- AutorOdp.
- 30 września 2009 at 21:41
No jakież na pewno, ale zapewne za mało 🙂 Więc dobrze, że pijesz chociaż Plusssz Up’a 🙂 Ja teraz tęsknie za ryżem i pieczywem, ale cóż 😉
10 października 2009 at 14:17racja, miałabym tyle witamin, ile jest w schabowym z frytkami 😆
wiec wolę to popijać plussszem up dla pewnożci 😉11 października 2009 at 05:15wiecie co dziewczyny mi sie troche wydaje że w tym plush up musi być trochę chemii? nie wiem może się mylę nie piłam ale jakoż takie mam myżlenie:PP
11 października 2009 at 21:47No wiesz, dalej są to syntetyczne witaminy, ale wytwarzane w inny sposób niż te tabletkowe np. Gdzież czytałam, że to są takie mikrokapsułki zawieszone w płynie. I dzięki temu mają tak dużą przyswajalnożć…
12 października 2009 at 21:06Mrówka wiadomo… chemia chemia, ale tak naprawdę warzywa i owoce- czyli naturalne źródła witamin tez nie są do konca takie zdrowe… eksportowane, dlugo chłodzone, nawożone…
nie wiadomo co lepsze…Slyszałyżcie o Goji??
Wkleiłabym Wam ale nie ma opcji dołączania fotek…
„Owoc Kolcowoju zwyczajnego (Goji) wykazuje włażciwożci przeciwutleniające, zapobiegając niszczeniu komórek przez wolne rodniki, dzięki czemu spowalnia proces starzenia się organizmu oraz zapewnia witalnożć i energię.
Poprawia ostrożć widzenia, gdyż zawiera zeoksantynę.
Wspomaga odpornożć organizmu i poprawia krążenie.
Z zawartożcią ponad 15% protein, 21 niezbędnych minerałów oraz 19 aminokwasów, jagody goji są super żywnożcią jedyną w swoim rodzaju. Są najbardziej obiecującym żrodkiem odżywczym wspierającym zdrowie, mającym potencjał zrewolucjonizować dietetykę, osiągnięcia sportowe oraz tradycyjną medycynę na przestrzeni 21. wieku.13 października 2009 at 18:49a gdzie to cudo rożnie? albo gdzie można kupić?
a co do chemii, to już pisałam (nie wiem czy w tym wątku), ze gdybym miała jeżć tylko to, co w 100% jest naturalne, to bym z głodu padła…. XXI wiek mamy, wszędzie jest chemia, to, że jedna chemia szkodzi, nie musi oznaczać, że inna chemia też będzie zła… gdyby nie chemia to nie byłoby chociażby leków na wiele chorób… ja akurat nie zauważyłam, żeby hydrowitaminy mi jakoż szkodziły, wręcz przeciwnie, dobrze sie po nich czuję
21 października 2009 at 10:04A ja polecam banalne i powtarzane przez babcię- jedzenie warzyw i owoców 🙂 na pewno Ci nie zaszkodzą , nie przytyjesz a mają dużo witamin. Ja mam niedobory żelaza więc wcinam szpinak 🙂 no i często gotuję brokuły na parze. Możesz włożyc do garnka sitko i na nim położyć warzywa albo w parowarze- jest wygodniej i szybciej. Można kupić go już za jakież 140 zł (np. w electro.pl) poza tym można sobie zetrzeć jabłko z marchewką do obiadu, pić sok z cytryny- zamiast łykać tabletki 🙂 to smaczniejsze i zdrowsze 🙂
25 października 2009 at 22:21Mnie się [usunięto_link] podobają, ale też kosztują swoje… Nie wiem, czy już nie lepiej w takiej sytuacji poszukać tej mikrofali z możliwożcią gotowania na parze w moim przypadku, bo i miejsca nie za wiele i kasy też nie, a takie 2w1 to raczej oszczędnożć 🙂
Dorota – zgadzam się w 100%!! Chemia jest wszędzie i owszem, potrzeba nieco rozsądku w tym co robimy ze swoim ciałem, ale nie da się jej uniknąć i w większożci przypadków jest po prostu dobra dla naszego organizmu. A choćby się waliło i paliło to z plusssz up’a mimo, że to syntetyczne witaminy, nie zrezygnuję i basta 😛 Wolę czuć się dobrze i być zdrową zamiast wyznawać zasadę, że co nienaturalne to złe…27 października 2009 at 14:40ja własnie kiedys gotowałam w sitku ułożonym na garnku z wodą, ale żrednio to wyszło, to znaczy ugotowały sie, ale dożć długo to trwało… a że nie zawsze mam czas na takie eksperymenty to wolę pójżć na łatwiznę i otworzyć butelke gotowych hydrowitamin
27 października 2009 at 21:59Masakra… Też próbowałam, nigdy więcej… Podziwiam osoby, które robią to np. codziennie. I też wolę proste rozwiązania 🙂 Co prawda sokowirówki w końcu się dorobię, ale póki co też gotowe witaminki mi wystarczają 🙂
29 października 2009 at 17:34ja nawet mając sokowirówkę, nie przestałam pić hydrowitamin, bo nie robię aż tak złożonych soków, żebym miała pewnożć, ze wiecej witamin w nim jest
30 października 2009 at 17:31No tak, w sumie racja… Więc plusssz up nie straci zagorzałej zwolenniczki, hihi 😛
31 października 2009 at 11:35no tak, o oszczędnożci czasu jeszcze nie wspomniałam:P
plusssz up otwierasz i pijesz, a sok to godzina roboty (robię zawsze około 2 litrów)1 listopada 2009 at 17:20Ooooj, no to faktycznie sporo wrzucania owoców i czekania aż się przemielą… Ale przynajmniej robiąc soczek możesz sobie popijać hydrowitaminki 😉
1 listopada 2009 at 22:26Nie ma nic lepszego, jak soczek zrobiony domowymi sposobami ;P Szkoda tylko, że to takie czasochłonne, za to smakuje dużo lepiej niż taki kupiony
- AutorOdp.