- AutorOdp.
- 15 grudnia 2007 at 21:09
Jednakze jest bardzo wiele takich osob, ktore nie komunikuja sie w jezyku obcym, niektorzy z lenistwa, niektorzy nigdy nie czuli potrzeby a innym po prostu tak ulozylo sie zycie. I nie nam to oceniac, nie kazdy mial warunki do tego, zeby sie ksztalcic, nie kazdego bylo stac na to, zeby chodzic do szkoly, a zyc chce kazdy. I kazdy chce zyc jak najlepiej.
15 grudnia 2007 at 21:09Ja nie zamierzam wyjeżdżać, bo pracę znajdę tu bez problemu w mojej branży.Nie rozumiem takich ludzi, którzy to po 2 kierunkach tam są kelnerami za marne grosze, ale to ich wybór i jeżli są zadowoleni to chyba o to chodziło. Aczkolwiek ja bym tak nie chciała i nie zamierzam tak żyć.
15 grudnia 2007 at 21:11edukacja jest w polsce bezplatna.
wiem…zaraz przeczytam, ze w szkole nie da sie nauczyc jezyka obcego…
bzdura. ja sie nauczylam. w wieku 11 lat bylam na poziomie zaawansowanym i mialam wstep wolny do wszystkich liceow w polsce. a uczylam sie tylko w szkole.15 grudnia 2007 at 21:15[usunięto_link] wrote:
edukacja jest w polsce bezplatna.
wiem…zaraz przeczytam, ze w szkole nie da sie nauczyc jezyka obcego…
bzdura. ja sie nauczylam. w wieku 11 lat bylam na poziomie zaawansowanym i mialam wstep wolny do wszystkich liceow w polsce. a uczylam sie tylko w szkole.Da sie, oj da – jesli sie chce. Ale Parvati, nie kazdy mlody czlowiek zdaje sobie sprawe z tego, ze uczy sie dla siebie, a nie dla ocen czy dla rodzicow. A pozniej konczy tak jak konczy.
15 grudnia 2007 at 21:23Jasne, ze się da. Ale nie każdy chce. Ot co.
15 grudnia 2007 at 21:28parvati wrote:edukacja jest w polsce bezplatna.quote]
Może i jest bezpłatna, ale nie do końca. Podręczniki, przybory do szkoły, zeszyty, ubezpieczenie i inne wydatki pokrywają rodzice. Więc nie można mówić, że np. ludzie z rodzin biedniejszych mają te same szanse na uzyskanie wykształcenia, co osoby bogate.
A co do języka obcego, to owszem można się nauczyć w gimnazjum (jeżeli się chce), ale dużo też zależy od nauczyciela i grupy z jaką prowadzone są te lekcje.16 grudnia 2007 at 07:17buahahaha ja nigdy nie chodzilam do gimnazjum.
a biedni ludzie i tak musza chodzic do szkloy. takie jest prawo.wiec brak kasy to nie kest usprawiedliwienie.
16 grudnia 2007 at 08:44[usunięto_link] wrote:
buahahaha ja nigdy nie chodzilam do gimnazjum.
a biedni ludzie i tak musza chodzic do szkloy. takie jest prawo.wiec brak kasy to nie kest usprawiedliwienie.
Tyle, ze ich edukacja czesto konczy sie znacznie wczesniej, po podstawowce, czy tam po gimnazjum. I musza isc do pracy jak najszbciej. Przez te kilka lat nie naucza sie jezyka obcego super, a kilka kolejnych lat bez kontaktu z jezykiem pojawia sie 'wtorny analfabetyzm’, ze tak nieladnie okresle.
16 grudnia 2007 at 09:38Tak szkolnictwo podstawowe jest obowiązkowe i nawet debile zaliczają podstawówkę. Niestety w szkołach rejonowych, gdzie chodzi całe osiedle jest trudno uczyć się, a co dopiero nauczyć.
Są oczywiżcie nauczyciele, którzy zainteresują wszystkich j. obcym, ale większożci po prostu się nie chce. Moja znajoma mi opowiadała, że, gdy poszła się zapytać, dlaczego nauczycielka nic nie robi na lekcji i nie przeprowadza materiału, usłyszała: „Za takie marne grosze, to mi się nic nie chce..” I tak jest niestety w wielu polskich szkołach.
18 grudnia 2007 at 13:24chodziłam do szkoły rejonowej. i co? razem ze wszystkimi dzieciakami z osiedla. dwa bloki obok siebie, wybudowane w „wesołych” latach 80 dla pracowników państwowej firmy(tak-sobie opłacanej, wszyscy rodziciele na tych samych stanowiskach). rodzice wprowadzając się tam mieli dzieci w podobnym wieku-mój rocznik to był „wysyp”. dlaczego czężć osób potrafiła się zainteresować nauką, choćby w stopniu umożliwiającym życie na jako-takim poziomie? jeden z chłopaków wylądował w krakowie na UJocie, a inny po szkole (jeszcze podstawówka!) wolał iżć pod żmietnik na fajkę. ledwo go do zawodówki przyjęli, a teraz haruje w warsztacie jako „pomocnik pomocnika” i zarabia grosze. są też jednostki pożrednie, które lepiej lub nie aż tak różowo na tym wyszły…
wniosek? wszędzie można, tylko trzeba chcieć…
23 grudnia 2007 at 19:17[usunięto_link] wrote:
szczerze…uwazam, ze jak ktos miedzy 20 a 30 rokiem zycia nie zna zadnego jezyka obcego, jest kaleka. nie rozumiem tego i dziwie sie, ze nadal tak wiele mlodych osob nalezy do grupy ulomow.
nie dziwie sie, ze ktos taki nie ma szans na dobra robote w polsce i konczy za granica przy tasmie wsrod takich samych jak on. i…oczywiscie nie ma szans na nauczenie sie jezyka, bo przy tasme gawedzi sobie z rodakami.
a potem przyjezdza do polski, szpanuje ipodem i szmatami z primarku…bo przeciez kokosy ma z tej pracy przy tasmie.
to jest po prostu zalosne.Wybacz, ale na zmywakach nie pracują tylko polacy to po pierwsze 😉 nie byłas więc nie wiesz to się też nie wypowiadaj .. mój chłopak jest na zmywaku i pracuje z hiszpanami, francuzami i nawet anglik się znalazł (fakt nie na zmywaku, ale w kuchni) wiec nie mow że mowi się tylko po polsku, ja sprzatałam w hotelu i tez musiałam radzić sobie z komunikacja, bo polak był tylko JEDEN i nie zawsze na mojej zmianie 😉
Poza tym zalezy do kuchni czy człowiek się narobi czy też nie… jeżli korzysta się z zmywarek to człowiek sie nie narobi, talezy tez wszystkich się nie wyciera.. wiec nie jest wcale zle..
Ja wróciłam, ale wracam tam z powrotem na kilka miesiecy aby zarobic na remont mieszkania… w Polsce da sie zarobic i to nawet dobrze, trzeba tylko chciec…23 grudnia 2007 at 20:47no i co z tego, ze nie tylko polacy?
dla mnie to srednio wazne, kto za tym zmywakiem stoi.ani ja ani moj chlopak nie pojechalibysmy nigdy na zachold, zeby stac przy tasmue czy na zmywaku. jesli juz wybierzemy sie na kilka lat za granice, to po to, by robic doktorat.
juz napisalam: nie bede robic przy zmywaku. nigdy. to byloby dla mnie ponizenie i zyciowa porazka.
moi rodzice nie wyjezdzaja, zeby zarobic przy myciu garow na remont. ja tez nie bede wyjezdzac. a gdyby moj facet stal przy zmywaku…to uznalabym, ze mu w zyciu nie wyszlo.
23 grudnia 2007 at 20:57I co z tego że nie tylko polacy? To że jednak trzeba sie porozumiewac po angielsku i nie gadają po polsku jak to stwierdziłaż.
A stwierdzenie że komuż nie wyszło bo stoi na zmywaku to cóż… nie znasz sytuacji i tyle, poza tym moj facet ma 19 lat i wroci do polski, aby dalej sie uczyc, ale nie kazdego stac aby isc od razu na studia, bo nie wyobrazam sobie stac w sklepie po 12h tylko po to aby zarobic na SAME studia… a nie kazdy w zyciu ma takie szczężcie że rodzice opłacą… 8)
23 grudnia 2007 at 21:02Praca przy zmywaku, to też praca. Ważne, że to nie prostytucja.
23 grudnia 2007 at 21:07[usunięto_link] wrote:
I co z tego że nie tylko polacy? To że jednak trzeba sie porozumiewac po angielsku i nie gadają po polsku jak to stwierdziłaż.
A stwierdzenie że komuż nie wyszło bo stoi na zmywaku to cóż… nie znasz sytuacji i tyle, poza tym moj facet ma 19 lat i wroci do polski, aby dalej sie uczyc, ale nie kazdego stac aby isc od razu na studia, bo nie wyobrazam sobie stac w sklepie po 12h tylko po to aby zarobic na SAME studia… a nie kazdy w zyciu ma takie szczężcie że rodzice opłacą… 8)
moi rodzice nie placa za moje studia.
studiuje DZIENNIE.jesli zas chodzi o prace w sklepie…no coz…jesli ktos idzie na studia zaoczne i nawet nie umie sobie przyzwoitej pracy znalezc, zeby za te studia zaplacic…to fakt…zwywak to dla niego dobre miejsce.
jesli zas chodzi o porozumiewanie sie po angielsku…moja znajomosc tego jezyka jest biegla. szlifowana raczej na konferencjach naukowych niz na zmywaku.
- AutorOdp.