- AutorOdp.
- 9 grudnia 2007 at 11:21
dodam jeszcze, ze moj facet widzi swiat poza mna. i ja tez ten swiat widze. nie jestesmy rodzenstwem syjamskim, ale odrebnymi jednostkami, ktorych wartosc nie zalezy od innych ludzi.
a przypadki takie jak moj…znasz moze z opowiesci, z doswiadczena bowiem raczej nie. po prostu: to jest dla ciebie niepojete, wiec nie rozkladaj tego na czynniki pierwsze. to nieco zalosne: sama przeciez tkwisz w jakims dziwnym ukladzie, ktorego zwiazkiem nawet nie mozna nazwac.
9 grudnia 2007 at 11:27Wyznaję zasadę: „Per aspera ad astra”. 🙂
Nawet „idylla” prędzej czy pozniej się znudzi. 🙂9 grudnia 2007 at 11:36Parvati, wielu ludzi, którzy byli w 100% pewni później się bardzo zdziwiło. Ludzie do końca życia nie patrzą na siebie tak samo. A namiętnożć zawsze wygasa. Wiele się zmienia, a to, co było przez pierwszych kilka lat może pozostać tylko wspomnieniem.
9 grudnia 2007 at 11:43[usunięto_link] wrote:
Wyznaję zasadę: „Per aspera ad astra”. 🙂
Nawet „idylla” prędzej czy pozniej się znudzi. 🙂idylla?
wiem, ze kazdy zwiazek w porownaniu z twoim wydaje sie byc idylla…ale milosc to nie chemia, ani malpie gaje. dobry zwiazek to ciezka praca. jest dobrze, bo nad tym pracujemy. razem.
a twoja zasada…buahaha…to raczej „przez bzykanie do serca”.
9 grudnia 2007 at 11:58A Twoja dewiza życiowa to:
„Przez jechanie komuż, buduję swoją wartożć.”
Jak już wczeżniej wspominałam seks w moim związku nie jest priorytetem, a jedynie jednym z elementów.
9 grudnia 2007 at 12:01nie mam dewizy zyciowej jako takiej…ale jesli chodzi o zwiazek (bo o tym mowa) to wyznaje taka: zasluguje na to, co najlepsze.
wlasciwie…nie tylko o zwiazek chodzi.
nie buduje swojej wartosci przez „jechanie” tobie. ale…owszem…uwazam, ze mam lepiej w zyciu niz ty. a to chyba nie jest dziwne.
9 grudnia 2007 at 12:13Ja wychodzę z innego założenia, zasługuję na to, co sobie sama wypracuję, nic mi się odgórnie nie należy.
Nie jestem pępkiem żwiata i nigdy nie będę mieć wszystkiego, będę miała, to na co zarobię ciężką, uczciwą pracą. Tak samo będzie z moim związkiem. Może nie uda mi się być z obecnym chłopakiem do końca życia, tego nie wiem, ale zawsze będę pamiętać o tych dobrych chwilach, które spedziliżmy razem, bo i takie się zdarzają.Czy mierzysz zasługi, Parvati? Bo piszesz, że każdy ma to, na co zasłużył.
9 grudnia 2007 at 12:27zlezy o jakie zaslugi chodzi.
jesli chodzi o zwiazek…to najlepsza miara jest poczucie wlasnej wartosci.
piszesz, ze masz to, na co zapracujesz. ale w zwiazku pracowac powinny obie strony. a w twoim…nie ma zadnej pracy. jest seks i zludzenia.
9 grudnia 2007 at 13:20Jest praca, małymi ewolucyjnymi kroczkami wszystko posuwa sie do przodu. Naprawdę ja widzę progres, może dlatego, że w tym tkwię i łatwiej mi to ocenić. Jestem cierpliwa, poczekam. 🙂
9 grudnia 2007 at 13:21Tak naprawdę to związek to wyłącznie praca, ale jak już wczeżniej, któraż wspomniała muszą pracować dwie strony i tu przydaje się poczucie własnej wartożci. Mnie od dziecka wpojono, że jestem kimż wyjątkowym i zasługuję na to co najlepsze, jak dla mnie każdy zasługuje tylko musi sam sobie to użwiadomić. Dostajemy od życia to czego oczekujemy, więc jeżli nastawimy się, że nie jesteżmy aż tak dobrzy to włażnie to dostaniemy na własne życzenie.
9 grudnia 2007 at 13:39Parvati,nie obraź się ale ja nigdy w życiu nie chciałabym być osobą taką jak Ty ,ani nigdy nie mieć w związku osoby z Twoim charakterem.Nie potrafię zrozumieć osoby ,która wszystkich i we wszystkim krytykuje i ubliża,na nikogo ani do nikogo nie powie dobrego słowa.Twoja zasada to wszyscy są be tylko Ty cacy.Jeżeli Ty tak postępujesz ze swoim facetem to mu nie zazdroszczę .Prędzej czy później od Ciebie ucieknie gdzie pieprz rożnie.Chyba ,że jest z Tobą z innych względów np,dla pieniędzy innych już nie będę wymieniać .
9 grudnia 2007 at 13:58taaa…dla pieniedzy:)))))))))
9 grudnia 2007 at 16:28Powiem (włażciwie napiszę) tylko tyle, że jeżli ktoż uważa, że życie nie przynosi żadnych niespodzianek (czy to przykrych czy to miłych) i nie bierze pod uwagę rozpadu związku wykazuje się niezwykłą naiwnożcią. Owszem warto tak myżleć, ale nie można być tego pewnym, bo sporo ludzi uważało, że jest ze sobą już na zawsze, a jednak ich drogi sie rozchodziły. W żadnym wypadku nie życzę tego nikomu, ale po prostu takie podejżcie do te sprawy jest dla mnie czystą głupotą.
9 grudnia 2007 at 16:34a ja uwazam, ze pchanie sie w zwiazek, ktory nie daje pewnosci jest strata czasu.
9 grudnia 2007 at 16:43[usunięto_link] wrote:
taaa…dla pieniedzy:)))))))))
Nie żmiej się bo nie ma z czego .Nie twierdze ,że u Ciebie tak jest,podałam tylko przykład,przykładów może być wiele.Znam osobiżcie bogatą kobietę u boku której jest biedny ale przystojny ,wysportowany pan.Jemu i jej jest to na rękę,więc są razem.Ona uważa tak jak Ty ,że jest z nią z miłożci.Smutne ale prawdziwe.
- AutorOdp.