- AutorOdp.
- 9 października 2007 at 13:41
ja tam w ogole przestalam jarzyc o co sie tu rozchodzi.
ze co?
ze niby dopiero jak wezmiemy slub, moj facet okaze mi swoja ciemna strone? a jak w ogole go nie wezmiemy, to cale zycie bedziemy nieprzyzwoicie szczesliwi i nawet brudne skarpety nie rzuca cienia na nasz zwiazek? 😆to jakies smieszne.
decydujac sie na zamieszkanie z moim facetem (a nastapilo to stosunkowo szybko) nie rozwazalam tej sprawy w kategoriach „musimy sprawdzic sie przed slubem, bo nie kupuje sie kota w worku”.
kierowaly mna raczej przeslanki typu „kocham cie, chce z toba zyc”.
i to powinno byc glownym powodem checi wspolnego zamieszkania. a nie chces sprawdzenia sie.
9 października 2007 at 14:30parvati – po raz pierwszy sie z toba zgadzam 😯 sama jestem zaskoczona. tak tez myslalam zaczynajac mieszkac z moim obecnym malzonkiem, przestalo nam wystarczac spotykanie sie ze soba, chcialismy kazda chwile spedzac razem, chcielismy miec swoje miejsce na ziemi, swoje krolestwo, dlatego zdecydowalismy sie na zamieszkanie razem, a na dodatek chcielismy wziac slub, bo pasowalo to do naszych przekonan i filzofii zyciowej. Nie marzyla mi sie sliczna biala suknia, wielkie przyjecie weselne, ale marzylo mi sie wspolne zycie z tym czlowiekiem (dzielenie dobrych chwil, szczescia i radosci, wspieranie sie w chwilach trudnych). i to nie tak ze jesli zamieszkamy z facetem on wtedy z dr Jakyla zmieni sie w Mr Hyda, czasem zdarza sie ze to zycie uklada sie nie tak jak mialo sie ulozyc. Onione wie o co biega 😉
Ale marzenia trzeba miec i wierzyc w sile uczuc 😀9 października 2007 at 16:51U mnie to też polegało na tym, że chcę spędzić z nim całe życie i nie żałuję swojej decyzji.
10 października 2007 at 06:59Tak Parvati, ja też uważam, że czy to na żlub czy to na wspólne zamieszkanie powinniżmy decydować się tylko i wyłącznie dlatego, że tego „chcemy”, że uważamy taki krok za kolejny etap związku, a nie dla jakichż gwarancji czy prób. No ale różnie bywa…
[usunięto_link] wrote:
(…) ja tam wole sobie zostawic cos na poslubie bo dla osób które mieszkaja razem to rzeczywiżcie tylko formalnożc[tak mi sie bynajmniej zdaje wraca sie do mieszkania i spedza kolejna noc z partnerem] a ja chcę by po tym dniu równiez sie cos działo i by nadal go poznawac. (…).
Hehe. Szczerze? Jakiż już czas mieszkam ze swoim partnerem. W bliższej lub dalszej przyszłożci (być może) weźniemy żlub i wierz mi, że nie będzie to tylko „czysta formalnożć” czy 'powrót do domu i kolejna noc w łóżku’. Nie decydowałabym się na żlub tylko dla żwistka, imprezy, białej sukni i możliwożci wspólnego rozliczania się 😆 Przecież nie do tego się to sprowadza… Poza tym „coż na po żlubie” zawsze zostaje 😉
10 października 2007 at 07:14Jasne, że zostaje zwłaszcza, że wtedy to juz relacja maz-zona, a nie partner-partnerka.
10 października 2007 at 09:34[usunięto_link] wrote:
Hehe. Szczerze? Jakiż już czas mieszkam ze swoim partnerem. W bliższej lub dalszej przyszłożci (być może) weźniemy żlub i wierz mi, że nie będzie to tylko „czysta formalnożć” czy 'powrót do domu i kolejna noc w łóżku’. Nie decydowałabym się na żlub tylko dla żwistka, imprezy, białej sukni i możliwożci wspólnego rozliczania się 😆 Przecież nie do tego się to sprowadza… Poza tym „coż na po żlubie” zawsze zostaje 😉
a do czego sie to sprowadza konkretnie?
bo w naszym przypadku slub nie jest w stanie niczego zmienic.
10 października 2007 at 09:52a kwestia uczuc?
10 października 2007 at 11:31[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Hehe. Szczerze? Jakiż już czas mieszkam ze swoim partnerem. W bliższej lub dalszej przyszłożci (być może) weźniemy żlub i wierz mi, że nie będzie to tylko „czysta formalnożć” czy 'powrót do domu i kolejna noc w łóżku’. Nie decydowałabym się na żlub tylko dla żwistka, imprezy, białej sukni i możliwożci wspólnego rozliczania się 😆 Przecież nie do tego się to sprowadza… Poza tym „coż na po żlubie” zawsze zostaje 😉
a do czego sie to sprowadza konkretnie?
Hmmm, dla Ciebie (jak napisałaż) nic to nie zmienia, dla mnie to będzie kolejny etap, nie tylko związku, i towarzyszących mu uczuć ale i mojej osobistej samorealizacji jako kobiety. Tak, wiem, to nie modne chcieć założyć rodzinę i być czężcią konstrukcji zwanej społeczeństwem jako jego podstawowa komórka, ale mimo to jednak 😉 Cenie sobie tę pewnego rodzaju „tradycyjnożć”, mam do instytucji rodziny wyraźny sentyment 😉
@Onione wrote:
dla niektórych- nie dla mnie , żlub jest potwierdzeniem oddania i szczerych uczuć (czy przed urzęnikiem, czy przed bogiem).
…jeżli w ogóle potwierdzeniem, to już chyba raczej przed tą drugą osobą, a nie księdzem czy urzędnikiem. Nie im bezpożrednio deklarujesz przecież swoje uczucia, a jedynie za ich pożrednictwem związek nabiera jakiegoż tam formalnego charakteru (czy to urzędowego czy duchowego).
@Onione wrote:
A także tego- że daje nadzieję- na trwałożć związku.
Wiem- dla mnie to dziwne jeżli ktos w to wierzy- ale- nie mnie to oceniać.Dla mnie żlub nie jest absolutnie żadnym potwierdzeniem czy gwarancją trwałożci związku.
Jest moją chęcią założenia rodziny i stworzenia ku temu jakichż tam warunków (nie twierdze, że pary „niezalegalizowane” posiadające dziecko nie tworzą rodziny, itd.). Elementem socjalizacji 😉 I faktycznie jakimż moim wyrazem uczuć jakie żywię do partnera.Bynajmniej nie uważam żlubu jedynie za dodatek do związku, jakim się obnoszę żwiatu. Nie, nie, ma on dla mnie wartożć sam w sobie 😉
10 października 2007 at 14:09a ja wam powiem, ze drugi raz pewnie trudno byloby mi sie zdecydowac na slub, jesli spotkalabym kogos chyba wyatraczylo bu mi zeby byl, tylko znow kwestia spraw zwiazanych z finansami i zalatwianiem roznych spraw np majatkowych , urzedowych, komplikowalaby ten uklad.
17 października 2007 at 21:22Kurcze, napisałam odpowiedź a tu cyk i zniknęło, muszę jeszcze raz. 👿
A więc… Myżlę, ze to zależy od warunków: czy do tej pory mieszkaliżmy z rodzicami czy samodzielnie.
„Pomieszkuję” z moim chłopakiem przez weekendy plus czasami w ciągu tygodnia. Poznałam wiele jego zalet, kilka wad.
Myżlę, że wady wynikające z charakteru można poznać nie tylko mieszkając ze sobą. Nie jesteżmy w stanie długo ukrywać tego, co chcielibyżmy ukryć. Wady wynikające z przyzwyczajeń nie powinny spowodować, że przestaniemy kochać. Natomiast zalety – im odkrywanie ich w drugim człowieku będzie bardziej rozciągnięte w czasie, tym lepiej.
Myżlę, że nie trzeba mieszkać ze sobą przed żlubem aby się poznać. Wystarczy sie obserwować, SŁUCHAĆ. Zaznaczam jednak, ze jest to moje osobiste zdanie.17 października 2007 at 23:02Ja uwazam ze jesli oboje sie kochamy to powinismy sprobowac zamieszkac razem. zobaczyc jak nam bedzie na codzien, poznac swoje wady i pokochac je bo w koncu nie nalezy kochac tylko za zalety partnera czy partnerki. ja kocham mojego misia rowniez za jego wady:P za porozrzucane skarpetki na podłodze chociaz doprowadzaja mnie do szewskiej pasji 😀 ale co tam jesli sie nie sprobuje to sie nie bedzie wiedzialo:P
18 października 2007 at 07:36uważam, że nawet trzeba razem zamieszkać przed żlubem bo w takim codziennym życiu wychodzą nasze wady no i zalety też jakież dodatkowe. wtedy spędzamy tak czas jakbyżmy już byli po żlubie.
22 października 2007 at 22:00Ja nie widze zadnego problemu skoro dwoje ludzi sie kocha to w czym problem:)
23 października 2007 at 09:47Oczywiżcie,że należy zamieszkać z chłopakiem przed żlubem.
Ja tak zrobiłam wiele razy i za każdym razem kończyło się to rozstaniem.
Całe szczężcie-uchroniłam się od poważnych błędów życiowych.Dopiero w sytuacjach codziennych poznałam jacy są naprawdę.Czy nadają się na partnerów życiowych czy nie.
Moi znajomi zostali małżeństwem i przed żlubem nie mieszkali razem.
Małżeństwo trwa kilka lat -więc nie ma reguły.
Ja jednak polecam wczeżniejsze zamieszkanie23 października 2007 at 12:09Pewnie że należy zamieszkać z chłopakiem przed żlubem !
Trzeba sprawdzić co i jak 😀
Może się okazać,że np.brudne skarpetki przy łóżku za bardzo wkurzają 😆 - AutorOdp.