- AutorOdp.
- 17 listopada 2007 at 23:28
taka, ze lepiej chodzic do kosciola niz stac w bramie z fajka.
buahahaha.
17 listopada 2007 at 23:39Puenta odbiegła od tematu 😉
Tak, to , że ktoż chodzi do kożcioła, nie oznacza, że jest dobrym człowiekiem- zgadzam się.17 listopada 2007 at 23:39Pytam dożć serio, utknęliżmy póki co na przerzucaniu się „co jest lepsze, klęczenie czy palenie”, a to do niczego konstruktywnego nie prowadzi…
Po pobieżnym przeglądnięciu dyskusji proszę jeszcze o Twój komentarz odnożnie [usunięto_link] posta. Odrobinę przemawiają przez Ciebie slogany, a ja, nie wiedzieć czemu, wole pojedynki na argumenty.
17 listopada 2007 at 23:46Klęczenie czy palenie? Jedno drugiemu nie przeszkadza. Ale tak na serio, to uważam, że lepiej jest, przynajmniej ja bym tak wolała, aby moje dziecko chodziło do kożcioła, a nie wystawało gdzież z jakimż „towarzystwem” pod blokiem i paliło papieroski…
17 listopada 2007 at 23:51Na bogów, Manora, nie Ciebie posądziłem o rzucanie sloganami o hipokryzji… No nic, późno już, do zobaczenia wszystkim jutro:)
18 listopada 2007 at 06:47a ja bym wolala, zeby moje dziecko zajmowalo sie w tym czasie czyms konstruktywnym.
zakladam, ze skoro ja nie spedzalam czasu ani w bramie ani w kosciele, to moje dziecko tez nie bedzie go tam spedzac.
co wiecej: nie znam osob, ktore soedzaja wolny czas w bramie. nie znam tez takich, ktore go spedzaja w kosciele. wiec tym bardziej dziwi mnie ten smieszny podzial.
18 listopada 2007 at 08:10😆 😆 😆
Wiecie co? Zatkało mnie po przeczytaniu tej wymiany postów między Waszą trójką 😉 Znowu, kurde, to samo 8)Generlanie trudno mi się zgodzić z czymkolwiek co naskrobała Manora bo mam zupełnie inne poglądy jako ateista (który notabene uważa siebie za nie tak znowu złego bezboznika bo nie pozbawionego zasad etycznych), jestem znacznie bliższa poglądom Parvati… Szczerze wolałabym aby moje dziecko zanim pójdzie do Kożcioła (czy w ogóle zidentyfikuje sie z jakąkolwiek religią), zastanowiło się nad sensem wiary i poznało założenia różnych wyznań…(nie oszukujmy się, w bardzo wielu przypadkach daną wiarę przejmuje się w toku wychowawczym i trwa się w niej bez większego zastanowienia…)
Co do Twojego postu telpeloth (tego aporpo zmieniających się czasów i nadmiernej instytucjonalizacji religii) – używasz argumentu klepanego przez tych, którzy mówią o sobie, że wierzą w boga ale do kożcioła nie chodzą. Z jednej strony brzmi to nawet racjonalnie a z drugiej nieco obłudnie. Nie mi oceniać, czy w tym wszystkim zagubiła się pierwotna koncepcja, bo roztrzynąć tę kwestię powinni katolicy w swoich sercach. Dlatego nie oceniam ludzi, którzy wybieraja tylko boga odrzucajac Kożciół (jako instytucję), ale chciałabym też nigdy więcej nie słyszeć, że wiara w boga mnie uszczężliwi lub tam sprawi, że stanę się prawym człowiekiem…
Apropo, skoro już ciągniemy ten wątek.
Co sądzicie o laicyzacji naszego państwa? W takim stopniu jak to jest np. we Francji. Hę? 😉18 listopada 2007 at 11:10No i nareszcie jakiż rozsądny głos w naszej dyskusji:)
Odnożnie mojego postu – tak, używam argumentu tych osób (które często do kożcioła chodzą), by pokazać, że katolicy nie dziela się na fanatyków i hipokrytów, tylko na tych, którzy chodzą „bo babcia tak kazała” i tych, którzy swoją wiarę popierają tym, co daje im rozum – i tych, mimo swoich poglądów, bardzo cenię. Raz jeszcze podkreżlę, że podział zaprezentowany przez parvati tchnie fanatyzmem lub przesadnym szufladkowaniem. Szufladkowanie ma to do siebie, że jest krzywdzące, a na dłuższą metę sami zamykamy się we własnym żwiatku ludzi myslących tylko tak, jak my i stopniowo wnioskujemy, że nasze zdanie zdanie jest zdaniem ogółu (lub, że nasze zdanie jest zdaniem ogółu, który w naszych oczach jest cokolwiek wart).
Z fanatyzmem zaż będę walczył zawsze i wszędzie, nieważne, czy jesteż fanatykiem islamskim, katoliskim, protestanckim czy ateistycznym.
Powiedzmy, że wspomniany mój post miał na celu obronę tych, których uważa się za gorszych TYLKO dlatego, że są katolikami. Wżród nich też są myżlący, wrażliwi ludzie.
Odnożnie laicyzacji – póki co mamy nadmiernie zakorzenioną w społeczeństwie tradycję powiązania kożcioła z państwem, co niełatwo i nieszybko zostanie zmienione. Jasne, jako antyklerykał (bez fanatyzmu, dla mających mylne pojęcie o antyklerykalizmie definicja [usunięto_link]) krytykuję działania hirearchii, której, niestety, wiecznie jest mało przychodów, ulg, wpływów i splendoru. Tu bardzo często występuje wspomniana przez parvati hipokryzja – z jednej strony krytyka bogactwa i wystawnego życia, z drugiej strony pałace biskupie i samochody.
Swoją drogą, jeżli prowadzicie firmę, to nie muszę wam o tym mówić, ci, którzy firmy nie proadzą – zapytajcie znajomego, jak wyglądałaby jego firma:
a) po 10 latach całkowitego zwolnienia z podatków
b) po 10 latach przychodów zwiększonych o hojne dotacje państwa (grunty w najlepszych miejscach, grube miliony na „odwierty geotermalne”)A propos Francji – wg mnie to jest już kraj trochę fanatyczny w swej laicyzacji. Zamiast propagować tolerancję i równożć traktowania wszystkich religii, Francuzi zrobili z antyreligijnożci główną ideę państwa. Bo o ile zapewnienie wszystkim religiom równego statusu wobec prawa uważam za pomysł godny pochwały, o tyle przeżladowanie religijnożci w ogóle to przesada.
Nie potrafię zrozumieć, czemu zakazanie muzułmańskim dziewczętom noszenia czarczafów w szkole (a więc zakazanie przestrzegania praw religii) ma byc przejawem tolerancji i laicyzacji. Na bogów – tolerancja religijna to zezwolenie na wyznawanie dowolnej religii, a nie zakazanie wyznawania jakiejkolwiek.
Odnożnie mojego pogladu na religię – jestem agnostykiem. Ze wszystkim, co to słowo implikuje – z niepewnożcią (niemożnożcią) odpowiedzi na pytanie, które dla ateistów i wierzących jest proste. To nie jest łatwa droga. I tak, agnostykiem bez (mam nadzieję) fanatyzmu,
18 listopada 2007 at 16:25Francja to przykład dożć skrajny (co trafnie wytknąłeż w konkretnych przypadkach), z drugiej jednak strony patrząc na nasz kraj – wcale nie jest lepiej, tylko inaczej. Nie będę się rozpisywać jak, bo wszyscy dobrze wiemy, choć każdy z nas widzi to inaczej.
Zgadzam się, że nie ma nic gorszego od fanatyzmu. Obojetnie czy religijnego, czy politycznego, czy ideologicznego, etc. Fanatyzm zażlepia.
18 listopada 2007 at 18:55bo nie mamy instynktu maciezynskiego i nie chcemy do konca zycia budzic sie u boku tej samej (niumalowanej) kobiety
18 listopada 2007 at 18:59[usunięto_link] wrote:
bo nie mamy instynktu maciezynskiego i nie chcemy do konca zycia budzic sie u boku tej samej (niumalowanej) kobiety
Jeżli kobieta jest ładna to nawet bez makijażu taka będzie:) A poza tym to, że widzisz kogoż zaraz po przebudzeniu, rozespanego to w pewnym snsie jest coż pięknego dla miłożci. Dla mojej jest, bo wiem, że nie muszę udawać bogini, żeby ktoż uważał, że jestem piękna, tylko kocha mnie taką jaką jestem. Nawet jeżli spię w kolorowych skarpetkach w paski i niebieskiej nie mającej nic seksownego piżamie.
19 listopada 2007 at 20:34[usunięto_link] wrote:
bo nie mamy instynktu maciezynskiego i nie chcemy do konca zycia budzic sie u boku tej samej (niumalowanej) kobiety
Powiem Ci, że w tym co napisałeż z męskiego punktu widzenia, jest dużo racji. Chodzi Ci o rutynę, ja wiem. Rozmawiałam o tym z moim chłopakiem i on się też tego boi. Dlatego ja nigdy nie chcę doprowadzić się do takiego stanu, chcę zawsze podobać się mojemu mężczyznie i będę dbała o siebie i o to, żeby dobrze wyglądać.
Niektóre kobiety, myżlą, że jak już „złapały” męża, to nie muszą troszczyć się o swój wizerunek, to jest ich błąd i pozniej cierpią, bo są zdradzane i porzucane…
19 listopada 2007 at 20:53Myżlę, że nie można tłumaczyć zdrady tym że kobieta jest nieumalowana i to jej błąd. To ich błąd. Jego też, że zamiast rozmawiać i próbować poszedł na łatwiznę.
19 listopada 2007 at 21:37[usunięto_link] wrote:
Myżlę, że nie można tłumaczyć zdrady tym że kobieta jest nieumalowana i to jej błąd. To ich błąd. Jego też, że zamiast rozmawiać i próbować poszedł na łatwiznę.
po pierwsze: nie tylko mezczyzni zdradzaja.
poza tym…trzeba byc debilem, zeby zdradzic kobiete, bo zdarza jej sie brzydko wygladac. nie w kazdym momencie zycia kobieta wyglada pieknie, ma ochote na seks czy podgrzewanie atmosfery.
prosty przyklad: rodzisz dziecko, wychodzisz ze szpitala z obwislym brzuchem, w rozwleczonym t shircie, a twoje sutki w ustach trzyma nie twoj facet, a twoj dzieciak. poza tym masz podkrazone oczy zmeczona cere i okropna fryzure i jedyne na co masz ochote to walnac sie spac.
i co, manora? zrozumialabys, gdyby twoj facet poszukal seksu gdzies indziej?
a wiesz czemu moj nie poszuka? bo jestem miloscia jego zycia. zarowno w dresie jak i w wieczorowej sukience jestem dla niego tak samo piekna.
19 listopada 2007 at 23:28[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
a wiesz czemu moj nie poszuka? bo jestem miloscia jego zycia. zarowno w dresie jak i w wieczorowej sukience jestem dla niego tak samo piekna.
To samo myżlę o swoim facecie, mieszkamy razem i chodzę nieumalowana w dresie i nadal powtarza, że jestem najpiękniejsza na żwiecie, bo dla niego zawsze będę.
Nie twierdze, że tylko faceci zdradzają, ale taki przypadek był rozpatrywany.
- AutorOdp.