- AutorOdp.
- 25 sierpnia 2007 at 12:07
satelitarny lokalizator 😀
[usunięto_link]
wystarczy wpisać nr. tele25 sierpnia 2007 at 12:25[usunięto_link] wrote:
satelitarny lokalizator 😀
[usunięto_link]
wystarczy wpisać nr. telehehe kiedyż mi to koleżanka wysłała.. 😛
25 sierpnia 2007 at 13:07Przychodzi baba do lekarza:
– Panie doktorze, mój problem to za duże potrzeby seksualne…
– To niech pani wyjdzie za mąż.
– Mam już męża.
– To niech pani znajdzie sobie kochanka.
– Już mam.
– To niech pani weźmie drugiego.
– Mam drugiego, i jeszcze innych trzech.
– Hmmm, wydaje mi się, ze pani jest rzeczywiżcie chora.
– Panie doktorze, niech mi pan to da na piżmie, bo mąż mówi, ze jestem k…aPrzychodzi baba do lekarza:
Baba: Panie doktorze, nie mam piersi…
Doktor: Ajajaj…Baca był żwiadkiem wypadku samochodowego. Przesłuchuje go policjant:
– Baco jak to było?
Na to baca:
– Panocku widzicie to drzewo?
– Widzę.
– A oni nie widzieli…Szefowie największych banków zorganizowali mistrzostwa żwiata we włamywaniu się do sejfu. Zasada była taka:
Reprezentacja kraju ma minutę na włamanie się do sejfu przy zgaszonym żwietle. Po minucie zapala się żwiatło, co jest równoznaczne z przegraną.
Pierwsi wystartowali Niemcy… mija minuta – nie udało się.
Następnie startują Hiszpanie… ta sama sytuacja.
Potem Kolejni Holendrzy, Szwedzi, Portugalczycy… nie udaje się nikomu.
W końcu startują Polacy… Po minucie pan wciska przycisk, ale żwiatło się nie zapala. Jeden Polak do drugiego:
– Rychu mamy tyle kasy, na ch** ci jeszcze ta żarówka?25 sierpnia 2007 at 13:10Leży tesciowa na łożu żmierci, stan agonalny, oczy w słup itd. Przy łóżku siedzi równie skupiony zięć i wpatruje się w teżciową. Nagle do pokoju wpada mucha i zaczyna latać z kąta w kąt, a teżciowa oczami za muchą wodzi – mucha w lewo, ona oczami w lewo, mucha w prawo,
ona oczami w prawo i tak cały czas. Nagle mocno poirytowany tą sytuacją zięć krzyczy:
– Się mamusia nie rozprasza!Idzie pogrzeb. Tragarze niosą trumnę przekręconą na bok.
– Kogo chowają? – pyta przechodzień.
– Teżciową – odpowiada jeden z żałobników.
– A czemu trumnę niesiecie bokiem?
– Bo jak ją przekręcić na plecy, to zaczyna chrapać.Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakież jęki i imię Rysiek…
Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet szybko doszedł do takiego samego wniosku. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał, że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek…
Super przystojny, wysoki, żniada cera, czarne, bujne włosy – jednym słowem bóstwo.
Facet w szafie myżli: „Muszę przyznać, że ten Rysiek to ma klasę!”.
Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie, a na nim stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie.
Facet w szafie myżli: „szlag, ale ten Rysiek, to jednak jest zajebisty!”.
Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu miężnie krateczka-kaloryfer, wysportowany, a klatka jak u gladiatora.
Facet w szafie myżli: „ten Rysiek, to ekstra gożć!”.
Rysiek zdejmuje super-trendy bokserki, a tu penis cudowny – pierwsza klasa.
Facet w szafie myżli: „O żesz ty, Rysiek jest rewelacyjny”
W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się ciało z cellulitisem, obwisłe piersi, rozstępy…
Facet w szafie myżli: „Ja pierdolę! Ale wstyd przed Ryżkiem”.25 sierpnia 2007 at 13:16Przedszkole. Jasio zaczyna zwalać na podłogę wszystkie zabawki z półek. Pani go pyta:
– Co robisz Jasiu?
– Bawię się.
– W co?
– W „cholera, gdzie są klucze do samochodu”Pewna kobieta wpadła na pomysł żeby kupić mężowi na urodziny zwierzątko. Udała się w tym celu do sklepu zoologicznego. Wszystkie fajne zwierzaki były niestety dla niej za drogie. Zrezygnowana pyta się sprzedawcy:
– Macie tu jakież tańsze zwierzaki?
– Z tańszych mamy tylko żabę po 50 zł.
– 50 zł za żabę?! Dlaczego tak drogo?
– Bo ta żaba to, proszę pani, jest całkiem wyjątkowa.. Ona potrafi żwietnie robić laskę!
Kobieta nie zastanawiając się długo kupiła żabę, licząc że ta ją wyręczy w tej nieprzyjemnej dla niej czynnożci. Gdy nadszedł dzień urodzin kobieta wręczyła żabę mężowi i opowiedziała mu o jej niesamowitych zdolnożciach. Facet był nieco sceptyczny, ale postanowił swój prezent wypróbować jeszcze tego samego wieczora. Grubo po północy żonę obudziły dziwne dźwięki dochodzące z kuchni. Wstała i poszła sprawdzić co tam się dzieje. Gdy weszła do kuchni zobaczyła męża i żabę przeglądających książkę kucharską. Wokół nich porozstawiane były przeróżne garnki i patelnie. Zdumiona kobieta spytała:
– Dlaczego studiujecie książkę kucharską o tej godzinie?
– Jak tylko żaba nauczy się gotować – wypierdalasz!Około północy mama i tata Jasia odbywają stosunek. Mama strasznie skacze po tacie, wtedy wchodzi Jasiu po czym wybiega i zaczyna płakać. Mama wybiegła za nim. Zaskoczona mama mówi do Jasia:
– Nie płacz Jasiu, tatuż jest gruby ja musiałam mu wcisnąć brzuch z powrotem żeby był chudy.
– Nie da rady mamo! Jak Ty wychodzisz to przychodzi sąsiadka i zaczyna tatę nadmuchiwać.Był sobie facet, który dbał o swoje ciało. Pewnego razu stanął przed lustrem, rozebrał się i zaczął podziwiać swe ciało. Ze zdziwieniem stwierdził jednak, iż wszystko jest pięknie opalone oprócz jego członka! Nie podobało mu się to, wiec postanowił cos z tym zrobić. Poszedł na plażę, rozebrał się i zasypał cale swe ciało, zostawiając członka sterczącego na zewnątrz.
Przez plażę przechodziły dwie staruszki. Jedna opierała się na lasce. Przechodząc obok zasypanego faceta ujrzała cos wystającego z piasku. Końcem laski zaczęła przesuwać to w jedna, to w druga stronę.
– Życie nie jest sprawiedliwe – powiedziała do drugiej.
– Czemu tak mówisz? – spytała tamta zdziwiona.
– Gdy miałam 20 lat byłam tego ciekawa, gdy miałam 30 lat bardzo to lubiłam, w wieku 40 lat już sama o to prosiłam, gdy miałam lat 50 już za to płaciłam, w wieku 60 lat zaczęłam się o to modlić, a gdy miałam 70 to już o tym zapomniałam. Teraz, kiedy mam 80 lat, te rzeczy rosną na dziko, a ja nawet nie mogę przykucnąć!Kolejka w aptece.
Pierwszy klient podchodzi do okienka, daje receptę, aptekarz mówi mu:
– 320 zlotych proszę.
Drugi podchodzi, daje receptę, aptekarz mówi mu:
– 340 zlotych.
Trzeci podchodzi, aptekarz mówi mu:
– 390 zlotych.
Czwarty facet w kolejce się lekko poddenerwował i mówi:
– Panie mgr, wszyscy idziemy od tego samego lekarza, wszyscy mamy taki sam lek na recepcie, dlaczego jedni placą mniej, a inni więcej? Mgr odpowiada:
– No wie pan, mamy taki kod z lekarzem, taką umowę….
Facet się zdenerwował i mówi:
– Panie, niech pan nam powie co to za lek, dlaczego ma inną cenę? Na recepcie było napisane : CC NWCMJDMCC CC. Klienci zaczeli nerwowo naciskać na aptekarza, bardzo chcieli żeby im przeczytal co to znacza, co to za lekarstwo… W końcu aptekarz pod wpływem nacisku zaczął czytać z rumieńcami na twarzy:
– Czeżć Czesiek, Nie Wiem Co Mu Jest, Daj Mu Co Chcesz, Czeżć Czesiek.Po dobrej imprezce wracają trzy podpite koleżanki, w pewnym momencie zachciało im się sikać a ze na ulicy był duży ruch i przechodziły obok cmentarza zdecydowały się przeskoczyć przez mur. Kucnęły jedna tu, druga tam i sikają nagle zrywa się wichura, burza pioruny, więc wystraszone uciekają przez cmentarz, krzaki, płot i do domów. Następnego dnia ich mężowie spotykają się przy piwku, po paru mocnych jeden zaczyna:
– Znamy się już długo to powiem wam chłopaki że wydaje mi się że mnie żona zdradza! Wczoraj wieczorem wróciła do domu późno, podpita a na dodatek w podartych rajstopach.
Drugi mówi:
– Eeee, to nic moja chyba też mnie zdradza, mało że wróciła późno i w podartych rajstopach to jeszcze bez majtek!
Trzeci mówi:
– Panowie to wszystko nic: moja wróciła, późno, podpita, bez rajstop i majtek, a na dodatek miała taka fioletowa szarfę na sobie: Nigdy Cię nie zapomnimy – Koledzy z Gdyni!Jasio na lekcji polskiego odmienia rzeczownik „kot” przez przypadki:
– Mianownik: kot
– Dopełniacz: kota
– Celownik: kotu
– Biernik: kota
– Narzędnik: z kotem
– Miejscownik: o kocie
– Wołacz: kici kici!😆 😆 😆 😆 😆 😆
31 sierpnia 2007 at 13:57Chłopak z miasta wybrał się na wiejską potańcówkę. Po wypiciu paru drinków zdecydował się poprosić do tańcą dziewczynę:
-Zatańczysz?
-Nie dylom.
Niezniechęcony próbował z inną:
-Zatańczysz?
-Nie dylom, bo cały dzień buroki z polu hakałam.
Gdy i z tą się nie udało postanowił zmienić taktykę z inną panna:
-Podylosz?
-Z wieżniakami nie tańczę 😀A najzabawniejsze jest, że to nie dowcik, tylko opis sytuacji, którą przydarzyła się mojemu znajomemu
4 września 2007 at 22:52Studentka do studenta po upojnej nocy:
– Kochanie, chcesz kawy?
– Tak słoneczko.
– Tygrysku a z cukrem czy bez?
– Z cukrem kotku.
– Misiu, a może żniadanko.
– K*wa przyznaj że też nie wiesz jak mam na imie.Mówidziadek do baby:
– Baba choć się pokochamy.
– Nie, nie…
– No choć, dam ci stówe.
Na to baba:
– No ale nie żartujesz
– No nie. Choć
– Dobra.
Zrobili co trzeba i baba upomina się o stówe. No to dziadek wyskakuje z kasy ale babie się coż nie podoba:
– E! Dziadek, ta stówa to stara, jeszcze z Waryńskim.
Na to dziadek:
– Stara baba, stara stówA.Koło łowieckie po udanym polowaniu zorganizowało sobie rałt. Po paru głębszych toważystwo zorganizowało konkurs. Zawodnicy mieli z zawiązanymi oczami rozpoznać łupy i zgadnąć jak je ustrzelono.
Podchodzi pierwszy. Maca, maca:
– Sarna, zastrzelona żrutówką.
Brawa, zgadł.
Drugi. Maca, maca:
– Dzik, raniony dwórurką.
Brawa, również zgadł.
Idzie trzeci. Jednak nadmiar alkoholu zrobił już z nim swoje i łowczy przewrócił się tak niefortunnie, że jego ręce zabłądziły pod spudnicę córki gajowego. Bynajmniej tym nie speszony kontynułuje swoje oględziny i w końcu stwierdza:
– Jeż… zaciukany saperką.Zmartwiony pogarszającym się stanem żony mąż prowadzi ją do lekarza. Ten wyprasza mężczyznę z gabinetu sam zaż namawia kobietę by zrobiła mu loda. Podczas gdy impreza trwa w najlepsze, mąż zamartwia się na korytarzu, w końcu nie wytrzymuje i wpada do gabinetu. Z za parawanu słyszy głos lekarza:
– Proszę się nie gorączkować, zaraz kończymy, ona już dłógo nie pociągnie.13 września 2007 at 11:13Bóg wysłał Dziewicę Orleańską do piekła, żeby zobaczyła co tam się robi. Dzwoni po miesiącu:
-Tu Dziewica Orleańska, nauczyłam się przeklinac…
Dzwoni po dwóch miesiącach:
-Tu Dziewica Orleańska, Nauczyłam się pic i palic
Dzwoni po trzech miesiącach:
-Tu Orleańska….Kłuci się pomidor, marchewka i penis o to kto ma gorzej.
Pomidor:
-Mnie kroją, kładą na kanapkach i zjadają. Mówię wam tragedia…
Marchewka:
-Ja mam gorzej. Mnie kroją, gotują, wyciskają ze mnie sok, zjadają. Katusze…
Penis:
-To powiedzcie co ja mam powiedziec? Mnie ubierają w takie zimne, gumowe ubranko, wkładaja do ciemnego, mokrego i ciasnego miejsca. Wkładają, wyciągają, wkladają, wyciągają, aż zwymiotuję i zemdleję…Przychodzi facet do lekarza:
-Panie doktorze mam problem. Mam za długiego penisa. Ma 50 cm. Czy ja mogę go jakoż skrócic?
-Proszę iżc na ulicę. Jak pan spotka krasnoludka to prosze się zapytac czy wyjdzie za pana. Jak powie, że nie to skóci się panu o 10cm
Poszedł facet. Spotyka krasnoludka i pyta się:
-Ej ty krasnoludek wyjdziesz za mnie?
-Nie!
Na drugi dzień ta sama sytuacja.
Facet poszedł znów do lekarza i mówi:
-No panie doktorze, już 20 cm ubyło. Ale tak z 10 to bym jeszcze skrócił.
-Co za problem? Musi pan zrobic to samo.
Poszedł facet i znów spotyka krasnoludka:
-Ej ty krasnoludek wyjdziesz za mnie?
-Nie, nie i jeszcze raz NIE!!!!6 listopada 2007 at 21:57Polski minister udał się w oficjalną podróż do Francji. Jednym z punktów wizyty była kolacja u francuskiego odpowiednika. Widząc jego wspaniałą willę, z obrazami wielkich mistrzów na żcianach, pyta się, jak on zapewnia sobie taki poziom życia ze skromnej pensji urzędnika republiki.
Francuz zaprasza go do okna:
– Widzi pan tę autostradę?
– Tak.
– Ona kosztowała 20 miliardów franków, firma wypisała fakturę na 25, a różnicę przekazała mi. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedza swojego polskiego odpowiednika. Kiedy p****żdża pod domostwo ministra, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac jaki widział w życiu. Pyta od razu:
– Nie rozumiem, dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie, ale w porównaniu do pana… Polski minister podchodzi do okna:
– Widzi pan tam autostradę?
– Nie.
– No włażnie.Akwizytor puka do drzwi, otwiera kobieta, ten szybko wchodzi do żrodka, mając ze sobą wielki worek gó…na w jednej ręce, a w drugiej odkurzacz.
Rozrzuca te g…. po całym pokoju, a kobieta się pyta:
– Panie, co pan robisz!?
– Spokojnie droga Pani… Ja mam tu taki odkurzacz, który to wszystko zbierze! A jeżli nie to obiecuję pani, że to wszystko zjem..
– Chce pan ketchup?
– Po co?
– Bo to nowy budynek i jeszcze prądu nie ma.Poszedł facet na targ zwierząt, bo czuł się w domu samotny i chciał mieć jakież towarzystwo. Rozgląda się na boki, przygląda
się różnym zwierzątkom. Nagle, jego uwagę zwrócił jakiż facet, który trzymał ożmiornicę. Podchodzi i nawiązują rozmowę.
– Przepraszam, co to za akcja z tą ożmiornicą?
– Chce pan kupić? – pyta z zaciekawieniem i radożcią sprzedawca
– A można ją trzymać w domu?
– Pewnie, że tak!
– Dobra, to biorę
– świetnie, daję panu łyżkę gratis!
– Ale zaraz… Po co mi łyżka?
– Po niech pan pomyżli. Jak usiądzie gdzież, złapie się mackami i przyklei, to łyżka może się przydać.
– Ma pan rację. Dziękuję i do widzenia.
Poszedł do domu siedzi szczężliwy w salonie i ogląda telewizję. Patrzy na ożmiornicę, a ta przykleiła się do krzesła. Podchodzi bierze łyżkę i odkleja jedną mackę. Udało mu się łapie za następną. Cały spocony z wysiłku przygląda się ożmiornicy i myżli – kurde tych macek jest tak dużo,
że będę walczył do wieczora. Kiedy odklejał trzecią zorientował
się, że pierwsze dwie są na nowo przyklejone. Załamał się,
złapał całe krzesło i poleciał do sprzedawcy:
– Panie, coż mi pan sprzedał? Łyżka nie pomaga, odklejam te macki, a one
przyklejają się na nowo!
– Niech pan pokaże łyżkę – odpowiada zaciekawiony sprzedawca.
Bierze łyżkę, robi zamach i wali ożmiornicę łyżką w głowę. Zwierzę natychmiast
łapie się wszystkimi mackami za głowę i krzyczy:
– Ała! Porypało was?10 listopada 2007 at 14:51Babcia zle sie czula. Poszla wiec do lekarza a ten przepisal jej czopki. Babcia wrocila do domu i wola wnuczka:
-wnuczku,wnuczku wloz mi te czopki bo ja za stara jestem i siegnoc nie moge…
-dobrze babciu-odparl wnuczek wiec babcia sie nachylila a wnuczek tak zaglada i pyta:
-babciu ale w odymiona czy w falbany?23 listopada 2007 at 18:48Idzie facet ulicą i zobaczył nowy sklep. Myżli sobie,
wpadnę. Wita go miły, użmiechnięty sprzedawca:
– Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby
pan kupić?
Facet się zastanowił i mówi:
– Rękawiczki.
– To proszę podejżć do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
– Potrzebuję rękawiczki.
– Zimowe czy letnie?
– Zimowe.
– To proszę p****żć do następnego działu.
Facet poszedł:
– Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
– Skórzane czy nie?
– Skórzane.
– To proszę podejżć do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego
stoiska:
– Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
– Z klamerką czy bez?
– Z klamerką.
– Proszę podejżć do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
– Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z
klamerką.
– Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
– Na rzepy.
– Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
– Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi
rękawiczki i pójdę sobie!
– Proszę pana, proszę nabrać cierpliwożci, chcemy
panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
– Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką
na rzepy.
– A jaki kolor?
Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi
klient z sedesem żwieżo wyrwanym z podłogi, od którego
odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych
rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
– Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj
pokazałem, sprzedajcie mi wreszcie papier toaletowy!Szczyt sadyzmu? Przestraszyć strusia na asfalcie
Jak górale mówią na mgłę?
– G***** widać!27 listopada 2007 at 19:51Przychodzi 8-letni synek do tatusia i mówi, że chce rowerek.
Tatuż na to
– przykro mi nie mogę Ci kupić rowerka bo zaciągnęliżmy duży kredyt na dom a na dodatek mama w zeszłym tygodniu straciła pracę.
Następnego dnia tatuż wstaje i widzi, że synek się spakował i chce się wyprowadzać więc pyta dlaczego?
Synek na to – no cóż, wczoraj wieczorem przechodziłem obok waszej sypialni i słyszałem jak mama powiedziała, że już odlatuje a ty za chwilę powiedziałeż, że też zaraz dojdziesz. Musiałbym być zdrowo stuknięty, żeby zostać tu sam , z takim wielkim kredytem i bez rowerka… 😉27 listopada 2007 at 20:34Jadą dwie blondynki na rowerach. Nagle jedna zsiada i zaczyna spuszczać powietrze z obu kół.
– Co robisz? – pyta druga.
– Spuszczam powietrze.
– A po co?
– Bo mam kierownicę za wysoko.
Na to ta druga nerwowo odkręca siodełko i zamienia je miejscami z kierownicą.
– A Ty co robisz?
– Zawracam. Pier….., nie będę jeździła z taką kretynką!Pani w przedszkolu pomaga dziecku zalozyc wysokie, zimowe butki. Szarpie
sie, meczy, ciagnie … No, weszly! Spocona siedzi na podlodze, dziecko mowi:
– Ale mam buciki odwrotnie …
Pani patrzy, faktycznie! No to je sciagaja, morduja sie, sapia … Uuuf,
zeszly! Wciagaja je znowu, sapia, ciagna, ale nie chca wejsc … Uuuf, weszly!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mowi:
– Ale to nie moje buciki …
Pani niebezpiecznie zwezyly sie oczy. Odczekala i znowu szarpie sie
z butami… Zeszly! Na to dziecko:
– … bo to sa buciki mojego brata, ale mama kazala mi je nosic. Pani
zacisnela rece mocno na szafce, odczekala az przestana jej sie trzasc, i znowu
pomaga dziecku wciagnac buty. Wciagaja, wciagaja … Weszly
– No dobrze – mowi wykonczona pani – a gdzie masz rekawiczki?
– W bucikach …Kiedyż, nie tak dawno temu żył sobie pewien młody gożć, który lubił jeżć kapustę z grochem. Oczywiżcie wiadomo jaka reakcja następowała w jego organizmie, krótko po spożyciu owej skądinąd wyszukanej potrawy. Pewnego dnia spotkał dziewczynę i się w niej zakochał, ze wzajemnożcią. Kiedy zdecydowali się pobrać, młody człowiek uzmysłowił sobie że nie może już więcej jeżć grochu z kapustą, i będzie to jego pożwięcenie za znalezienie szczężcia osobistego. Po krótkim czasię ożenił się. Trzy miesiące minęły i młody człowiek powracając do domu z pracy, przechodził koło restauracji. Nie mógł nie zauważyć pociągającego i miłego dla nosa zapachu grochu z kapustą, aż zakręciło mu się w głowie, nie namyżlając się długo wszedł do knajpki i zamówił jeden za drugim aż trzy talerze swojego przysmaku, wiedząc, że ma do domu jeszcze kawałek drogi, więc efekt tej potrawy powinien zostawić na żwieżym powietrzu. Oczywiżcie po drodze sobie wesoło popierdywał, przybywając pod swoje drzwi całkiem bezpiecznie, że nic z gazów już nie zostało w żołądku.
Żona przywitała go od progu i wyglądała na podekscytowaną:
– Kochanie mam dla ciebie niespodziankę, którą dostaniesz przy obiedzie!
Po czym zakręciła mu chusteczkę na głowie, i niewidzącego nic pociągnęła do stołu. Musiał jej obiecać, że absolutnie nie będzie podglądał, aż ona nie zdejmie mu chusteczki z oczu. Gdy żona już miała odsłonić mu oczy, w tym samym momencie zadzwonił telefon.
Mąż się ucieszył, bo nagle poczuł że znowu ma ochotę na wypuszczenie następnego, żona jeszcze raz kazała mu obiecać, że nie będzie podglądał i poszła odebrać telefon, on wykorzystał ten moment podniósł jedną nogę i z ulgą wydał odstrzał. Nie tylko, że był on głożny, ale również i żmierdział jak tuzin zgnitych jajek. Facet miał problemy przez moment ze znalezieniem tchu, więc pomacał za serwetką i rozdmuchał powietrze wokół siebie, po tym jednym poczuł się znacznie lepiej, ale następny już czekał, nie zastanawiając się długo, mąż podniósł drugą nogę i sruuuuu, następny wyleciał mu z hukiem. Tym razem był on jeszcze bardziej żmierdzący, więc musiał się odwachlowywać rękami przez dobrą chwilę zanim smród opużcił go. I znowu poczuł, że mu się zbiera, tym razem pierdnął tak głożno, że było słychać pobrzękiwanie szklanek, a kwiatki na stole mocno przywiędły. Cały czas przysłuchiwał się czy żona już kończy rozmowę i dotrzymując przyrzeczenia nie podglądał co żona przygotowała mu na obiad. Przez następne 10-ęć minut mąż podpierdywał sobie, a że smród był za każdym razem okropny, więc musiał się odganiać od niego serwetką. Kiedy usłyszał że żona odkłada słuchawkę szybko położył serwetkę na kolanach, użmiechając się z zadowolenia i udając niewinnego. Żona przepraszając, że tak długo musiał czekać i upewniając się, że nie podglądał, zdjęła mu chusteczkę z oczu i wykrzykneła radożnie:
NIESPODZIANKA!!!
Ku jego kompletnemu zdziwieniu, zobaczył stół zastawiony a przy nim tuzin gożci siedzących i czekających na rozpoczęcie imprezy imieninowej.Jaż pyta Tomka:
– Wylądasz dzis jakos blado. Jestes chory?
– Nie wczoraj się umyłem…Żona zrestrukturyzowanego górnika wchodzi do sklepu warzywnego i zwraca się do ekspedientki:
– Pani, dejcie mi jedna brukselka.
– Po co wom tak dużo? – upomina ją ekspedientka. – Pół se kupcie, trza oszczędzać.
– Ja, ja, jo wiem, wiecie, ale urodziny mom, gożci z Polski sie spodziewom i chciałach tak po polsku gołąbki zrobić…Idą cztery zakonnice do nieba i stają przed żwiętym Piotrem. św. Piotr stawia przed nimi miskę z wodą żwięconą i pyta pierwszą zakonnicę:
– Czy siostra dotykała kiedyż męskiego członka?
– Tak, dotykałam go palcem…
– To niech siostra zanurzy tu ten palec a będzie rozgrzeszona i pójdzie do nieba.
Zanurza i odchodzi. św. Piotr pyta następną:
– Czy siostra dotykała kiedyż męskiego członka?
– Tak, miałam go w dłoni…
– To niech siostra zanurzy tu tę dłoń, a będzie rozgrzeszona i pójdzie do nieba.
Zanurza i po chwili odchodzi.
Już ma iżć trzecia, ale w tym momencie ostatnia wyrywa się i krzyczy:
– No nie! Jak ona d*pe zanurzy, to ja tego nie wypiję!Wania złowił złotą rybkę.
– Rybka: pużć mnie spełnię twoje życzenie
– Ok
– Willę chcesz?
– Nie
– Mercedesa chcesz?
– Nie
– Medal za męstwo chcesz?
– Tak, jasne.
Huknęło, walnęło i Wania znalazł się prosto na polu bitwy z dwoma granatami w ręku. Patrzy a na niego jedzie 10 czołgów. Wania wkurzony przez zaciżnięte zęby:
– K…wa, pożmiertny mi dała!!!Dlaczego zwolniłem swoją sekretarkę?
– Posłuchaj!
Dwa tygodnie temu były moje urodziny, ale jakby tego nikt nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy żniadaniu żona złoży mi życzenia. Może nawet będzie miała jakiż prezent. Nie powiedziała nawet „czeżć kochanie”, nie mówiąc już o życzeniach. Pomyżlałem, że chociaż dzieci będą pamiętały, – ale zjadły żniadanie, nie odzywając się ani słowem. Kiedy jechałem do pracy czułem się samotny i niedowartożciowany. Jak tylko wszedłem do biura, sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej. Ktoż pamiętał. Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
– Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzież razem obiad? Zgodziłem się, – bo była to najmilsza rzecz, jaką od rana usłyszałem. Poszliżmy do cudownej restauracji, zjedliżmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliżmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
– Dzisiaj jest taki piękny dzień – czy musimy wracać do biura?
– Włażciwie to nie – stwierdziłem.
– No to chodźmy do mnie – zaproponowała.
U niej wypiliżmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiżmy chwilę, a ona zaproponowała:
– Czy nie będziesz miał nic przeciwko temu, jeżli pójdę do sypialni przebrać się w coż wygodniejszego?
– Jasne – zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła. niosąc tort urodzinowy, razem z moją żoną, dziećmi i teżciową. Wszyscy żpiewali „Sto lat” !!!
A ja k…a, siedziałem na kanapie. w samych skarpetkach.Małżonkowie wybierają się do teatru. Wyszli już z domu, gdy nagle żona spojrzała na męża i powiada:
– Zarosłeż jak niedźwiedź! Dlaczego się nie ogoliłeż?
– Goliłem się.
– Kiedy?
– Jak zaczęłaż się ubierać…Rozporządzenie Ministra Finansów
Z dnia 08.03.1996r.
W sprawie ustalenia osób opodatkowanych oraz okreżlenia sposobu opodatkowaniaArt.1
W związku z ustanowieniem nowych przepisów w sprawie żciągania podatków
i nakładania kar, podaje się do wiadomożci wykaz osób podlegających opodatkowaniu.1. Panny cnotliwe – podatek od luksusu 100 zł
2. Panny niecnotliwe – podatek od użytecznożci publicznej 150 zł
3. Stare panny – podatek od nieużytecznożci publicznej 200 zł
4. K**** – podatek dochodowy 1500 zł
5. Mężatki – podatek obrotowy 110 zł
6. Stare babcie – podatek od nieruchomożci 80 zł
7. Dziwki – podatek od ruchomożci 1800 zł
8. Żonaci z wdową i dzieckiem – podatek od spadków 60 zł
9. Kobiety w okresie – podatek VAT 80 zł
10. Nosiciele HIV – podatek od darowizn 200 zł
11. Panny w mini – podatek od widowisk 1000 zł
12. Spółkujący w krzakach – podatek leżny i gruntowy 2500 zł
13. Spółkujący w samochodzie – podatek drogowy 200 zł
14. Teżciowa – podatek od nakładów zbędnych 500 zł
15. Kobiety w ciąży – podatek od wartożci dodanej 800 zł
16. Małżeństwa – opłata za użytkowanie wieczyste 700 złArt.2
W związku z koniecznożcią natychmiastowego i włażciwego wprowadzenia
w życie powyższych przepisów, karze podlegają:1. Wdowcy – za niszczenie mienia społecznego 600 zł
2. Bezdzietne mężatki – za niszczenie gatunku ludzkiego 900 zł
3. Panny z dzieckiem – za prowadzenie działalnożci bez zezwolenia 400 zł
4. Kawalerowie – za kłusownictwo 300 zł
5. Rozwodnicy i rozwódki – za dezercję 200 zł
6. Mówiące że to pierwszy raz – za składanie fałszywych zeznań 180 zł
7. Cnotki powyżej 18-go roku życia – za nieterminowe żwiadczenia 100 złIdzie Kapturek przez lat a tu zza krzaka wyskakuje wilk i woła:
– A teraz Kapturku pocałuje cię tam gdzie Cię jeszcze nikt nie całował
– Taaaa… chyba w koszyczek… – odpowiada Kapturek.Idzie Czerwony Kapturek przez las i spotyka Wilka, który siedzi w krzakach…
– Dlaczego ty masz takie wielkie, wybałuszone oczy?
– A co nie widzisz, że s***!!!Akwizytor puka do drzwi, otwiera kobieta, ten szybko wchodzi do żrodka, mając ze sobą wielki worek gó…na w jednej ręce, a w drugiej odkurzacz.
Rozrzuca te g…. po całym pokoju, a kobieta się pyta:
– Panie, co pan robisz!?
– Spokojnie droga Pani… Ja mam tu taki odkurzacz, który to wszystko zbierze! A jeżli nie to obiecuję pani, że to wszystko zjem..
– Chce pan ketchup?
– Po co?
– Bo to nowy budynek i jeszcze prądu nie ma.Syn pyta ojca:
– Tato, co to jest POLITYKA?
Ojciec odpowiada:
– Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ, Twoja mama rządzi tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek uważa, żeby wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasz pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ, a wszyscy mamy jeden cel, aby się Tobie lepiej wiodło! Ty jesteż LUDEM, a Twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOśCIĄ!!! Zrozumiałeż synku???
Chłopiec zastanawia się i mówi, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy budzi chłopca płacz młodszego brata, który narobił w pieluchy i drze się wniebogłosy. A, że chłopiec nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie mógł jej dobudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, gdzie akurat zabawiał się z nią ojciec, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak sobą zajęci, że nie zauważyli, że chłopiec jest w pokoju. Malec postanowił więc, że pójdzie spać i o wszystkim zapomni. Rano ojciec pyta go:
– Synku, możesz mi powiedzieć własnymi słowami co to jest POLITYKA??
– TAK!!! – odpowiada syn. – KAPITALIZM wykorzystuje KLASĘ ROBOTNICZĄ, ZWIĄZKI ZAWODOWE się temu przyglądają, podczas gdy RZĄD żpi, LUD jest całkowicie ignorowany, a PRZYSZŁOśĆ leży w gównie!!! TO JEST POLITYKA!!!Czym się różni prawo polskie od amerykańskiego?
– Polskie gwarantuje wolnożć wypowiedzi, a amerykańskie wolnożć po wypowiedzi.Trzej polscy chirurdzy chwalą się swoimi osiągnięciami. Pierwszy mówi:
– Niedawno przywieźli do mnie faceta z obciętą ręką. Przyszyłem ja i teraz jest wspaniałym pianistą!
– Mojego pacjenta – – mówi drugi – przywieziono z obciętą nogą. Przyszyłem mu ją i po roku wygrał maraton w Nowym Jorku!
– To jeszcze nic- mówi trzeci.- Kiedyż jadąc samochodem byłem żwiadkiem strasznego wypadku, po którym na jezdni został tylko koński zad i okulary. Obecnie efekt mojej pracy zasiada w naszym sejmie.Spotyka się dwóch sąsiadów. Jeden mówi do drugiego:
– Słuchaj stary, nie wiem co mam zrobić, mój kot s** mi na dywan.
– Jak to?
– No s** na dywan, potem jeździ tyłkiem po podłodze i rozsmarowuje to wszędzie, nie wiem już co mam robić. Może ty byż coż poradził?
– Wiesz co, zwiń dywan i oklej podłogę papierem żciernym.
Spotykają się ponownie po dwóch tygodniach.
– No i jak? – pyta pomysłodawca.
– O człowieku, rewelacja! Jak kocisko rozpędziło się w przedpokoju, to do lodówki już tylko oczy dojechały!„Rosyjscy neurolodzy odkryli nerw łączący oko bezpożrednio z dupą.
Kiedy ukłuli pacjenta igłą w dupę, w jego oku pojawiła się łza.
Kiedy zaż wbili tę samą igłę w oko, pacjent się z****ł”Ukraiński rząd bardzo długo debatował, co zrobić z ziemią na terenach skażonych radioaktywnie po katastrofie w Czernobylu. Zboża posadzić nie można, ziemniaków też nie – nie można byłoby tego jeżć. Rożlin na paszę dla bydła też nie można posadzić – zwierzęta powyzdychałyby. Stanęło na tym, że posadzi się tytoń, a na paczkach papierosów napisze: „Ministerstwo zdrowia ostrzega po raz ostatni”.
7 grudnia 2007 at 12:45JEJ pamiętnik:
„Sobota wieczorem: wydał mi się trochę dziwny. Umówiliżmy się na drinka w barze. Ponieważ całe popołudnie z koleżankami byłam na zakupach, myżlałam, że może to moja wina…dotarłam trochę z opóźnieniem ale on nic nie powiedział. Żadnego komentarza. Rozmowa była jakaż spięta, więc ja proponowałam pójżć w inne miejsce, bardziej spokojne, intymne. W drodze do ładnej restauracji on dalej był dziwny. Był jakby nieobecny. Próbowałam go rozbawić i zaczęłam się zastanawiać czy to moja wina czy nie! Pytałam czy coż nie tak zrobiłam, on powiedział że nie mam z tym nic wspólnego, ale jego odpowiedź nie była przekonująca. Później w drodze do domu objęłam go i powiedziałam że go bardzo kocham ale on dał mi tylko zimny pocałunek bez żadnego słowa. Nie wiem jak tłumaczyć jego zachowanie, nic nie powiedział… nie powiedział, że mnie kocha… bardzo się tym martwię! W końcu byliżmy w domu, w tamtej chwili byłam pewna, że on chciał mnie zostawić, próbowałam z nim rozmawiać, ale on włączył telewizor i oglądał coż zanurzony w myżlach, chcąc jakby powiedzieć że wszystko się skończyło. W końcu poddałam się i poszłam spać. Ale dziesięć minut później, niespodziewanie on też przyszedł do łóżka i o dziwo oddał moje pieszczoty, i kochaliżmy się, mimo że cały czas był jakiż zimny, jakby daleko ode mnie. Próbowałam rozmawiać znowu o naszej sytuacji, o jego zachowaniu, ale on już spał. Zaczęłam płakać, i płakałam całą noc aż zasnęłam. Jestem pewna, że on myżli o innej, moje życie jest takie trudne.”
JEGO pamiętnik
„Legia przegrała… ale przynajmniej był seks!”
13 grudnia 2007 at 08:16Powiedzmy, że facetowi imieniem Roger podoba się kobieta… Nazwijmy ją Elaine. Zaprasza ją do kina; ona się zgadza; spędzają razem miły wieczór.
Kilka dni później proponuje jej obiad w restauracji i znów oboje są zadowoleni. Zaczynają się spotykać regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim innym. Aż któregoż wieczoru w samochodzie, Elaine zauważa: „A wiesz, że dziż mija dokładnie szeżć miesięcy odkąd się spotykamy?”
W samochodzie zapada cisza. Dla Elaine wydaje się ona strasznie głożna.
Dziewczyna myżli: „Kurczę, może nie powinnam była tego mówić. Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że próbuję na nim wymusić jakież zobowiązania, których on nie chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy.”
A Roger myżli: „O rany. Szeżć miesięcy”.Elaine myżli: „Ale zaraz, ja sama nie jestem pewna, czy chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyżleć, co chcę dalej zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyżmy posuwali się dalej…? W zasadzie… do czego my dążymy? Czy tylko będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymnożci? Czy może zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom? Ku spędzeniu ze sobą całego życia? Czy ja jestem już na to gotowa? Czy ja go włażciwie w ogóle znam? Czego ja chcꦔ
A Roger myżli: „… czyli.. to był gdzież…policzmy … czerwiec, kiedy zaczęliżmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten samochód, a to znaczy… spójrzmy na licznik… cholera, już dawno powinienem zmienić olej!”
A Elaine myżli: „Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. Może to jest zupełnie inaczej? Może on oczekuje czegoż więcej – większej intymnożci, większego zaangażowania… Może on wyczuł – jeszcze zanim sama to sobie użwiadomiłam – moją rezerwę. Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich uczuciach. Boi się odrzucenia.”
A Roger myżli: „I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. Cokolwiek te bałwany z warsztatu mówią, on nadal nie działa dobrze. I niech nie próbują tego zwalać na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten silnik brzmi jak stara żmieciarka! I jeszcze zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 600$¦”
A Elaine myżli: „Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego miejscu. Czuję się taka winna, każąc mu przez to przechodzić, ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem pewna…”
A Roger myżli: „Pewnie powiedzą, że gwarancja jest tylko na 90 dni. To włażnie powiedzą, szczury, znam ich….”
A Elaine myżli: „Może jestem po prostu idealistką, czekającą na rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego mężczyzny, mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zale ż y, któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji.”
A Roger myżli: „Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, żeby ją sobie wsadzili w…”
– Roger – odzywa się Elaine.
– Co? – pyta Roger, wyrwany niespodziewanie z zamyżlenia.
– Proszę, nie dręcz się tak – kontynuuje Elaine, a jej oczy zaczynają napełniać się łzami – Może nigdy nie powinnam… Czuję się tak… (załamuje się i zaczyna szlochać)
– Co, co jest? – dopytuje się Roger.
– Jestem taka głupia… Wiem, że nie ma rycerzy. Naprawdę wiem. To głupie. Nie ma rycerzy i nie ma też konia.
– Nie ma konia? “ Roger jest wyraźnie zbity z tropu.
– Myżlisz, że jestem głupia, prawda? – pyta Elaine.
– Nie! – odpowiada Roger, szczężliwy, że wreszcie zmieniła temat. Koń jakoż dziwnie się mu kojarzy.
– Ja tylko… Ja tylko po prostu… Potrzebuję trochę czasu… (następuje 15- sekundowa cisza, podczas której Roger, myżląc najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. W końcu trafia na jedną, która wydaje mu się niezła)
– Tak “ mówi “ to znaczy tak sądzę.Elaine, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni.
– Och, Roger, naprawdę tak czujesz? – pyta.
– Jak? – odpowiada pytaniem Roger.
– No, o tym czasie… – wyjażnia Elaine.
– Och… Tak.
(Elaine odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, sprawiając, że Roger zaczyna się czuć bardzo nieswojo i obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeżli to dotyczy konia.) W końcu Elaine przemawia:
– Dziękuję ci, Roger.
– To ja dziękuję – odpowiada mężczyzna.Potem odwozi ją do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do żwitu, podczas gdy Roger wraca do siebie, otwiera paczkę chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka meczu tenisowego między dwoma Czechami, z których jeden jest Francuzem a drugi nazywa się Navratilova. Cichy głosik w jego głowie podpowiada mu, że w samochodzie wydarzyło się dziż coż ważnego, ale Roger jest pewny, że nigdy nie zrozumie, co, więc stwierdza, że lepiej wcale o tym nie myżleć (tę samą taktykę stosuje w kwestii problemu głodu na żwiecie).
Następnego dnia Elaine zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, a może do dwóch i przez szeżć godzin będą omawiać tę sytuację. Drobiazgowo zanalizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko, co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów, znaczeń, rozważając każdą możliwożć… Będą o tym dyskutować, przez tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, ale także wcale się tym nie przejmując. W tym samym czasie, Roger, grając w golfa ze wspólnym przyjacielem jego i Elaine, zatrzyma się na chwilę przed uderzeniem, zastanowi i zapyta:
– Norman, nie wiesz, czy Elaine miała kiedyż konia? - AutorOdp.