- AutorOdp.
- 28 maja 2010 at 10:01
Dzięki za pobieżne, acz rzeczowe wyjażnienie. Myżlałam, że nerki sa w stanie przefiltrować każda ilożć niegazowanej wody, lecz najwidoczniej się myliłam 🙂
Natomiast niepodważalną prawdą jest, fakt, że podczas diety te 2 litry wody niegazowanej dziennie trzeba wypijać 🙂
28 maja 2010 at 12:592litry płynów na dobę to minimum czy jest dieta czy nie.Nie musi być to koniecznie woda.
28 maja 2010 at 18:02To ile tej wody trzeba by było wypić, żeby nerki nie dały rady jej przefiltrować? A owoce jakoż niekorzystnie wpływają na organizm? Ja wychodzę z założenia, że lepsze to niż słodycze 😉 i mimo ze automaty cały czas próbują kusić, od kiedy biorę fosanic jakoż sobie z nimi radzę 🙂
28 maja 2010 at 21:11[usunięto_link] wrote:
To ile tej wody trzeba by było wypić, żeby nerki nie dały rady jej przefiltrować? A owoce jakoż niekorzystnie wpływają na organizm? Ja wychodzę z założenia, że lepsze to niż słodycze 😉 i mimo ze automaty cały czas próbują kusić, od kiedy biorę fosanic jakoż sobie z nimi radzę 🙂
Minimum to 2litry płynów,więc możesz tyle wody pić.Standardowo pijemy 1litr na 1000kcal ,ale nigdy nie schodzimy poniżej 2litrów.Znaczenie też ma na to kilka czynników m.in jak się odżywiamy,jaka jest nasza aktywnożć,od pory roku,gdy jest cieplej pijemy więcej,itd.
Ile pić by nerki miały problem hmm ciężkie pytanie,czytałem już to dawno.Na pewno można wypić sporo i przy zdrowym organizmie raczej trzeba się starać by nie dały rady i specjalnie bym się nie przejmował.Na pewno woda źródlana nie jest dobra w nadmiernych ilożciach(przy okazji musi być na niej podane źródło i głębokożć) i żrednio mineralizowana wydaje się najlepszym wyborem.31 maja 2010 at 10:57Tutaj znowu wypadam blado na tle nowych wiadomożci. Chodzi mi dalej o tą wodę, a mianowicie wysoko, nisko i żredniozmineralizowaną. Przyznam, że nigdy nie zwracałam na to uwagi – po prostu miała być niegazowana i tyle 🙂 Ja akurat piję nałęczowiankę i mam jej jeszcze w spiżarni jakież 7 zgrzewek 😆 Zawsze jak jadę na zakupy to kupuję całe mnóstwo tej wody, bo komu by się chciało każdego dnia dźwigać ze sklepu po 2 butelki 😀
Jeszcze mnie jedno nurtuje – jeżeli popijamy wodą jakąkolwiek tabletkę (Fosanic, błonnik, l-karnitynę etc.), to jaką ilożci winno się popijać? Czy to może być 2-3 łyki, byleby połknąć, czy też szklanka, dwie a może jeszcze więcej? Czy to ma w ogóle jakież znaczenie?31 maja 2010 at 13:18Tak różnica jest.I najlepszym wyborem jest żrednio mineralizowana w dużych ilożciach oczywiżcie.Sam często piję źródlaną ,ale mam dożć bogate żywienie w poszczególnie składniki.Wysoko mineralizowana raczej dla osób intensywnie trenujących w porach około treningowych oraz osób ,którym zostanie polecone w danym momencie bądź z przyczyn schorzeń lub innych niezwiązanych.Ile należy popijać wody,przeważnie jest na opakowaniu.Jednak jest to z mojej orientacji większa ilożć 200-300ml.W przypadku niektórych suplementów i 500ml.Woda ma znaczenie nie tylko jako transporter składników,reguluje wiele procesów,poza tym logicznym jest ,że przyjmując np. witaminy rozpuszczalne w wodzie jest ona wskazana:).
pzdr.8 czerwca 2010 at 14:31ja tam obstaje, ba – nawet dam sobie rękę uciąć, że nie dla wszystkich jest to logiczne 😆 Dzięki wielki za wytłumaczenie.
Teraz sezon na truskawki – jak myżlicie, czy stosując dietę truskawkową można zrzucić trochę kilogramów? Oczywiżcie mówię tu o samych truskawkach, a nie tych pływających w żmietanie haha 😆 zna ktoż jakąż dietę truskawkową?
9 czerwca 2010 at 18:25Zaczynam swoja przygodę z fasolaminą i tak się zastanawiam czy 450mg wyciągu z fasoli w fabacum oznacza 450mg zawartożć fasolaminy? Bo w ulotce fosanicu jest jasno napisane, że zawiera 40mg fasolaminy, i dziennie można wziąć trzy tabletki czyli 120mg.
9 czerwca 2010 at 18:41Pewnie 450 jest to ekstrakt i zawiera 40 substancji aktywnej.Przeczytaj ile procentowy i wszystko się wyjażni 😉
pzdr.
15 czerwca 2010 at 18:51Dlaczego my kobiety musimy tyle znosić żeby być piękne. Włażnie objechałam mojego męża – wiecznego krytykanta. Pokazałam mu się w zajebistej , obcisłej sukience, poprosiłam o kometarz i co usłyszałam – troszkę brzuszek ci wystaję. Masakra – golę się depilatorem, wklepuję sobie balsam antycelulitowy, nie jem słodyczy, łykam fosanic i po co? żeby usłyszeć taki komentarz? Od teraz robię to wszystko dla siebie, nie dla niego, tylko dla swojej satysfakcji – bo wyglądam coraz lepiej i wierzę że za miesiąc w bikini będę wyglądać rewelacyjnie 🙂
15 czerwca 2010 at 22:04Szczerze to nie wiem o co biega. Chciałaż by powiedział co widzi i to zrobił. Skoro odstaje to trzeba poprawić to ma motywować ,a nie dołować hehe.
Co do wklepywania jakiż tam balsamów czy innych udziwnień to też mam to gdzież 8)16 czerwca 2010 at 12:14Ja chudnę tylko i wyłącznie dla siebie i dla swojego zdrowia, a jakby mi facet powiedział że coż mi wystaje to nie chciałabym być w jego skórze
Na opisach tego fabacum to tak mieszają, że szok w jednej aptece internetowej piszą że 450mg wyciągu z fasoli, w innej aptece pisza że 500mg wyciągu z fasoli, coż kręcą.
Arpka a faktycznie masz mniejszy apetyt po tym Fosanicu?20 czerwca 2010 at 18:49Zadne tabletki nie beda skuteczne jesli nie polaczymy ich ze zroznicowana dieta i ruchem
Jesli bedziemy o tym pamietac – możemy uzyskać zaskakujące rezultaty
Zaczelam swoja przygode z Fosanikiem kilkanascie miesiecy temu.
Ćwicze regularnie (cwiczenia ABS na brzuszek Tylko 8 min dziennie a efekty rewelacyjne), pływam. Zwiekszyłam liczbę posiłków (jem co 3-4 godziny).
Mysle ze wszystko razem dziala
Zrzucilam 15 kilo. Zniknela „oponka” na brzuszku a w jej miejsce pojawily sie miesnie
Fosanik naprawde dziala, chudnie nie portfel lecz JA Nie podjadam miedzy posilkami gdyz nie uczucie ssania w zoladku stalo mi sie obce
Jestem zadowolona z efektow
😀21 czerwca 2010 at 18:33Tyle ,ze fosanic nic tu nie zdziałał,a częste posiłki…
22 czerwca 2010 at 13:54Czy ja wiem, czy fosanic nic nie zdziałał, a jedynie częste posiłki… wątpie, aby była to wyłącznie zasługa odżywiania. Fosanic jak i inne suplementy zawsze coż wspomogą tą babską drogę przez mękę (czytaj odchudzanie 😆 ).
A tak swoją drogą, to ja chciałabym się w ogóle oduczyć jedzenia kolacji – zakończyć o 16-17stej na lekkim podwieczorku i tyle, jednak to włażnie wieczorem jestem najbardziej głodna, a jak jeszcze poćwiczę godzinę na orbitreku to już w ogóle zjadłabym konia z kopytami 😆 - AutorOdp.