- AutorOdp.
- 7 września 2007 at 20:42
markowe ciuchy, wypasione bryki, weekendy spędzane w najmodniejszych klubach, (gdzie wejżcie jest tylko na karte klubową i gdzie bawią się gwiazdy) kolacje w drogiej restauracji… Po weekendzie majowym zniewalająca opalenizna (napewno nie przywieziona z Polski)… Czy to taki styl życia wynikający z wysokiego statusu majątkowego, czy po prostu lanserstwo ? Znam kilka studentek z Warszawki, które żyją włażnie w ten sposób(no może poza zagranicznymi wyjazdami i szybkimi brykami) chociaż nie są zamożne. Cała kasa idzie po prostu na takie „lansowanie się”. Czy w Waszym otoczeniu też jest takie lanserstwo, czy to tylko uroki stolicy ?
7 września 2007 at 23:01Mnie to troche bawi 🙂 Po jaką cholere żyć ponad stan??Czytałam kiedyż artykół o dziewczynach,które własnie bawiły sie w dobrych klubach i zawsze musiały wyglądać szałowo.Jedna z nich nie była zamożna,pochodziła z biednej rodziny i tylko po to,zęby kupić markowe ciuchy i dodatki zadłużała się u rodziny i znajomych,plus jeszcze pracowała gdzie się dało.Dodam,że na każdy wypad musiała mieć nowy ciuch,bo uważała,że pojawienie się w klubie w tym samym dwa razy byłoby obciachem.Po co to wszystko pytam??Dla mnie to snobizm w czystej postaci.
Sama jestem osobą,która lubi dobrze wyglądać,ale we wszystkim trzeba znac umiar.Znam swoje możliwożci finansowe i w pewłni wykorzystuje to,co mam 🙂 Ludzie,którzy wymieniają telefony tylko dlatego,że obecny nie ma jakiegos bajeru,który włażnie pojawił się na rynku są dla mnie smieszni.Generalnie uważam,że jeżli człowiek ma kupe kasy i zaczyna się z tym obnosić staje się snobem,a takie lansowanie sie jest wprost obciachowe.Sztuką jest mieć kasę i nie dac tego po sobie poznać 😉 😆8 września 2007 at 07:20powiem tak: mam karte klubowa do jednego z najfajniejszych klubow w moim miescie. dostalam, bo bywalam tam dosc czesto zanim jeszcze klub stal sie miejscem nie dla wszystkich. dalej lubie tam sie bawic.
po weekendach majowych mam zwykle „zniewalajaca opalenizne”. czasem polskie slonce, czasem nie…zalezy, gdzie zdecyduje sie jechac na zagle.
ciuchy…owszem markowe. nie mowie o chanel, diorze, dg….raczej sieciowki po prostu: zara, mng, mexx, solar, ale tez polskie-troll czy reserved.nie wiem, co to problemy finansowe, lubie wydawac forse na siebie i nie jest to lansowanie sie. gdybym miala wiecej kasy, pewnie zmienilabym kosmewtyki sredniopolkowe na te z wysokiej polki, ciuchow mialabym jeszcze wiecej i na wakacje jezdzilabym w bardziej wyrafinowane miejsca niz obecnie.
i nic mnie nie obchodzi, ze ktos moze zauwazyc, ze mam wiecej forsy niz on. jesli ktos ma z tym problem…to mnie to nie dotyczy. zyje jak mi sie podoba. innym w zycie nie zagladam: nie sadzicie, ze zastanawianie sie, czy kolezanka z roku dlugi weekend spedzila w tunezji dla lansu czy dla przyjemnosci, jest po prostu niesmaczne? kazdy w koncu spedza wolny czas tak, jak mu sie podoba.
8 września 2007 at 11:50nie lubie bananków
nie lubię lansuale to nie znaczy, że nie lubię zakupów, ładych ubrań, fajnych klubów…
znam umiar. chyba to sie liczy 🙂8 września 2007 at 12:46A ja powiem tak. Że żyjemy w tak niesprawiedliwym państwie, że mi się czasami niedobrze robi. Ubieram się skromnie, dla mnie nie liczy się marka ani to, czy to jest modne w tym sezonie.
Nie oceniam ludzi po wyglądzie ani po tym, co mają na sobie, czym jeżdzą…Tylko zastanawiam się skąd te lansujące się „laski” mają na to pieniądze?
W naszym kraju jest tak, że im niższe wykształcenie, tym lepszy ubiór i lepsza bryka. Taka jest prawda! Ludzie, którzy mają wyższe wykształcenie, wiedzę, są inteligentni ledwie wiążą koniec z końcem.
To jest ta cała sprawiedliwożć!!!9 września 2007 at 12:32[usunięto_link] wrote:
A ja powiem tak. Że żyjemy w tak niesprawiedliwym państwie, że mi się czasami niedobrze robi. Ubieram się skromnie, dla mnie nie liczy się marka ani to, czy to jest modne w tym sezonie.
Nie oceniam ludzi po wyglądzie ani po tym, co mają na sobie, czym jeżdzą…Tylko zastanawiam się skąd te lansujące się „laski” mają na to pieniądze?
W naszym kraju jest tak, że im niższe wykształcenie, tym lepszy ubiór i lepsza bryka. Taka jest prawda! Ludzie, którzy mają wyższe wykształcenie, wiedzę, są inteligentni ledwie wiążą koniec z końcem.
To jest ta cała sprawiedliwożć!!!bzdura.
stereotypowe myslenie…az sie komentowac nie chce.
9 września 2007 at 13:49Naprawde bzdura…. 😀
Popieram tez twoja poprzednia wypowiedz. 😀
Nie rozumiem co to was obchodzi, ile kolega/kolezanka z pracy ma pieniedzy i gdzie spedza Weekend???
Jezeli kotos jest bogaty, to ma prawo robic z tymi pieniedzmi co chce, poniewaz sa to JEGO pieniadze, nie TWOJE.
Dlaczego ludzie bogaci maja ubierac sie w ciucholandach i jezdzic autobusami, skoro stac ich na kilka samochodow? Zawisc i zazdrosc kieruje waszymi pytaniami…..niestety.9 września 2007 at 16:02Nikomu niczego nie zazdroszczę. Tylko żal mi lasek, które wydają pieniądze swoich rodziców, wyglądają jak lalki barbie i nic sobą nie reprezentują. (trochę takich jest, nie ukrywajmy ;))
Na wszystko można zapracować, jedni wolą inwestować w naukę, książki, wyjazdy, a inni wolą wydawać na ciuchy.
A jeszcze innych stać na wszystko.:D>> może za parę lat mnie też będzie;p haha9 września 2007 at 16:22a wiesz, kogo mi zal?
panienek, ktore zamiast wziac sie za zarabianie forsy, zaslaniaja sie tym, ze studiuja i inwestuja (kase rodzicow oczywiscie) w edukacje. a tak naprawde sa tak tepe, ze nie sa w stanie przejsc zadnej sesji bez poprawki, laduja forse (rodzicow) w warunkowe wpisy na nastepny semestr i tak im wlasnie idzie studiowanie.
w domu niczego nigdy mi nie brakowalo. mimo to zarabiam na wlasne potrzeby od 16 roku zycia. lubie miec wlasne pieniadze i nie znosze nikogo o nie prosic. studiuje dwa kierunki i pracuje. w zyciu nie mialam poprawki. starcza mi i na ciuchy i na ksiazki…na wyjazdy tez.
wcale nie jest ci zal tych lasek. wyrazasz sie o nich pejoratywnie (taaa…jesli ktos ma kase to natychmiast wyglada jak barbie i nic soba nie reprezentuje…buahahaha…mozna miec kase i klase. jedno drugiego nie wyklucza), co jak najbardziej swiadczy o tym, ze to zwykla zazdrosc, nie zaden zal.
9 września 2007 at 19:14Ja też studiuję dwa kierunki i to nie na prywatnej uczelni, a na państwowej i też pracuję. Ale nie będę się licytować, bo to nie ma sensu.
Oczywiżcie, że się spotkałam z osobami, które do 3 nie potrafia zliczyć, a jakimż cudem dostały się na studia i czasem uda im się coż zdać (ale akurat na moich studiach nie ma ocen za piękne oczy i nieuki padają jak muchy).
Mi też w domu niczego nie brakuje, moi rodzice pracowali całe życie na to, co teraz mają. Nie narzekam, nie ciągnę od nich. Bo w życiu nie liczą się tylko pieniądze…
Tylko mi jest przykro, że wykształcenie nie idzie w parze z wynagrodzeniem!10 września 2007 at 06:29to postaraj sie, zeby szlo.
uwazam, ze studenci pedagogiki, etnologii czy kulturoznastwa, ktorzy koncza studia bez zadnych konkretnych umiejetnosci a pozniej z zawiscia patrza na ludzi, ktorzy po zawodowkach, z konkretnym zawodem i umiejetnosciami zarabiaja normalne pieniadze, sa co najmniej smieszni.
nie dajesz rady zyc godnie pracujac w swoim zawodzie? trzeba bylo wybrac inne studia.
jesli twoja odpowiedzia bedzie: „studiowalam to, co mnie interesowalo”, to super. ale trzeba byc maksymalnie zgorzkniala osoba, jesli pracuje sie w swoim wymarzonym zawodzie i zamiast sie w nim realizowac, zazdrosci sie innym ludziom pieniedzy. sama przeciez napisalas, ze nie tylko pieniadze sie licza. przeczysz sama sobie.
10 września 2007 at 08:32[usunięto_link] wrote:
Mnie to troche bawi 🙂 Po jaką cholere żyć ponad stan??Czytałam kiedyż artykół o dziewczynach,które własnie bawiły sie w dobrych klubach i zawsze musiały wyglądać szałowo.Jedna z nich nie była zamożna,pochodziła z biednej rodziny i tylko po to,zęby kupić markowe ciuchy i dodatki zadłużała się u rodziny i znajomych,plus jeszcze pracowała gdzie się dało.Dodam,że na każdy wypad musiała mieć nowy ciuch,bo uważała,że pojawienie się w klubie w tym samym dwa razy byłoby obciachem.Po co to wszystko pytam??Dla mnie to snobizm w czystej postaci.
Sama jestem osobą,która lubi dobrze wyglądać,ale we wszystkim trzeba znac umiar.Znam swoje możliwożci finansowe i w pewłni wykorzystuje to,co mam 🙂 Ludzie,którzy wymieniają telefony tylko dlatego,że obecny nie ma jakiegos bajeru,który włażnie pojawił się na rynku są dla mnie smieszni.Generalnie uważam,że jeżli człowiek ma kupe kasy i zaczyna się z tym obnosić staje się snobem,a takie lansowanie sie jest wprost obciachowe.Sztuką jest mieć kasę i nie dac tego po sobie poznać 😉 😆Podobnie chcialam napisac jak Warn i zgadzam sie z kolezanka! Dopisuje sie do wypowiedzi WARNGIRL 🙂 DOdam,ze niekotrzy ludzie „Wyzej s**** a gowno maja!” Jak to sie mowi:P I faktycznie tak jest u wiekszosci zwlaszcza lasek,materialistek itp. Kasa szczescia nie daje,no wiadomo,ze ejst potrzebna ale wszystko ma swoj umiar i trzeba byc troche oszczednym bio zawsze pieniazki sie przydadza a nie wydawac na glupoty.Niekotrzy ludzie majac wszystko dostaja na leb i nie maja przyjaciol! Sytad przyslowie „prawdzwiych przyjaciol poznaje sie wbiedzie”! Dokladnie!!
Podpisuje sie pod madrym zdaniem na koncu u WarnGirl czyli : „SZTUKA JEST MIEC KASE I NIE DAC TEGO PO SOBIE POZNAC”. 🙂
Skromnosc wygrywa! 😆10 września 2007 at 08:38[usunięto_link] wrote:
nie lubie bananków
nie lubię lansuale to nie znaczy, że nie lubię zakupów, ładych ubrań, fajnych klubów…
znam umiar. chyba to sie liczy 🙂Własnie! 🙂
10 września 2007 at 08:48Nie mam akurat takiego problemu, z moimi studiami, bo pracę znajdę zarówno po jednym, jak i drugim kierunku.
Włażnie, ale co mają zrobić osoby, które skończą np. tak jak napisałaż: pedagogikę, etnologię czy kulturoznawstwo?
Jeżeli są wybitni, zrobią doktorat, zostaną na uczelni.
A co z tymi przeciętnymi?
Będą pracować tak, jak ci po zawodówce, za te same pieniądze.
Czy to ma być mobilizacja dla przyszłych studentów?
To po co „tracić” 3- 5 lat?
Ja wiem, bo akurat lubię się rozwijać i poradzę sobie.
Ale co z innymi???? 😉10 września 2007 at 08:49nie dac po sobie poznac?
jak napisala nela: jesli kogos stac na limuzyne, nie bedzie jezdzil mpk. jesli kogos stac na dobre ciuchy, nie bedzie ubieral sie w lumpeksach i na targach. i wreszcie: jesli ktos spedza wakacje w tunezji, nie bedzie udawal, ze byl w pikutkowie dolnym.
pieniedzy, na ktore sie ciezko pracuje nie nalezy sie wstydzic.
edit: co za bzdura. za taka sama kase?!!! otoz spawacz np. jest w stanie zarobic we wlasnym zawodzie forse, o ktorej absolwentowi etnologii czy pedagogiki nawet sie nie snilo. i slusznie; bo w przeciwienstwie do nich cos porafi i na czyms sie zna.
pytasz, co maja zrobic absolwenci takich kierunkow…otoz: ich wybor, ich problem.
- AutorOdp.