- AutorOdp.
- 22 kwietnia 2008 at 21:28
ale wlasnie z tego co piszesz to nie wygladasz na pesymistke… nie chce wtlaczac w ciebie nowej postaci ale mysle ze spra czesc pesymizmu sama sobie wmawiasz a inni tego tak nie odbieraja czyli nei jest tak ze wszystko jest zle i na czarno 🙂
22 kwietnia 2008 at 21:45hmm skad czerpie sile?? niedawno przeczytalam ksiazke ktora sposo zmienila w moim pogladzie na swiat marzenia i zycie codzienne…”Niebo na ZIemi” Konrada Miewskiego tak sie nazywa ta ksiazka pomogla mi poukladac moje sprawy i dala odwage do dzialania, i sily by marzyc poleam kazdej z was ktora szuka szczescia ale boi sie i nie wie jak to zrobic 😀
22 kwietnia 2008 at 22:05[usunięto_link] wrote:
ale wlasnie z tego co piszesz to nie wygladasz na pesymistke… nie chce wtlaczac w ciebie nowej postaci ale mysle ze spra czesc pesymizmu sama sobie wmawiasz a inni tego tak nie odbieraja czyli nei jest tak ze wszystko jest zle i na czarno 🙂
kiedy napisałam tak że uznałaż iż nie wyglądam na pesymistkę? Przecież mówię że jeszcze mi się nie zdażyło tak jak Tobie wierzyć że coż mi się uda…skoro zawsze wszystko jest u mnie na NIE to w którym momencie zauważyłaż optymistyczne podejżcie.
To że potrafie się sama do siebie użmiechać nie czyni ze mnie optymistki tylko kobietę wyzwoloną, która mimo przeciwnożci losu potrafi być 'ponad to’ ale to nie ma nic wspólnego z 'widzeniem szklanki do połowy pełnej’.
A ludzie często mi powtarzają że ze mnie pesymistka i realistka wiec chyba coż w tym jest.3 czerwca 2008 at 00:39hostessa też czytałam tę książkę 😉 faktycznie pomaga…
ale ja np. po prostu tak mam, że cieszę siez takich najmniejszych drobiazgów 😀 choć też kiedyż tak nie było 😉 ale jestem stanowczo użmiechniętą realistką3 czerwca 2008 at 23:39no przyznam że zapachy też wprowadzają mnie w o wiele lepszy nastrój 8)
zwłaszcza lilia z miętą 8)14 czerwca 2008 at 10:40Kiedy mam dołka, pomaga mi prysznic, niestety nie na długo, ale prędzej czy później nastrój „sam” wraca 😀
14 czerwca 2008 at 21:31no mnie też ostatnio prysznice pomagają na poprawę nastroju… zwłaszcza z tym grejpfrutowym żelem dova – no po prostu kop energetyczny 😀
a dołków prawie nie mam ostatnio… prawie…16 czerwca 2008 at 00:02fajnie, że ten żel tak działa 😉 może się skuszę 😀
a co się dzieje patunia, że „prawie”? a nie „wcale”? 🙂17 czerwca 2008 at 07:46no koniecznie się skuż, serio mnie się baaardzooo podoba 😀
a prawie… bo nauki od cholery mam jeszcze… jutro egzamin i szczerze mówiąc inaczej bym chciała spędzić ten czas – nie nad książkami :/ ale cóż…
no i są takie chwile kiedy mam ochotę pewne osoby rozszarpać… ale na ludzką głupotę chyba się nic nie poradzi…18 czerwca 2008 at 19:57oj Ana, będzie super 😀 remont da sięprzeżyć, wiem coż o tym 😀
a z egzaminu mam 5 ❗
bardziej optymistycznego dnia jak dziż to chyba ze żwiecą szukać
nie dożć że egzamin okazał się banalny, to jeszcze popołudnie z moim Słońcem – spacerek po parku i wicie co ❓ nie uwierzycie ❗ na nogawkę wspięła mi się wiewiórka ❗ no niesamowite to było ❗ szkoda że nic nie mieliżmy żeby jej dać 🙁 ale taka boska była21 czerwca 2008 at 09:01łooo 😀 ta wiewióra to musiało być super przeżycie 😀
i gratuluję egzaminu 😀 to już koniec?
Ana – ja też ostatnio dałam koleżance taki malutki gifcik 😉 i grejpfrut też jej przypadł do gustu 😉
a remoncik – trzymam kciuki, żeby wszystko poszło szybko, ładnie i sprawnie 😀23 czerwca 2008 at 23:03no wiewiór był boski 😀
i tak to już koniec, już mam wakacje… czas zabalować trochę 😀
a za taki prezent to ja też bym się nie obraziła 😀2 sierpnia 2010 at 18:09A ja jestem taką pesomistko – optymistką jednoczeżnie 😀
- AutorOdp.