Zwyczajna

Twoje odp. na forum:

  • Autor
    Odp.
  • W odpowiedzi: Co sądzicie o kozakach na lato?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Dlatego noż szpilki i inne buty odsłaniające nogi. A osoby, które chcą nosić kozaki – niech je noszą. Mi się to podoba. A przykład, że w takich kozakach można iżć do klubu rzeczywiżcie jest trafiony. Tam też chętnie założyłabym sobie takie buty.

    W odpowiedzi:
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Nie rozumiem oburzenia. Jest popyt to podaż też musi być. Mnie to nie kręci, ale nie będę zjeżdżać żałożycieli tego portalu. To nie moja sprawa.

    W odpowiedzi: Co sądzicie o kozakach na lato?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    [usunięto_link] wrote:

    Ha ha ha!
    A cóz ma do tego statut społeczny?? 😆 miałaż chyba na myżli celebrytów… a oni jak wiadomo pozwalają sobie na różne dziwadztwa 😛

    Dlaczego mnie wyżmiałaż?
    Jeżli chodzi o celebrytów, to oni rzeczywiżcie pozwalają sobie na różne dziwactwa.
    Ale mówiąc co statusie społecznym, zupełnie nie trafiłaż w sendo sprawy. Otóz status społeczny, ma się nijak do statusu materialnego.

    A ludzie o wyższym statusie materialnym czężciej pozwalają sobie na takie rzeczy, gdyż: im łatwiej jest żyć w pełnej zgodzie z modą. Nie ma się co oszukiwać, że jak się ma więcej kasy to o wiele więcej możliwożci. A po drugie, kozaki letnie(które rzeczywiżcie istnieją) nie są zwykle produkowane przez przeciętne firmy obuwnicze, a przez droższe marki. A jeżli są produkowane kozaki letnie, tzn że ich przeznaczeniem jest noszenie ich latem.

    Swoją drogą, śmiesznie by było iżć na plażę w JAKICHKOLWIEK kozakach, ale do krotkich spodenek, czy spódniczki na wieczornego grilla kozaki są w porządku.

    W odpowiedzi: Czym różnią się faceci od jogurtu?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    prawdziwe kobiety SĄ FEMINISTKAMI, a tylko kobieto-podobne babole nie są.

    Poza tym, tekst rzeczywiżcie nieciekawy i dziecinny. Rzuć chłopaka w cholere, niech znajdzie panne pare lat młodszą.

    W odpowiedzi: nieprawdziwe plotki
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Na mój temat też plotkowano wiele razy, ale nie bawiło mnie to. Ludzie wierzą w plotki więc z jednej strony jest to żenujące a z drugiej przykre.

    Jak sobie radze. Przede wszystkim staram się dementować i nie obracać się w towarzystwie, w którym można by było plotkować.

    U mnie to było tak, że gdy spotykałam się przez pewien czas z dwoma ( raz z jednym, potem z drugim – żeby nie było 😉 ) „popularnymi” chłopakami u mnie w mieżcie, plotki były non stop. Z zazdrożci wszystko. teraz od 3 lat jestem w stałym związku, jeżdże samochodem – dlatego ludzie mnie mniej widzą, nie chodzę do „klubu” w moim mieżcie i dzięki temu plotek nie ma. 😉

    W odpowiedzi: Co sądzicie o kozakach na lato?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Kozaki w lecie nie są nieporozumieniem. Zauważyłam jednak, że ludzie o wyższym statusie materialnym chadzają w ten sposób ubrane.

    W odpowiedzi: Nasze kłótnie z partnerami
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    [usunięto_link] wrote:

    to jak tak ladnie sie tlumaczysz, pokazujesz ze wiesz czego chcesz to przemysl sobie czemu go uderzylas? nie radzilas sobie z argumentami, emocjami? Chwlowa burza hormonow u Ciebie wystapila? A co bedzie nastepnym razem gdy nie bedzie chcial jechac do Twoich rodzicow?

    Czemu go uderzyłam? Bo mimo, że ja miałam mnóstwo argumentów, on nie chciał rozmawiać. Potem tylko sobie żartował i tym sposobem mnie podjudzał. Nie wytrzymałam i go zaczęłam trochę „popodklepywać”.

    A pytanie o to, czy nie radziłam sobie z emocjami jest retoryczne.

    [usunięto_link] wrote:

    Jestescie ponad 3 lata, wiele juz za wami, ale wieki przed wami! Szacunek musi byc. Zastanow sie czy urlop czy weekend jest powodem do rozstan, smutku i lez.

    No włażnie xyz, powód tej kłótni nie jest powodem do takich kłótni. Ale po paru chwilach prób nawiązania jakiegokolwiek sensownego dialogu, kłótnia ( z mojej strony ) przeszła na trochę inny temat. Zaczęło się od tego, że chciałam, żeby wyjażnił mi czemu nie chce jechac na 2 dni, a potem zeszło na „dlaczego nie potrafisz ze mną rozmawiać, dlaczego taka głupia sprawa musi przerodzić się w taki konflik?”.

    zdaje się, że włażnie z tym mają największy problem. Trudno znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie dla twojej sytuacji, bo rozwiązaniem jest zawsze rozmowa. Nie bicie kablem. Nie sklinanie.

    Nie rozumiem na jakiej podstawie twierdzisz, ze dla mnie rozwiązaniem sytuacji jest bicie i wyklinanie. To nastąpiło dopiero pod wpływem furii. Wówczas gdy go uderzyłam nie liczyłam już na żadne dojżcie do porozumienia, tylko wyładowanie emocji. Byłam w histerii.

    Jeżli on nie nauczy się rozmawiania a ty nie wyluzujesz to czarno widzę. Poza tym miała rację osoba,która zauważyła, że problem do dużych nie należy i w planowaniu urlopu problemy powinny być raczej na najmniejszym poziomie- bo w końcu jak się kochacie to i na mazurach i nad morzem będzie fajnie. Tylko że tu problemem nie są wakacje tylko relacja między wami. Nawet jak się zgodzi na wyjazd nad morze, to poprztykacie się tam o to, czy iżć na rybę czy na kurczaka i skończy się tym, że on wyląduje głową w talerzu.

    Tutaj już grubo przesadzasz. Ale rozumiem, że ciężko jest ocenić czyjż zwiazek na podstawie kilku postów. My kłócimy się bardzo rzadko. Nie po każdej kłótni go bije.
    Opisalam kłótnie, z którą nie mogłam się uporać i którą źle poprowadziłam. Tak nie wygląda nasze codzienne życie 😉

    Zrozumiałam, ze powinnam olać tamtą rozmowę w danej chwili. Wczoraj rozmawialżmy i on stwierdził, ze po prostu nie mial ochoty na tą rozmowę w tej chwili. Mogłam przestać i pogadac innym razem.

    Ale jedziemy na weekend, przeprosił mnie, a ja jego za niepanowanie nad emocjami. 🙂

    W odpowiedzi: Nasze kłótnie z partnerami
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    [usunięto_link] wrote:

    To ja tez wtrace swoje 5 groszy, bo jak to tak czytam to az mi sie smiac chce.

    Dziewczyno wez Ty daj sobie na luz! Jak w zwiazku cos jest zle to najpierw szukaj winy u siebie pozniej dopiero u drugiej osoby!
    Urlop, kazdy wyjazd to ma byc przyjemnosc. Ty zmuszasz partnera do tego czego chcesz Ty.

    Bicie kablem, slowa typu spieprzaj w zwiazku sa niedozwolone!!!
    Przeciez to brak szacunku.

    Ja proponuje zebyscie spedzili urlop osobno, kazdy jak chce. Zastanow sie czy jest przed wami jakas wspolna droga.

    W zwiazku przychodzi taki moment ze z dwojga kochajacych sie ludzi staje sie jednosc. Partner nie musi dokanczac zdania, nie musi sie sprzeciwiac bo po jego minie wiesz ze on wolalby cos innego.

    Wasz zwiazek dla mnie jest bez sensu! Sorki za szczerosc ale jak juz tak mam.

    Wiesz, biorąc pod uwagę, że tak dalece idące wnioski snujesz na podstawie kilku postów, to nie robią one na mnie zbyt wielkiego wrażenia.

    Nie szukałam winy u chłopaka. Ja chciałam z nim pogadać, zapytać dlaczego tak uważa, żeby podał argumenty, które przemawiają za tym żeby jechać tam tylko na jeden dzień. Nie kazałam mu „zrob tak jak ja chce”, tylko „pogadaj ze m ną i wytłumacz dlaczego masz takie zdanie”.

    Wyjazd osobno nie wchodzi w gre. Oboje chcemy być razem. Zbyt rzadko się wakacjujemy żeby teraz wyjechać oddzielnie.

    Teksty typu ” wasz związek jest dla mnie bez sensu!” są dla mnie żałosne. Nie wiesz jak wygląda nasze życie. Jest wręcz beztroskie. Jesteżmy po 3 latach związku a problemów nie mamy praktycznie żadnych. Poza tym, który wyżej opisałam.

    W odpowiedzi: Nasze kłótnie z partnerami
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Może Was to zdziwi, ale pocieszyliżcie mnie Smile Wiem, że ciężko będzie zmienić JEGO więc liczyłąm, że może ktoż mi powie, ze to ja przesadzam i dzięki temu ulży mi, że wyolbrzymiam sprawę.

    Z tym biciem i placzem na prawdę długo się wstrzymywałam. Ale co tu zrobić jak mimo długich próżb, podawania wielu argumentów, zadawania wielu pytań, starania się z mojej strony dojżć do kompromisu, on mnie ignorował, żmiał się, chciał zakończyć temat, zmieniał zdanie tylko na odczepnego. Co byżcie radzili mi zrobić w takiej sytuacji? Jego mama radziła mi żeby zakończyć temat i wrócić do tego kiedy indziej. Ale ja wolałabym od razu wszystko wyjażnić. Zaczynałam płakać dopiero powiedzmy po półgodzinnym monologu gdy moja wżciekłożc, która te pół godziny znajdowała się we mnie wżrodku, w końcu zaczęła wylatywać mi niczym dym uszami Laughing.

    Miszczu czytałam ten temat o Twojej byłej. Współczuje rzeczywiżcie. U mnie to nie było coż w rodzaju napieprzania czym popadnie, tylko starałam się robić to tak, żeby jednoczeżnie trochę się wyżyć i nie zrobić mu krzydwy.
    Doszło do nawet trochę zabawnej akcji gdzie chciałam udeżyć go (już chyba wtedy z całej siły) w ramię, a że była otwarta szafka – walnęłam w jej róg i dziż mam spuchniete dwa palce i strasznie mnie boli. To chyba za karę Wink

    W odpowiedzi: Nasze kłótnie z partnerami
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Po pierwsze to chyba umieżciłam temat w złym dziale. Proponowałabym go może przenieżć do uczuć…?!

    Do miszcza: jeden z tematów, który mógłby spowodować normalną wymiane zdań, a po 5 minutach koniec rozmowy to szowinizm. Wczorajsza sprzeczka polegałą na tym, że doniedawna oboje chcieliżmy( albo może on kłamał, oszukiwał siebie i mnie, chciał mieć spokój na jakiż czas) jechać na weekend w morze. Wczoraj on powiedział, że chciałby pojechać tylko na jeden dzień na pobliskie jezioro. Ja byłam zszokowana, bo do tej pory mówił co innego. Więc chciałam to wyjażnić. Chciałam żeby powiedział, czemu zmienił zdanie, czemu nie wezmie sobie jednego dnia wolnego, czy uważa ze to normalne ze zamierza całe wakacje 6 dni w tyg zapieprzać, bez jednego dnia na pieprzony wyjazd nad morze. On bez podawania argumentów mówił ” nie bo nie ” więc ja spokojnie probówałam zaproponowac mu mazury lub co innego. Gadka się toczyła, choć jak zwykle był to raczej monolog a z jego strony wymijające odpowiedzi: raz zaprzeczał ” nie bo nie”, a potem mówił „no dobra”. Gdy ja go pytalam, czy znowu zmienil zdanie to on mowil” zrobimy tak bo ty tak chcesz” patrząc w tv – na odczepnego. I tak zawsze wygląda pierwszy etap rozmowy. Ja proszę żebyżmy to wyjażnili, żeby nie było nieporozumien, a on odpowiada raz tak raz tak i chce jak najszybciej zakończyć niewyjażniony temat. Ja jestem zdenerwowana, ale mówię barzdo spokojnie, a on jest totalnie wyluzowany.. Potem zaczynam popłakiwać, że już nie mam siły z nim gadać, że nie chodzi już o tej wyjazd, ale jak zwykle o to, ze nie potrafi normalnie rozmawiać. On robi sobie żarty, całkiem na luzie mówi żebym nie histeryzowała i ani troche nie rusza go mój płacz – drugi etap. Jestem już wżciekła, zdaje sobie sprawę żę histeryzuje, ale tylko przez to ze po raz kolejny klotnia wyglada tak samo: ja proszę o rozmowe, ten ma to w d****. On twierdzi ze jestem histeryczka – zgadza się, ale to dopiero po długim czasie prób normalnej rozmowy. I końcowy etap wyglada tak, że ja płaczac krzycze na niego, wtedy on też się rozrusza i krzyczy na mnie. Powiem mu wtedy czasem coż przykrego. Gdy chce od niego wyjżć, on wstaje i ciagnie mnie do siebie. Zdarza się, ze z bezradnożci go uderze, ale on jest silny i potężny dlatego wiem, ze nic mu nie zrobie. Po prostu dla jakiegoż tam rozładowania.

    A jak potem wygląda rozmowa na temat tej kłótni? ” Bo Ty oczywiżcie histeryzujesz” 👿

    Do Onione: włażnie, super sprawą jest już to, że u Was występuje wymiana zdań. Tylko nie rozumiem, czemu po wymianie zdań nie następuje odrazu wyjażnienie sprawy, tylko boczenie się. Ja tego niecierpie. Przecież to nic nie daje.

    Co ja mam teraz zrobić. Wczoraj nasza kłotnia skończyła się tak( wstyd się przyznać, pomyżlicie, ze jakas patologia): ja walnęłam go kablem od laptopa, co go ponoc zabolalo, a on krzyknął do mnie ” to wypieprzaj”. Ja wstałam, w tym czasie wbiegla jego mama i zaczęła na niego krzyczeć, prosiła żebym została z nia, wypiła herbate, ale ja w tym czasie wybiegłam z pokoju i udałam się do domu.

    Mam się do niego nie odzywać przez jakiż czas? On już wczoraj do mnie zadzwonił(jak zwykle po kłotni), ale jak zwykle liczł że to ja będę gadać, a on tylko słuchać. Po kilku zdaniach, powiedziałąm mu dobranoc, skoro nic nie mówisz. I co dalej?

    W odpowiedzi: Pędzle do wykonywania makijażu
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Dziewczyny na prwadę uważacie, że te wszystkie pędzle są niezbędne do wykonania prawidłowego makijażu? Czy na prawdę widać różnice gdy np do rozcierania kresek zamiast profesjonalnego pędzla użyje się patyczka do uszu? Do podkładu – palca, a do różnych cieni jednego pędzelka? Do czego te wszystkie pędzle służą? Ja włażnie w taki sposób się maluje, palec, ze 2 pędzelki i patyczki do uszu. Chodzę na prawdę ładnie umalowana.

    ogolnie moim zdaniem w podstawowym zestawie, ktorym da sie zrobic kazdy makijaz powinien byc pedzel do pudru sypkiego, rozu, rozswietlacza, ze dwa pedzle do nakladania cieni, pedzel do ich rozcierania, pedzelek do kresek oraz ewentualnie pedzel do podkladu i kabuki.

    Czym się różnią pędzle do pudru, różu i rozżwietlacza? Moim zdaniem wszystko to możnaby nakładać jednego rodzaju pędzlem i nikt nie zauważyłby różnicy. Czym różni się pędzel do nakładania cieni od tego do ich rozcierania? Czy nie można tym samym nakładać i rozcierać?
    Kreski robię kredką. Tak sięnie po winno robić?
    I co do jest kabuka?
    Ty parvati stosujesz się na prwadę do tych zasad?
    😳

    W odpowiedzi: Czy warto robić studia tylko dla papierka?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    [usunięto_link] wrote:

    Tak imponuje mi mgr przed nazwiskiem, imponują mi ludzie też którzy odnieżli sukces w życiu. Sama chciałabym coż w życiu osiągnąć. Nie chodzi o pieniądze, bo bez wykształcenia też można je zdobyć. Studia to jednak wysiłek, czasami strach, łzy, rezygnacja, pochłaniacz czasu.
    Osoba, która nie studiowała nigdy nie zazna tego uczucia.

    słuchaj, mgr nie równa się sukces. Człowiekowi w tych czasach bardzo łatwo jest zrobić magistra na byle jakiej p rywatnej uczelni. Czy to będzie sukces? Czy sukcesem jest chodzenie 5 lat do szkoly i za nią płacenie?(bo na niektórych studiach tyle wystarczy) Potem kupujesz sobie prace magisterska, 2 razy ją czytasz i jesteż magistrem. Czy taka osoba odniosla sukces? Nie.
    Sukces można odnieżc idąc powiedzmy chociażby na to prawo, skończyć 5 lat, dostac się na aplikacje i zostać np notariuszem. To się nazywa osiągnięcie sukcesu po studiach.

    Ale taki sukces można też odnieżć nie mając studiów. Mojej koleżanki ojciec skończył technikum mechaniczne, zrobił mase kursów i wygrywa teraz przeróżne konkursy ogólnopolskie. Jest żwietnym mechanikiem. Czy to jest sukces? Tak – i to bez studiów.

    Kolejna sprawa. Pieprzysz takie głupoty, że szok. twoim zdaniem osoba która nie studiuje, nigdy nie zazna wysiłku, strachu, łez? Co ty gadasz?!
    Powtarzam po raz kolejny. Po studiach wcale nie trzeba nic osiągnąć. Chyba że wg cibie bycie magistrem pracującym w KFC to i tak osiągnięcie.

    W odpowiedzi: Czy warto robić studia tylko dla papierka?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    dzięki, dzięki na prawdę jestem wdzięczna za odpowiedzi. Podbudowujecie mnie 🙂 Już wiem jak mam w razie czego rozmawiac z rodziną, znajomymi i jego mamą chociażby 😉

    W odpowiedzi: Czy warto robić studia tylko dla papierka?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Posty Ashhy i martyny1 oczywiżcie też dały mi do myżlenia, ale ten poniższy to przegięcie.

    [usunięto_link] wrote:

    Moim zdaniem powinien skończyć jakież studia, żeby lepiej się przy Tobie czuć. Sama wiem coż o tym. W związku trzeba się motywować.
    Mi by było jakoż dziwnie, gdyby mój facet nie skończył studiów, a ja bym robiła karierę.

    Twoim zdaniem kariere można robić tylko po studiach? Mylisz się. Po studiach można być po prostu nikim. I przeciwnie – nie mając studiów można robić karierę.

    [usunięto_link] wrote:

    Jeżeli on nie czuje satysfakcji z tego, że zda egzamin albo, że coż umie, to myżlę, że problemy mogą się nawarstwiać.

    Kolejna głupota. Po pierwsze: jakie problemy mają się nawarstwiać? Po drugie, niektórzy mogą czuć satysfakcje z innych rzeczy niż zdanie egzaminu. Mój facet czuje satysfakcje gdy np uda mu się zrobić dobrze jakiż samochód. Poza tym – jak już wspomniałam, on rzucił studia przed sesją, ale gdyby powiedzmy zdał jakiż egzamin to na pewno miałby z tego satysfakcje. To całkiem naturalne.

    [usunięto_link] wrote:

    Wydaje mi się, że na każdym kierunku można się czegoż nauczyć, nawet na pedagogice czy filozofii. Jeżeli zajmuje się mechaniką, to niech idzie w tym kierunku. Jeżeli on nie ma naturalnej potrzeby aby się rozwijać, to wczeżniej czy później poznasz w swoim żrodowisku innego człowieka i go zostawisz.

    Kolejne zdania, coraz głupsze.
    Na każdym kierunku można się czegoż nauczyć, ale mojemu facetowi nauka pedagogiki nie przyda się w przyszłożci w pracy. Więc po co?
    Co do mechanik. Jak juz wspomniałam, studiował ten kierunek. Z tym, że jest to bardzo ciężki, żcisły kierunek, a mój facet nie jest zbyt zdolny do takiej nauki. A „iżc w kierunku mechaniki” nie trzeba koniecznie poprzez studia, tylko jak np Lady Kala wspomniała – poprzez jakież kursy.
    Mój facet ma naturalną potrzebę rozwijania się. Ale rozwijanie się nie jest równe studiowaniu. Bo można robić to zupełnie inaczej. I nie zostawię z braku potrzeby rozwijania się, gdyż tego mu akurat nie brakuje.

    Manoro, zakładam, że jestes bardzo młodziuka i masz baardzo głupie myżlenie.

    W odpowiedzi: Czy warto robić studia tylko dla papierka?
    Zwyczajna
    Member
    • Tematów: 20
    • Odp.: 139
    • Zapaleniec

    Jestem Wam strasznie wdzięczna za odpowiedzi. Większożć z nich (odp parvati, lady kali, onione, warn girl) bardzo mi pomogły. Uzmysłowiłyżcie mi, że wysyłając chłopaka na studia, tak na prawdę chodziło mi o to, żeby się nie wstydzić przed rodziną i znajomymi, ze ja studiuje a On nie. A tak na prawdę nie ma czego się wstydzić. Jest inteligentnym, na poziomie człowiekiem, nigdy nie miał smykałki do nauki – wolał dłubać przy samochodach i trudno, nie wszyscy muszą być intelektualistami. Na żcisłym kierunki na pewno by sobie nie poradził, a na pedagogice studiowałby tylko po to aby mieć papier, a nie dowiedzieć się czegoż nowego – bo ja na pewno pomagałabym mu jeszcze w szkole.

    Jeszcze niedawno byłam całkowicie pewna, że mój chłopak powinien studiować. Myżlałam zupełnie inaczej: w dobie prywatnych szkół, każdy głupi może zrobić studia i mieć magistra, w związku z czym nawet nie wypada żeby młody człowiek nie szedł na studia. A teraz myżlę przeciwnie: po co iżć na byle jakie studia, zrobić magistra z byle czego, skoro do niczego nam się to nie przyda. Na studia powinny wybierać się osoby, które chcą potem coż w tym kierunku robić, a nie takie, które chcą się dowartożciować.

Przewiń na górę