• Autor
    Odp.
  • maju
    Member
    • Tematów: 11
    • Odp.: 134
    • Zapaleniec

    ja rowniez „kocham” zwierzaki, ale dobro ludzkie jest dla mnie wazniejsze!

    parvati
    Member
    • Tematów: 47
    • Odp.: 4641
    • Guru

    [usunięto_link] wrote:

    ja rowniez „kocham” zwierzaki, ale dobro ludzkie jest dla mnie wazniejsze!

    zalezy czyje.

    Assha
    Member
    • Tematów: 37
    • Odp.: 1730
    • Maniak

    Zależy czyje? 😯

    Hitler też tak sądził. Selekcja genów.

    Popieram zdanie miszcza.
    I nie rozumiem znieczulicy ludzkiej. I nie jest to kwestia posiadania „betonu” we łbie, bądź nie, ale kwestia uznania w życiu podstawowych zasad moralnych.

    parvati
    Member
    • Tematów: 47
    • Odp.: 4641
    • Guru

    [usunięto_link] wrote:

    Zależy czyje? 😯

    Hitler też tak sądził. Selekcja genów.

    Popieram zdanie miszcza.
    I nie rozumiem znieczulicy ludzkiej. I nie jest to kwestia posiadania „betonu” we łbie, bądź nie, ale kwestia uznania w życiu podstawowych zasad moralnych.

    chyba sie zagalopowalas nieco…

    owszem: bardziej mnie interesuje zycie bliskich mi zwierzat oraz bardziej przejelabym sie ich smiercia niz kogos, kto wcale mnie nie interesuje.

    i nic to nie ma wspolnego z „selekcja genow”.
    beton to moze nie, ale sieczke to owszem.

    Pablo_Escobar
    Member
    • Tematów: 8
    • Odp.: 271
    • Zapaleniec

    Adopcja jest tematem ciągle owianym pewną tajemnicą. Powoli dopiero „wychodzi z podziemi” i przestaje być tematem tabu. Na jej temat znajdziemy niewiele opracowań w literaturze polskiej.
    Jednak nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że adopcja dotyczy każdego człowieka, a przynamniej każdego chrzeżcijanina. Albowiem adopcję możemy ujmować a dwóch wymiarach: boskim i ludzkim.

    W wymiarze boskim każdy z nas jest dzieckiem adoptowanym. Może ten fakt budzić pewny sprzeciw, czy zdziwienie, ale to nie zmienia sytuacji, że adopcja jest powszechna w życiu chrzeżcijanina. Pokazują nam to fragmenty Nowego Testamentu:

    „W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem żwiata (…) Z miłożci przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa.”[1]

    „Nie otrzymaliżcie przecież duch niewoli (…), ale ducha przybrania za synów.”[2]

    „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego (…), aby wykupił tych, którzy podlegali prawu, abyżmy mogli otrzymać przybrane synostwo.”[3]

    Przybranie nas przez Boga nie oznacza nic innego jak adoptowanie. Dzieckiem Boga zrodzonym z natury jest tylko i wyłącznie Jezus Chrystus, przez którego śmierć i Zmartwychwstanie Bóg Ojciec nas zaadoptował. O naturalnym synostwie Jezusa i utożsamianiu słowa przybranie z adopcją jest napisane również w Katechizmie Kożcioła Katolickiego:

    „(…) Jezus Chrystus jest Synem Bożym przez naturę, a nie przez przybranie (adopcję).”[4]

    Adoptowanie człowieka przez Boga daje mu tytuł Dziecka Bożego, z wszystkimi tego konsekwencjami, czyli łącznie z prawem dziedziczenia.[5] U podstaw przybrania zawsze leży miłożć. Adoptowanie człowieka przez Boga, czy człowieka przez człowieka ma miejsce z powodu zaistnienia miłożci.

    Adopcja w wymiarze ludzkim ma miejsce kiedy człowiek dorosły przyjmuje do siebie dziecko, obce ze względu na aspekt biologiczny rodzicielstwa i zaczyna je traktować jak swoje rodzone w aspekcie rodzicielstwa psychicznego i duchowego.

    O adopcji wspomina wiele dokumentów Kożcioła Katolickiego. Adopcja zalecana jest szczególnie małżeństwom, które ze względu na swoją niepłodnożć fizyczną nie mogą urodzić dzieci:

    „Niepłodnożć fizyczna może (…) dostarczyć małżonkom sposobnożci do innej, ważnej służby na rzecz życia osoby ludzkiej, jak na przykład adopcja, różne formy pracy wychowawczej, niesienie pomocy innym rodzinom czy dzieciom ubogim lub upożledzonym.”[6]

    „Ewangelia ukazuje, że bezpłodnożć fizyczna nie jest absolutnym złem. Małżonkowie, którzy po wyczerpaniu dozwolonych żrodków medycznych cierpią na bezpłodnożć, złączą się z krzyżem Pana, źródłem wszelkiej duchowej płodnożci. Mogą oni dać dowód swej wielkodusznożci, adoptując opuszczone dzieci lub pełniąc ważne posługi na rzecz bliźniego.”[7]

    Do adopcji wezwane są nie tylko małżeństwa bezpłodne, ale każda rodzina chrzeżcijańska:

    „Rodziny chrzeżcijańskie winna ożywiać większa gotowożć do adopcji i przysposobienia dzieci pozbawionych rodziców czy też opuszczonych; podczas gdy te dzieci, odnajdując na nowo ciepło uczuć rodzinnych zaznają pełnego miłożci, opatrznożciowego ojcostwa Boga, żwiadczonego przez rodziców chrzeżcijańskich, wzrastając w atmosferze pogody i ufnożci, cała rodzina zostanie ubogacona wartożciami duchowymi poszerzonego braterstwa.”[8]

    „(…) zasługująca na zachętę jest (…) praktyka adopcji! Prawdziwe praktykowanie miłożci, która dobro dzieci stawia przed wymogami rodziców.”[9]

    Małżonkowie są zdolni kochać dziecko adoptowane tak jak rodzone. Jest ono zawsze ubogaceniem rodziny:

    „W dzieciach małżeństwo osiąga swój rozkwit; w nich dokonuje się ukoronowanie owego całkowitego dzielenia się życiem (…), które czyni małżonków 'jedno ciało’; dzieje się tak zarówno w przypadku dzieci zrodzonych z naturalnego stosunku małżonków, jak i w przypadku dzieci adoptowanych.”[10]

    Poprzez adopcję nie tylko pomagamy konkretnemu dziecku lub dzieciom, ale całym ich rodzinom, które nie są w stanie z różnych przyczyn wychować swojego potomka. Pięknie to ujął papież Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae:

    „Szczególnie wymownym znakiem solidarnożci między rodzinami jest adopcja lub wzięcie pod opiekę dzieci porzuconych przez rodziców czy też żyjących w trudnych warunkach. Niezależnie od związków ciała i krwi prawdziwa miłożć ojcowska i macierzyńska gotowa jest przyjąć także dzieci pochodzące z innych rodzin, obdarzając je tym wszystkim, co jest im potrzebne do życia i pełnego rozwoju.”[11]

    Dokumenty Kożcioła zwracają również uwagę na obowiązek Państwa dotyczący organizowania prawa w ten sposób, aby dzieci pozbawione domu rodzinnego mogły wzrastać w żrodowisku rodzinnym:

    „Sieroty oraz dzieci pozbawione rodziców czy opiekunów winny być otoczone przez społeczeństwo szczególną troską, w sprawach dotyczących adopcji lub przyjęcia dzieci na wychowanie przez inną rodzinę państwo powinno wprowadzać odpowiednie ustawy prawne, które ułatwiają rodzinom zdolnym do tego przyjęcia dzieci potrzebujących “ na stało lub czasowo opieki, a jednoczeżnie uwzględniające naturalne prawa rodziców.”[12]

    „Musi być rozwijana wszelka pomoc (…) dla dzieci oraz prawa naturalizowania dzieci a także mądrze zorganizowana adopcja ­ jednym słowem wszelka pozytywna polityka, ażeby zawsze można było przeciwstawić przerywaniu ciąży alternatywę konkretną i uczciwą.”[13]

    Wszystkie przytoczone dokumenty Kożcioła zwracające uwagę na potrzebę adopcji dzieci, zostały napisane podczas pontyfikatu Jana Pawła II. Niemal w każdym piżmie, które kieruje on do rodzin (naturalnych i adopcyjnych) dotyka spraw dzieci i rodzin adopcyjnych. Można by rzec, że Papieżowi są bliskie sercu wszystkie dzieci odrzucone.

    W 2000 roku 5 wrzeżnia w trzecią rocznicę żmierci Matki Teresy z Kalkuty odbyło się w Watykanie spotkanie rodzin adopcyjnych z Papieżem. Jan Paweł II w sposób ciepły i wspierający zwracał się do uczestników spotkania:

    „Adoptowanie dziecka to wielkie dzieło miłożci. Kto je podejmuje, wiele daje, ale też wiele otrzymuje. Jest to prawdziwa wymiana darów. (…)

    Samo istnienie tak wielu dzieci pozbawionych rodzin wskazuje, że alternatywą (…) jest adopcja jako droga konkretnej miłożci. Rodziny takie jak wasze mogą tu zażwiadczyć, że jest to droga dostępna i piękna, choć nie pozbawiona trudnożci; a przy tym droga, którą dzisiaj łatwiej jest podążać niż w przeszłożci (…) Adoptować dzieci, kochać je i traktować jak własne potomstwo, znaczy uznać, że miarą więzi między rodzicami a dziećmi nie są jedynie parametry genetyczne. Miłożć, która rodzi, jest przede wszystkim darem z siebie. Istnieje œrodzenie, które urzeczywistnia się przez przyjęcie dziecka, opiekę nad nim i pożwięcenie się mu.

    Więź jaka dzięki temu powstaje, jest tak głęboka i trwała, że w niczym nie ustępuje więzi opartej na pokrewieństwie biologicznym. Gdy jest ona także chroniona przez prawo “ jak w przypadku adopcji “ w ramach rodziny trwale związanej małżeńskim węzłem, dziecko może żyć w klimacie bezpieczeństwa, otoczone miłożcią zarazem ojcowską i macierzyńską, która jest warunkiem jego pełni ludzkiego rozwoju.”[14]

    Adoptować znaczy przyjąć do swojego domu Jezusa, który utożsamia się z każdym odrzuconym dzieckiem: „I kto by przyjął jedno dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.”[15]

    Każda rodzina adopcyjna będzie mogła usłyszeć od Jezusa te słowa:

    „Byłem dzieckiem opuszczonym i staliżcie się dla Mnie rodziną. Byłem dzieckiem osieroconym, a adoptowaliżcie Mnie, wychowując jak własne dziecię”[16]

    Katarzyna Gołębiowska

    Pedagog, dyrektor Ożrodka Adopcyjno-Opiekuńczego SRK w Szczecinie

    „II Zjazd Rodzin Adopcyjnych – Biuletyn”, Szczecin czerwiec 2001 rok

    parvati
    Member
    • Tematów: 47
    • Odp.: 4641
    • Guru

    osobiscie nie mam ochoty juz czytac tych twoich wypocin „kopiuj wklej”.

    sama nie jestem adoptowana ani w wymiarze ludzkim ani boskim: mam jednego tate, ktory jest ziemianinem 😆

    nic mnie nie obchodzi pierdzenie papieza o adopcji. sam nikogo nie adoptowal, o tworzeniu rodziny oraz potencjalnej produkcji dzieci nie mial pojecia, wiec…niech spada na bambus.

    miszczu
    Member
    • Tematów: 53
    • Odp.: 1824
    • Maniak

    a ja mam pytanie do Pabla

    czy w czyms nie zgadzasz sie z kosciolem?
    serio nie musisz tutaj wklejac w kazdym temacie stanowiska kosciola, My je znamy, powaga
    odzywaj sie najlepiej wtedy kiedy bedziesz chcial przedstawic swoje zdanie, a nie czyjes ktore po prostu przejales

    Assha
    Member
    • Tematów: 37
    • Odp.: 1730
    • Maniak

    Ja też na pewno bardziej p****ęłabym się żmiercią MOJEGO psa, niż kogoż, kogo zupełnie nie znam (codziennie oglądam wiadomożci i nie sposób byłoby przecież każdego dnia przeżywać czyjeż cierpienie). I to jest logiczne i naturalne moim zdaniem.

    Ale czy żmierć INNEGO psa bardziej porusza od nieznanej Ci osoby? I w tym rzecz.
    Mnie też ciężko w 100% powiedzieć, że bardziej porusza mnie cierpienie ludzkie- bo widząc masochistów znęcających się na zwierzętach, tak mocno mną trzęsie, że zazwyczaj bardziej, niż słyszę o wypadku na drodze. Ale nie dlatego, że to ZWIERZĘ,a tamto człowiek, tylko dlatego, że mam żwiadomożć jakie ZŁO istnienie, jaka zawiżć i jacy chorzy ludzie mordujący zwierzęta.

    Pytanie tylko: czy prędzej pomogłabym katowanemu dziecku, czy zwierzęciu?
    Dziecku. Potem, na 2. miejscu zajęłabym się zwierzęciem.

    maju
    Member
    • Tematów: 11
    • Odp.: 134
    • Zapaleniec

    [usunięto_link] wrote:

    osobiscie nie mam ochoty juz czytac tych twoich wypocin „kopiuj wklej”.

    sama nie jestem adoptowana ani w wymiarze ludzkim ani boskim: mam jednego tate, ktory jest ziemianinem 😆

    nic mnie nie obchodzi pierdzenie papieza o adopcji. sam nikogo nie adoptowal, o tworzeniu rodziny oraz potencjalnej produkcji dzieci nie mial pojecia, wiec…niech spada na bambus.

    😕 😕 😕

    Pablo_Escobar
    Member
    • Tematów: 8
    • Odp.: 271
    • Zapaleniec

    [usunięto_link] wrote:

    a ja mam pytanie do Pabla

    czy w czyms nie zgadzasz sie z kosciolem?
    serio nie musisz tutaj wklejac w kazdym temacie stanowiska kosciola, My je znamy, powaga
    odzywaj sie najlepiej wtedy kiedy bedziesz chcial przedstawic swoje zdanie, a nie czyjes ktore po prostu przejales

    Mam wątpliwożci co do ekskomuniki na lefebrystach,zmiany postsoborowe były do przełknięci tutaj odezwał się tradycjonalizm

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " Seks przed slubem????"

Przewiń na górę