- AutorOdp.
- 9 grudnia 2007 at 18:42
Dla rozluznienia atmosfery proponuję posłuchać :
[usunięto_link]
Ja wierzę… 😀
Trochę humoru dziewczyny!!! 😉 😉 😉
9 grudnia 2007 at 19:05srednich lotow i dosc wtorne.
ja nie jestem spieta. nie musze sie w ten sposob rozluzniac.
9 grudnia 2007 at 19:56Zauważyłam jedną prawidłowożć: im człowiek starszy, tym jest poważniejszy, nie żmieje się już tyle, wszystko traktuje z dystansem.
A ja włażnie jestem zupełnie inna, u mnie nigdy nie zniknie ten dziecięcy żmiech i radożć nawet z tych drobnostek. 🙂 To się chyba nazywa optymizm? 😉9 grudnia 2007 at 20:09Dla mnie to infantylnożć w pewnym wieku:) Denerwują mnie np ludzie 30 letni, którzy zachowują się jak byliby w przedszkolu.
9 grudnia 2007 at 20:25Trafna uwaga. 🙂
Ja jeszcze pod 30-stkę nie podchodzę, ale może uda mi się z tego wyrosnąć. 😛
Latka lecą, a ja się czuję taka młoda i mam żwietny kontakt z osobami młodszymi ode mnie o 2, 3 lata. A jeżeli chodzi o osoby starsze, to są dla mnie zbyt drętwe (nie wszystkie oczywiżcie). Tzn. są to ludzie nieelastyczni, statyczni, (np. moje 2 przyjaciółki- mój wiek, ale sa jakież takie bez życia). Zamiast iżć potańczyć, to np. wolą iżć do pubu bez parkietu. Czasami to jest trochę uciażliwe dla mnie. 😉10 grudnia 2007 at 05:39ja tam za osobe dretwa sie nie uwazam. to, ze komus discopolowe dowcipy sie przejadly nie oznacza, ze jestem dretwa czy nie lubie sie bawic.
przy disco polo…nie tancze i nie smieszy mnie to zupelnie.
10 grudnia 2007 at 09:26Akurat w tym wątku Parvati nie zahaczałam o Ciebie, tylko o moich znajomych. 😛
Też nie słucham disco polo ani nie tańczę do takiej muzy, ale pożmiać się lubię, nawet z błahostki. 😛 😉
10 grudnia 2007 at 17:42ludzi smiesza rozne blahostki. jedni lubia kopnac psa i sadza, ze to ekstra dowcip. innych bawi disco polo. jeszcze innych monty python.
z poczuciem humoru bywa roznie. i to, ze ktos ma inne od twojego, a disco polo meczy go i irytuje zamiast smieszyc, to nie znaczy, ze ta osoba jest dretwa czy nudna.
tak samo z pubami: nie kazdy uwaza, ze spotkania ze znajomymi powinny polegac na wspolnym kreceniu tylkiem w rytm techniawki. sa tacy, ktorzy lubia porzadnie pogadac. i to tez nie swiadczy o potencjalnej dretwocie.
10 grudnia 2007 at 18:54O lol, dobra Parvati. Najlepiej to w ogóle siedzieć pod kloszem…
Dziewczyno, nie czepiaj się ciagle wszystkiego. Nie skaczę z radożci z byle pierdoły. A ten kto kopie psa, to moim zdaniem powinien sam zostać zatłuczony i wtedy bym się żmiała.Nie bawisz się przy disco polo, techno i innych łupankach, Twoja wola, ja bynajmniej nie, ale może inni to lubią i niech sobie to robią i niech robia jeszcze masę innych niepotrzebnych czy potrzebnych czynnożci, mnie to nie interesuje.
Wiem, kiedy przystopować, kiedy można się żmiać, a kiedy nie, więc nie musisz mnie tego uczyć.
11 grudnia 2007 at 08:42a co ma do tego SIEDZENIE POD KLOSZEM?
😆
11 grudnia 2007 at 12:05[usunięto_link] wrote:
a co ma do tego SIEDZENIE POD KLOSZEM?
😆
Dobrze, mogę objażnić ten idiom: siedzieć pod kloszem- nie wychodzić z domu, trzymać się z dala od innych.
To była ironia: „Najlepiej w ogóle siedzieć pod kloszem” niż np. wychodzić do pubu, dyskoteki czy w inne miejsce.
Mam nadzieję, że dożć jasno wytłumaczyłam, jakby co, to jestem cierpliwa i mogę tłumaczyć tyle razy, ile będzie trzeba. 😉
11 grudnia 2007 at 13:49rozumiem znaczenie tego wyrazenia. nie prosilam o definicje.
prosilam o wyjasnienie jak ono sie ma do tematu dyskusji. bo moim zdaniem nijak.
11 grudnia 2007 at 16:16Poniżej definicji zamieżciłam też wytłumaczenie użycia tego wyrażenia przeze mnie. Oczywiżcie masz prawo twierdzić, że jest ono zupełnie nie pasujące do reszty. Jednak, ja jako autorka, jestem zdania, że przekazałam, to co chciałam i co miałam na myżli, używając włażciwych słów.
11 grudnia 2007 at 18:16powiem tak: w twoim wieku mialam juz kilkuletni staz pracy, mieszkalam sama i nie ciagnelam od rodzicow forsy na szminke. baa…mialam za soba kilkumiesieczny pobyt za granica na wlasny rachunek. wybacz, ale dla mnie…to ty zyjesz pod kloszem.
masz problemy rodem z gimnazjum,a piszesz, ze ktos zyje pod kloszem, bo zamiast krecic tylkiem w rytm tandetnej muzy, woli usiasc i pogadac ze znajomymi przy piwku…
to troche smieszne.11 grudnia 2007 at 18:55Tak, żyjesz ze mną pod jednym dachem i wiesz na co ciągnę kasę, a na co nie. Tak się akurat składa, że nie biorę od rodziców, na szminkę umiem sama zapracować.
Karmią mnie- to fakt i na razie nie zamierzam się od nich wyprowadzać. Po co mam mieszkać sama, skoro studiuję w miejscu zamieszkania? To są dodatkowe koszty, niepotrzebne, a poza tym, nie mam nawet z kim zamieszkać.
A to, że ktoż jest może mniej samodzielny od Ciebie, nie oznacza, że jesteż od razu kimż lepszym.
Gdybym naprawdę była w potrzebie, to poradziłabym sobie. Jednak mi wystarcza, to co mam. Jestem oszczędna i nie potrzebuję wiele do szczężcia. Nikomu niczego nie zazdroszczę. - AutorOdp.