- AutorOdp.
- 24 kwietnia 2009 at 08:15
Lady Kala- masz duzo racji. Jednak nie mówimy o wrzuceniu zdjęcia malucha do sieci, tylko do gazetki, która mu kupujemy. Sądzę, że to fajna pamiątka- a żciągać z papierowej gazetki zdjęcie- trudne do wykonania. Zreszta, komu by się chciało?
24 kwietnia 2009 at 10:37Lady Kala, Ale mówimy tutaj o czasopiżmie dla dzieci, w którym będzie pewnie parę fotek, a nie o portalu, na którym 80% to są zdjęcia 🙂 Myżlisz, że to jest to samo?
pannaswieczka – żciągać, to może nie, ale wyciąć, co za problem?:)
24 kwietnia 2009 at 13:25tylko po co? skoro w necie mnostwo takich zdjec…
26 kwietnia 2009 at 12:21Ale ubrane dziecko to chyba żadna radożć dla zboczuchów? Ja mówię o zdjęciach bardziej portretowych a nie takich na nocniku 😉
27 kwietnia 2009 at 08:20Poduszyciel, dałam się wciągnąć w dyskusję. Pewno, że nie „nago ło”. 😉
27 kwietnia 2009 at 18:20nie wydaje mi się, żeby pedofile kupowali sobie pisemka dla maluchów. A wracając do tematu – pewnie dzieciaki (zależy jeszcze w jakim wieku) nie docenią takiego zdjęcia, ale po latach fajnie jest obejrzeć taką rzecz. Moja mama, np. zachowała moje zeszyty z zerówki i pierwszej klasy – cudne, mówię wam:)
27 kwietnia 2009 at 21:09zin – masz rację. Moja nauczycielka z pierwszej klasy, jak się okazało niedawno też trzymała nasze pierwsze zeszyty, dała nam jest ostatnio na spotkaniu, po tylu latach 🙂
28 kwietnia 2009 at 07:07A ja z nostalgią oglądam fotografie z przedszkola, gdzie wystawiliżmy musical 😛 „Czerwony kapturek” i ja w nim grałam główną rolę. Mama wykupiła wszystkie zdjęcia od fotografa i teraz mam piękną pamiątkę. A już nie wyobrażam sobie, jaka byłaby wspaniała, gdyby jedno ze zdjęć trafiło do lokalnej gazety… (rozmarzyłam się).
28 kwietnia 2009 at 09:02A była wtedy taka możliwożć?
(musical Czerwony Kapturek? 😯 )28 kwietnia 2009 at 09:09Pewnie by była, gdyby Mamcia należała do Partii, a ona skarbnikiem w Solidarnożci była… 😆 (początek lat 80-tych)
Ach, Ty nie pytasz o lokalną gazetkę, tylko o przedstawienie… No pewnie! Miałam cudowną Panią Henię, która puszczała nam przed snem takie auodiobooki z muzyką na adapterze. Kilka dzieciaków podłapywało melodie i piosenki (ja byłam na czele grupy). I Pani postanowiła wystawić „Czerwonego Kapturka”. Były drzewa wycinane w styropianie, ja miałam taką piosenkę (niestety, tylko tyle pamiętam); „mam warkoczyk, złoty loczek, buzię mam jak mak- Czerwony Kapturek, to ja zwę się tak”. To, oczywiżcie był połplejbek, ale i tak to było moje 10min. 😛29 kwietnia 2009 at 07:28tak się włażnie rodzą gwiazdy;)
29 kwietnia 2009 at 09:54🙄 Swoje 10 min. już miałam- wtedy. Więc to nie gwiazda tylko raz mignący sputnik 😉
29 kwietnia 2009 at 14:45Na szkolnych przedstawieniach i akademiach zazwyczaj robiłam z siebie kretyna. Do dziż mi to pozostało. Nie znoszę publicznych wystąpień. Ale… czasem żałuję że nie mam takiej pamiątki z dzieciństwa jak zdjęcie w gazecie.
30 kwietnia 2009 at 12:16Jak dziecko może robić z siebie kretyna? No co Ty 😕
4 maja 2009 at 09:48[usunięto_link] wrote:
Na szkolnych przedstawieniach i akademiach zazwyczaj robiłam z siebie kretyna.
Jak robiłaż z siebie kretyna?:)
Ale specjalnie, czy zupełnie przez przypadek, tak jakoż wychodziło?;) - AutorOdp.