Serrafina
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
Odpowiedzialna odpowiedzialna, burza hormonów znacznie się obnizyła i znam bardzo wiele dziewczyn w tym wieku po…
A pan nauczyciel… szkoda że nie pokazali zdjęcia tej dziewczynki, napewno nie przypomina płaskiej dziewuszki z warkoczykami.
Popęd to popęd 😉Moja koleżanka ostatnio kochała się od rana, około 9 do 14 i wytrysków było 9!
Króliki, normalnie króliki 😆12 lipca 2007 at 08:27 W odpowiedzi: Druga miłożć. Nie oceniajcie mnieDziękuję wszystkim za pomoc. Mam nadzieję, że kiedyż napiszę bardziej kolorowy post o tej sytuacji. 🙂
12 lipca 2007 at 08:26 W odpowiedzi: Czy z Nami jeszcze cokolwiek będzie??? Do kobiet…Nie znalazłam powodu zerwania, tj. jakie było jej uzasadnienie.
Och mężczyźni potrafią w tej kwestii zaskoczyć. Mój mąż np. to sprinter. Lubię szybkie numerki, ale tu czasami kończyło się jednym pchnięciem, teraz około 10 minut. Za to był jeden taki, co mógł i mógł i tak był przy tym różnobarwny, że te 4-5 godzin się wcale nie dłużyło. 😛 😳 😀
Jak jest trochę za wolno unież pupę i niech on porusza biodrami na leżąco. Poleeeeeeeeeeecam.
Jakiż czas temu przekonałam się nawet do anala na jeźdzca, partner kazał mi wtedy się pieżcić, czułam palcami jego członka, drugą ręką dotykałam piersi. Odlot. 😳
11 lipca 2007 at 12:37 W odpowiedzi: jak poznaliscie swojego partnera/partnerke?Ja swojego obecnego męża poznałam na weselu. Byliżmy żwiadkami. Byłam strasznie wredna dla niego (nie pij już, nie pal tyle, nie pij tyle kawy itp.), a on pocieszny i opiekuńczy.
11 lipca 2007 at 12:34 W odpowiedzi: pomozcie:(jechac po kryjomu przywitac go?Nie to napewno nie tak, a jeżli chodzi o wieczorek to dobry marynarz i Czerwone Morze przepłynie hihi
11 lipca 2007 at 12:29 W odpowiedzi: Czy żałowaliżcie…?Mam to samo wahanie. Chcę odejżć od męża, tym razem definitywnie i nie ważne czy będę sama czy z kimż, chcę odejżć, ale także nie wiem czy on sobie da radę, czy to dobry krok, czy nie będę żałować. Niestety
11 lipca 2007 at 11:42 W odpowiedzi: Powrot lub wzmocnienie uczuc?jeżli odeszła nagle i definitywnie, mało prawdopodobne by coż odbudować, jeżłi tylko nagle, to możliwe, że w obojgu jest tyle kumulowanych emocji, że pięknie będzie stworzyc cos nowego, ale tylko jeżli nie minęło dużo czasu, bo inaczej przewiduję albo nieudolny związek albo ognisty romans 😉
jełżi rozstanie było przemyslane, nie ma szans na naprawę uczuć11 lipca 2007 at 11:37 W odpowiedzi: Druga miłożć. Nie oceniajcie mnieTo będzie chyba najlepsze. Na chłodno obejrzę wszystko z boku. W ten sposób też nie skrzywdzę nikogo, bo przecież chwile wahania, zastanowienia ma każdy.
Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze… 🙂Wiesz, moja koleżanka miała podobny problem. Była szaleńczo zakochana w pewnym facecie, ale rozstali się. Do dzisiaj oboje mają motylki jak się widzą, ale aktualnie są w któryż tam kolejnych związkach. Co się okazuje. Moja koleżanka nie wierzyła, że można tak drugi raz pokochać, a jednak coraz czężciej czuje że do swojego obecnego chłopaka czuje coż zbliżonego i głębszego jednoczeżnie.
Jeżli chodzi o odgrzewanie uczuć, to nie polecam. Odgrzewana dobra jest tylko zupa i to nie każda, miłożć nie. Uczucie już po około miesiącu ma inny smak, ludzie się zmieniają, gdy są obok siebie robią to podobnym torem, ale jaka kolwiek przerwa w relacjach wpływa na ludzi i na ich spojrzenie na żwiat, nie tylko w miłożci przecież. Odgrzejesz przyjaźń z podstawówki?
Każda przerwana głębsza realacja międzyludzka może gorzko smakować rozczarowaniem (czy nie lepiej żyć tymi cudownymi wspomnieniami).
Czasami błędem tez bywa porównywanie temperatury uczuć, bo przecież jak w życiu ta zimna wódka może bardziej rozgrzać krew niż gorąca kawa…
Podsumowując, jeżli nie czujesz sie szczężliwa w obecnym związku, skończ go zanim będzie trudno to zrobić, ale nie próbuj zaczynać od nowa z tamtym.11 lipca 2007 at 09:08 W odpowiedzi: Druga miłożć. Nie oceniajcie mnieTylko, że u mnie włażnie w tym jest najgorsze, że czuję się okropnie niezależnie od którego mogę usłyszeć, że to koniec i to z różnych, skrajnie różnych powodów.
To jest naprawdę dramat.Czasami n****ętniej bym zostawiła obydwu, a nawet zawisła gdzies na jakimż dzrewie. Psychika mi juz siada.
11 lipca 2007 at 07:26 W odpowiedzi: Druga miłożć. Nie oceniajcie mnieStało się…
Wczorajszy dzień był okropny. Najgorszy jaki mozna sobie wyobrazić. Poszliżmy z mężem do knajpy znajomego, mieliżmy się tam spotkać z parą przyjaciół. Był tam też on…
Gdy w pewnym momencie powiedział mi że może trzeba to skończyć skoro i tak nie ma sensu, a on cierpi jak widzi nas razem (skończyć w sensie zaprzestać jakichkolwiek spotkań, unikając nawet tych przypadkowych), zadrżałam. Nie, nie, nie pomyżlałam. Mąż zaczął obserwować nasze zachowanie, co by mu nie zarzucić, jest dobrym obserwatorem. Poprosił mnie na stronę, kazał przysiądz na nasze zmarłe dziecko, że nie mam z tamtym romansu. Przysięgłam, bo przecież nie mam, bronię się narazie przed samą sobą, ale nie mam. Krzyczał na mnie dłuższą chwilę nie uwierzył.
Przyszli znajomi, sytuacja się trochę rozluźniła, ale nie na długo… Mąż poszedł za mną do toalety, zaczął krzyczeć i cały czas zarzucać zdradę, a najgorsze jest to, że powiedział, że nasz zmarły synek pewnie nie jest jego. Uderzyłam w twarz. Sytuacja powtórzyła sie czterokrotnie, wtedy on mocno popchnął mnie dwa razy o żcianę. Kazałam mu wyjżć i powiedziałam, że nie chcę go już dzisiaj widzieć…
Koleżanka wbiegła po chwili do łazienki, docierały do mnie odgłosy kłótni męża z kolegą. Mąż wyszedł dopiero po około dwudziestu minutach. Ja beczałam w tej durnej toalecie. Przyszedł kolega, poprostu mnie przytulił. Powiedziałam wtedy, że odchodzę od męża, a on może ale nie musi iżć za mną. Powiedział, że pójdzie, że kocha itd. Postaliżmy jeszcze przez chwilę. Wyszłam. Kolega barman powiedział tylko, że mąż mi przekazał, że bardzo kocha naszego syna, a także że zabrał mi telefon torebkę kurtkę, bo… to od niego!
Wyszłam na schody. Już nie miałam ochoty iżć dalej… Kolega wyszedł za mną. Chwycił za rękę, odprowadził kawałek. Ja jednak skręciłam kawałek w jego stronę. Prosił, bym nie szła. Powiedziałam tylko, spójrz mi w oczy i powiedz, że mam nie iżć. Powiedział z lekką chrypą chodź. Weszliżmy na stare boisko. Przytulił mnie, pocałował. Byliżmy tam chyba godzinę i… pozwoliliżmy sobie na delikatne pieszczoty.
Poszłam do domu. Nie było męża ani samochodu. Próbowałam się dodzwonić, nie odbierał, wyłączał telefon. Napisałam kilka smsów, że chcę by wrócił, położył się i bysmy porozmawiali o wszystkim jak wytrzeźwieje. Nie dał znaku życia. Poszłam spać. O 4:20 przebudziłam się. Zadzwoniłam do niego. Był roztrzęsiony i pijany. Czepiał się o wszystko i o nic, po prostu miał żal. Godzinę później nakłaoniłam go by wrócił do domu. Kłótnia trwała jeszcze trochę, po czym zasnął w fotelu.
Teraz jestem w pracy. Mąż nie odbiera, z kolegą na razie nie chcę się kontaktować. Boję się każdej kolejnej minuty. 😥- AutorOdp.