- AutorOdp.
- 12 lutego 2008 at 11:46
mysle, ze wiele pan domu ratuje sie gotowymi produktami i chyba szczegolnie mrozonki duzo tu pomagaja, bo szybko a jednak zdrowo i naturalnie.
jesli lubisz zupy, szczegonie teraz zima nie ma jak dobra zupka – gotujesz kawalek mieska lub kosci na zupe dorzucasz mieszanke warzywna (super sa te zielone warzywa na patelnie), doprawiasz do smaku, mozna zagescic jakas smietanka i gotowe. powodzenia.24 lutego 2008 at 18:56Można kupić, zamówić albo się nauczyć. Wystarczą dobre chęci ale warto jest mieć jakiegoż nauczyciela i wtedy to już gładko idzie 😉
25 lutego 2008 at 17:31Ja podszkoliłam się z gotowania po wyjżciu za mąż. Mieszkaliżmy z teżciami prawie rok i z racji ,że wtedy nie pracowałam obarczono mnie fuchą gotowania obiadków dla całej rodzinki. Początki były ciężkie nie raz zdarzało się coż przypalić albo przesolić. na szczeżcie w necie można znaleźć wiele sprawdzonych prostych przepisów albo włażnie skorzystać z gotowych dań. Są tak dobre ,że nie raz udało mi się przekonać domowników , że to ja przyrządziłam a nie jedynie zakupiłam w sklepie i podgrzałam. Powiem szczerze, że teraz potrafię już ugotować nie tylko małe co nieco ale i tak z powodu braku czasu często kupuję różne mrożonki np. warzywa na patelnie frosty. Kuchnia jest takim polem do popisów, że dla chcącego nic trudnego, najważniejsze żeby się nie zniechęcać i eksperymentować “ jeżeli raz się nie uda to na pewno drugi raz wyjdzie lepiej
28 lutego 2008 at 10:43Jeszcze gotowanie jak gotowanie, ale pieczenie ciast to sztuka, ktora wciaz budzi we mnie przerazenie!! Zamierzam sie przelalac w te swieta i upiec moze jakas babe i sernik, ale szczerze mowiac mam wiele obaw. I chyba juz niedlugo zaczne trenowac!
28 lutego 2008 at 10:58ja zaczynalam od podpatrywania babci… 😛 pozniej pod jej nadzorem robilam… ale tylko podstawowe rzeczy… kotlety mielone, schabowe, pierogi… teraz sie wyspecjalizowalam w ryzu z warzywami w mieskiem w roznych kombinacjach:D niestety, moj facet za ryzem nie przepada, wiec nie mam komu gotowac:(
chyba najlepiej zaczynac od najprostszych rzeczy… ciasto to ja umiem tylko jedno… takie zwykle z powtykanymi jablkami…ale polecam programy tv… Nigella, Pascal… duzo sie z tego nauczylam, nawet nie konkretne przepisy tylko co z czym mozna laczyc, jak cos doprawic… pozniej sama sobie kombinuje i calkiem niezle wychodzi 😀
28 lutego 2008 at 11:20ja nikogo nie podpatrywalam, bo jak mieszkalam z rodzicami, to w kuchni najwyzej sobie cos podgrzewalam lub robilam kanapki.
w ogole mnie nie ciagnelo do tego, aby patrzec, jak ktos gotuje.a jak sie wyprowadzilam, to i tak dosc czesto wpadalam na obiady do mamy.
teraz mam wlasna rodzine. co prawda tylko dwuosobowa, ale jednak…i okazalo sie, ze gotowac potrafie: smacznie, zdrowo i z pomyslem. raczej nie korzystam z gotowych przepisow. po prostu mysle, ze chce cos ugotowac, staje przy garach i gotuje. zawsze wychodzi-mam duzo wyobrazni.
28 lutego 2008 at 13:43Malzenstwo to jeszcze nie rodzina 🙂 Rodzina jest dopiero wtedy gdy dwoje ludzi laczy dziecko, Parvati 🙂
A co do gotowania… Nie umialam gotowac, co prawda zawsze siedzialam z mama w kuchni jak cos gotowala,podpatrywalam, ale nigdy nie probowalam sama. Teraz, jak nie pracuje i mam mnóstwo czasu wolnego, gotuje w domu obiadki 🙂 zaczynalam od prostych rzeczy typu spaghetti, potem popisalam sie robiac lasagne 😀 teraz gotuje prawdziwe obiady, mieska na rozne sposoby, sosy, golabki, pierogi. Staram sie wiekszosc robic sama bo u mnie w domu nigdy nie uzywalo sie gotowych dan, ewentualnie mrozona wloszczyzna 😛 ale czasem nie moge oprzec sie gotowym sosikom 🙂
A gotowac uwielbiam, to taka frajda gdy wychodzi ci pierwszy raz danie 🙂
28 lutego 2008 at 14:11[usunięto_link] wrote:
Malzenstwo to jeszcze nie rodzina 🙂 Rodzina jest dopiero wtedy gdy dwoje ludzi laczy dziecko
dwoje ludzi których łączy miłożć i przyjaźń, a także wspólne mieszkanie i wiele innych rzeczy jedynie poza dzieckiem to nie rodzina? heh… odebrałam to jako cios we mnie… to przepraszam, co ja jestem dla mojego partnera jak nie rodzina? d*** do zabawy? czy jak to się teraz ładnie okreżla: „przyjaciółka”? 👿
28 lutego 2008 at 14:48Do pewnego wieku nie wykazywałam żadnego zainteresowania gotowaniem, co najwyżej pomagałam lepić pierogi 🙂 (mniam mniam). Moja Mama ubolewała nad tym martwiąc się, że we własnym domu będę serwowała same „gotowce”.
W pewnym momencie zaczęłam piec placki – proste, bo nie lubię tych a’la weselne z kremami. Z czasem przyszło gotowanie dań glównych.
Myslę, że zacząć można od prostych dań – makaron z sosem, ale nie z torebki tylko przygotowanym samodzielnie (pomidory (z puszki, albo zwykle), mięsko, warzywka, przyprawy…) tortilla, kurczak z sosem np. tzatziki (tylko proszę nie gotowe, samemu można go zrobić w 5 minut) i wiele innych. Gdy to się opanuje można eksperymentować z kuchnią z różnych stron żwiata – to jest dopiero frajda w przygotowywaniu i jedzenie. No włażnie – w jedzeniu. Trzeba kochać jeżć, ja kocham i to mobilizuje mnie do wkładania wysiłku w gotowanie.Malinko, rodzina to osoby, które UWAŻAMY za rodzinę. Podążając Twoim tokiem myżlenia – rodzina to malżeństwo z dzieckiem, można powiedzieć, ze małżeństwo które nie może mieć dzieci nigdy nie będzie rodziną.
I jeszcze definicja 😉
Związek intymnego, wzajemnego uczucia, współdziałania i wzajemnej odpowiedzialnożci, w którym akcent pada na wzmacnianie wewnętrznych relacji i interakcji.
W tym ujęciu rodzina pełni funkcje osobowe:
* małżeńską lub partnerską – bycie żoną lub mężem, partnerem lub partnerką
* rodzicielską – bycie ojcem lub matką
* braterską – bycie siostrą lub bratem28 lutego 2008 at 16:32ja też nie umiem gotowac i nawet mnie to nie pociaga i nie bede sie tego uczyc,wole cos zamowic
28 lutego 2008 at 17:11Sama nie umiem gotować, a mój facet lubi sobie pojeżć po pracy. On już wie o tym i powiedział, że mnie nauczy 🙂 Trzymam go za słowo.
28 lutego 2008 at 21:38[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Malzenstwo to jeszcze nie rodzina 🙂 Rodzina jest dopiero wtedy gdy dwoje ludzi laczy dziecko
dwoje ludzi których łączy miłożć i przyjaźń, a także wspólne mieszkanie i wiele innych rzeczy jedynie poza dzieckiem to nie rodzina? heh… odebrałam to jako cios we mnie… to przepraszam, co ja jestem dla mojego partnera jak nie rodzina? d*** do zabawy? czy jak to się teraz ładnie okreżla: „przyjaciółka”? 👿
Hehe nie d*** do zabawy tylko zona 🙂
Ostatnio profesor od socjologii tlumaczyl nam ze dopiero jak jest dziecko to jest rodzina, mi tez to wydaje sie glupie 🙂 no ale uwierzylam w slowa dobrze wyksztalconego dziada i ucze sie tego co mi mowi 😛
Definicje mam taka : ” Warunkiem koniecznym, a zarazem wystarczajacym istnienia rodziny jest dziecko, dlatego tez z punktu widzenia socjologicznego matka z dzieckiem bez ojca stanowi rodzne (…) malzenstwo bezdzietne nie stanowi rodziny”
29 lutego 2008 at 08:21[usunięto_link] wrote:
Malzenstwo to jeszcze nie rodzina 🙂 Rodzina jest dopiero wtedy gdy dwoje ludzi laczy dziecko, Parvati 🙂
bzdura.
29 lutego 2008 at 10:03„teraz mam wlasna rodzine. co prawda tylko dwuosobowa, ale jednak…i okazalo sie, ze gotowac potrafie: smacznie, zdrowo i z pomyslem. raczej nie korzystam z gotowych przepisow. po prostu mysle, ze chce cos ugotowac, staje przy garach i gotuje. zawsze wychodzi-mam duzo wyobrazni.”
a w innym temacie:
„ale…jakos szczegolnie nam sie do tego slubu nie spieszy. watpie, zebysmy go wzieli w ciagu najblizszych 10 lat:)))) „to jaka ty dla niego rodzina jestes 🙂
29 lutego 2008 at 10:03Rodzina jako grupa społeczna – wiązek intymnego, wzajemnego uczucia, współdziałania i wzajemnej odpowiedzialnożci, w którym akcent pada na wzmacnianie wewnętrznych relacji i interakcji.
Taką definicję znalazłam, jest żwietna i nie ma w niej słowa o dzieciach a nawet o małżeństwie.
A o do gotowania, to jakoż też nigdy mnie to nie kręciło. Nie zastanawiałam się nad tym czy umiem gotować czy nie. Ale jak zamieszkałam z facetem okazało się, że jestem w tym całkiem dobra. Naprawdę wystarczy trochę wyobraźni i można naprawdę przyrządzić niezłe cudeńka.
- AutorOdp.