- AutorOdp.
- 21 listopada 2005 at 18:19
Nam znaczy mnie tez postawi??????
A fuj a fuj22 listopada 2005 at 13:44Miałam na mysli piwko 😉
berek masz chyba „kudłate” myżli 😉 😛22 listopada 2005 at 16:21[usunięto_link] wrote:
Co stawia i komu? 😛
A Ty Kasiu mówisz że to ja mam tylko skojarzenia hahaha
23 listopada 2005 at 09:53Nie mowiłam nigdy ze tylko Ty… ja też czasem 😉
ale widzę że u panów to powszechne…..24 listopada 2005 at 16:39[usunięto_link]@caprice.com.pl wrote:
Nie mowiłam nigdy ze tylko Ty… ja też czasem 😉
ale widzę że u panów to powszechne…..czasem hahahahaha 😯
28 lutego 2006 at 09:28[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
zacznijmy od tego ze o samotnożci nie potrafią pisać osoby, które już nie pamiętają jak to jest…
Samotnożć to jak rwa drążąca w sercu.
Przez kilka lat byłam samotna, może po czężci z wyboru, przynajmiej tak sobie tłumaczyłam….ale nadszedl okres totalnego najpierw zniechęcenia, a potem kompletnego załamania.
Jako nastolatka, byłam w stadzie koleżanek, a potem kiedy miałam dzieżcia….. i kiedy koleżanki koiły swoje smutki w ramionach kolegów, potem mężczyzn swoich aż w koncu mężów ja nadal byłam samotna.
Starałam się, umawiałam……a i tak nic z tego nie wychodziło, nie mogłam trafić na swoją bratnią duszę…..
Udało się to w końcu i jestem szczężliwa, ale tamte czasy tkwią we mnie i czasem napawają obawą, że to co mam pewnego dnia się skończy.
Teraz bym tego już nie przeżyła.
Samotnożć to straszny stan bezradnożci potęgujący uczucie beznadziejnożci i niższożci…….nienawidzę goUważam że każdy z Nas żyje z myżlą że każda z żeczy może się w pewnym momencie skończyć……..włażnie chyba ta myżl spędza nam skutecznie sen z powiek…… 😉
mozna byc samotnym majac kogos u boku ja to wiem…
28 lutego 2006 at 09:28[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
zacznijmy od tego ze o samotnożci nie potrafią pisać osoby, które już nie pamiętają jak to jest…
Samotnożć to jak rwa drążąca w sercu.
Przez kilka lat byłam samotna, może po czężci z wyboru, przynajmiej tak sobie tłumaczyłam….ale nadszedl okres totalnego najpierw zniechęcenia, a potem kompletnego załamania.
Jako nastolatka, byłam w stadzie koleżanek, a potem kiedy miałam dzieżcia….. i kiedy koleżanki koiły swoje smutki w ramionach kolegów, potem mężczyzn swoich aż w koncu mężów ja nadal byłam samotna.
Starałam się, umawiałam……a i tak nic z tego nie wychodziło, nie mogłam trafić na swoją bratnią duszę…..
Udało się to w końcu i jestem szczężliwa, ale tamte czasy tkwią we mnie i czasem napawają obawą, że to co mam pewnego dnia się skończy.
Teraz bym tego już nie przeżyła.
Samotnożć to straszny stan bezradnożci potęgujący uczucie beznadziejnożci i niższożci…….nienawidzę goUważam że każdy z Nas żyje z myżlą że każda z żeczy może się w pewnym momencie skończyć……..włażnie chyba ta myżl spędza nam skutecznie sen z powiek…… 😉
mozna byc samotnym majac kogos u boku ja to wiem…
28 lutego 2006 at 09:29[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
zacznijmy od tego ze o samotnożci nie potrafią pisać osoby, które już nie pamiętają jak to jest…
Samotnożć to jak rwa drążąca w sercu.
Przez kilka lat byłam samotna, może po czężci z wyboru, przynajmiej tak sobie tłumaczyłam….ale nadszedl okres totalnego najpierw zniechęcenia, a potem kompletnego załamania.
Jako nastolatka, byłam w stadzie koleżanek, a potem kiedy miałam dzieżcia….. i kiedy koleżanki koiły swoje smutki w ramionach kolegów, potem mężczyzn swoich aż w koncu mężów ja nadal byłam samotna.
Starałam się, umawiałam……a i tak nic z tego nie wychodziło, nie mogłam trafić na swoją bratnią duszę…..
Udało się to w końcu i jestem szczężliwa, ale tamte czasy tkwią we mnie i czasem napawają obawą, że to co mam pewnego dnia się skończy.
Teraz bym tego już nie przeżyła.
Samotnożć to straszny stan bezradnożci potęgujący uczucie beznadziejnożci i niższożci…….nienawidzę goUważam że każdy z Nas żyje z myżlą że każda z żeczy może się w pewnym momencie skończyć……..włażnie chyba ta myżl spędza nam skutecznie sen z powiek…… 😉
mozna byc samotnym majac kogos u boku ja to wiem…
28 lutego 2006 at 18:09To może warto porozmawiaj z nim o tym. Może on nie widzi tego problemu. JKeżeli dwie osoby sie kochaja to przecież najważniejsze jest to by ta druga osoba była szczężliwa.
28 lutego 2006 at 20:07A ja mam chyba cos nie tak z kompem bo posta mamby mam 2 razy a moni 3:> 👿
co do samotnożci i wypowiedzi Moni na temat kończenia sie rzeczy to sie nie zgadzam. Wszystko sie kiedys konczy ale na to miejsce zaczynają się nowe, powstaja kolejne dożwiadczenia i gdyby mysl o tym ” spedzała nam sen z powiek” to chyba nikt nie byłby szczeżliwy. Nikt nie wiódłby spokojnego życia … no bo jak można żyć myżląc o tym ze jutro, za tydzien czy za rok wszystko sie moze skończyć????
Gdyby ludzie myżleli tak jak monia to życie poprostu nie miałoby sensu 😕
28 lutego 2006 at 21:08ja przez przypadek wyslalam 2 razy bo cos nie zadzialalo 👿 pewnie moni tez to sie przydarzylo
16 marca 2006 at 11:24Największe szczężcie, jakie może nas spotkać , to miłożć drugiego człowieka.
Życzę Wam tego!
17 marca 2006 at 13:22Masz rację, ale czy my ogólnie ludzie, potrafimy docenic we włażciwym momencie tą miłożć?
17 marca 2006 at 22:49Wydaje mi sie ze niestety przysłowie „mądry Polak po szkodzie” jest w 100% trafne. Nigdy nie doceniamy tego co mamy póki nie zagraża nam utrata tego. I nie wazne czy chodzi tu o milożć, przyjaźń czy dobra materialne. Doceniamy dopiero jak utracimy lub gdy istnieje mozliwożc straty 🙁 🙁
19 marca 2006 at 10:08A ja tej zimy powiem wam że czułem się często samotny:(
Mooja kobieta latała po całym żwiecie a ja siedziałem w domu i czekałem na nią….
Rozmawialiżmy często ze sobą, ale to nie to samo…… - AutorOdp.