- AutorOdp.
- 16 sierpnia 2005 at 14:58
Samotnożć, samotnożć tyle się o niej mówi, tyle się o niej pisze, a ile się do niej przyznaje?
Niewiele.
W pracy przedstawiamy się jako towarzyskie zwierzęta, tu telefony, tu smsy, tu wyjżcia na imprezę. Jeden facet na gg, drugi dzwoni, trzeci pisze żwińskie meile…..
Po prostu rozchwytywane jesteżmy, ale kiedy przyjdzie taka chwila, kiedy za oknem plucha i nikomu się nie chce ruszyć. My siedzimy w kąciku pod kocem z wlepionym wzrokiem na monitor, obok komórka milczy, czujemy nagle, że z wiekiem ta samotnożć niczym morze wdzierające w ląd wdziera się w nasze serca. Tak jak Pani Zuzanna pisze….w tym art. klasyczny przykład.
Nie mamy wtedy ochoty na wyskok z koleżanką na zakupy ani na piwo w pubie. Mamy ochote spędzić ten wieczór z kimż bliskim pod tym kocem….
I wtedy wspominamy o byłym mężu, narzeczonym czy chłopaku……..nie pamiętając ważni a jedynie „bażnię” i marzymy marzymy o nowej miłożci, radożci i braku samotnożci…….2 września 2005 at 09:47[usunięto_link] wrote:
Samotnożć, samotnożć tyle się o niej mówi, tyle się o niej pisze, a ile się do niej przyznaje?
Niewiele.
W pracy przedstawiamy się jako towarzyskie zwierzęta, tu telefony, tu smsy, tu wyjżcia na imprezę. Jeden facet na gg, drugi dzwoni, trzeci pisze żwińskie meile…..
Po prostu rozchwytywane jesteżmy, ale kiedy przyjdzie taka chwila, kiedy za oknem plucha i nikomu się nie chce ruszyć. My siedzimy w kąciku pod kocem z wlepionym wzrokiem na monitor, obok komórka milczy, czujemy nagle, że z wiekiem ta samotnożć niczym morze wdzierające w ląd wdziera się w nasze serca. Tak jak Pani Zuzanna pisze….w tym art. klasyczny przykład.
Nie mamy wtedy ochoty na wyskok z koleżanką na zakupy ani na piwo w pubie. Mamy ochote spędzić ten wieczór z kimż bliskim pod tym kocem….
I wtedy wspominamy o byłym mężu, narzeczonym czy chłopaku……..nie pamiętając ważni a jedynie „bażnię” i marzymy marzymy o nowej miłożci, radożci i braku samotnożci…….Pięknie napisane eKostka…….ale czy „robicie” coż w takich momentach…???, staracie się zmienić sytuację czy poprostu poddajecie się???
27 października 2005 at 19:16zacznijmy od tego ze o samotnożci nie potrafią pisać osoby, które już nie pamiętają jak to jest…
Samotnożć to jak rwa drążąca w sercu.
Przez kilka lat byłam samotna, może po czężci z wyboru, przynajmiej tak sobie tłumaczyłam….ale nadszedl okres totalnego najpierw zniechęcenia, a potem kompletnego załamania.
Jako nastolatka, byłam w stadzie koleżanek, a potem kiedy miałam dzieżcia….. i kiedy koleżanki koiły swoje smutki w ramionach kolegów, potem mężczyzn swoich aż w koncu mężów ja nadal byłam samotna.
Starałam się, umawiałam……a i tak nic z tego nie wychodziło, nie mogłam trafić na swoją bratnią duszę…..
Udało się to w końcu i jestem szczężliwa, ale tamte czasy tkwią we mnie i czasem napawają obawą, że to co mam pewnego dnia się skończy.
Teraz bym tego już nie przeżyła.
Samotnożć to straszny stan bezradnożci potęgujący uczucie beznadziejnożci i niższożci…….nienawidzę go30 października 2005 at 14:58[usunięto_link] Paris wrote:
…ale czasami kazdy potrzebuje samotnosci, by odpoczac od pedu dnia codziennego:)
tak jak ja dzisiaj, calkowicie sama, caly dzien w domu – po wariackim tygodniu, to najmilsza rzecz jaka mnie spotkala:):)Masz racje Paris ale chyba Skowronek mówi o innym typie samotnożci………..
30 października 2005 at 14:59[usunięto_link] wrote:
zacznijmy od tego ze o samotnożci nie potrafią pisać osoby, które już nie pamiętają jak to jest…
Samotnożć to jak rwa drążąca w sercu.
Przez kilka lat byłam samotna, może po czężci z wyboru, przynajmiej tak sobie tłumaczyłam….ale nadszedl okres totalnego najpierw zniechęcenia, a potem kompletnego załamania.
Jako nastolatka, byłam w stadzie koleżanek, a potem kiedy miałam dzieżcia….. i kiedy koleżanki koiły swoje smutki w ramionach kolegów, potem mężczyzn swoich aż w koncu mężów ja nadal byłam samotna.
Starałam się, umawiałam……a i tak nic z tego nie wychodziło, nie mogłam trafić na swoją bratnią duszę…..
Udało się to w końcu i jestem szczężliwa, ale tamte czasy tkwią we mnie i czasem napawają obawą, że to co mam pewnego dnia się skończy.
Teraz bym tego już nie przeżyła.
Samotnożć to straszny stan bezradnożci potęgujący uczucie beznadziejnożci i niższożci…….nienawidzę goUważam że każdy z Nas żyje z myżlą że każda z żeczy może się w pewnym momencie skończyć……..włażnie chyba ta myżl spędza nam skutecznie sen z powiek…… 😉
4 listopada 2005 at 14:44czasem napawają obawą, że to co mam pewnego dnia się skończy.
Teraz bym tego już nie przeżyła.
Samotnożć to straszny stan bezradnożci potęgujący uczucie beznadziejnożci i niższożci…….nienawidzę go[/quote]Uważam że każdy z Nas żyje z myżlą że każda z żeczy może się w pewnym momencie skończyć……..włażnie chyba ta myżl spędza nam skutecznie sen z powiek…… :wink:[/quote]
nie zamartwiaj sie, kazdy byl w takiej sytuacji, albo i jest
mam dwie bliskie osoby i czasami… mozna oszalec: kazdy zajety soba, ma zle dni i przestajemy sie ze soba kontaktowac…
😯 no chyba powinnam wypisac ogloszenie, ze poszukuje kumpeli, bo moja najlepsza wyjechala.
pzdr5 listopada 2005 at 15:52Nawet jak niewiarygodnie jestem zmęczony i faktycznie potrzebuję odpoczynku od ludzi to na chwilę a na dodatek lubię wiedzieć, że w pobliżu kręci się moja kobieta i rodzina
Tydzien samotnożci by mnie wykończył.17 listopada 2005 at 19:30A gdzie Kubus???
Nie czuje się samotny bez nas?? 😉
17 listopada 2005 at 22:54No chyba niestety nie ……..moze jakoż miło sobie zorganizował czas 😈
17 listopada 2005 at 23:44Ehhhh takiemu to dobrze….
ciekawe co robi takiego miłego???? 😉18 listopada 2005 at 22:43Moze wyjechał sobie gdzies z jakąs fajną kobietką?
19 listopada 2005 at 13:31Jakubek niestety biega od lekarza do lekarza i zbiera na obiegówce podpisy żeby nie pójżć do armi bo sobie przypomnieli o starym poborowym echhh ale w żrodę koniec
19 listopada 2005 at 14:21Trzymamy kciuki
A potem balanga na forum, Kubuż stawia 😉 😀21 listopada 2005 at 17:23Co stawia i komu? 😛
21 listopada 2005 at 17:43Nie mam pojęcia co Kubuż postawi 😉 a komu??? hmmm no chyba nam 😉 😀
- AutorOdp.