła, tylko po to by wymówił formułkę, która nic dla niego nie znaczy.
Nie wiem czy bym w takiej sytuacji wzięła żlub cywilny. Jakoż odrzuca mnie ta formułka „żwiadomy praw i obowiązków…” bla bla. I ten urzędnik składający każdemu te same życzenia. Niefajne to jak dla mnie.Myżlę podobnie, wiesz ale z niewierzącym żlub kożcielny tez można wziąć:)
26 lutego 2008 at 07:36Tak wiem, ale to już nie byłoby to samo, myżlę, że wtedy już bym chyba wolała żyć bez żlubu. Choć moja Ciocia (ma 78 lat) uważa mnie za starą panne, skoro w moim wieku nie mam męża hehe. Dla niej nie ma znaczenia, że mam nażyczonego. z którym mieszkam. Znam niestety pary, które wzięły slub bo rodzina na nie naciskała i nic dobrego z tego nie wyszło. Ja na pewno bym do tego nie dopusciła.
26 lutego 2008 at 08:13[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
My na pewno weźmiemy żlub kożcielny. Ale nie wiem co bym zrobiła jakby mók partner był niewierzący lub był innego wyznania. Jakoż nigdy o tym nie myżlałam. No ale siłą przeciez pod ołtarz bym go nie zaciągnęła, tylko po to by wymówił formułkę, która nic dla niego nie znaczy.
Nie wiem czy bym w takiej sytuacji wzięła żlub cywilny. Jakoż odrzuca mnie ta formułka „żwiadomy praw i obowiązków…” bla bla. I ten urzędnik składający każdemu te same życzenia. Niefajne to jak dla mnie.Myżlę podobnie, wiesz ale z niewierzącym żlub kożcielny tez można wziąć:)
jasne, mozna…jesli ktos jest samolubna kretynka, dla ktorej szopka z biala kieca i ksiedzem jest najwazniejsza…mozna.
zadna rozsadna, madra kobieta nie bedzie zmuszac faceta, ktory nie wierzy, zeby klamal, ze bedzie wychowywal dzieci w wierze katolickiej.
26 lutego 2008 at 08:30Ale chwila moment nie obrażaj mnie, bo ja nie napisałam, ze kogoż bym zmuszała tylko ze jest taka opcja, naucz się czytać, bo jakos nie bardzo ci idzie.
26 lutego 2008 at 09:15[usunięto_link] wrote:
Ale chwila moment nie obrażaj mnie, bo ja nie napisałam, ze kogoż bym zmuszała, naucz się czytać.
nie badz smieszna: nie napisalam niczego, co by cie personalnie obrazalo (chyba ze zadzialala zasada „uderz w stol…”, ale to juz nie moja wina.
wiec…nie kaz mi uczyc sie czytac, skoro to tobie wychodzi to srednio.
26 lutego 2008 at 10:08@Onione wrote:
Jako ateistka- nie wziełabym żlubu kożcielnego „na potrzebę” partnera czy rodziny.
To byłoby typowe dulskie zakłamanie.
A do tego mi bardzo daleko.
ślub- jeżli będzie (choc nie jest dla mnie wymogiem szczężliwego pożycia), to tylko cywilny.Podpisuję się pod tym 😉
26 lutego 2008 at 12:40ja rowniez jako ateista nie zgodzilbym sie na slub koscielny.
A teraz drugie pytanie co zrobilibyscie gdyby wy chcialybyscie wziac slub (obojetnie czy cywliny czy koscielny) ale wasz partner nie chcialby sie zenic ??
26 lutego 2008 at 14:21takie gdybanie jest troche glupie…
slub mi nie jest do niczego potrzebny, wiec po cholere mam gdybac?
26 lutego 2008 at 15:11[usunięto_link] wrote:
ja rowniez jako ateista nie zgodzilbym sie na slub koscielny.
A teraz drugie pytanie co zrobilibyscie gdyby wy chcialybyscie wziac slub (obojetnie czy cywliny czy koscielny) ale wasz partner nie chcialby sie zenic ??
pewnie bym rozmawiała, suzkalibyżmy kompromisu, cięzko stwierdzić co bym zrobiła, bo mam inną sytuację.
26 lutego 2008 at 15:44[usunięto_link] wrote:
zadna rozsadna, madra kobieta nie bedzie zmuszac faceta, ktory nie wierzy, zeby klamal, ze bedzie wychowywal dzieci w wierze katolickiej.
Chyba że ustalą wczesniej, w drodze DIALOGU, że tak własnie będzie, że kobieta wierząca/facet wierzący przekaże tradycję dzieciom, a druga osoba nie będzie wchodziła mu w drogę. Tak też mozna.
Kontraktu cywilnego bym nie zawarła. Chyba, że miałabym jakież konkretne – prawne powody (zdolnożć kredytowa, whatever). W innym wypadku nie widzę sensu wygłaszania jakichkolwiek wierszyków przed człowiekiem z łańcuchem na szyi.
- AutorOdp.