Torque
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
- 16 marca 2009 at 23:45 W odpowiedzi: Rutowicz, Cichopek i inne
Albo nie rozumiesz, albo udajesz że nie rozumiesz… nie wiem co gorsze.
Duma z wywodów nie ma nic do rzeczy. Za stary jestem, żeby przejmować się tym jak oceniasz mój styl. Ważne że jest czytelny i logicznie spójny. Takie przytyki są ci najwidoczniej do czegoż potrzebne, chociaż trudno wykryć do czego.
Tak żwiatły człowiek uznał, że może tu dowiedzieć się rzeczy których jeszcze nie wie. Całkiem często zdarzają się tu wypowiedzi warte uwagi i zastanowienia. Spróbuj kiedyż zamiast przerzucać się niedowarzonymi osądami, zrozumieć co włażnie przeczytałaż. Nie będziesz wtedy twierdzić, że to „kopalnia pogawędek na lekkie, przyjemne tematy”.
Ocenianie inteligencji na podstawie wypowiedzi nie jest głupie. Ja zostałem zresztą zaszufladkowany na podstawie stylu pisania. Czy zatem robisz głupie rzeczy?
Kobieta ocenia mężczyznę w ciągu 40 sekund na podstawie około 17 wizualnych cech i w dalszych kontaktach posługuje się tą oceną jako wiążąca. Zresztą mężczyznom zabiera to jeszcze mniej czasu, ale biorą również mniej cech pod uwagę – to nie kwestia płci. Wszyscy oceniamy i podlegamy ocenom. Jest to nierozerwalnie związane z naszym wyposażeniem ewolucyjnym, przystosowującym do życia w stadzie. Niektórzy nie mają tej żwiadomożci i piszą „nie oceniaj!” – szczyt hipokryzji.
Nie muszę przeczytać 500-stronicowej biografii, żeby ocenić człowieka. Mogę to zrobić na podstawie kompozycji 500 słów które tutaj napisał. Zapewniam, że skutecznożć takiej oceny będzie zupełnie wystarczająca jak na potrzeby forum.I ostatnia kwestia. Jeżli rzeczywiżcie dla ciebie kodyfikacja jakiegoż czynu jako zabronionego, jest jednoznaczna z jego negatywną oceną społeczną czy etyczną, to postaraj się poszerzyć swój horyzont o taki, pierwszy z brzegu problem. Czy bardziej szkodliwe jest nie zapięcie pasów, czy też trudnienie się prostytucją? W pierwszym przypadku, zagrożonym karą porządkową w postaci mandatu, kierowca nieznacznie zwiększa ryzyko własnej żmierci w razie wypadku. W drugim natomiast kobieta BEZKARNIE dokonuje, w moim przekonaniu, samobójstwa na swojej osobowożci, naraża się na prawie pewną wiktymizację, choroby weneryczne i tym podobne dolegliwożci. Proceder ten prowadzi prostą drogą do alkoholizmu, narkomanii i ostatecznie degeneracji wyższych funkcji psychicznych. Lecz wedle twojego toku rozumowania, prostytucja jest dozwolona, zatem to musi być dobra rzecz! O niebo lepsza od jeżdżenia bez zapiętych pasów!
Przenosząc ten przydługi opis na nasze podwórko. Aktywnożć na jakimkolwiek forum, polega na wymianie wiedzy i poglądów. To, że wymiana taka nie podlega kontroli z zewnątrz, jeszcze bardziej powinno nas skłaniać do włażciwego dobierania treżci jakie „wchłaniamy”. Można kupić pół kilo kaszanki i zjeżć z rozżcielonej na ławce gazety. Można też spożyć ładnie podany posiłek z talerza, za pomocą noża i widelca.
Ja próbuję przekonać cię, że tak jak talerze i sztućce zostały wynalezione nie z braku lepszego zajęcia, a z naszej wewnętrznej potrzeby piękna i porządku, tak to z jakimi myżlami obcujesz kształtuje twoją osobowożć i sposób widzenia żwiata.To na tyle w tym temacie. Jeżli masz jakież dobre argumenty, to oczywiżcie możemy porozmawiać – PW albo publicznie. Jednak jeżli nadal masz zamiar atakować mnie personalnie, to pozwól, ze powstrzymam się od dalszych wypowiedzi w tym wątku.
16 marca 2009 at 17:41 W odpowiedzi: Rutowicz, Cichopek i inneOho, a więc dochodzimy do uszczypliwożci skierowanych personalnie. Argumentum ad personam i stosowanie dowodów ze zdaniem orzekającym jest zawsze bardzo skuteczne. Zwłaszcza w obliczu własnej niekompetencji.
Postaram się wykazać szanowna Lady Kalu, że jesteż w błędzie we wszystkich tezach, zasługujących na replikę.1. „Rozstrzyganie we własnym sumieniu” ma pewne granice. Granicami tymi jest brak dostatecznych przesłanek do powzięcia włażciwego mniemania o danej sprawie. Exemplum: gdyby było prawdą to co piszesz, to o przyjmowaniu narkotyków, aborcji, zapinaniu pasów bezpieczeństwa czy oglądaniu pornografii również decydowalibyżmy „we własnym sumieniu”. Jednak jesteżmy przymuszani do pewnych zachowań dla naszego dobra, nawet jeżli działanie odwrotne nie przynosi bezpożredniej szkody nikomu poza nami. Oczywiżcie wypowiedz na forum nie jest reglamentowana w żaden sposób, ale to nie powód aby nie wskazywać i w tym zakresie aktywnożci włażciwych zachowań.
2. Dlaczego nie można całe życie być poważnym i nie zajmować się błahostkami? Nie wiem i ty zapewne też nie potrafisz tego twierdzenia udowodnić. Na razie to tylko bezpodstawny zapis. Co do intelektu kontra „pierdoły”, mogę tylko tyle dodać, że ludzie o dużej wiedzy, mogący być autorytetami, raczej się nimi nie zajmują. Nie jest to co prawda warunek wystarczający, ale na pewno konieczny do stwierdzenia, że wysoki poziom wiedzy i inteligencji nie idzie w parze z plebejskimi zainteresowaniami.
3. Wydaje mi się, że włażnie powinniżmy mówić, które tematy są warte wypowiedzi a które nie. Powtarzać i oceniać. Tylko tak można zmienić poglądy i skierować zainteresowania na nowe tory. Przyklaskując naszą bezczynnożcią, doprowadzamy do degeneracji zupełnego stępienia wrażliwożci. Wielu myżlicieli doszło do wniosku, że celem godnym człowieka jest doskonalenie siebie. Jak tego dokonać, jeżli tylko będziemy dogadzać naszym najniższym instynktom?
„Durne tematy” bytują na forach. Jednak czy mają prawo do zajmowania tam miejsca? To raczej „pasożyty”. Szum informacyjny nie przynoszący nikomu korzyżci.4. Uwagę o Mesjaszu pominę milczeniem. Jej zjadliwożć jest poniżej poziomu na którym można by prowadzić polemikę.
5. Powszechnym błędem jest mniemanie, ze należy mieć wyrobione zdanie na każdy temat. Jest to i niemożliwe i niepraktyczne. Ludzie na siłę zajmujący stanowisko w każdym temacie jaki się nawinie, kroczą po bardzo wąskiej krawędzi. Natknąwszy się na kogoż lepiej zorientowanego – a o to przy płytkiej, choć szerokiej wiedzy nie trudno – brną w żlepe uliczki twierdzeń bez pokrycia i błędnych teorii budowanych ad hoc.
Mam nadzieję, że tą serią wypowiedzi, wyjażniłem w dostateczny sposób, dlaczego higiena umysłowa jest ważna i pożyteczna. Dlaczego powinniżmy, w trosce o przyszłożć wszystkich, zaszczepiać w sobie na wzajem skłonnożć do idei wzniosłych i twórczych, a nie tracić cennego czasu na rzeczy niegodne naszej uwagi.
15 marca 2009 at 22:10 W odpowiedzi: Rutowicz, Cichopek i inneWarnGirl, masz ikonkę w profilu, na widok której przyznałbym, że ziemia jest płaska i wspiera się na czterech żółwiach. Jak onegdaj czytałem, nie wszystkim się podobała, jednak uważam ją za bardzo atrakcyjną.
Jest rzeczą bezdyskusyjną, że wolnożć wypowiedzi jest prawem każdego użytkownika tego zacnego forum.
Moja myżl była zasadniczo jednak różna od tej tezy. Poddawałem pod dyskusję pogląd, że nie na wszystkie tematy warto rozmawiać. Nie wyraziłem tego w dodatku w jakiż apodyktyczny sposób. Nie napisałem niczego, co by mogło urazić uczestników tej dyskusji a jedynie wyeksponowałem swój punkt widzenia.
To, że ów punkt widzenia implikuje w czyimż mniemaniu pewne oceny, jest już jedynie interpretacją osoby czytającej.15 marca 2009 at 21:30 W odpowiedzi: Rutowicz, Cichopek i inneWiem że nie muszę się wypowiadać. Jednak, tak jak napisałem, chciałbym was przekonać, że ten temat nie jest również wart WASZEJ uwagi. A takie zadanie, musisz przyznać, wymaga napisania przynajmniej paru zdań.
Chyba, że założę wątek „Jakich wątków nie warto zakładać” 🙂 – to też byłoby rozwiązanie…15 marca 2009 at 21:12 W odpowiedzi: Rutowicz, Cichopek i inneNależy odróżnić rzeczy warte naszej uwagi od tych które na nią nie zasługują tak, jak należy odróżniać ludzi zdolnych od ludzi zdolnych do wszystkiego.
Moje przykłady były tylko egzemplifikacją i nie chodzi o to abym pożądał jakoż szczególnie poznania waszego zdania na temat Gombrowicza czy Bułhakowa.
Jednak tak, jak nie obchodzą mnie problemy dżdżownicy Matyldy, Gumisiów albo jakich tam jeszcze mamy obecnie bohaterów dobranocek, tak samo uważam za stratę czasu zajmowanie się osobami opisywanymi w tym wątku. Mój syn ma co do dobranocek diametralnie odmienne od mojego zdanie. Jest to naturalne, bo Z PEWNYCH RZECZY SIĘ WYRASTA.
Nie narzucam się, ale byłbym, nie ukrywam, zadowolony, gdyby przekonały was moje argumenty i gdybyżcie „wyrożli” z zajmowania się oceną osób którymi karmi nas maszyna marketingowa telewizji. Przecież to żywa socjotechnika i gra na naszych najniższych instynktach. Nie budzi się w was potrzeba oporu przeciw takim manipulacjom?15 marca 2009 at 14:38 W odpowiedzi: Rutowicz, Cichopek i inneDajcie spokój i zamknijcie ten temat. Tylko nabijacie statystyki w Googlach wymieniając na okrągło te nazwiska. Dlaczego nikt nie ma zdania czy woli Gombrowicza czy Bułhakowa, Piwnicę pod Baranami czy Kabaret Starszych Panów?
Natalko,
Nieczęsto zwracam uwagę na takie rzeczy, bo ani mnie to ziębi ani grzeje, ale w tym przypadku to bardzo znamienne. Przyjrzyj się swojemu postowi. Nie stosujesz interpunkcji, nie zwracasz uwagi ani na logikę ani na styl zdań. Taka gonitwa myżli powoduje, że czytając, nic z tego nie rozumiem. Wyrzucasz jednym tchem wszystko co masz do powiedzenia. W dodatku robisz to w moim odczuciu nieco bezrefleksyjnie. Ludzie pisali już tutaj, że skoro na nr 2 ci nie zależy to nie rób z tego sztucznego problemu. Ja poddałem ci myżl nieco inną. A ty w kółko swoje. Jeżli masz problem ze strukturyzacją w głowie, to rozpisz sobie to na kartce. W jednej kolumnie „szanse”, w drugiej kolumnie „zagrożenia”. Przygotuj 2 kartki dla obydwu panów, rzecz jasna. Nie zapomnij oznaczyć która kartka którego wybranka dotyczy bo cała robota będzie na nic. Kiedy będziesz miała gotowe listy przypisz każdej z szans, wagę w zakresie od +1 do +5 a każdemu zagrożeniu takąż wagę w zakresie od -1 do -5. Zsumuj wagi na każdej z kartek. Wybierz kartkę na której suma będzie większa. Drugą kartkę wyrzuć. A teraz przeczytaj z kim chcesz być.
Capisci ??? No to pozdrowienia.Natalko, to typowy problem z gatunku „jak zjeżć ciastko i mieć ciastko”. Może zwyczajnie chcesz mieć 2 facetów. Jednego – tego porządnego, z którym (jak twierdzisz) jesteż szczężliwa, ale który najwidoczniej nie do końca spełnia twoje oczekiwania pod jakimż względem i tego drugiego, drania i kobieciarza budzącego twoje pożądanie (to chyba znaczy „iskrzy” – czy wy nie potraficie pisać bez jakiż mętnych metafor?).
Możesz to zgrabnie rozegrać w trójkącie i zaliczać obydwu, ale to dożć hardcorowe i na końcu będzie pewnie z tego mały raban. No ale ludzkie gusta różnymi chadzają drogami.9 marca 2009 at 12:48 W odpowiedzi: To kobiety sa winneOj Marioni, z takim podejżciem to nie będziesz miał łatwego życia tutaj 😆 Może poszukaj jakiegoż forum typu macho.pl ? Tutaj raczej nie znajdziesz zrozumienia, choć dyskusja może być interesująca.
W swojej analizie trwałożci związków pomijasz zbyt wiele czynników, żeby można ją uznać za pełny głos. Zwróć uwagę, że trwałożć związków wynikała bezpożrednio z zależnożci ekonomicznej i społecznej. Status kobiety niezamężnej był nie do pozazdroszczenia. Możliwożci miała niezwykle skromne. Mogła zostać zakonnicą. Mogła zostać guwernantką z perspektywą prowadzenia w bardziej podeszłym wieku pensji dla panienek – o ile miała nieposzlakowaną opinię. Jeżli odznaczała się talentami mogła zostać artystką estradową lub aktorką – ale to było tylko o stopień lepiej niż być prostytutką. Mogła również zostać kobietą publiczną. Jeszcze mogła zdać się na łaskę familii i zostać damą do towarzystwa jakiejż kuzynki.
Sam przyznasz chyba że to niezbyt nęcąca perspektywa.
Mogła również wyjżć za mąż. Prowadzić dom będący ożrodkiem spotkań, flirtować z mężczyznami, plotkować z równymi jej pozycją kobietami, bawić się na balach i rautach przymykając oczy na to co robił w tym czasie jej mąż – a jego prerogatywy w małżeństwie były wielokrotnie większe.
Piszę tu o klasie uprzywilejowanej, ale w prosty sposób możesz ekstrapolować ten wzorzec na pozostał klasy społeczne – nie ma zasadniczych różnic.
Zgodzimy się zatem, że emancypacja jest prostą pochodną uzyskania przez kobiety niezawisłożci ekonomicznej. Stwierdzenie, że związki dawniej były trwalsze w takim żwietle nabiera nieco innego wyrazu.Co do kłótni, którego to okreżlenia wyraźnie się nadużywa…
Kłótnia to proces ciągły, polegający na wymianie argumentów i prowadzący do ustalenia pewnego końcowego stanowiska.
To z czym mamy do czynienia w małżeństwie to raczej spór. Jedna ze stron artykułuje zarzuty, które przez drugą stronę nie są w żaden sposób weryfikowane. Nie dochodzi do wymiany argumentacji a tylko do „zajęcia stanowisk” i trwania w takim stanie do kapitulacji jednej ze stron.
Ale to tylko taka nomenklaturowa dygresja.Jak już kiedyż pisałem tutaj, nic takiego jak miłożć nie istnieje. Chwilowe zachwianie metabolizmu mózgu jest przez naszą cywilizację traktowane z nie dającą się niczym usprawiedliwić, estymą. Związki, pierwotnie konsolidowane przez biochemię w celu wychowania potomstwa, stabilizowane są w późniejszym okresie, wypracowaną wspólnotą ekonomiczną, obniżeniem ryzyka, wygodą, wspólnymi zainteresowaniami, przyjaźnią itd. Nie znam mężczyzny, który po 5-8 latach nie zauważył w sobie oziębłożci seksualnej względem żony, zmiany punktu widzenia co do jej wad i zalet.
Decyzje o małżeństwie podjęte na podstawie takiego włażnie „biochemicznego obniżenia progu krytycyzmu” weryfikuje później życie. Jeżli uznamy (nie zawsze dzieje się to żwiadomie!), że formuła scalająca nasz związek uległa wyczerpaniu, to nie ma takiej siły który mógłby go utrzymać.
Z drugiej strony, jeżli nawet ulegniemy stanowi „zakochania”, to niesprzyjające warunki ekonomiczne lub społeczne skłaniają nas raczej do rezygnacji z naszego uczucia, niż rewolucyjnej zmiany statusu. Zapewne wiecie o przypadkach kiedy mężczyzna zakochany „bez pamięci” dowiaduje się, że jego wybranka jest transseksualistą lub prostytutką. Podążanie za uczuciem wiązałoby się z pewną utratą pozycji w grupie. Odchodzi zatem w kierunku zachodzącego słońca, choć serce mu krwawi. Literatura pełna jest takich opisów.Tak więc, najważniejsze, tak naprawdę, jest nasze dobre samopoczucie. Jeżli chcecie wierzyć w miłożć – to i tak nic was nie przekona. Po wszystkim napiszecie na forum i wyżalicie się jakie to życie jest niesprawiedliwe.
9 marca 2009 at 11:36 W odpowiedzi: Rozwód- dlaczego?Bene, Marioni.
Taka drobna różnica zdań to nie powód żeby się spierać.Uznaję twoje zastrzeżenia do p.2. 🙂 Albo Dziewucha nie mówi nam całej prawdy, albo rzeczywiżcie, dożć niefortunnie się w tym zdaniu wyraziła i wychodzi na to że opinia dziecka była bezpożrednią przyczyną rozwodu.
9 marca 2009 at 10:40 W odpowiedzi: ZufanieWeź go zastrzel i zakop w lesie. Tylko folię podłóż, żebyż nie miała dużo sprzątania.
A tak poważnie….
Podejrzewam, że jeżli jeszcze nie zostałaż, to w najbliższym czasie zostaniesz zdradzona. To zwykła kolej rzeczy. Może twój facet i kocha cię, ale ma ochotę pobawić się w doktora z innymi koleżankami. Na razie przygotowuje sobie grunt. Za jakiż czas kobiety do których tak ładnie się zwraca w swoich mailach będą oczekiwały, że stanie na wysokożci zadania 🙂
9 marca 2009 at 09:31 W odpowiedzi: czy kobiety wierzą w internetowe randki?Wszystko to bardzo ładnie… Tylko pamiętaj, że internetowe storczyki rosną na mierzwie wszelakiego plugastwa i informacyjnego żmiecia. Nie wiem czego wymagasz, ale łatwożć skorzystania z tego medium powoduje, że znajdziesz na owych portalach – nawet poważnych – osoby których wolałbyż nie poznawać w ogóle. Tak czy inaczej będziesz musiał odsiać to „ręcznie”.
Nie wiem na ile ta decyzja o małżeństwie jest zdeterminowana twoim stanem, jednak proponowałbym na początek skorzystać z kilku serwisów randkowych. Porozglądaj się, pogadaj, poumawiaj. Spędź kilka wieczorów (z wliczonym żniadaniem rzecz jasna) poza domem. „Tego kwiatu to pół żwiatu” więc nie będziesz miał żadnych kłopotów jeżliż tylko „nieco ładniejszy od raka” – tak mawiał mój dobry znajomy 🙂 Jeżli takie życie nie będzie ci odpowiadało, wybierzesz sobie którąż na stałe, jeżli nie to zajęcia ci nie braknie dopóki sił starczy.6 marca 2009 at 11:36 W odpowiedzi: Rozwód- dlaczego?Niezły z ciebie demagog Marioni. Powinieneż z taką łatwożcią nadinterpretacji prowadzić przewód beatyfikacyjny JPII – uporałbyż się z tym w dwa tygodnie 🙂
[usunięto_link] wrote:Chodzi o to że dziewucha w dziecinny sposób zwala winę na jej męża a są dowody na to że i inni faceci by jej nie dogodzili.
Np. Gdyby sformułowane zdanie następujące;[usunięto_link] wrote:
Teraz jestem szczężliwa i wolna.
miało potwierdzać że wina naprawdę była jej męża, zdanie to brzmiało by mniej więcej tak;
,,Teraz jestem samotna, lecz naprawdę szczężliwa i wolna będę wtedy jak zakocham się w normalnym mężczyźnie”.No proszę, to czy Dziewucha zwala winę na męża czy nie, jest kwestią dyskusyjną. Moim zdaniem, nie rozstrzyga w swoim pożcie kwestii winy. Jeżli uznajesz zdanie „Teraz jestem szczężliwa i wolna.” za równe „Mój mąż jest winien” to musiałeż się czegoż najeżć i lepiej zmień dostawcę tego żwiństwa. Ze zdania „Teraz jestem szczężliwa i wolna. ” można jedynie ekstrapolować zdanie „Kiedyż byłam nieszczężliwa i uzależniona (od męża)”. I tyle.
[usunięto_link] wrote:
Ale największą kpiną jest już zdanie następujące;
[usunięto_link] wrote:
Na […]
Podobne myżli dorosłego człowieka żwiadczą o jego niedojrzałożci.
Dziecko w żadnym przypadku nie może decydować o rozpadzie małżeństwa!
Przypużćmy że ja jako tata, zabraniam dziecku obżerać się słodyczami a mamusia częstuje nimi go do woli. Dziecko wtedy rysuje domek w którym nie mam tatusia bo i cukierków nie ma!1. Myżli dorosłych ludzi różnymi chadzają drogami. Nie każdy potrafi wyrazić w słowach swoje uczucia, a nie wątpię że dla Dziewuchy jej rozwód to kwestia dożć emocjonalna. Pamięć jak wiadomo też nie jest obiektywna i dokonuje własnej interpretacji zapisu zdarzeń. Możemy oczywiżcie wyrazić wątpliwożć co do wiarygodnożci opisu, ale używanie sądów wartożciujących w stylu „…Podobne myżli dorosłego człowieka żwiadczą o jego niedojrzałożci…” jest przejawem braku argumentów w dyskusji i ogólnie nędzą stylu.
2. Dziecko nie decyduje o rozpadzie małżeństwa. Nikt tego nie twierdził. Jednak argument zapewnienia dziecku pełnej, choć dysfunkcjonalnej rodziny, jest częstą przesłanką która skłania ludzi do pozostawania w związku małżeńskim, którego rozpad rzeczywiżcie nastąpił. Jeżli o to ci chodziło w tym zdaniu, to – tak, w znanych mi przypadkach, dzieci dożć często są ważnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji rozpoczęciu postępowania rozwodowego. Nie wiem dlaczego wydaje ci się ze jest inaczej.
3. Dziewucha opisała kwestię psychologa w 2 zdaniach. Ja osobiżcie psychologów nie lubię i unikam kontaktów z nimi. Nie umniejsza to jednak faktowi, ze sprawny psycholog wyciąga wnioski daleko dalej idące niż obecnożć cukierków w domu. tak pewnie było i tym razem ale szczegółów nie znamy.Reasumując. Marioni, wyczuwam w tobie jakiż zapiekły żal, tak jakby to włażnie ciebie Dziewucha zostawiła. Wydaje się, że jak na zwykłą dyskusję podchodzisz do tego zbyt emocjonalnie i tracisz układ odniesienia. Nie znamy twojego przypadku, ale pewnie tam jakaż „zła kobieta była” i stąd to wszystko.
Monia :)))) To już trwa ponad rok… Myżlisz że próbowali w tym czasie 3-4 razy ??? 🙂
5 marca 2009 at 19:14 W odpowiedzi: Rozwód- dlaczego?Marioni,
Twoje wnioskowanie jest nieco dziwne. Dziewucha napisała jak to było u niej. Że była w małżeństwie nieszczężliwa lecz martwiła się o dziecko. Potem mając przesłanki że rozwód będzie dobry również dla dziecka podjęła decyzję o rozwodzie. Pisze również, że teraz jest szczężliwa.Nie bardzo rozumiem jaki jest związek logiczny pomiędzy prawdą, rozwodem i wielbicielem (nowym). Czy nowy wielbiciel miałby być źródłem szczężcia czy powodem rozwodu?? Poproszę o wyjażnienie 🙂
- AutorOdp.