Prinxia
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
Myżlę, że do tej formy seksu się dojrzewa powoli i … trzeba wielkiej kultury i bliskożci by cieszyć się takim obcowaniem.
Czasem w małżeństwie tak bywa, że seks analny traktuje się zastępczo.
Czasem – jest to jakaż odmiana…
Czasem – eksperyment, bez kontunuacji.Ja nauczyłam się nie odczuwać bólu i nie twierdzę, że jest to jakaż straszna forma seksu. Lubię czasem ..;-)
Hmmm …
Najważniejsze to poczucie bliskożci, zaufanie i .. miłożć..;-)
Wszystko inne to tylko forma przekazu…27 lutego 2007 at 17:30 W odpowiedzi: rak trzonu i szyjki macicyno pewnie też…
psychika odgrywa tu rolę…ale mi zrobiono więcej niż tylko wycięcie kawałeczka…
nie jest źle – seks ma różne oblicza… i bywa cudownie…
ale jest ale..;-))
to tylko wie ktoż co przezył to samo co ja…bardzo dziekuję za wsparcie;-)
27 lutego 2007 at 16:54 W odpowiedzi: rak trzonu i szyjki macicyto żwietnie!
bo u mnie nieco gorzej…
27 lutego 2007 at 16:46 W odpowiedzi: podraznienia męską brodąja też miewam lekkie zarysowania;-)
nawet je czasem lubię… mijaja zazwyczaj po krótkim czasie…
nieraz je „zamalowuję” podkładem kryjącym…po minucie juz jestem blada;)
27 lutego 2007 at 16:35 W odpowiedzi: Przeziębienie a klimatyzacjano tak!
a ja się doprawiłam na balu.. w klimatyzowanej sali było tak zimno, ze nogi same lodowaciały…
i teraz cierpię … pęcherz mi wysiadł…
a wszyscy się smiali że przesadzam, ze nie można się tak przeziębić…hmmm
bardzo współczuję!
na codzień nie pracuję w klimatyzowanym pomieszczeniu i widzę że co jak co ale odrobina techniki … szkodzi;-)hmm .. może poduszka elektryczna pod tyleczek…? sama nie wiem co ja bym zrobiła….
27 lutego 2007 at 16:29 W odpowiedzi: Kłopotliwy pęcherzserdecznie dziekuję za rady..;-)
ja już to znam i robię i …. niestety znow mnie złapało….;-(
pamiętam jak mi zmarzły nogi jakis miesiąc temu (w klimatyzowanej sali balowej było okropnie zimno na początku) i to chyba było przyczyną, że pęcherz znów się odezwał…dbam o siebie jak mogę … kurcze…. ale to popromienne uszkodzenie pęcherza i niestety … nie myslałam, ze to się tak często bedzie nawracało…
dzis leże w cieple i czekam aż się wygrzeją kosteczki;-)
nic innego nie pomaga…
łykam aspiryne z witaminą c plus uronat plus leki przeciwbólowe…
hmm…jest lepiej…
miałam to już kilkakrotnie, lekarz nic innego nie wymyslił…
przepisał mi jakiż specyfik ale tylko gdyby pojawił sie krwiomocz…
kazał dbać o siebie, robić ćwiczenia na nietrzymanie moczu i takie tam…szukam wsparcia i bratniej duszy u kogoż kto ma to samo…
pozdrawiam!26 lutego 2007 at 19:54 W odpowiedzi: rak trzonu i szyjki macicya jak u Ciebie z seksem…?
pytam bo miałam to samo…on się nie rozwiedzie…
a ja za niego nie wyjde…dobrze jest jak jest;-)
czy to tak trudno zrozumieć…
i tym optymistycznym akcentem konczę moje posty na ten temat…
😉
jego owłosione ciało i ….. żcieżka do …. 🙂
😉
to tak łatwo powiedzieć… 😉
a co zrobisz jesli Ty przestaniesz kochać a ona nadal bedzie Ciebie kochała? nie da sie rozstac w sposób cywilizowany;)
to nie jest tak, ze oboje przestaja kochac w tym samym momencie i tak samo wszystko odczuwają…;)zawsze sie kogoż rani…
ludzie czasem nie doceniają jak wiele daje im drugi człowiek stąd taka łatwożć z jaka zdradzaja, odchodzą i wracają…;)
ja jestem wierna mojemu mężczyźnie chociaż nie muszę;)
wiem, ze teraz spi u boku swojej żony…
i wiem że tęskni bo do mnie z ukrycia dzwonił;)
a ja mam czas żeby sobie popisac i pofilozofować;)
a jutro nowy dzień… jak zawsze;)
żwiat sie nie zawali …;)😉
nie ma tu prostych rad..;-)
i nie ma jedynie słusznych opinii..;-)
znam wiele małżeństw – udanych czy mniej… z wieloletnim stażem i mniejszym… czas jaki mija od poznania do żlubu nie ma chyba znaczenia… wydaje mi się, ze wiele czerpiemy z wzorców naszego żrodowiska, rodziny… czasem życie samo się jakożtak toczy i choćbyż pękł – nic nie zrobisz…
w ostatnich kilku miesiącach rozpadły się 2 małżeństwa moich współpracownic – kobiet całkiem zwyczajnych, jak inne…
od jednej odszedł mąż znienacka – wcale się tego nie spodziewała (nie zauwazyła że jest źle…?) druga żyła już w separacji bo mąż nic nie robił tylko ją objadał i wiecznie szukał pracy… teraz znalazł sobie kobietę, która go rozumie (ciekawe jak długo?) … no i zamieszkali razem…
moja koleżanka nie ma wyjżcia – chciała ratować rodzinę, myslała, ze mąż się otrzążnie, coż zrozumie – on nic – wybrał łatwiejsze rozwiązanie…
i co ona winna, co ma zrobić..?
pamiętam ich sprzed lat – bardzo zakochani, chodzili długo, pokonali wiele trudnożci razem m.in. jego poważną chorobę, wyszła za niego nawet gdy sie okazało, że jest lekko niepełnosprawny, mają udane dziecko…ona jest młoda, ładna, zadbana, pracowita, zaradna … i co?
zdradził ją z pierwszą, która się napatoczyła…
tak to widac z jej punktu..
a z jego? – potrzebował kobiety, która by o niego dbała, żona nie dbała, postawiła mu warunki… nie sprostał…kogo winić..?
zawsze w takich sytuacjach mówię wszystkim niezadowolonym –
tupnijcie nogą, a może żwiat będzie się krecił tak jak chcecie;)kiedys i ja tupałam…
ale już przestałam;)
pozdrawiam!z racji m.in. zawodu, z ludźmi o ich sprawach…
wiem, że jesli miłożć sie kończy – nic nie uratuje rozkładu małżeństwa – czy ono formalnie trwa czy nie…
wiele razy słyszałam, że w małżeństwie kobiety przestają zachowywać się tak, aby miłożc i wzajemna fascynacja nadal trwała…
uwazają, ze papierek daje im mężczyzne na własnożć, cokolwiek by robiły… maja męza więc niech on je kocha i juz;-)
wiele by mówić …
wiem jedno – jeżli ktoż jest szczężliwy w związku to nie mysli o zdradzie;-)
pewnie, że bycie tą drugą nie jest chwalebne…
ale nie jest chwalebne bycie tą zdradzaną pierwszą…ja też jestem „kobietą jednego mężczyzny” i chciałam spotkac kogoż na całe życie i mi sie nie udało…
osobiżcie potepiam zdradę…
cóż;-))
nikt nie jest doskonały;-))6 lutego 2007 at 13:32 W odpowiedzi: faceci z netaCoraz czężciej ludzie szukaja znajomożci poprzez Internet.
Tylko dlatego, ze go wczesniej nie było… a ludzie poznawali sie na zabawie, w szkole, pracy…
Teraz maja nowa mozliwożc to z niej korzystaja.
Nic dziwnego;-)
Wielu panów szuka w ten sposób odskoczni od codziennożci – chca poczuc dreszczyk emocji, wspomnieć dawne nastroje, podnieżć adrenalinkę, niekoniecznie dążąc do spotkania na serio.
Inni szukaja kochanek i … to im sie chyba podoba. Tak z kwiatka na kwiatek jak „w ciągu”.
Kolejna kategoria to fani netu, którzy równie dobrze serfuja tu jak i tam…
No i … zdarza się, ze ktoż nam przypadnie do gustu i znajomożć przetrwa dłuższy czas. I to jest miłe .. w życiu i tu.
No i są wszelkiej mażci „popaparańcy” – o nich informują wiadomożci w tv – na tych to wszedzie trzeba uważac.
Pozdrawiam!6 lutego 2007 at 13:15 W odpowiedzi: Za głosem serca czy rozumu….???Przeczytałam wszystko i …. bardzo Ci gratuluję!
Trzymaj sie mocno w pracy i badź pewna swojej wartożci.
Czasem kobiety, wsparte na ramieniu mężczyzny, przechodza tak całe życie… ciesząc się jedynie że mają chłopa… i maja w zyciu dobrze;-)Staraj sie być w zyciu niezalezna – to w kazdej sytuacji zaprocentuje (studia, praca, pieniadze)… to jest to co naprawde masz.
Sama widzisz jak to jest z facetami. Dzis są, jutro ich nie ma.
A Ty sobie radzisz i bez nich. świetnie!
Z wyjazdu nie rezygnuj tak całkiem … jak sie w pracy jakoż ułoży to można wyjechać, zarobic na samochód, mieszkanie… to też ważne.
A miłożć – jak ma przyjżć to Cię znajdzie;-)
Pozdrawiam!Przez lata małżeństwa nawet nie myslałam o zdradzie. Mąż też nie miał nikogo innego. Kochalismy się. To było naturalne, ze nie zdradzamy.
Nawet mi to do głowy wtedy nie przyszło, a przecież różnie bywało…
Życie różnie sie toczy a każda barwa była inna… co z tego, ze seks już nam tak nie smakował jak kiedyż… przeciez nie mieliżmy już 20 lat więc i tu nam sie pozmieniało. Rozumielismy tę kolej rzeczy oboje.
Po żmierci męża długo byłam sama. Długo. Wiele lat.
Z poczatku chciałam… potem musiałam.
Oprócz przelotnych flirtów nie spotkałam nikogo kto poważnie by mnie potraktował. Nikogo wolnego. Panowie w moim wieku zazwyczaj żonaci, w sile małżeńskiego wieku. Przelotne związki jakos nie leżały w mojej psychice, ani seks z żonatym (oni zawsze jakoż chetni i potrzebujący).
Zyłam sama.
Poznałam go pewnego dnia. Facet z internetu. Żonaty. Młodszy ponad 10 lat. Cieszę się, że się zdecydowałam.
Kochamy się i nie wchodzimy sobie w drogę.
Oboje jestesmy szczężliwsi, weselsi, lepiej nam się wiedzie.
Spełniamy pewnie jakies swoje oczekiwania i dajemy sobie radożć.
Gdyby nie on nadal byłabym samotna. Gdyby nie ja on wracałby do depresyjnej żony i powoli sie starzał… 😉
Dajemy sobie ciepło i cieszymy sie naszym skrywanym, małym szczężciem. Niewazne co powie żwiat.- AutorOdp.