- AutorOdp.
- 27 lutego 2008 at 13:10
[usunięto_link]żna wrote:
poza tym zalozenie to cos, co jest tylko zamiarem i moze nijak sie miec do rzeczywistosci. dla mnie przysiega zobowiazuje do wykonania pewnych zadan, a jesli wiem, ze istnieje jakas watpliwosc to nie skladam pewnych deklaracji. moge gwarantowac, ze bede starac sie o zwiazek, ale nie moge powiedziec, ze on przetrwa az po kres mych dni.
gdybym miała wątpliwożci co do mojego związku i tego, że chcę BYĆ z tym człowiekiem bez względu na wszystko po prostu nie bawiłabym sie w bycie. na początku ok, można mieć wątpliwożci, ludzie się poznają, ale po kilku latach – jak to mawia moja koleżanka – wóz albo przewóz, albo jesteżmy gotowi do deklaracji (formalnej, nieformalnej) albo się żegnamy i udajemy każdy w swoją stronę. chyba, ze od samego początku zakładamy „luźny” związek, ale to już inna bajka.
27 lutego 2008 at 17:01[usunięto_link] wrote:
gdybym miała wątpliwożci co do mojego związku i tego, że chcę BYĆ z tym człowiekiem bez względu na wszystko po prostu nie bawiłabym sie w bycie.
to badz z nim bez wzgledu na wszystko i przysiegaj to, ale ja wiem, ze jakby facet nagle przestal mnie szanowac, zaczal mnie bic, zdradzac etc (bo nie moge przewidziec co sie stanie za 10 czy 20lat, ba, nawet nie jestem w stanie powiedziec co bedzie jutro), to bym go zostawila bez mrugniecia oka, a ty sobie przy nim tkwij.
mamy widocznie rozne podejscie, ja biore pod uwage to, ze zawsze cos moze nie wypalic i w zwiazku z tym wkalkulowywuje ryzyko porazki w swoje zycie => zawsze bede miec obawy i watpliwosci. i nie sa to watpliwosci w stylu: nie wiem czy z nim byc z facetem na serio, tylko „czy to jak sie zmienimy na przestrzeni lat wytrzyma probe czasu i czy bedziemy podazac ze zmianami w tym samym kierunku”.27 lutego 2008 at 18:12[usunięto_link]żna wrote:
to badz z nim bez wzgledu na wszystko i przysiegaj to, ale ja wiem, ze jakby facet nagle przestal mnie szanowac, zaczal mnie bic, zdradzac etc (bo nie moge przewidziec co sie stanie za 10 czy 20lat, ba, nawet nie jestem w stanie powiedziec co bedzie jutro), to bym go zostawila bez mrugniecia oka, a ty sobie przy nim tkwij.
spokojnie, nie mam zamiaru tkwić przy twoim facecie, gdy ten przestanie cie szanowac 🙂
przy swoim w takim przypadku takze i przysiega nie mialaby tu nic do rzeczy.27 lutego 2008 at 18:23vanila naucz sie czytac:czy ja napisalam ze mysle ze kazdy mysli ze od adama i ewy wzielo sie tyle ludzi?
27 lutego 2008 at 19:09JAsne, ze nie wie się co będzie za 10 lat, ale czy ja jestem zwierzakiem, który musi np isc przespac sie z innym facetem, bo mam taka zachcianke. Facet, z ktorym wezme slub nie bedzie pierwszym lepszym i na pewno nie wezme z nim szybko slubu.
27 lutego 2008 at 22:10żlub? może kiedyż… tylko cywilny jeżli już… chociaż bez żlubu bardzo dobrze mi się żyje. co nie znaczy że żlub zmieni życie na gorsze… 🙂
28 lutego 2008 at 12:35Ja chce tylko żlubu cywilnego ale moj partner kożcielnego :/ moim zdaniem robienie na siłe z siebie katoliczki gdy nie zachowuje sie „czystożci”:D albo aby sąsiedzi nie gadali jest bez sensu,
28 lutego 2008 at 18:53Ja jestem tylko po żlubie cywilnym. Ogólnie nie chciałam w ogóle się wiązać na papierku, ale skoro zapewniał, że tak bardzo kocha – żlub się odbył. Była lipa. Ja jako kobieta chciałabym przeżyć ten dzień w kożciele, w białej żlicznej sukni. Bo jednak po latach ze żlubem tylko cywilnym, troszkę żal na serduchu jak w sobotę przed kożciołem wysiada panna młoda z limuzyny, w pięknej białej sukni, z welonem…
28 lutego 2008 at 21:06A jednak nie dla każdej kobiety spełnieniem marzeń jest biała suknia i welon…. dla mnie np. to najmniej istotny aspekt żlubu i samej uroczystożci… Wizja żlubu w kożciele też jest mi obca, może dlatego, że jestem zdeklarowaną ateistką, a może i dlatego, że nie przywiązywałabym nadmiernej uwagi do charakteru żlubu, bardziej liczy się dla mnie jakożć związku i specyfika relacji pomiędzy mną a partnerem.
Co nie znaczy, że mój slub cywilny będzie cichą rejestracją w urzędzie, a ja będę ubrana w worek po ziemniakach 😉Każdy ma własne marzenia 😉
Tak czy inaczej, gdyby mój partner chciał żlubu kożcielnego – nie uległabym, bo postępując wbrew sobie czułabym, że oszukuję już nie tylko jego i innych, ale przede wszystkim samą siebie. Na szczężcie nie mamy takiego problemu…
15 marca 2008 at 18:09Ja tez tylko cywil 😉 (mój Ukochany jest rozwodnikiem) ale nie mam nic przeciwko. A wesele i tak bedzie po „mojemu” 😉 aha.. tylko moi rodzice nic o tym nie wiedza 🙁 tzn. że kożcielnego nie bedzie.. heh.. jakoż im to musze powiedzieć 😉
21 marca 2008 at 21:06SLUB CYWILNY?? HAHAHAHAHAHAHA
W zyciu bym nie wziela slubu cywilnego!! To jest odstawianie szopki jak juz. Bo niby co to? Formalnosc? ślub na papierze dobry żart.
Jak slub to TYLKO koscielny. jestem wierząca, praktykująca (choc lubie sex i ciagle sie z tym kłoce jesli o koscoil chodzi, choc wiem, ze moze miec racje, ale nie potrafie tego zmienic u siebie)i nie ma innej opcji!
Po cholere slub cywilny? dla jakiego picu? To juz lepiej bez slubu zyc i kupic sobie po obraczce.. Żenada
21 marca 2008 at 21:54żlubu kożcielnego nie mozna miec bez cywilego.. 🙂
moim zdaniem wazniejszy cywil bo prawny.. kożcielny.. kwestia wiary 🙂21 marca 2008 at 21:57Chyba nie jestes doinformowana eta..
Mozna brac kożcielny bez cywilnego.
Ps. Formalnie- prawnie powiedziec komus „Kocham” przed kartką papieru w urzedzie, gdzie pod drzwiami stoi nastepna para. Dla mnie to jest pajacowanie, ale kto co lubi.
21 marca 2008 at 21:59bo co nie podpisujsz papierka na cywilnym? bo to kosciół załatwia.. haha.. jak to sie mówi 2 w 1 🙂
21 marca 2008 at 22:042 w 1 chyba lepiej niz zabawa w „rodzinke” na papierze..
- AutorOdp.