Hegemonia
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
- 9 października 2007 at 09:03 W odpowiedzi: Mam już dożć takiego małżeństwa
Trzymam kciuki Sandy. I uszy do góry, poradzisz sobie!
7 października 2007 at 06:42 W odpowiedzi: skad jesteżmy?? :)W-A-Ł-B-R-Z-Y-C-H 8)
7 października 2007 at 06:41 W odpowiedzi: nasze urodzinki..15 października, 'waga’ 8)
5 października 2007 at 16:54 W odpowiedzi: Czy warto zamieszkać z chłopakiem przed żlubem ?[usunięto_link] wrote:
Hegemonia – czyzbys poczula sie zaatakowana ? NIe mialam zupelnie takiego zamiaru
Trudno czuć się zaatakowaną na kulturalnym babskim forum, zbyt duże dożwiadczenie w wirtualnych konwersacjach mam by odbierać czyjeż zdanie czysto interpersonalnie 😉 Jednakowoż miło z Twojej strony, że pytasz ;D
Moje słowa miodkiem również nie trąciły, ale to tylko dlatego, że uprawiam bezwarunkową szczerożć wypowiedzi. Mam nadzieję, że w żadnym momencie Ciebie nią nie uraziłam, ot jakoż tak lubię walczyć o marzenia i idee 😉 Może dlatego, że nie podoba mi się marazm i smuta, może dlatego, że wierzę w moc sprawczą naszych umysłów, a może po prostu dlatego, że mimo wielu przeciwnożci losu i pomyłek w dobieraniu znajomych wciąż w ludzi wierzę 😉 Choć przyznaję, wybrańcy naszych serc czasem potrafią nam tę wiarę obrzydzić…
5 października 2007 at 06:33 W odpowiedzi: Czy warto zamieszkać z chłopakiem przed żlubem ?[usunięto_link] wrote:
(…_Sory ale kto wam daje gwarancje ze skoro przetestujecie sie przed slubem to bedzie zawsze taka sielanka ?
Yyy…uproszczenie. Nawet dosyć zabawne. Bo wiesz, tak na prawdę, wszystkie liczymy, że „nastanie sielanka” bez względu na to czy mieszkamy z partnerem przed żlubem czy nie. Wszystkie chcemy być szczężliwe. A to, że mieszkając z kimż przed żlubem, lepiej go poznasz (przebywanie 24h robi swoje) jedynie wspomaga lepienie wspólnego szczężcia po sakramentalnym 'Tak’. Znasz już bowiem wszystkie te pierdoły typu, że facet odruchowo odkłada szczoteczkę do zębów na lustrzaną półkę, którą przed chwilą wyczyżciłaż… Razem pokonuje się zwykłe prozaiczne probemy, rutynę, która prędzej czy później próbuje się zagożcić. Codziennożć nie już aż tak zaskakująca po prostu. To, że dobrze poznamy się mieszkając razem przed żlubem gwarantuje jedynie to, że więcej o sobie wiemy i nieco mniej nas później zaskakuje… A szczegóły jak wiadomo, czasem robią wieeelką różnicę..
[usunięto_link] wrote:
Dziwi mnie ze nikt z was nie wzial pod uwage faktu ze czlowiek sie zmienia.
Tak, zmieniamy się. I? Znowu upraszczasz wg swojego toku myżlenia… Jedyna trzeźwo myżląca, hę? Oj wybacz, ale nie wydaje mi się, by szczężcie przyćmiewało nam rozum na tyle byżmy nie zauważały zmian, czy to w sobie czy w innych…
Zmieniamy się, owszem, ale jest to jedną z tych słodkich nieprzewidywalnożci nadających naszemu życiu barw. W związku z tym mamy niczego nie zakładać? O niczym nie marzyć? Nie dążyć do własnych ideałów?[usunięto_link] wrote:
Sory , nie chce tu wyjsc na rozgoryczona babe,
Ale włażnie na taką wychodzisz.
[usunięto_link] wrote:
Pewnie zgadzam sie ze slub ma byc swego rodzaju spelnieniem, dopelnieniem udanego zwiazku, ale nie daje gwrancji, ze facet niezaleznie czy mieszkal z toba przed slubem czy nie, czy ma z toba papierek w usc czy nie, pewnego dnia zwinie manatki, powie sorry to byla jedna wielka pomylka i prysnie w swiat.
Jasne, gwarancji, że „będziemy ze sobą aż do grobowej deski” nie można mieć nigdy, bo koleje losu plotą się różnie i różniżcie. Ale w takim razie co? Mamy porzucić idee, poddać się nihilistycznej doczesnożci i z góry zakładać „kochanie, możemy się diametralnie zmienić, zrujnować sobie życie, nie wierzmy w słowa wypowiadane w przysiędze, nic nie znaczą, bo nie wiemy co będzie..”. Chyba nie o to w miłożci chodzi… Twierdzę bowiem, że gdzież w tym wszystkim potrzebna jest wiara w siłę uczuć, wiara w ludzi. I faktycznie, nie ma różnicy, czy mieszkamy ze sobą przed żlubem czy nie, czy w ogóle jesteżmy po slubie czy nie. Ważne jest to kim jesteżmy i z kim chcemy dzielić życie. ślub generalnie nie jest żadną gwarancją, bo takową winny być nasze uczucia co najwyżej…
4 października 2007 at 07:02 W odpowiedzi: Kiedy poznałyżcie swoich przyszłych teżciów?Heh, teżciowa pracodawca? Ała 😉
A będąc poważną – ja swoich 'teżciów’ (przyszłych powiedzmy) poznałam w pierwszych dniach związku. Zostałam zaproszona przez rodziców mojego partnera na kolację i tak się poznawaliżmy przez pół nocy 😉 Teraz odwiedzamy ich nawet kilka razy w tygodniu i za każdym razem jest niezwykle. Moi rodzice postępują zresztą podobnie, polubili moją połówkę bezwarunkowo 😉
4 października 2007 at 06:55 W odpowiedzi: Czy warto zamieszkać z chłopakiem przed żlubem ?Tak, małżeństwo to swoistego rodzaju konsekwencja udanego partnerstwa. Jednak nie wszyscy przypisują mu należną wartożć, czasem mówi się przecież, że „to tylko żwistek, papierek”. No cóż, dla mnie nie do końca. Osobiżcie uważam bowiem, że żlub to istotny element naszej socjalizacji, istotny element misternej konstrukcji jaką są nasze emocje i uczucia. ślub to jeden z etapów samospełnienia (przynajmniej dla czężci z nas ;), tak mi się wydaje. Nim jednak powiem „Tak”, chcę dobrze poznać swojego partnera, a tym samym i jemu dać możliwożć poznania mnie (wyrażając się kolokwialnie). Zatem popieram pary, które zamieszkują razem nie mając żlubu, czy (jak niekórzy) wręcz po to by się sprawdzić. Sama mieszkam już od jakiegoż czasu z moim partnerem i uważam ten okres za jeden z lepszych w moim życiu 😉
ślub? Na pewno kiedyż 😉
- AutorOdp.